niewidzialne istoty otaczają nas i nasze myśli,
dawne księgi mówią o tym ..gdyż są to fakty.

A kto tego nie spostrzegł, niech wraca do kiosku Ruch-u.
 Droga wolna. Nie każdy był na dnie, gdzie dziwną
kotwicę przypadkiem trącić mógł w tej ciemności.

"Tego nie powinno tam być!.."- a jednak było
  we kącie mojego pokoju się kryło.
Małe i bezczelne - nie są jaźnie szczelne, nasze
- ale o tym naukowcy nie powiedzą, kaszę
oni nazywają wiedzą - i w ich głowach stwory siedzą.
MMXIII
w tym miejscu będę opisywał to co wiem i co mnie lub innym przypomni się o istotach,
których obecność wokół nas nieraz przyszpiliłem
w stanach świadomości zabronionych prawnie
--------------------------------
aczkolwiek nie były to miłe doświadczenia, i wysoka ich cena;
 schlany w każdym razie tego nie zauważysz ...
23 czerwca 2013
  



- czasem we własnym domu, wyśpisz się długo - ale źle, i po wstaniu nie masz siły; a u kogoś, np. po imprezie gdy nie zdążysz na tramwaj - w kącie gdzieś tam na podłodze się wyśpisz, a wstajesz jak nowonarodzony; i się dziwisz, i nie rozumiesz tego, a potem o tym zapominasz. Ileż razy tak miałem. Wg kolegi jest to związane z tym, że twoje łóżko mają "namierzone" - jakimiś eterycznymi kablami jest ono już oplecione, a całej tej infrastruktury koncertowo-dojnej nie będą przecież przenosić/nie mogą -tak co dnia, bo to by się im nie opłacało.

Kolega to zauważył, i również ja zacząłem sobie przypominać - jak nieraz w czasie wesołych postudenckich lat czułem się znakomicie, obudziwszy się w jakimś mieszkaniu po wpół zarwanej nocy - lepiej, niż obudziwszy się u siebie po całej nocy przespanej. Dotyczyło to różnych lat i mieszkań, więc musi chodzić o mnie - ..czy wspominałem, jak po wielodniowych seansach z proszkami i erotyką z Internetu, aż miałem odruch przed wchodzeniem do własnego pokoju - bo wyglądał jakoś nie teges, tak jakby jakaś negatywna niewidzialna energia w nim zamieszkiwała, niby rój much? Wiedziałem wtedy, że jeśli znów poprzebywam w tym pokoju - jakoś ta dolina do mnie wróci, w przeciągu paru godzin. Lepszym wyjściem były więc spacery, czy wyjazd - a gdy wracałem wieczorem, już jakby "nie było połowy tego czegoś". Te rzeczy istnieją, może o tym nie wiedzieć ksiądz, co żyje przykładnie wszystkie dni w roku na okrągło; ani grzesznik, co każdego dnia oddaje się ćpaniu i rozpuście. Ale ktoś, kto w tygodnie nieparzyste żył jak ksiądz, a w parzyste ..wiecie co - taki ktoś zauważy różne rzeczy, wiele różnych rzeczy. Nie piszą o tym w książkach, nie w gazetach - w szkole też się o tym nie uczy. A jednak te rzeczy istnieją, są obserwowalne - i nie mówię o tym jako fanatyk którejkolwiek religii, bo nie doszedłem do tego drogą lektury uczonych pism, lecz drogą błędów, grzechów i dolin - nieraz wstawałem jak krwawe słońce... Ja to odkryłem w otaczającym mnie życiu, i zachowaniu moich bliskich odwrotnie proporcjonalnym do kontr-metafizycznych celów w mojej głowie - że Istoty istnieją, znają nasze myśli ..nasze plany - niekiedy jest pomysł podstawiany, innym razem klocki myśli jeno ci przestawią. Ale to my, we tym przynajmniej wymiarze, rządzimy - ich każda manifestacja kosztuje pewną ilość energii, nie mają jej chyba zbyt dużo.

-trudno je przyłapać, niezależnie od tego jak ktoś jest inteligentny - pomóc w tym może przypadek, coś niecodziennego; tak "na sucho" - trudna rzecz. "Na mokro" podejrzewam również, i może to nie przypadek - że autor tego opracowania jest osobą która praktycznie nigdy nie pije alkoholu. Poza tym przyjęcie na klatę świadomości, że oprócz ciebie w pomieszczeniu przebywa czasem niewidzialna inna inteligencja, która potrafi sięgnąć macką w ekran twojego mózgu - to jedna z ostatnich rzeczy, na którą o dowolnej porze dnia masz ochotę, niezależnie od tego ile tytułów profesorskich posiadasz, czy gwiazdek na innej czapce. Już prędzej stanie tu na wysokości zadania jakiś narkoman, z na wpół przepalonym mózgiem- który w ogólnej dolinie gotów będzie pogodzić się i z takim faktem, a jednocześnie przez zbytnie otwarcie swej otoczki aurycznej na istoty - może na chwilę zmienić się w "przedszkole" nawet dla niedojrzałych istot, zaś następnie gdy jego mózg, jak to mózg, ulegnie samoregeneracji - "przedszkole" zmieni się w "szkołę", a kwadrans później w "liceum" - zaś istoty, które na czas nie wyjdą, zostaną przyłapane niemalże "za rękę" "na gorącym uczynku" - tak że nie będzie wątpliwości, co się działo.
  Nie pytajcie mnie skąd znam tę historię, powiedzmy że dużo podróżowałem pociągami.

- czy ty też czasem kładziesz się, i nagle słyszysz w uszach jakiś dźwięk - jakby brzęczenie? Nie było tego wcześniej, a tyle lat się żyło - więc skąd nagle..?
  Wydaje się, że to coś - że tak powiem - nie wpływa pozytywnie na poziom uduchowienia naszych myśli; wpływa to na umysł trochę jak niedomknięcie drzwi na lodówkę.

- istotom ("plamom..?" "astralnym robaczkom o inteligencji ławicy..?") z trudem przychodzi zmienianie pomieszczeń, a już na pewno podążanie za tobą w plenerze; przeważnie czekają na ciebie w jednym miejscu, tam gdzie spędzasz większość dnia. Jeszcze puść sobie muzykę "Sen o dolinie" ;)

- Nieraz sobie trzy dni nagrzeszysz, a potem myślisz "o.k., znowu będę tera aniołkiem" - taka sztuczka, już tyle razy to robiłem. Problemix jedynie w tym, że istota która pożywiała się twoim grzechem, jest teraz silniejsza - i ma więcej siły, by dopukiwać się do bram jaźni osób, które przebywają w pobliżu ciebie. Przygotuj się na zaczepki i inne problemy/konflikty generowane z niczego - bo będą. "Efekt bumerangu", twoje zło jakoś wróci tędy do ciebie.
  Sprawdzone w praktyce wiele razy, jest tak.

  Szczególnie dobrym sposobem na frustrowanie tych stworzeń jest coś, do czego nigdy nie myślałem że będę zachęcał: "miłość, wybaczanie itp.". Istota bowiem powoduje kimś, kto jest u ciebie na mieszkaniu - gdy masz w głowie jakiś dobry pomysł, żeby ciągle cię zaprzątać i przeszkadzać w pracy nad jego zrealizowaniem. Kolejne i kolejne powody do kłótni o jakąś bzdurę wiszą w powietrzu, głosy się napinają. Ale jeśli wytrzymasz, kolejną minutę okażesz prawie nadludzką wyrozumiałość, ciepliwość godną kulturysty ducha - w końcu istoty ustąpią, i zapanuje pogoda ducha. Wytrzymujesz, wytrzymujesz .. w końcu już nie możesz wytrzymać, zaraz wybuchniesz i powiesz tej osobie w krótkich gorących słowach, żeby przestała ci przeszkadzać - i wtedy kłótnia, nowa awantura gotowa ..Istoty zwyciężyły. Ale jeśli wytrzymasz cierpliwie do końca, nagle zobaczysz że istoty przestały to robić, powodować tą drugą osobą która nie zdawała sobie sprawy, że coś podsuwające impulsy używa jej jako przeszkadzacza dla realizacji twojego pomysłu. Istotom w pewnym momencie kończy się nagle energia, jeśli nie dostarczymy jej biorąc udział w nowych negatywnych wyładowaniach.


- kiedy np. chcesz coś napisać w Internecie przeciwko istotom, albo skompromitować je w jeszcze bardziej chwytny sposób - nagle zaczynają się dzwonki, telefony ..puk puk do drzwi, nawet z braku laku użyją osoby która b. rzadko do ciebie przychodzi, podsuwając jej impuls. Najtrudniej jest im użyć kogoś niewinnego, to zawsze robią na końcu - widocznie po ich stronie to "więcej kosztuje".

- niespecjalnie stwory te lubią światło, widocznie przebija w jakimś stopniu do ichniego wymiaru

- w razie czego zażyjesz, powiedzmy, środek działający jak dopalacz pomysłów - po trzech tygodniach bez pomysłu nagle będziesz mieć 329 zarąbistych, godnych realizacji koncepcji w ciągu dwóch godzin. Ale żadnego z tych projektów nie zrealizujesz, bo ledwo zaczniesz - już pojawi się nowy pomysł, jeszcze lepszy. Nazywam tę broń "329 pomysłów z Czakis na minutę", bo wydaje się jakby to ktoś sypał z jakiejś książki z innej planety, gdzie cywilizacja jest o 1100 lat starsza od naszej.

- ciekawą rzecz zauważył kolega że czasami, kiedy dobrze się czujesz, istoty próbują ściągnąć cię na częstotliwość klimatu, z której tak łatwo ponownie się nie wydostaniesz, w bagienku własnych schiz i oporów: próbują to zrobić za pomocą osoby, która przychodzi i gada byle o czym - ale same słowa dobierane przez tą osobę i wypowiadane przy tobie, są takie jakby ..nieprzyjemne, niemiłe - o brzmieniu sylab bardziej kartoflanym i brudnym od ziemi, jakimś takim topornym = że już te dźwięki psują klimat, niezależnie o czym dana osoba nawija - bo zawsze jest to coś mało ważnego, o czym nie było potrzeby teraz przyjść mówić: dana osoba nie wie, że jest używana w danej chwili niby maszyna zdalnie sterowana. Delikatna i nikła bywa nitka, jak wiązka podczerwieni z pilota od telewizora.

  Jest to atak na innym poziomie wymiaru, niż głupi mędrzec z gazetki za 5 złotych ci będzie wyliczał, że są różne rzeczy na których on się zna i ty to przeczytaj, to będziesz wiedzieć.

 Rzeczy te się zdarzają, wcześniej myślałem że może to tylko mi się tak zdaje - ale teraz ktoś inny to potwierdził, i opisał nawet bardziej wnikliwie niż ja się w tym pokapowałem. Ja tylko kilka razy doświadczyłem, gdy czułem się jak 0,5 Buddy - że nagle ktoś przychodził, znany z zagrań typu masz tu patelnię taniej kiełbasy - i zaczynał mówić byle o czym, ale używając słów chropowatych i ciężko-metalicznie brzmiących ..aż zdążyłem zawsze się w tym pokapować w czasie rzeczywistym i już nie chciałem słyszeć następnych dźwięków - bo wiedziałem, że będzie tylko gorzej: i rzeczywiście, po chwili rozlegały się słowa-dźwięki-sylaby, dalekie od śpiewnej mowy osób o jasnych oczach - i te odbijające się echem po ścianach odgłosy gorsze niż szuranie, jakoś faktycznie psuły klimat i obniżały częstotliwość - co było akurat tą rzeczą, której najbardziej nie chciałem; jak gdyby to faktycznie był jakiś atak niewidzialnych sił w czasoprzestrzeń mojego uwznioślenia, co też nie zdarza się często. Ale gdybym poszedł z tym na policję, czy do psychologa - odesłaliby mnie do czubków, gdyż w zakłamanym świecie żyjemy, gdzie lepiej nie mówić o niektórych rzeczach, choć zdarzają się regularnie i to milionom ludzi. Aby to zmienić, cegiełkę właśnie kładę w nowym Wielkim Murze dziejów - pisząc te słowa.


Możliwe że od 1945r. zdążyli się pokapować w tych brzmieniach słów i jak to wpływa na psychę, więc niekoniecznie oskarżajmy o to wszystkich towarzyszy wielkiej Sprawy Istnienia - obcych i postaci Bajki po tamtej stronie kurtyny. Być może to nasi, jakiś tam powiedzmy wywiad Nepalu zapodaje przez radio z taśm perforowanych.

  Drony. Ciekawe jakie jeszcze skonstruowali.. Bo skoro zdjęcia tych są w gazetach, to znaczy że na pewno mają już inne - może nawet takie niefizyczne, z innej plastyki energii potrafiące przechodzić przez ścianę? - Zamiast ludzi-robotów - duszki-roboty.. Do kompletu. Nie wiem, czy oni to wynaleźli i wyposażyli w AI, ale my byśmy nad tym pracowali - gdybym to ja był jakimś porucznikiem ZOMO w Nowej Hucie.

* * *

    Naszymi przeciwnikami są nie inni ludzie, ale niewidzialne istoty zdolne do dotykania naszych myśli, które przybyły tu nie wiadomo skąd ani z kiedy. Naukowiec opłacany za podążanie według wytycznych ze słów i wzdłuż kryteriów ze zdań, zakotwiczonych w zbutwiałym pniu dzisiejszej wiedzy, nafaszerowanej chemią przekłamań i grzybnią niedomówień - jest ostatnią osobą, która nam pomoże w poszukiwaniu odpowiedzi na wiele pytań, jakie nasuwają się na temat istot; nie, ten "płatny umysł" będzie raczej wyśmiewał nasze dążenia i odmawiał nam prawa do takich poszukiwań, gdyż zajmuje on swoje miejsce w systemie nie bez powodu, i czasem musi po prostu trybić.

 Pamiętajmy jednak, że zmieniając nasze myśli i nastawienia, istoty próbują utrzymać nas w stanie kajdan psychicznych używając jednych przeciwko drugim, negatywnych emocji strachu, agresji i nienawiści. To dlatego głęboki sens, głębszy niż się wydaje komputerom, mają słowa ewangelii, aby wybaczać nieprzyjaciołom i dobrem odpowiadać na zło. Nie żywiąc złych uczuć ani zamiarów wobec osób, które coś nam zrobiły będąc w danym momencie wehikułem dla pozawymiarowych intencji - powodujemy "gaśnięcie pocisków" obcych i tylko tak na dłuższą metę jesteśmy w stanie przeciwstawić się tej manipulacji, która przypomina też wojnę lub sytuację po jej zakończeniu.

  Reagując natomiast złem na zło, przemocą na przemoc - sprawiamy, że "pociski istot" lecą dalej, nie tracą pędu tylko z nowym impetem suną poprzez tkankę ludzką, i kiedyś wręcz ta sama kula gniewu, po przejściu przez wiele ust i "wyżyć się, jeden na drugim" może wrócić znów do nas. Czyż nie to właśnie się dzieje?    

 Zawsze myślałem, że Pan Jezus trochę przesadzał, mówiąc "..nadstawcie drugi policzek" - lub zniekształcono jego słowa. Dopiero po odkryciu armii istot egzystującej obok nas, i "z nas".. - rozumiem, że w kontekście faktu iż to te byty odpowiedzialne są za wiele przejawów agresji i "nadepnięć jeden drugiemu na odcisk" - jedynie globalna polityka wybaczania i odpowiadania dobrem na zło rokuje pozytywnie w konflikcie "ludzkość vs. istoty".  

   Oczywiście kiedy jedzie na Ciebie Niemiec z panzerfaustem, najpierw musisz zrobić to, co musisz zrobić - bo głowę trzeba mieć na karku, nie w piachu, abyśmy potem mogli naszą pozytywną narrację nadać przez radyjko do ludów dalekich gór Nepalu i wysp Salomona.