P. S.
Tera znowu uwierzyłem w piekło, pod wpływem relacji, podobnych opisów różnych osób, które nie wyglądają mi na etatowe ofiary kontroli umysłu.. Zwłaszcza, że to pokrywa się z jednym "snem", który dawno temu miałem: że ogólnie jest spoko, z tym "prawdziwym życiem" w otchłaniach sfer ..fajna sprawa, i w ogóle ekstaza autostradą bez końca - ale jest tam też niebezpieczeńśtwo ..straszne, otchłań niebezpieczeństwa - i wcale nie jest trudno w nie wpaść, właśnie bardzo łatwo w nie wpaść - bardzo trudno w nie nie wpaść, trzeba mieć dużo szczęścia, wiedzy, hartu ducha i wytrzymałości ..i sam nie wiem jeszcze czego, potem się obudziłem - nie chciałem żeby tak było, nie chciałem tego wiedzieć ..Ale tak właśnie okazało się być, tam "Po Drugiej Stronie" - nie ja układałem te zasady, ja je tam zastałem.
Po latach widzę, że to właśnie mogło chodzić o to piekło - ja we "śnie" (dziwnym śnie..) widziałem tylko wejście do niego, jakby tunel. Czułem i jakoś wiedziałem, że tam jest coś przerażającego - na wieczność. Bo żyje się wiecznie..
Te ale o czym innym miało być. Otóż zawsze miałem taką sytuację, że nie nadawałem się ani do obozu A, ani do obozu B. Przykładowo: ze względów geograficzno-ścieżkożyciowych bliskie stało mi się w młodych latach środowisko poznańskich anarchistów. Ale do końca nie mogłem dla nich być "swój", ponieważ nie jestem anarchistą - i uważam, że gdyby zlikwidować władzę.. zaraz mielibyśmy tu wjazd sił zbrojnych państw, w których władz nie zlikwidowano. I tak by się skończyła nasza wolność, nasz język,.
Z drugiej strony, na korytarzach w Brukseli też by mnie nie chcieli - ponieważ doskonale wiem, skąd się biorą pieniądze i że to wszystko nie jest bardziej uczciwe, niż gierka w trzy kubki nad morzem.
Podobnie jest teraz. Moja stronka wywodzi się, powiedzmy, z klimatu witryn o alternatywnej historii, przedstawiających niezależną optykę patrzenia na rzeczywistość. W tym środowisku pełnym buntowników, chodzenie do kościoła nie jest częstym nawykiem, a fraza "Jezus Chrystus" nie pojawia się często w ich tekstach. Z osób religijnych śmieją się tam jak ongi z jamajskich bobsleistów. Tak że oni raczej nie będą promować mojej stronki, choć znam wiele przyjaznych i pozbawionych nienawiści osób z tego kręgu.
No to może te strony religijne, do których teraz często zamieszczam linki - bo znajduję tam wiele ciekawych materiałów, i historii nie mniej poruszających niż o podziemnych korytarzach olbrzymich Indian, czy kosmitach teleportujących się przez ścianę za pomocą promieni..? Otóż wątpię, czy ktoś z redaktorów tych witryn, wśród których wiele jest osób duchownych - zaryzykuje dać linka do mojej stronki, gdzie jak byk stoi o piramidach na Marsie, są nawet fotki?
Tak że czuję się trochę osamotniony, ale jak mówiłem - jakoś przez całe życie tak idzie, tak jakoś wychodzi ..i nawet czułbym się niepewnie, gdyby było inaczej, gdybym nagle odnalazł się w tłumie, takich czy owakich przekonanych o swej racji. Proszę jedynie chociaż co trzeciego czytelnika, żeby przynajmniej raz zarzucił gdzieś linka do niniejszej witryny - bo sam z siebie się nie wypromuję, a jak wytłumaczyłem - nie mam co liczyć na wsparcie którychkolwiek środowisk. Wszak ta wizja świata, którą tu w czynie społecznym prezentuję, stanowi owoc moich długoletnich poszukiwań po różnych ścieżkach i zaułkach, przemyśleń wspak i pod prąd logik różnorakich epok, gdzie budowali machiny oblężnicze z pojęć - wiem, że jeszcze nie doszedłem do prawdy ..ale im bardziej mieszam te różne prądy i dogmaty, im bardziej to się nie trzyma kupy.. Tym bardziej, jakoś, to się zaczyna kręcić - i właśnie trzymać kupy, jakoś tak to musi być - tak dziwnie ..połączenie cyber-wiedzy i starych tablic z prawami.. Tak to diabeł ukrył, prawdę o naszym świecie - że tylko Flip i Flap grający w karty z Johnym Mnemoniciem, mogliby się jakoś w rozmowie nad stolikiem zbliżyć do trafnego obrysu krajobrazu . .
powrót na stronę główną
Jeżeli ktoś myśli, że naprawdę wie, na jakim świecie żyje, w zamian za mój siedmioletni trud postawienia tej stronki i zasłania jej milionami znaków - proszę o obejrzenie krótkiego poniższego filmiku, który ostatnio wykonałem kierowany wyrzutami sumienia: