05.02.2013
Wiele rzeczy mnie wkurza, choć są mało ważne. Inne z kolei są ważne, ale mało mnie wkurzają - lub nadają się na stronki o innej tematyce. Sprawą natomiast taką, która mnie mocno wkurza i jest bardzo ważna, czyli po przemnożeniu wychodzi że warto to wypunktować: jest sprawa zbiorowego zaginięcia w Smoleńsku, a raczej fałszywa alternatywa, jaką 40 milionów Polaków jest obowiązkowo hipnotyzowanych, jakby na mocy niewidzialnych przepisów - a gdyby ktoś wyjeżdżał z jakąś trzecią, czy czwartą opcją (czyli nie bomba i nie wypadek) - to albo go odwiozą do psychiatryka, albo do więzienia ..Nie czekaj, już nie ma tematu - on popełnił samobójstwo, albo sąsiad pan Zenek nagle oszalał i 53 razy ugodził go nożem, a po kilku dniach coś bełkotał o głosach w głowie i chyba ogólnie zwariował, choć to porządny człowiek ..teraz jest w szpitalu.
Otóż w czasach, gdy można kupić drukarkę 3D, i gdy rodzicami bywają już osoby urodzone w momencie publicznego ogłoszenia w masowych mediach faktu udanego sklonowania ssaka - każdy w miarę rozsądny człowiek zgodzi się, że tajne służby - jakieś tam KGB czy CIA - na pewno już w latach 50-tych i 60-tych pracowały nad udoskonaleniem technologii sobowtórów itp. fałszowania zwłok - przecież dla nich to jest codzienna praca.
Nawet robot z drewna nie założy, że w roku 2010 na pewno służby żadnego mocarstwa nie byłyby w stanie "sfałszować zwłok", nawet wielu osób naraz - gdyby chodziło o wyjątkowe przedsięwzięcie.
Jeśli chodzi o samolot, jeden gość co się na tym znał, mówił że to nie ten - Eugeniusz Wróbel - i wkrótce znaleziono go martwego; była to, jak czytałem, jedna z 3 osób w Polsce kompetentnych aby rozróżnić, który samolot jest który - nasz prezydencki czy jego bliźniak pozostający w rękach Rosjan; ciekawy zbieg okoliczności.
Ja też widziałem dwa dni temu jakieś czerwone światełko na firance, ale mam nadzieję, że to dzieciaki bawiły się laserem.
Jeśli wkrótce popełnię samobójstwo, to wyjaśnią to jako porachunki członków i sympatyków Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Jeśli masz globalnie kilka supermocarstw, i w samolocie wielopak generałów jednego z tych systemów militarnych - to gdyby tak podłączyć ich do pewnych urządzeń, można by się sporo dowiedzieć - patrz film "Incepcja".
Ale nie myślmy, nie myślmy - bo nas gdzieś zamkną. Bezpiecznie jest powtarzać opcje przedstawione do wyboru; choć nawet z nich lepiej wybrać tą, że nie było zamachu - bo ostatnio na imprezie nawet bliski kumpel na mnie najechał ostro przy wszystkich, jak przeczytał coś na stronce urywek, że nie wierzę w oficjalną wersję. "- No co ty, wierzysz w zamach..? ! " - normalnie powiedział to takim głosem, jak gdybym zwymiotował mu na wycieraczkę przed drzwiami mieszkania. Czyli widocznie warszafka, co tam do niego przyjeżdża oświecać co w wielkim świecie, nieźle zapodała klimat - że tylko gumoje wierzą w Macierewicza.
Taka jest nagonka psychiczna, żeby wierzyć w wersję o wypadku i błędzie pilotów, a jak nie to ewentualnie można wierzyć tylko w zamach bombowy - że tym się powinni zająć ci od wolności słowa i tolerancji, co robią szum na całą Polskę, gdy w Henrykowie Leśnym Zdzichu powie do Zenona "ocyganiłeś mnie".
Gdyby ktoś nie wierzył ani w wypadek, ani w zamach - to w telewizji redaktorka Spruta Mina tak by go zbeształa i odsądziła od czci i wiary, a Zblazowana Niejadka wyśmiała i publicznie poddała w wątpliwość jego wydolność psychiczno-umysłową, że drżącą ręką by się trzymał poręczy, schodząc do wyjścia z budynku telewizji. A na stacji w metrze wszyscy, którzy właśnie przed chwilą widzieli program, by go pokazywali rękami i wyszydzali - bezkarnie, na takiego to może być nagonka - i nie ma żadnego prawa, które by go chroniło; wręcz przeciwnie, lepiej niech gość uważa - bo jeszcze go zamkną tu lub ówdzie, za to że przestał zatrzymywać dla siebie to, co wynikało z jego przeczuć i snów.
"Wolność myśli, wolność słowa" - dość nietypowa, jak cała polska odnowa.
W czasach klonowania, gdy nie wiadomo co potrafi wojsko, skoro byle Brytol w fartuchu umiał już dawno zduplikować żywą owcę, i ogłoszono to kilkanaście lat temu - byle Sherlock brałby pod uwagę, że zgłaszane przez różne osoby drobne różnice w detalach pomiędzy polskim samolotem prezydenckim, a wrakiem znajdującym się pod Smoleńskiem - pozwalają każdej trzeźwo myślącej osobie domyślać się o wiele bardziej ponurej wersji wydarzeń, niż natychmiastowa śmierć wszystkich 96 pasażerów. W sumie to dosyć proste, i jak najbardziej możliwe biorąc pod uwagę tempo rozwoju technologicznego, w kontekście znanego nam wachlarza cudeńek techniki z lat 50-tych XX wieku - a jakoś żaden dziennikarz na to nie wpadł, przynajmniej w ramach wykonywania obowiązków zawodowych; ani inny polityk.
Lub wpadł, ale bał się o tym głośno powiedzieć, czy napisać; dziwny to kraj, który rzekomo tak dba o dobro obywateli, że zamyka ich i przymusowo leczy, gdy ktoś pali coś innego niż papierosy; ..gdzie rzekomo jest taka wolność i tolerancja, że niedługo już na kundla nie będzie można powiedzieć "kundelek" - a jednak, gdyby ktoś przedstawił swoją opinię, że być może doszło do uprowadzenia polskiego samolotu i podmienienia przynajmniej niektórych zwłok na produkty z wojskowych laboratoriów - natychmiast zostałby wyśmiany, i bezkarnie zewsząd napiętnowany jako osoba o rozregulowanej psychice. Mimo, że w świetle dostępnych obecnie informacji, jest to całkiem prawdopodobna opcja, obok hipotez o wypadku i zamachu - może nie najbardziej prawdopodobna, ale jednak brałoby ją pod uwagę każde przyzwoite biuro detektywistyczne, również takie prowadzone wyłącznie przez komputery i androidy. 'Przyzwoite'... no właśnie.
Medialno-światopoglądowy dyskurs publiczny w Polsce, pomimo sal z efektownymi żyrandolami, pozostaje na poziomie jaskini barbarzyńców, a smutno brylować w nim próbują osoby z twarzami, jakie nie wróżyłyby kariery w zawodzie żebraka pod kościołem - bo mało kto rzuciłby dwa złote, widząc minę tak pyszałkowatą, a jednocześnie podszytą pogardą - która jak wiadomo, nawet jeśli na poziomie werbalizowanym jest pogardą dla świata, musi - i wiem to z własnego doświadczenia - musi być odbiciem pogardy dla samego siebie. Bo tak naprawdę na tyle kochamy, lub nienawidzimy świat - na ile lubimy bądź nie znosimy samych siebie; wie o tym każdy, kto doświadczył wielomiesięcznych faz wzlotów i upadków ..i pamięta jak zmieniały się kolory, we których wszystko widział.
Północna Irlandia, 2037 - samolot z delegacją rządu Irlandii zostaje przechwycony elektronicznie przez brytyjski lotniskowiec podwodny i zmuszony do wylądowania na jego pokładzie, skrytym we mgle.
Osoby znajdujące się w samolocie zostają błyskawicznie uśpione za pomocą gazów lub środków elektronicznych, a następnie podłączone do aparatury komputerowo-psychotronicznej, tworzącej sztuczne światy ..pokazującej ich sny, itp.; tymczasem dawno już ich rzeczy osobiste zabrane - a przebrane w nie klony, zrekonstruowane ze śliny ze szklanek zebranych z kolacji wyprawionej podczas konferencji pokojowej. Kuter przewozi wszystkich do znajdującego się w pobliżu drugiego, prawie takiego samego samolotu, który po chwili wzbija się w powietrze.
Operacja "Avatars" pomyślnie ukończona (technologia Oregon'1982)
06 V 2013
Znana dziennikarka, której nie wymienię z nazwiska, ponieważ po takich osobach nie powinien zostać ślad w historii Polski - dla której wszystko jest proste jak literki linijek w "Gazecie Wyborczej", tak jak dla mnie kiedy miałem 17 lat i byłem w stanie zaakceptować każdą wiedzę, oprócz takiej z której wynikałoby, że gdzieś na świecie jest jakieś potężne zło, o którym nie wiedziałem, a z którym teraz wypadałoby mi zawalczyć, skoro mam być tym za kogo się uważałem - i szanse moje na starcie w tej konfrontacji nie wyglądają zachęcająco - ta dziennikarka, oby jeszcze jej dusza nawróciła się w stronę światła, bo i ja zatracałem się w ciemności więc zawsze jest szansa dla każdego - ta dziennikarka powiedziałaby na pewno: -No tak, ale przecież Rosjanie oddali ciało prezydenta.
Zastanowiwszy się nad tym, jak zareagować na taką kontrargumentację, wydedukowałem następujące rozumowanie: to gdyby Rosjanie oddali 10 ciał prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mielibyśmy 10 razy większą pewność, że on nie żyje?
Przecież już od 1945r. i sprawy ze zwłokami Hitlera, co do której warto wspomnieć, że osoby zeznające w niej jako świadkowie, otrzymały następnie długoletnie wyroki więzienia w ZSRR - na pewno już od lat 50-tych nasi wschodni bracia mieli sporą wiedzę na temat tego, czy można sfałszować zwłoki, a jeśli tak - to jak to zrobić. Nie mówcie mi, że technologia nie posunęła się przez 60 lat - bo sam widziałem dwa dni temu na kablówce, że byle bogacz może dziś otrzymać sklonowanego psa, dostarczaną do domu wierną kopię zmarłego oryginału.
Moim zdaniem prezydent Lech Kaczyński oraz jego małżonka żyli jeszcze co najmniej rok po 10 kwietnia 2010 roku. Nie mam jednak na to żadnych dowodów poza niezwykłym snem, który właśnie przydarzył mi się mniej więcej w rok po zaginięciu naszej delegacji. We śnie tym przedstawiono mi wersję, której na jawie mój racjonalny rozum nie zestawił, nie skonstruował - ja na to nie wpadłem, że to tak mogło być. Dodam tylko, że kiedy pamiętnego dnia przeczytałem w pasku informacyjnym TVP Info "PARA PREZYDENCKA NIE ŻYJE", jakoś nie chciało mi się w to wierzyć i coś we mnie mówiło mi, że to nieprawda, że wcale tak nie jest.
Jakimż dnem okazali się nasi dziennikarze i wszystkie kanały informacyjne, podający milionom jako pewnik tę niesprawdzoną do dziś informację - w sytuacji, gdy po minięciu trzech lat nadal panuje dezorientacja co do szczątków ofiar i co jest w której trumnie, a szczątków samolotu w ogóle nam nie oddali - z zagadkowych powodów, bo nie da się czegoś takiego usprawiedliwić w żaden transparentny sposób, więc nikt nie próbuje już tego robić.
Dla porządku dodam tylko, że nie mam pewności co się tam stało - i uważam, że może to była katastrofa, może to był zamach, a może to było uprowadzenie z podmianą materii organicznej i nieorganicznej. Ale gdybym miał lufę przystawioną do głowy w rosyjskiej ruletce, postawiłbym na tę trzecią opcję - choć wcale nie byłbym też wielce zdziwiony, gdyby jedna z opcji "wypadek" lub "zamach" okazała się prawdziwa.
Uważam jednak, że mamy 3 opcje - i fakt zwrócenia jakichś ciał kilkanaście lat po sklonowaniu owcy Dolly przez cywilnych naukowców z sektora publicznego, niczego nie dowodzi. Każdy przytomnie i samodzielnie myślący człowiek powinien zakładać te trzy opcje. Sytuacja, w której ma to odwagę robić kilka osób w 38-milionowym kraju, zwiastuje wielkie cierpienia, jakie ponownie dotkną nasz naród - bo inni zwykli wykorzystywać naszą słabość - i wystawia nam dalekie od chwalebnego świadectwo w oczach potomków, jak również i przodków.
Poziom dyskursu publiczego w dzisiejszej Polsce, powszechna kondycja psychiczno-społeczna, styl operowania mediów - to smutek, wstyd i poruta, za którą bić się w pierś powinny wszystkie osoby związane z tym zawodowo, i biorące pieniądze za uczestniczenie w tym szwindlu naciąganych uśmiechów, nowej elektronicznej Targowicy. Przez rok powinni sobie nie przyznawać żadnych nagród, statuetek itp. nie urządzać żadnych gal dla osobowości i wydarzeń radiowo-telewizyjnych - na znak pokory i szacunku dla tych, którym należytego nie oddali - choć tak wszyscy to udawali, nosili czarne garnitury i żałobne wstążki. "Oni jeszcze żyli, gdy my piwo pili" - ta straszliwa hipoteza może być prawdą, i nikt nie jest kompetentny, żeby to podważyć. A sytuacja, w której nikt nie ma odwagi tego powiedzieć głośno, ukazuje jak naprawdę zależało im na losie członków naszej delegacji, i ile warty jest ich patriotyzm na wadze sumienia.
Mimo wszystko uważam, że nie powinniśmy kierować nienawistnych myśli w stronę Rosjan, ponieważ i oni i my staniemy wkrótce w obliczu zagrożeń nadciągających z innych stron, i w inne kierunki powinniśmy zwrócić skupione twarze; nawzajem ubezpieczając sobie plecy. Tak chcieliby nasi rodacy zaginieni w delegacji; gotowi byliby oddać swoje życie, za dobro naszego kraju, na pewno. W dodatku w owym śnie tego, na co sam nie wpadłem, dowiedziałem się właśnie od Rosjan - choć zazwyczaj nigdy nie śnią mi się żadni Rosjanie, nigdy ale to nigdy - była to jakby " zaawansowana technologicznie rosyjska opozycja - arystokracja". Ale może to był tylko sen.. - Tylko czemu miałem już kilka snów, które potem się sprawdziły, np. o utracie akcji, a przez to bogactwa; "przecież ja nie mam żadnych akcji" - pocieszałem się wtedy po obudzeniu. Ale później okazało się, po latach - że faktycznie ktoś z rodziny miał akcje, i je stracił w sposób, przed którym ostrzegał mnie sen. Albo niedawno - byłem w znanym mi sklepie, którego wnętrze we śnie wyglądało inaczej - jakoś przebudowane tej, a przecież bywałem w tym sklepie codziennie przez 20 lat, nosiło się te butelki od "Grodziskiej" na wymianę - wiem jak wygląda ten sklep, więc dziwiłem się we śnie że jestem we tym sklepie, wszak inaczej tu wszystko przemeblowane. Następnego dnia dowiedziałem się, że sklep zmieni markę - i dziś jest przebudowany, jego wnętrze wygląda inaczej..
Czasem sny ostrzegają nas przed czymś, co nas czeka "dalej na klatkach filmu" - to już nie teoria, hej tam panie naukowiec-debil...
-------------------------------------------------------------------------------------
No to jak - gniewać się na tych rosjan, czy IM wybaczyć - jak wiecznym braciom, niby dawno przygarniętym przyjaznym kundelkom. Otóż dopisuję to dopiero VIII 2015, choć przykminiłem tak już z rok czasu temu, jako to było - my ich do tego zmusiliśmy.
Jesteś sobie generałem, i jest sobie Rosja.
Wielka Sprawa. Taki największy kraj, no nie. Ty dowodzisz.
Ale otóż, problem jest - ludności masz tylko 148 milionów, i ci wykminiają (topią) - więcej ma Bangladesz, Meksyk, kij wie może nawet Pakistan - albo jakaś inna Japonia, czy Indonezja. Turcję z Egiptem dodaj, zestaw Niemcy, Korea też będzie groźna, jak się zjednoczy - no wcale nie jesteś taki największy. Tera idźmy dalej - ty jesteś Rosja, a naokoło jest świat. Fajnie się to udało nawet z tym niejakim Leninem, co zmienił pół mapy na czerwono - ale drugie pół się obroniło, kontratakowało, i dziś tylko już Korea i Kuba zostały, kraje ludzi na "k" którzy są jacyś bardziej uparci, może.
Świat jest naokoło Rosji, i choć armia rosyjska II-ga jest na świecie - to po drugiej stronie granicy widzi więcej rakiet, bomb i okrętów, niżeli sama ma do dyspozycji i gry w myki dezinfo-strategiczne. Rosjanie powinni wynaleźć broń asymetryczną, i my też powinniśmy to robić - albowiem tak, mawiał Janosik, postępuje się kedy rywal mocnejsy jes.
Ale to dygresja. Ale tak ciekawa ta dygresja, że na wszelki rozwinę ją teraz choć planowałem za kilka akapitów w dół: my powinniśmy zbudować wielką antenę. Niech sobie inne kraje stawiają po 200 elektrowni atomowych, budują kuchenki i wirówki i pralki, ściemniają że to tylko laser, radar albo nowy psycho-show z ultrapsychicznego telewizora:: my Polska zbudujmy taką jedną wielką antenę, nadawczą.
No i co będzie dalej? Wiadomo, przylecą i nam zniszczą ją.
Ale zaraz zaraz, Rebe, kakoj my tą jak tę antenę skąd wzięli?
Ano wzięli my ją z takiej fabryki, co my ino ją najsampierw postawili, a roboty wiele było i by samo Mazowsze może nie dało rady, musiały inne regiony pomóc, ludzie przyjść.
I ta zniszczona antena, to była pierwsza z tej fabryki.
"O, następna zjeżdża z taśmy.." koszt 1 anteny - 100 okrętów rybołóstwa dalekomorskiego; fabryka - 800 maszyno-przetwórni oceanicznych;; ..wyjdzie nawet taniej z tą fabryką, a i tak by się nam opłacało.
Tak ze 3-4 wybudujemy i fabryka pewnie wybuchnie. No to budujemy następną - co to, Śląska nie mamy? Potem jeszcze w kolejce mamy Wielkopolskę, tak że zanim dojdziemy do Wybrzeża i Radomia - będziemy mieli zawsze plus minus jedną czynną lub odbudowywalną we kwartał fabrykę anten i ze 2-3 anteny po kraju, jedna schowana -nie, ale nie pod ziemią, jeno przez Nadleśnictwo lub we górach pomiędzy skalnymi głazami. Egzotyczną i elektryczną, ale nie ezoteryczną ani erotyczną, bronią tą psycho-fazową model "Toster-kanapka, codzienna twoja schiz pułapka, pajęczyna - rozkład dnia, w którym ze losem swym się wymijasz" ..dysponować będziemy przez 6 lat, następnie się zorganizuje moratorium i wykrywacze osiedlowe, boom będzie jak kiedyś na satelitarną - i oby były to te lata zamętu, co nadejdą nadejdą. Ja Cię nie schizuję - ja dobrze wiem, że ty już masz schizę na tem rumor i cień, i zamęt ludów, tak jak ja - bo skoro ja o tym śniłem kilka razy, to ty też o tym śniłeś kilka razy, więc mi nie pier.l. Chyba że jesteś w tych co nie przeżyli, to się ciesz bo jesteś w większości, a przecież zawsze chciałeś być normalny, no nie k.. Stefanek? Nie, ty nie chciałeś. Ty zawsze chciałeś być inny niźli stado, lepszy jako bielszy. I za to cię szanuję.
Dzisiaj przeszkadza nam natłok twarzy, spojrzeń min i ocen - a w przyszłości cieszysz się, jak idzie obcy z naprzeciwka drogą, że kogoś spotkasz - o, jest ktoś drugi, fajnie - ..bo tak mało jest ludzi.
Był to ciekawy wątek poboczny w wątku pobocznym, i jeżeli tak powstało życie - to należy odtąd tak wszystko pisać, a więc zmieniamy styl kartkówek i wypracowań, biada wam profesory - teraz musicie te wszystkie swoje książki przepisać.
Antena nadaje fale. Fala ma częstotliwość.
Kto nie wie - niech sobie dalej nie wie, proszę bardzo, życzę miłych wiadomości wieczorem.
A kto wie- ten zadaje ma więcej pytań.
* *
Powrót z dwu-kwadrat dygresji i gadamy znowu o Rosji. No więc jesteś tym generałem, nie - i powiem ci, jest nieciekawie. Pewnie słyszałeś o tych Żydach-nieżydach, Masonach-niemasonach, jakichś Illuminatach czy innych - tej, kurwa, Reptylianach. Spokój, damy sobie radę - no ale na dziś, to najgorsze jest NATO. NATO, jest jakby takim naszym wrogiem - i jak coś, jakaś Libia czy Syria czy inna Ukraina albo Arktyka - to z nimi właśnie będziemy się napier..
I k... jest tej, jest tej news - wpada młody oficer do gabinetu z rewelacyjną wiadomością, że pod Berezyną wykopano zaginiony topór króla Danii, który jest jakimś najświętszym gadżetem w historii Duńczyków, ich legend i tak dalej - no i cała Dania się zjeżdża, tej prezydent i premier - no ale oni ch.. nas obchodzą, ważni są generałowie - 5 generałów, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Kody NATO, procedury, szkolenia - kij z tym, ważne są strategie. "Co by było, gdyby?.." Na pewno w czymś takim uczestniczyli, towarzyszu Siermionow. Będziemy wiedzieli, jak rozmieścić swoje bazy, i ile dywizji możemy odesłać na Syberię, znając te plany - ich wspomnienia z ćwiczeń, gier wojennych. Tajne bronie, te sprawy... - Ho ho, no no kapralu, najpierw musicie to z nich wydobyć.
a
-Ja właśnie w tej sprawie. Pamiętacie towarzyszu, jaką furorę 50 lat temu robiły w Ameryce nasze radzieckie lampy do leczenia depresji? Do dziś nie wiedzą, jak to działało tymi falami na mózgi chorych - grunt, że pomagało. Wnuczek konstruktora to dziś znany haker, i psycholog w jednym. Mam kontynuować, czy przypomnieć o tym drugim projekcie - małpy z połową mózgu swoją, naturalną - a połową cybernetyczną, skonstruowaną, pieczołowicie dopasowaną - i skakała, jadła banany, choć straciła trochę poczucie humoru - ale nadal czasami rzucała pestkami w ludzi?
Towarzyszu, jak trzeba to trzeba. I nawet gdyby tym samolotem leciało 300-stu Rosjan, to i tak warto i musimy to zrobić. -Odmaszerować!
Rosjanie tego nie wymyślili, nie uknuli. My ich do tego zmusiliśmy, naszym nieprzemyślanym biwakiem, frajerskim nieco namiotem i eskapadą z kolorowanką między niedźwiedzie, trzeba przyznać - jak na wysokie standardy dziesiątek dekad naszej kadry oficerskiej, myśli taktycznej i pra-nazaś wykminki strategicznej.
Oni nie byliby patriotami, nie kochaliby swej ojczyzny, Matki Rusi - gdyby tego nie zrobili. Tak ja uważam, a wy możecie mieć 37 milionów swoje zdanie, ja zdania nie zmienię.
P.S.
"Aż się nie wydobyło, wszystko co w nich było.."
Kiedy do nas leciały fałszywe sklonowane zwłoki "wyrosłe jak na drożdżach" w ciągu 4 godzin przy użyciu niemal 40-letniej technologii z czasów zimnej wojny - nasi dowódcy byli już podłączeni do aparatury rodem z filmu "Incepcja". Mogło im się wydawać, że uczestniczą w uroczystościach, potem wracają do kraju, spotykają się z rodzinami, następnego dnia idą do pracy ..o, już trzeba wpisywać tajne NATO-wskie kody.
Rosyjskie służby-w-służbach rozebrały ich umysły na części, tak jak klocki LEGO.