Czy to możliwe, że polskie służby specjalne przez lata kradły moje osiągnięcia w dziedzinie białego wywiadu i stawiania hipotez, prezentując je dowódcom jako swoje, zgarniając za to premie i awanse - aby następnie, po wielu latach, przypadkiem przekonawszy się o mojej niewinności wobec wszystkich zarzutów, próbować mi to zrekompensować i wyrównać rachunki, przekazując z kolei mnie swoje ustalenia, abym mógł nimi błysnąć ?

Czy komunikaty te brzmiały mniej więcej tak:

"Wrobili cię przy użyciu technik, których nie można ujawnić, ponieważ stanowią arsenał polskich służb specjalnych."

"Przekazali ci te tajne informacje po to, żebyśmy my musieli cię zabić."

"Esbecka rodzina, która wzięła twojego brata na wychowanie, nie mogła znieść tego, że dorastając na robotniczym osiedlu, w domu bez książek, wyrastasz na zdolniejszego i szlachetniejszego, niż twój bliźniak; dlatego już kiedy byłeś dzieckiem, wielokrotnie próbowano cię otruć, hipnotyzowano, porywano i wszczepiono ci odbiornik, który umożliwił objęcie cię programem kontroli umysłu. Po upadku PRL tamta rodzina przeszła do iluminatów, musieli na nowo zalegalizować objęcie cię kontrolą operacyjną i zdalnym programowaniem hipnotycznym - dlatego na studiach zostałeś wrobiony w szpiegostwo i pedofilię przez wyspecjalizowaną w tym komórkę byłych funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa, którym pomogła twoja ciotka - podstępnie dodając ci do herbaty GHB, wprawiając w hipnotyczny trans i wymuszając nieświadome czytanie z kartki fałszywego przyznania się do winy i fałszywego udzielenia pełnomocnictwa do reprezentowania cię na procesie - czego w ogóle nie pamiętałeś, gdyż ocknąłeś się tamtej nocy z transu dopiero koło boiska przed przejściem dla pieszych, niosąc w siatce placek drożdżowy."

"Nieuczciwi funkcjonariusze służb specjalnych, którzy w następstwie tego oszustwa procesowego uzyskali kontrolę nad twoim życiem, za bardzo cię już okaleczyli, zbyt wiele ci ukradli i zabili zbyt wiele osób, które znałeś - żeby teraz przyznać się, że całą sprawę od początku sfingowali, aby przejąć akcje przyznane ci w charakterze odszkodowania za kradzież kodu gry komputerowej, którą napisałeś jako nastolatek."

"Zakład, w którym niedawno pracowałeś, to tak naprawdę stacja doświadczalna, gdzie przeprowadzane są eksperymenty na ludziach. Praca jest tam tylko przykrywką, a młodzi pracownicy są porywani na cele niewolnictwa seksualnego i podmieniani na sobowtóry z zadaniami agenturalnymi - przez organizację przestępczą tworzoną przez zwyrodnialców i zbrodniarzy z niemieckiego i polskiego kontrwywiadu, którzy swoją działalność pozorują na zwalczanie rosyjskiej agentury i wydobywanie zeznań, a polega ona na wrabianiu i torturowaniu niewinnych ludzi. W tej sprawie zginęło już tyle osób, że nie można tego ujawnić, ponieważ żadna władza nie wytrzymałaby takiego skandalu, ani w Polsce ani w Niemczech."

"Mały humanoidalny zdalnie sterowany dron udający kosmitę oraz wyhodowany w laboratorium organizm przypominający ksenomorfa znalazły się w twoim mieszkaniu, abyś zaczął o tym mówić i pisać, w ten sposób obniżając swoją wiarygodność i zyskując łatkę wariata. Natomiast olbrzymie pająki i inne niebezpieczne zwierzęta rozsiane na terenie bagien za torami kolejowymi, gdzie często spacerujesz - to sprawka ludzi, którzy przed laty obiecali twojej cioci, że cię nie zabiją - ale nie obiecali, że nie umieszczą w twoim otoczeniu wielu niebezpiecznych zwierząt, które mogłyby to zrobić."

"Twoje w złej intencji wyreżyserowane, okaleczone życie, pełne trudu i biedy, samotności i poniżenia - uratowało cię przed podmianą na sobowtóra, ponieważ nikt nie był gotów znosić takich warunków. Osoby, które cię oszukały i wzbogaciły się twoim kosztem, nie miały tyle szczęścia i padły ofiarami swojego bogactwa - choć niektóre z nich myślą i są przekonane, że naprawdę są tymi osobami, które zastąpiły - ponieważ tak rozwinięte są współczesne metody transferu pamięci i blokady poziomów świadomości, że dzisiejsi agenci często nie wiedzą, iż są agentami, a matrioszki-replikanci nie zdają sobie sprawy, że są tylko sobowtórami żyjącymi czyimś życiem i czyimiś wspomnieniami, pod którymi znajduje się ukryty program gotowy do uruchomienia, nad którym nie mają żadnej kontroli i w każdej chwili mogą zacząć lunatykować, niczym zdalnie sterowane drony, czego w ogóle nie będą pamiętać."

"Do narkotyków kupowanych w Poznaniu i dopalaczy sprowadzanych pocztą, które zażywałeś, gangsterzy z polskich służb specjalnych umyślnie dodawali neurotoksyny i trucizny, a także substancje obniżające poziom inteligencji i uczulające na impulsy elektromagnetyczne, które zdalnie modyfikują wzorce fal mózgowych. To samo dodawano ci do jedzenia i wody w zakładzie pracy, ale tam działały służby niemieckie, które miały dostęp również do czynników modyfikujących ludzkie DNA - dlatego na czole zaczęły wyrastać ci rogi. W końcu nie potrafiłeś się wysłowić, niczego zapamiętać, myśleć sam za siebie - a twój pies lepiej od ciebie orientował się, co się dzieje i że wokół trwają machinacje, którym jesteście poddawani. Ludzie mieszkający bardzo blisko ciebie pomagali cię osaczać i prowadzić na tobie eksperymenty, za co otrzymywali sowite wynagrodzenie."


Kronika mutacji ' 2018 - najlepsze ujęcia mojej osoby, czy mówiąc ściślej: "postaci".




Wiele osób może pomyśleć: "Tomek, to pewnie cieszysz się, że masz te wszystkie zdjęcia na poparcie swej hipotezy, że bez swojej wiedzy zostałeś skazany na podstawie sfingowanych zarzutów, z którymi nawet cię nie zaznajomiono, a następnie poddany tajnemu programowi mutacji i cyborgizacji". - No trochę się cieszę, a trochę żałuję że nie pomyślałem o wykonaniu fotografii pająka wielkości dłoni, którego zwymiotowałem i potem znalazłem martwego, ani ksenomorfa wielkości nożyczek, którego uznałem za zabawkę i wyrzuciłem do śmieci, ani podobnych rozmiarów szkieletu facehuggera, który wziąłem za przyniesiony przez kota szkielet nietypowej ryby - mimo, że leżał w żółtej obwódce kwasu. A gdybym zrobił zdjęcie małemu szaremu dronowi pseudopozaziemskiemu, który kręcił mi się po pokoju w grudniu 2017 roku - i tak powiedzieliby, że to fałszywka, a mnie mógłby się przydarzyć wypadek lub zakład psychiatryczny - gdzie i tak trafiłem, po zademonstrowaniu lekarzom ugryzień po WEWNĘTRZNEJ stronie mojej dolnej wargi.

Na górze rogi, a włókna w szyi
- nazwij mnie świrem, to się pomylisz.
Stan istoty w mojej szyi dnia 21 lipca 2018 r. :

zdjęcie dziwnego tworu pod skórą szyi Tomasza Musielaka, konsekwencji tajnego eksperymentu na niewinnym człowieku - cybernetyczna istota w mojej szyi, klatce piersiowej i lewej ręce, z którą kiedyś nawiązałem kontakt po porażeniu prądem - słynny 'deal z alienem' zdjęcie dziwnego tworu pod skórą szyi Tomasza Musielaka, konsekwencji tajnego eksperymentu na niewinnym człowieku - cybernetyczna istota w mojej szyi, klatce piersiowej i lewej ręce, z którą kiedyś nawiązałem kontakt po porażeniu prądem - słynny 'deal z alienem' zdjęcie dziwnego tworu pod skórą szyi Tomasza Musielaka, konsekwencji tajnego eksperymentu na niewinnym człowieku - cybernetyczna istota w mojej szyi, klatce piersiowej i lewej ręce, z którą kiedyś nawiązałem kontakt po porażeniu prądem - słynny 'deal z alienem' zdjęcie dziwnego tworu pod skórą szyi Tomasza Musielaka, konsekwencji tajnego eksperymentu na niewinnym człowieku - cybernetyczna istota w mojej szyi, klatce piersiowej i lewej ręce, z którą kiedyś nawiązałem kontakt po porażeniu prądem - słynny 'deal z alienem' zdjęcie dziwnego tworu pod skórą szyi Tomasza Musielaka, konsekwencji tajnego eksperymentu na niewinnym człowieku - cybernetyczna istota w mojej szyi, klatce piersiowej i lewej ręce, z którą kiedyś nawiązałem kontakt po porażeniu prądem - słynny 'deal z alienem' zdjęcie dziwnego tworu pod skórą szyi Tomasza Musielaka, konsekwencji tajnego eksperymentu na niewinnym człowieku - cybernetyczna istota w mojej szyi, klatce piersiowej i lewej ręce, z którą kiedyś nawiązałem kontakt po porażeniu prądem - słynny 'deal z alienem' zdjęcie dziwnego tworu pod skórą szyi Tomasza Musielaka, konsekwencji tajnego eksperymentu na niewinnym człowieku - cybernetyczna istota w mojej szyi, klatce piersiowej i lewej ręce, z którą kiedyś nawiązałem kontakt po porażeniu prądem - słynny 'deal z alienem' zdjęcie dziwnego tworu pod skórą szyi Tomasza Musielaka, konsekwencji tajnego eksperymentu na niewinnym człowieku - cybernetyczna istota w mojej szyi, klatce piersiowej i lewej ręce, z którą kiedyś nawiązałem kontakt po porażeniu prądem - słynny 'deal z alienem'

                        Powiedzcie masonerii, że zachowałem się jak trzeba !



Na filmie omawiam nowoczesne techniki tworzenia sobowtórów, "matrioszek", nielegałów vel replikantów. Opisuję kierunki eksperymentów nad modyfikowaniem ludzkiego DNA, a także inne tajne technologie umożliwiające przetrwanie w dzisiejszym świecie, pełnym zdrady i podstępu. Odwiedzamy też okolicę mojego domniemanego spotkania z olbrzymimi pająkami, którego nie jestem pewien ze względu na wielokrotne przejście operacji wymazywania pamięci.



Kiedy patrzymy, jak od czasów II wojny światowej zmieniły się maszyny liczące, samoloty, technologie telewizyjne i klimaty muzyczne - pomyślmy czasem, o ile mogły pójść do przodu techniki tworzenia sobowtórów, tak zwanych "matrioszek" - biorąc pod uwagę rozwój genetyki, elektroniki i robotyki.

Wszyscy wiemy, że wynaleziono sztuczne serce, bioniczną dłoń i kamerę dającą obraz lepszy niż ludzkie oko. Nie łudźmy się, że wojskowi naukowcy nie połączyli tego wszystkiego w całość, tworząc sztuczne ciało człowieka z elementów mechanicznych i biologicznych - którym można sterować zdalnie, tak jak dronem. Tego typu twory dawno między nami chodzą, udając zwykłych ludzi lub zajmując ich miejsce, ewentualnie czekając pod ziemią na rozpoczęcie konfliktu zbrojnego.

Wszyscy wiemy o nanobotach - mikroskopijnych robotach wyposażonych w inteligencję roju, zdolnych na rozkaz formować się w całość o z góry zaprogramowanym kształcie - na przykład widelca, nożyczek albo ...ludzkiej twarzy.

Teraz połączmy obie technologie, a uzyskamy morferów - agentów operujących w po części wyhodowanych, a po części skonstruowanych, zdalnie sterowanych ciałach zastępczych, zdolnych do przyjmowania wyglądu dowolnych osób - których twarze, sylwetki i barwy głosu wcześniej zostały zeskanowane, na przykład w zakładach pracy funkcjonujących na terytorium objętym infiltracją.

Według moich informacji, doświadczeń i przypuszczeń, techniki te były stosowane już w XX wieku. Może to trochę dziwne, że jako były taśmowy i były pomocnik odlewnika, były rozwoziciel gazet i były narkoman - wiem i rozumiem więcej, niż były szef MON i SKW. Ale cóż, po prostu zawsze dużo czytałem, jeszcze więcej rozmyślałem, a ludzie lubili mi się zwierzać i przekazywać różne frapujące informacje, o które wcale nie prosiłem.

3 II 2019 Ogólnie miniony rok oceniam jako czas wielkiego progresu zarówno służb polskiego kontrwywiadu, jak i tego zlepka intelektualno-emocjonalnego, jaki ze mnie został po wieloletnich eksperymentach bezdusznych wojskowych naukowców i celowych okaleczeniach zadawanych przez zakłamanych psychopatów z cywilnego programu kontroli umysłu z siedzibą w Poznaniu, gdzie zatrudniono ludzi zrekrutowanych metodą szantażu, a awansowano tych spośród nich, którzy zdołali wrobić lub pomówić najwięcej osób ze swojego otoczenia.
Co tkwi w "mojej" szyi? To wiedzą tylko służby kosmiczne, NATO i masoneria. Uważni widzowie dostrzegą też nowy plac budowy - moje ucho.



Wszyscy wiemy, co powinien uczynić Francuz pragnący pracować dla Hiszpanii - skontaktować się z hiszpańską ambasadą, na przykład we Włoszech. Ale co powinien zrobić Polak chcący pracować dla Polski ? W polityce dużej i małej - członkowie tajnych stowarzyszeń, w służbach specjalnych - rodzinne klany i mafie killerów eliminujących wszystkich zdolniejszych od siebie, w policji - agenci przykrywkowi kontrwywiadu skoncentrowani na zbieraniu haków, rozkręcaniu matactw i współpracy z komórkami kierującymi lokalnymi grupami przestępczymi.

Zwyczajny obywatel, pełen dobrych intencji i szlachetnych ideałów, który gdzieś się tam zgłosi z jakimiś informacjami - zostanie potraktowany jak wariat, prowokator, nieproszony prymus, kombinator, natręt gmatwający polepione układanki czy kandydat na samobójcę lub ofiarę wypadku, albo sprawcę ciężkiego przestępstwa w okolicy swojego miejsca zamieszkania. Nikt nie ucieszy się na jego widok, nie ugości go i nie doda mu otuchy - co najwyżej przyczepią mu ogon, obejmą go obserwacją i kontrolą korespondencji - być może zresztą ci sami ludzie, przeciwko którym mógłby zeznawać.

Powstaje zatem pytanie, czy Polska powinna mieć ambasadę w Polsce - i konsulaty w każdym większym mieście na własnym terytorium, gdzie obywatele mogliby się zgłaszać i być przyjmowani z należytym respektem, niczym rosyjski urzędnik w brytyjskiej placówce dyplomatycznej. A może nie ma takiej potrzeby, bo sitwa syndykatów świetnie orientuje się we własnych zbrodniach i machinacjach, dlatego funkcjonalny mechanizm sygnalizowania nieprawidłowości i podejrzanych zagadnień nie jest władzy na rękę, a obywatele najlepiej żeby zajmowali się własnymi sprawami i oglądaniem filmów o porządnych ludziach ?



Czy zabójstwo dziennikarza Jarosława Ziętary pozostało niewyjaśnione, ponieważ jego uprowadzenia dokonali nie przebierańcy, ale prawdziwi funkcjonariusze poznańskiej policji, współpracujący z grupą przestępczą byłych funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa, zajmującą się na przełomie lat 90-tych i dwutysięcznych zabójstwami i porwaniami na zlecenie ? Czy w tej sprawie "wszyscy wszystko wiedzą", ale ponieważ w krajowych organach ścigania obowiązuje krótkowzroczna polityka "dbania o dobre imię służby", własne zbrodnie i przestępstwa są tuszowane i dlatego zarówno sprawcy tych przeszłych, jak i obecnych oraz przyszłych - czują się stosunkowo bezkarnie, wiedząc że wszystko będzie zamiatane pod dywan, w interesie kierownictwa ?

Czy w latach 90-tych fundusz operacyjny służb specjalnych tworzony był najpierw z pirackiej dystrybucji zachodniego oprogramowania, a następnie z kradzieży dzieł polskich twórców gier komputerowych i zabijania ich autorów ?

Czy od lat 70-tych w Polsce trwał projekt genetycznego ulepszania wybranych bliźniąt w łonach nieświadomych matek, z których jedno w chwili porodu było potajemnie zabierane i oddawane na wychowanie do rodziny zastępczej powiązanej ze służbami specjalnymi ? Czy takie rodziny zastępcze, w przypadku braku sukcesów wychowawczych, starały się używać swoich wpływów i możliwości aby hamować rozwój drugiego z bliźniąt, by w ten sposób zrzucić odpowiedzialność za swoje błędy na geny dzieci ? Czy w tym potwornym mechanizmie "zabierali jedno dziecko, a niszczyli życia dwojga ?"

Czy na terenie Wielkopolski znajduje się zakład należący do międzynarodowej korporacji, gdzie w godzinach pracy od lat prowadzone są eksperymenty na Polakach i Ukraińcach, a dyrektor latami był tak pogrążony w rozwijaniu swojego humanizmu, że nie zauważył, jak opiekująca się placówką komórka niemieckiego kontrwywiadu, we współpracy z polskimi gangsterami podającymi się za pracowników służb specjalnych, rozwinęła zbrodniczą działalność przestępczą polegającą na cichym zakulisowym wrabianiu niczego nie podejrzewających, zdolnych i atrakcyjnych pracowników w szpiegostwo i pedofilię, aby następnie podmieniać ich na agentów o zbliżonym wyglądzie, porywać, torturować i sprzedawać do podziemnych, zamkniętych domów publicznych dla bogatej, zwyrodniałej klienteli ? Czy dowództwo polskiego kontrwywiadu wie o całej sprawie, ale milczeniem próbuje zatuszować wieloletnie zaniedbania, błędy i złe wybory swoich oficerów, a także uniknąć olbrzymiego kryzysu politycznego, jaki wyniknąłby z ujawnienia ogromu dokonanych zbrodni ?

Według założeń, w polskich służbach specjalnych powinny pracować najbystrzejsze, najszlachetniejsze i najuczciwsze osoby zrekrutowane na studiach. Tymczasem w praktyce nie ma potrzeby organizowania rekrutacji, ponieważ liczba dostępnych miejsc jest już zarezerwowana dla synów i córek dotychczasowych pracowników tych struktur, którzy zdają sobie sprawę, że w dzisiejszym świecie albo jest się w służbach, albo jest się ich ofiarą. Przyjęci z powodu rodzinnych powiązań, pogrążeni w kompleksach młodzi ludzie, którzy następnie rozpoczną pracę z tajnymi supernowoczesnymi technologiami - siłą rzeczy będą podświadomie, a niekiedy świadomie, dążyć do użycia ich przeciwko wszystkim zdolniejszym i bardziej uczciwym od siebie rodaków, aby w ten sposób niejako "okrężną drogą" uzyskać moralno-logiczną legitymizację zajmowania określonych etatów.

Według założeń, tajne stowarzyszenia miały stanowić kluby "pozytywnych czarowników" i "szlachetnych mędrców", wspólnym sojuszem i tajemnicą chronionych przed niszczycielską siłą i wolą tłumu, którą złe siły mogą łatwo kierować. Tymczasem w Wielkopolsce, dokąd te idee zawędrowały zza Odry, przybrało to formę mafii skorumpowanych biznesmenów, szukających ochrony przed szantażystami, oraz zrzeszenia pozbawionych talentów karierowiczów, którzy nie mieliby szans zrobienia kariery w inny sposób, jak tylko wykonując polecenia tej niejawnej grupy.

Program kontroli umysłu w Polsce miał zatrudniać uczciwe osoby o wysokich standardach moralnych do wykorzystywania nowoczesnych technologii komputerowych i elektromagnetycznych, aby modyfikować wzorce fal mózgowych ubezwłasnowolnionych pedofili i zwyrodnialców w taki sposób, by przestali oni stwarzać zagrożenie dla społeczeństwa. Niestety, organizacją całego przedsięwzięcia zajęły się kłamliwe kanalie pozbawione moralnych zasad i zakompleksione, zepsute dzieci członków tajnych stowarzyszeń. Rekrutację do programu prowadzono metodami szantażu i oszustw, ponieważ nikt zdrowy psychicznie nie chciałby dzień w dzień, przez 8 godzin, zajmować się korygowaniem myśli dewiantów i psychopatów. Dlatego jako "psychotronicznych lekarzy" zwerbowano ludzi, którzy mieli coś na sumieniu i mogli za to pójść do więzienia, zamieszanych w handel narkotykami lub stosunki seksualne z nieletnimi. Natomiast ofiarami programu kontroli umysłu, w celu "uzyskania pozytywnych efektów", zostali od początku zdrowi przypadkowi ludzie, często znajomi tych pierwszych, którzy nie dali się zaszantażować, ponieważ reprezentowali wysokie standardy moralne i ciężko było ich na czymkolwiek przyłapać - natomiast można było ich skazać bez ich wiedzy metodami oszustw procesowych w wykonaniu służb specjalnych, opierającymi się o gromadzenie pomówień i fabrykowanie dowodów zastępczych, przejmowanie korespondencji sądowej i podstawianie na rozprawy sobowtóra lub fałszywego pełnomocnika - którzy przyznawali się do winy za niczego nie podejrzewającą osobę stanowiącą cel całej machinacji.

15 lutego 2019


 Jeżeli chory potrzebuje pomocy lekarskiej, ale lekarz też potrzebuje udzielenia pomocy medycznej - to lekarz najpierw powinien pomóc sobie, a dopiero potem będzie zdolny prawidłowo udzielić pomocy choremu.

Jeżeli państwo potrzebuje ochrony przed oszustami i zdrajcami, ale kontrwywiad także boryka się z tego typu problemami w swoich szeregach - to funkcjonariusze kontrwywiadu najpierw powinni oczyścić własne szeregi z szumowin i pozorantów, a dopiero potem będą mogli skutecznie realizować swe ustawowe zadania.

Jeżeli kontrwywiad ma swoich agentów przykrywkowych w policji, wojsku, świecie przestępczym i władzach samorządowych - to może funkcjonariusze kontrwywiadu powinni też pracować "pod przykrywką" jako ..funkcjonariusze kontrwywiadu. Pozwólmy tym pracowitym ludziom rozwinąć skrzydła tam, gdzie najłatwiej wzbić się do lotu - każdy ma prawo do premii i awansu w zamian za efekty w rozbijaniu mafijnych grup i przestępczych procederów; a przy takim ukierunkowaniu działalności operacyjnej, występować mógłby wręcz nadmiar odkryć i osiągnięć - i dowódcy mieliby problem, kogo nagrodzić i skąd wziąć tyle medali; chyba, że to właśnie sami pułkownicy i inni wyżsi oficerowie okazaliby się hersztami gangsterskich grup, pozorujących swoją działalność na wypełnianie obowiązków służbowych. Tłumaczyłoby to też wieloletnią niezdolność organów kontrwywiadowczych do wykrywania przestępstw we własnych strukturach - i to nie pojedynczych przypadków, ale całych serii i utartych przez lata mechanizmów.

Złote myśli o "dbaniu o własną renomę", "niekalaniu własnego gniazda" i solidarności zawodowej - mają sens, kiedy wyrażane są przez uczciwych funkcjonariuszy tych służb - a nie próbujące się nimi zasłaniać te same szumowiny, które przyniosły Polsce wstyd i ujmę honorowi jej służb specjalnych, uczestnicząc w znanych obecnie już całemu światu wielkopolskich porażkach: aferze handlu ludźmi pod hasłem "kto nie z nami, ten pedofil" oraz operacji liczenia ciał atrakcyjnych bądź wpływowych osób podmienionych na sobowtóry przez wywiad sojuszniczego państwa po sfingowaniu poszlak mających wskazywać na ich współpracę z chińskimi bądź rosyjskimi służbami - na zwieńczenie której wielkopolscy funkcjonariusze mogą sobie powiedzieć "panowie, ostatni gasi światło, bo generał wolał doczekać emerytury, niż przyznać się do błędu i że oficerowie z przyjacielskiego kraju stojącego za akcją replikantów przechytrzyli jego i jego ludzi, stawiając na ilość, nie na jakość."

Jednocześnie, przy całym ogromie tego posępnego dramatu, warto zauważyć, że nie wpadłem na trop tych afer i procederów sam - ale zostałem na nie naprowadzony przez posiadające moralne kręgosłupy osoby pracujące w polskich służbach specjalnych i programach kontroli umysłu. Również ten akt odwagi, uczciwości i poświęcenia z ich strony nie byłby możliwy, gdyby w Wielkopolsce nie istnieli porządni wpływowi ludzie i bohaterscy, nieprzekupni dowódcy, dla których prawda, Polska i sprawiedliwość były ważniejsze niż prywata, kariera, układy i kolesiostwo. Jako zwykły ludzik z blokowiska, pogrążony w internetowych archiwaliach, oczywiście nie mogłem wpaść na to wszystko sam - smutne natomiast jest to, że ci wszyscy uczciwi ludzie nie widzieli innej szansy ujawnienia prawdy, w żaden oficjalny, urzędowy czy proceduralny sposób - ponieważ wszystkie te drogi zablokowane są przez oszustwa, usankcjonowane kłamstwa i ludzi, którzy dla własnej korzyści je organizowali.












Al Bielek, amerykański inżynier-elektronik i uczestnik wielu tajnych wojskowych projektów, po odzyskaniu wymazanej mu na zakończenie kariery pamięci omawia ukrywane technologie, którymi dysponują czołowe państwa, a raczej grupy walczące w nich o władzę:



powrót na stronę główną