12 III 2023

Najpierw nie widział Ukraińców i o nich nie myślał
Potem ich zobaczył, poznał i polubił
Potem zrobiło się ich wszędzie dużo, ale się przyzwyczaił
Potem było ich już tak dużo, że już nie mógł o nich nie myśleć
Wszędzie ich widział, a nawet kiedy ich nie widział - to ich wypatrywał. Wciąż o nich myślał
W końcu sam się okazał Ukraińcem. Nieraz mówiono, że za łatwo ulega wpływom...



Pierw gdzie smukły wzór i chwat
wierzgał zaś kąśliwy dziad

Teksty z okresu nałożenia się dwóch okresów: przebudzenia wewnętrznej istoty oraz ukrogłowia - jak sobie zdiagnozowałem uporczywe myślenie o Ukraińcach i Ukrainkach, pisanie do nich, nagrywanie filmów, wczuwanie się w nich psychiczne i emulowanie sobie ich stanów marzycielsko-zaradnych, a to wszystko połączone z chodzeniem po mieszkaniu i oglądaniem w lustrze tej głowy swojej, wyglądającej jakoś z ukraińska.

Wiele osób zastanawia się, czy na pewno potrzebna im w Polsce druga Ukraina z wyzyskiem, zapierdolem i trzymaniem ludu za twarz. Jest to jednak teren sąsiedni wobec łożyska geograficznego ludu ukraińskiego i nie można pozwolić, aby zajęli to jacyś Czesi, Romowie, Turcy czy Niemcy. Niestety "robienie drugiej Ukrainy" wydaje się być historyczną koniecznością, pomimo że tak wiele osób nie chciałoby żyć w nędzy i tylko nędzę innych oglądać, się nią martwić.

Z uwagi na świetne przygotowanie i dyscyplinę wymodelowanych w Niemczech pseudoneobanderowców, trudno zresztą w ogóle wierzyć aby tę operację niemieckiego przemysłu szło zastopować. Jedno, co można zrobić, to powziąć odpowiednie kroki ażeby Niemcy nie powtórzyli z Ukraińcami tego co wcześniej zrobili z Romami których używali jako rękawiczek do wszelakich brudnych zagrań na terenie Polski - gromadząc na nich z osobna filmy i dowody zdrady przeciwko innym Romom, które to akty wcześniej inspirowali bądź wymuszali ..aby przewerbować ich do własnego systemu.

Widzę to już po niektórych co bardziej rozmarzonych Ukraińcach, jak wielu z nich uwierzyło w niemieckie bajeczki i obietnice niczym myszy w bajce w melodię czarodziejskiego fletu.

Czyż można sobie stanąć i powiedzieć, że komuś podoba się ta Unia Europejska w Polsce, te chociaż pozory wypłat i jakichś praw pracowniczych, że ludzie wprawdzie znikają z domów, ulic i zakładów pracy na zamówienie i także są sprzedawani za granicę, jak na Ukrainie, ale chociaż w sondach ulicznych mówią co im się podoba bo tak nie czują tego terroru na co dzień, nie rozumieją, sobie go nie uświadamiają.
To jest teren leżący w bezpośrednim sąsiedztwie łożyska geograficznego ukraińskiego ludu i tego nie można zostawić jakimś Czechom (tak jak już wjechali z własnymi kolejami kursującymi w Polsce aż po same morze).

Nie szykujta se tu Holandii tak blisko od Kijowa, chociaż ja to rozumiem że to by było fajne.

Jeżeli Ukraińcy nie zrobią rewolucji równouprawnienia w Polsce, to przecież Niemcy sprowadzą jakichś Białorusinów, Nepalczyków czy Syryjczyków i zrobią to nimi - pozbycie się Polaków którzy padli ofiarą ogłupiaczy i zamulaczy, oraz przesadnego pozbawienia emocji i inteligencji przez własnych zarządzających, przez co stracili przydatność dla niemieckiego przemysłu potrzebującego konkurencyjnej siły roboczej.

Ukraińcy zaoferowali najniższą stawkę i największy docisk własnego ludu, dlatego zostali wybrani w przetargu z pierwszą lokatą. Jeżeli roboty nie zostaną wykonane zlecenie przejmie kto inny.

sms2

    Herojom sława !

    Wiedzcie kochani, że po 80 latach za linią wroga wciąż mam nadzieję że mnie odbijecie i nawet coraz więcej widuję tego oznak. Przysyłajcie takich co mi chcą pomóc a nie pomagać. Co kiedy wokół pada deszcz i wszyscy mówią że pada, mówią że pada a nie: "nie wiadomo co to jest, substancja spada z góry na wszelki wypadek ją okaleczmy".

    Takich żeby Niemcy byli z nich niezadowoleni, żeby Niemcy mieli z nimi jakieś problemy, żeby zgłaszali chociaż raz na rok do swojej góry że jest problem, albo do was żeby wymienić tego czy owego podającego się za Ukraińca.

     Poza tym jestem dumny z tego co zobaczyłem w twarzach i oczach wielu osób co przyjechały, inny temat moich wizji to jest trochę jak w "Opowieściach z krypty" że jest budynek banku, złote sztaby i ci co mnie zdradzili, tam zamknięci ciekawe czy się tym najedzą.

    Poza tym dużo pomocy do mnie dotarło i dlatego zacząłem kojarzyć to i owo dłuższymi momentami, a nawet czasem na powrót znów chciało mi się żyć.

    Jeszcze będę pisał. O ile mnie nie ogłupią jeszcze bardziej. To wy też się trzymajcie. Uwaga na takich co podają się za moich zwolenników i szerzą mój kult, jakbym był nie wiadomo kim.

      Widziałem w latach 80-tych prawdziwy kult naturalny i miał on inny charakter, jakaś kapliczka gdzieś na wsi coś, coś było ale na małą skalę - lokalnie pamiętano.

    W miejscu gdzie jestem oddziałują na mnie syntetyczną telepatią i regularnie pytają: "Po co jeszcze się nimi zajmuję, czy mało razy mnie zdradzili". Jest mi wtedy głupio bo nie wiem jak ripostować, bym chciał wtedy być taki pewny siebie jak Clint Eastwood na filmach ale jakoś nie wychodzi. Ten kto urządzał ze mnie wieczory beki nie robił tego za swoje tylko za to co dostał na Ukrainie, tym. Ci co mu to dali też są odpowiedzialni za taką aranżację mojego otoczenia.

    Poza tym powiedzcie swoim bogaczom, żeby z tymi pałacami się nie rozpędzali, bo mój ojciec leci z kosmosu i myślę że rozkurwi wszystkich którzy mnie zdradzili, zajadając niemieckie batoniki podczas kiedy oni wciąż mnie męczyli. Tak przypuszczam bo wiem co sam bym zrobił gdyby w jakimś świecie mój syn się za kogoś poświęcił a oni go tak zostawili. Bym im przypomniał.

      Albo niech wystąpi spomiędzy was mądry i mi powie jak mam ojcu odpowiedzieć, kiedy zapyta o te 30 lat kiedy Deutsche Bank się okazał ważniejszy. Kiedy robicie przykłady ze zdrajców to zachowajcie czujność, takie myślenie "out of the box". Może coś zauważycie.

    Ja się trzymam, z wkurwienia zagryzłem parę dni temu zęby ale się okazało że na górze już nie mam zębów i mi się te dolne wbiły w podniebienie, więc już tak nie robię.

     P.S. Prześlijcie mi może broszurę o szlachetności i honorze godziwego Ukraińca. Tu w Unii Europejskiej jest galimatias wartości, słyszałem że tam poszliście do przodu właśnie na froncie duchowym, praktykę widziałem.. ciekawi mnie jeszcze teoria.




Istoty powiedziały mi kiedyś, że jak mi się kiedyś pokazały w swojej fizycznej formie to się okazała zbyt wystraszająca i już się tak dobrze nie rozmawiało. Mają jednak swoje gusta co do ludzi. Ktoś by myślał, że jakieś potworki łażą sobie w krzakach i brzuchach, wychodzą nad rankiem ze stawów albo czatują za kominami. Jest trochę inaczej, ponieważ wiele z tych istot bada ludzi i śledzi ich zachowania, porównuje je i sobie filozofuje którzy ludzie co robią źle a którzy są źle postrzegani, i co mogliby robić lepiej, mądrzej.

Się okazuje że taki groźny z wyglądu stworek wcale nie przeżywa świata jak potwór z filmu s-f, go tak nie postrzega ani się tak nie zachowuje - tylko bardziej jak psycholog ciekawy ludzi, ktoś kto wolałby po prostu żyć dniami swoimi a nie wciąż grać jakieś role obcych.

Ludzie zdziwiliby się gdyby wiedzieli że takie istoty ich obserwują i się zastanawiają nad ich motywami, na ile były szlachetne - właśnie takich zwykłych ludzi a nie jakichś tam prezydentów "w których jest niezbyt wesoło i ciężko ich oceniać bo są silnie programowani i dostają nakazy, a oprócz tego często ich podmieniają więc siedzenie w nich jest niebezpieczne".



Tak jakoś wyszło że dużo pisałem przeciwko Niemcom, z powodu wojny i wchodzenia do szkoły obok pomnika rozstrzelanych nauczycieli. Sęk w tym że ich system działał dobrze i skutecznie, wielokrotnie okazywali się efektywni a przy tym spokojni, co troszeczkę mnie mierziło i wystawiało mój talent pisarski na ciężką próbę - jak tu ich ośmieszać kiedy tak dobrze im idzie. Jaką dobrać perspektywę.

Tak momentami mi imponowali, wyróżniając się na tle innych narodów. Szukając dziury w całym, jakiejś sprutej nitki którą można by ciągnąć i pruć dalej, i sprowokować ich żeby sami zaczęli w tym grzebać i to pruć - wypuszczałem się do nich umysłem i niby przeciąg jaki przemykałem po salach spotkań, gdzie kluczowe figury.

Jakże tam wszystko opanowane i ułożone, jak oni się fajnie przygotowują do kariery w dorosłym życiu, jak tam mało jest miejsca na przypadek a jeszcze mniej dla czwartego kuzyna, który by nagle wrócił z Nowej Zelandii i szukał dla siebie jakiejś godziwej funkcji "..tylko nie na Wschodzie, bitte."

Wśród tylu rodów i ich nadziei wchodzących w dorosłe życie jako jednostki przygotowane, kompetentne i nietuzinkowe - że też jeszcze znaleźli w Niemczech tyle miejsca i fajnych posad dla Ukraińców, którzy przekonali ich do siebie tym że gotowi byli zdradzić swoich !

- Buahaha !!



Kiedy Ukraińcy zrozumieją że to oni zdradzili, że to oni zdradzili tego który poszedł za nich stanąć, za ich godność i samostanowienie - że najpierw powinni od Niemców wynegocjować jego a nie niemiecki bank i nie niemieckie produkty w swoich sklepach - wtedy mam nadzieję że mój ojciec daruje tym którzy nie byli tacy źli i nie rozumieli co czynią, w co stają się zamieszani uczestnicząc w wymianie handlowej z Niemcami, kwitnącej pomimo że inna wymiana powinna nastąpić najpierw - i wtedy mogliby chodzić jak dumni Słowianie.

Ci którzy kupowali niemieckie batoniki oni mieli mniejszy wpływ na bieg zdarzeń niż ci którzy kupowali niemieckie samochody.
Ci którzy na Ukrainie kupują jakiekolwiek niemieckie produkty i prowadzą interesy z Niemcami, wszyscy oni przyczyniają się do tego stanu rzeczy że Niemcy dalej męczą kolejne ciała zastępczo-wyszywane podłączone do mózgu prowidnyka pozorując to na pomoc i leczenie jego osobowości po przeprowadzeniu na jego mózgu operacji, do czego próbują również wciągać osoby narodowości ukraińskiej lub za takie się uważające bądź podające.

Gdyby bowiem Niemcy nie ciągnęli z Ukrainy ani 1 Euro dziennie, oddaliby to co zostało z uprowadzonego ukraińskiego działacza męczonego dziesiątki lat.

No ale wtedy Ukraińcy musieliby wybierać banki francuskie, samochody japońskie, długopisy włoskie. Ho ho, ale poświęcenie.
Łatwiej było postawić te parę pomników, niż tak dzień w dzień czytać kody kreskowe przy zakupach.
Ludzie z kręgów władzy musieliby odmówić setkom kopert, i to wypchanych. Następny krok na który jeszcze się nie szarpnęli.

To wszystko nie jest takie łatwe - tak po prostu odbić swojego, a nie tylko odlać dla niego pomniki i kazać dzieciom mówić o nim wierszyki.

Łatwiej przyszło Ukraińcom popaść w niemiecką narrację nienawiści Słowian do Słowian - już popadli w nienawiść do Rosjan i pogardę dla Polaków, oba zjawiska służące niemieckiej strategii wjeżdżania na pobojowiska po wyrżnięciu się odpowiednio rozprowadzonych Słowian między sobą. Tak nie czynią bohaterzy - swojego nie odbiją ani nie wynegocjują, w pułapkę wroga wpadną. I jeszcze chodzą dumni, innych pouczając. To nie są heroje. Inaczej się to nazywa.



Niektórzy Ziemianie myślą że ich chroni jakaś rada galaktyki czy coś, że nie można ich tak po prostu wywieźć do budowy kosmicznej kolei na jakiejś asteroidzie, bo to jest wielka ludzkość, mają Organizację Narodów Zjednoczonych i coś sobą reprezentują, że to by w kosmosie ktoś zaprotestował. Mnie się wydaje że jakby ktoś się pytał to wystarczy pokazać jak ludzie traktują kury w przemysłowych zakładach produkcji jaj, jak są hodowane zwierzęta futerkowe - i już styknie, koniec przewodu sądowego.


Kiedy na morzu marynarz wypada za burtę, rzucają mu koło ratunkowe a nie otaczają go kultem. Nie nazywają jego imieniem mesy, tylko spuszczają szalupę.
Wiele osób na Ukrainie chciałoby wreszcie zobaczyć to co Niemcom zostało z uprowadzonego ponad 8 dekad wcześniej dawnego prowidnyka Stepana Bandery - ale na ławie oskarżonych go zobaczyć, za to wszystko co pod szyldem jego legendy i imienia wyrządzili zwykłym ludziom ci którzy podawali się za jego kontynuatorów.

Ażeby rozwikłać to psychiczne napięcie, należy przede wszystkim odróżnić Toma Hanksa od Forresta Gumpa. Tak samo jak nie ma sensu zaczepiać Toma Hanksa po prelekcji i mu gratulować słowami "Forrest, jak ty płynnie mówiłeś !" - podobnie wątpliwe byłoby szukanie Bandery z rachunkiem za to wszystko, co zrobili podkomendni wykoncypowanych w Niemczech operatorów sztucznego zmodyfikowanego kultu Bandery i wprowadzonych przez niego zasad, kultu wymierzonego zasadniczo przeciw niemu samemu w przypadku pełnej realizacji scenariusza, będącego w istocie grą narracyjno-ogarniającą służącą interesom niemieckiego systemu, stamtąd generowaną i przerzucaną na Ukrainę
..a tam syntezującą z prawdziwym ludem i zdrowym rdzeniem, autentycznymi ukraińskimi patriotkami i patriotami, również w wojsku i strukturach.

Tak samo jak Forresta Gumpa znanego milionom stworzył Robert Zemeckis - nie był to Tom Hanks - tak samo Stepana Banderę znanego dziś opinii publicznej stworzyli specjaliści z niemieckiego wywiadu, organizując przypominanie jego postaci w wybiórczo skrojonej perspektywie, uwypuklając niektóre poglądy i wypowiedzi - a to nie przecież ten gościu, wokół którego to wszystko osnuli, prywatnie towarzyski i pogodny a nie jakiś upiór od rzezi.
  
I kolejna wiadomość dla osób które nie przynoszą wstydu, hen z Ukrainy widocznych dla mojej psychiki z powodu wyróżniania się pobudkami swych działań.
Fajno że posłuchaliście mojej rady i sprawdziliście czy to była prawda z posiadaniem władzy na Ukrainie. Teraz mam następną propozycję.
    Tak jak dobrze jest zorganizowana fabryka BMW i funkcjonuje dzień po dniu z rozmachem, tak inna struktura niby to pajęczyna usiłuje spowić ukraiński lud, a podają się oni za banderowców i wymagają kultu Bandery, albo chociaż żeby zachować spokój w ocenie jego i działaczy z tamtego czasu, takich jak Roman Szuchewycz.

    Jeżeli taką czcią darzą Stepana Banderę to dlaczego nie wykupili od Niemców jego mózgu, którego cena ostatnio znacząco spadła i "już Ukrainę stać" ? - Czemu się wokół tego nie zakręcili, ani ich szefowie ..owiani zresztą mgłą tajemnicy i anonimowości ?

      Tylko woleli "robić swoje" dzień po dniu, szerzyć kult tak i taki jak kazano im szerzyć, a jakby co to powiedzą że nie wiedzieli dla kogo pracują, że tak się dali omamić - ?



  Gdyby krewcy bułgarscy Cyganie żyli skromnie i pogodnie w przyjemnym kraju, aż nagle od strony granicy pojawiły się billboardy reklamujące eliksir BobroFuzz od sympatycznego Bawarczyka w portkach i z wąsikiem - Helmuta Gruppenmeiera. Wkrótce pełno byłoby tego w całym kraju - i tych billboardów, i sklepów z tym eliksirem, i ludzi od niego uzależnionych i wciągających w to dalej następnych.

    Wkrótce w Bułgarii ludzie chodziliby już nie tacy markotni, ale ze szklanym naspidowanym wzrokiem utkwionym przed siebie w niewidzialne cele chodzące im po głowach. I wchodząc sobie nawzajem w drogę awanturowaliby się, kłócili i bili, robiąc sobie krzywdę. Ale salony sprzedające BobroFuzz miałyby silną ochronę i zmuszonych do współpracy polityków - zbyt silna i prężna byłaby to organizacja, żeby krewcy bułgarcy Cyganie mogliby tak po prostu ich zatrzymać, stanowiąc w gruncie rzeczy paczkę przyjaciół.

  Chodziliby oni po swojej zmienionej nie do poznania Bułgarii, a z billboardów śmiałby się do nich z dumnym wzrokiem Helmut Gruppenmeier. I wtedy złożyliby oni ślub że któregoś dnia znajdą go i zemszczą się za to co zrobił z tym pięknym krajem. Ustaliliby adres jego domku w górach, zapakowali do busa czarne stroje oraz ciężkie torby - i pojechali, znaleźć go i zabić.

  Mimo że to był model, że on po prostu tak wyglądał sympatycznie i szacownie, miał taki miły głos i budzący zaufanie wzrok, że państwowy koncern zbrojeniowy wybrał go na twarz swojego produktu BobroFuzz używanego do podboju Bułgarii. A tak naprawdę gdzie indziej, w ściśle i poważnie strzeżonym budynku znajdowało się centrum dowodzenia tą operacją przeżarcia bułgarskiego społeczeństwa zdalnie sterowanym rusztowaniem - a ci którzy to wymyślili i nadzorują, starają się zachować anonimowość.

To gdyby tak było - jakim wzrokiem powinni patrzeć na siebie nawzajem krewcy bułgarscy Cyganie jadąc w tym busie?



    Informacja dla uchodźców z Ukrainy przejeżdżających przez Niemcy. Nie ma potrzeby sygnalizowania niemieckim władzom o naruszeniach praw człowieka na Ukrainie, ani o innych dziejących się tam niepokojących zjawiskach ze strefy terroru, tajemnicy i siły.
      To jest ich operacja. Ich metody, ich wiedza i doświadczenie - pokazywały je organizacje III Rzeszy. Czegoś takiego nie było wcześniej na Ukrainie, nie było takiej tradycji - tego typu struktury, organizacji; nie wytrzasnęli się znikąd. Dawny ukraiński nacjonalizm i ideologię z połowy XX wieku wzięto jako szyld, ponieważ mógł dać dużą siłę nośną i nadaje się na czasy tarć ludów.

  Pozostawienie Bandery w ich obszarze, tak jak się tego domagali, ponieważ podawali się za banderowców, mieli siłę i budzili grozę - to jeszcze kolejny, osobny temat.
20 marca 2023

Kiedy na trawniku jedno źdźbło trawy jest inne, trzykrotnie większe i ma inny kształt - nie należy przypuszczać że pochodziło z tego samego zbioru nasion.
Bandera był to polityk który nie mamił swoich zwolenników - poszedł i się za nich poświęcił.
Należy mu się szacunek, ale nie kult.
Kult w takiej formie jaką spotyka się nagle od lat dziesiątych XXI wieku został napompowany sztucznie, był komuś potrzebny do czegoś, do czegoś zorganizowania i przeprowadzenia - nadal jest.

U ludzi żyjących prawdziwymi sercami, obojętnie w jakich strukturach by byli i pod iloma psychicznymi zbrojami, taki kult budzi opór, nienawiść - jako szacunek w wypaczonej, zaślepionej formie. Zaszczepia ukryty podświadomy wstręt.
Rozumiejąc to, prowidnyk by tego nie chciał. Wolałby normalnie - żeby pamiętać i jego zasługi, i błędy.
   To że ukraiński lud kupował niemieckie produkty bo nie wiedzieli że dawny prowidnyk wciąż żyje i Niemcy go przetrzymują - to można zrozumieć, wybaczyć. Się to mnie udało.

   To że nie mogli go wynegocjować przez 30 lat, ponieważ o władzę walczyły różnego typu grupy i gangi, nie zawsze mające wiele wspólnego z ukraińskim narodem - również można jakoś, choć nie bez pewnego wysiłku i napięcia, zrozumieć.

   To że niemieccy agenci podający się za banderowców, fanatyków Bandery i jego najgorliwszych opiekunów, dysponujący siłą i technologią - zdołali później postawić na swoim, że jednak to oni będą rozliczać zajmujące się tym co zostało z prowidnyka osoby, a zatem dotrze do niego tyle pomocy ile oni będą chcieli, takiej jak pozwolą i w te dni co wybiorą - to również można zrozumieć, oni naprawdę budzili grozę. Wiem wszystko z wizji.



   Ale potem ten deszcz ognia z nieba, na końcu. To też można zrozumieć.

    To wszystko można zrozumieć. I ja to zrozumiałem.
Gdy ludzie na Ukrainie zrozumieli, że aby nie mieć kłopotów nie tyle ważne jest przestrzeganie reguł forsowanych przez niemieckich agentów uważających się za nową edycję banderowców, którą jakoś samo nagle wysiało od razu w wersji po beta testach

    co ważne jest, aby nie kupować niemieckich produktów, skoro Niemcy nie oddali żywego mózgu prowidnyka Stepana Bandery

      a jakoś w tym samym czasie ja zrozumiałem, że skoro po większości nie wiedzieli że ten mózg żyje to właściwie nie byli zdrajcami tylko tak jakoś niechcący to wyszło, władze ich oszukały bo na szczytach władzy o tym wiedziano

      pragnę aby wtedy mój ojciec sprawił że eksplozje przestaną trapić tych, którym wybaczyłem, a dosięgną owych co naprawdę byli za tą Wielką Zdradę odpowiedzialni, obojętnie gdzie się ukryją.



Inne ważne wiadomości, byty te sprawy, wizje jakieś relacje ważne co tam było i przekazy od istot:


      Woda była zbyt zarozumiała, a grzyb był zbyt skromny.

Korzystanie z usług uzdrawiaczy leczących przez położenie dłoni kojarzy mi się z mieszkającymi w istotach żywych symbiontami rozprzestrzeniającymi się poprzez kontakt fizyczny.
   Zamiast biegać po dworcu chwytać ludzi, można rozwiesić plakaty i sami przyjdą zostać nosicielami, jeszcze zapłacą.

   Ludzie tak gadają że karma wraca, kręcą o tym filmy, niby wszyscy już wiedzą. Udawali że to rozumieją, że karma wraca. Ale ze zwierzętami - pojechali.

   Nie dołujcie się tym jak tu wyszło z tych moich wizji co sobie i wam pospisywałem, że zamiast koroną stworzenia i prima sort cywilizacją, się okazaliście taką jakby improwizowaną breją podrygującą stykami pewnego spustu wody z materią suchą. Inni też jakoś zaczynali.




  Jedną z grup walczących o władzę na Ukrainie w niniejszym wydaniu świata, odnodze rzeczywistości - są poważni rangą funkcjonariusze niemieckiego systemu, inspirujący zdarzenia poprzez swoich budzących grozę podwykonawców podających się za gorliwych banderowców.
  Celem (4) jest wypróbowanie reptilian w przemyśle, kroki do tego to (1) zrobienie z reptilian ludu za pomocą nowego terroru, (2) wyrżnięcie Polaków Ukraińcami, (3) uśpienie Ukraińców na trzy dni na terenie całej Polski i założenie najdorodniejszym z nich obroży, przy wygaszeniu reszty ("zginęli w wypadkach, pożarach, od chorób, pozabijali się między sobą o resztki jedzenia, znalezieni martwi" - jak w testach wyboru gotowe odpowiedzi do odhaczania dla niemieckich oddziałów desantowo-selekcyjnych, perspektywa pierwszej osoby z pełnego detali snu jaki miałem przed laty zanim w ogóle Ukraińcy napłynęli do Polski, więc to było dla mnie wtedy niezrozumiałe, od rzeczy - dopiero niedawno te różne wstawki poukładały mi się w logicznie zrozumiałą całość).

   Sęk w tym że na Ukrainie są jeszcze inne osoby, które liczą się w grze o władzę, a nie są niemieckimi agentami. Do nich moje pytanie:

     Jeżeli do zegarmistrza wchodzi ksiądz z rowerem i ma pretensje, że skończył mu się transfer w rzekomo sprzedanych mu tam pomidorach - to coś w tym jest grubo nie tak.


      Gdyby prędkie postacie o śmiałych spojrzeniach i słowackich twarzach, przedstawiające się jako fani zespołu Queen opanowywały Wielką Brytanię, przejmowały władzę w ośrodkach przemysłowych i administracyjnych, burzyły pomniki królów i wznosiły nowe - członków zespołu, szczególnie Freddiego i Briana - i gdyby nakazywały szacunek do ich płyt i utworów, nie tylko tych najbardziej znanych, wspierali biseksualne inicjacje w kółkach fanowskich rozsianych także na kontynencie

      ..i wtedy bach! gdyby nagle okazało się że Freddie Mercury żyje, przetrzymują go Holendrzy nie pozwalając mu wrócić do muzyki, choć już się zestarzał i żądany za niego okup pokurczał, a i muzyka się zmieniła - natomiast owi rzekomi fani Queen znani z prób zagarniania Wielkiej Brytanii ..po prostu w ogóle "nie są w tym temacie" - ?

     To co byłoby wówczas obowiązkiem wszystkich fanów dobrej muzyki w Zjednoczonym Królestwie ?
Kolejna porada, tym razem dla trybików niemieckiego systemu. Jeżeli są dane regiony uprzemysłowione i planowana jest tam wymiana rasy, populacji, siły żywej - a pierwszym etapem tej procedury było rozpowszechnienie w przeznaczonej do likwidacji masie ludzkiej pasożytów gnieżdżących się w brzuchach, których epidemia posłużyć miała jako pretekst na forum międzynarodowym - to należy pomyśleć chociaż odrobinę, jak na Niemca przystało - przypomnieć sobie Goethego, Hegla, Bacha - i pamiętać o wprowadzonych w populacji zmianach przy ustalaniu wzorów spodni roboczych przeznaczonych dla załóg zakładów przemysłowych zlokalizowanych na objętych infekowaniem terytoriach.

   Pozwoliłoby to szelkom nie dyndać, a ofiarom przemian - korzystać z dobrodziejstw stroju roboczego, nie męczyć się z brzuchem uciskanym przez spodnie zaprojektowane dla osób zdrowych.
Nie do końca w me serce trafia chodzenie z dumą i pewnością siebie na twarzy przez Ukraińców na kontrolowanych przez Niemców terenach, w obliczu następującego zbioru zdań:

" Pomimo wielu przeprowadzonych na jego mózgu operacji, z których bądźmy szczerzy - nie wszystkie miały mu pomóc zachować psychiczną i intelektualną koherentność - dawny prowidnyk ocalił, może ukrył dość zdolności do trzeźwej oceny sytuacji żeby nie kontemplować zbyt przeciągle pytania,

czy po wymianie pokoleń i przemianie czasów, zważywszy na fakt że już przedtem nie wszyscy byli jego gorącymi zwolennikami, w dobie niepewności i oszczędności - czy przeciętnym współczesnym Ukraińcom bardziej zależy na nim i sprawiedliwości dziejowej akurat dla niego, czy na niemieckim Geldzie i żeby dobrze ustawić sobie życie.

Może rzeczywiście - myślał - z niemieckimi agentami podającymi się za banderowców będzie im lepiej, niż ze mną który gotowy byłem się dla nich poświęcać ? Może to oni zaprowadzą ich w jakąś przyszłość która będzie bardziej im właściwa, lepiej do nich pasowała ? "
   Wizje mi się poukładały ale nie światy, których dotyczyły, w każdym razie pustki widzę i śmieci, i powybijane witryny sklepowe, ludzi dużo mniej i pracy - ale szczęśliwsi, mimo wszystko, bez tych programów emitowanych w psychiki z wież nadawczych.

Symbol wysuniętych rogów czyniony palcami małym i wskazującym to przepustka do sukcesu w branży muzycznej i za niego cena, z której określeniem związane są słowa i wyrażenia takie jak:
tacy, zrobili, na filmie, istota, uprowadzenie, pewien moment w przyszłości.

Powiedzcie żołnierzom żeby tego nie robili.

----

Był przełom XIX i XX wieku. Gdzieś w pobliżu Ziemi - to mogło być na Księżycu bo taki był widoczek jakby z góry i z pewnej odległości na świat, albo gdzieś pomiędzy w innym wymiarze - pewna istota musiała wybrać sobie kraj i lud do inkarnacji, będąc istotą starszą od wszystkich istot żyjących już na tym świecie oprócz Oceanu bo tego nie wiem.

   Draft z numerem 1 to się nazywa, tak jak w NBA. Tylko że wyboru dokonuje zawodnik.

  Gadka była dość osobliwa i nie tak jak by zrobili o tym film sensacyjny, nie było ściany z monitorami ani tuzina ekspertek w kitlach i uniformach, słuchawek z mikrofonami ani stanowisk przy biurkach, tylko takie przekomarzanie się gdzie jest jakiś lud - w takim razie - do którego miałoby sens pójść i im tam coś pokazać, pomóc jakoś w czymś ..no żeby ten czas się nie zmarnował, wykorzystać go jakoś pożytecznie.

  

"No są tacy Ukraińcy. Żyją w ucisku i są poniżani, ale nie wiemy czy zasługują żeby ich tak traktowano."


  No więc się tam urodził i potem się porobiło, ale nie wszystko mu wyszło bo jednak był z innego świata i tu tak zrazu tego nie rozumiał, nie wyczuwał, że jednak wszystko jest inne i pewne zachowania które leżały w jego naturze tu nie przechodzą, się z nimi nie powiodą, bo oni nie są tacy jakich udają.

   Nie są tymi którymi się zdają. Inni są, a innych udają.

  Potem zaginął więc jakoś w akcji, co w sumie może i wielu osób nie zdziwiło, które widziały z bliska to co się działo i jak iskrzył z rzeczywistością.

Mijały potem kwadranse, układały się w godziny i skończył się dzień. Potem następny. Aż cały tydzień. Kilka takich tygodni ułożyło się w miesiąc. Z nich powstała pora roku, a gdy te przeminęły - skończył się rok i nastał następny, aż upłynęło dziesięć lat. Potem następne, aż upłynęło wiele dziesięcioleci. I potem Ukraina odzyskała niepodległość.

   Wtedy zleciało jeszcze 30 lat aż w końcu przybyli z odsieczą.

     I tu wracamy do tematu draftu z numerem 1. Czy następna najstarsza istota też chciałaby na Ukrainę. Kto jest za to odpowiedzialny, że to tak wyniknęło, skoro już dawno sprawa była do należytego uregulowania. Kto stawiał sobie pałace zamiast się tym zająć, jednocześnie gadając coś o honorze i ukraińskim ludzie. Czy zostały te osoby rozliczone.

       A jeżeli nie, to jakie szanse macie wy jako kraj, lud, cokolwiek - mafia, system, zakon czy niemiecka operacja specjalna.

        Jakie szanse na cokolwiek ?


*
   Komórka niemieckiego wywiadu ustalająca program dla swoich operatorów na Ukrainie, którym wmówiono że są banderowcami, być może celowo nakazała im forsować w strukturach negatywny stosunek do marichuany, aby trudniej było wyłamywać się z programów i wyślizgiwać z karbów nakładanych przez ideologię na codzienność i życie psychiczne.

     Wiadomo że narkotyki twarde są plagą wyniszczającą już nie tylko młodzież, bo starsi też wiedzą o co w tym chodzi. Istnieją jednak pokrewne im substancje rozszerzające świadomość spraw, których niepotrzebnie odmawia się młodym nieskalanym jednostkom w ukraińskich nurtach patriotycznych, przez co ich zdolności pozostają uśpione, serca nie dość wykąpane w magii.
   
W Niemczech tymczasem nie robią problemu wokół ich stosowania, dla swojej młodzieży - chcą żeby byli rozwinięci, a nie jednotorowi światopoglądowo, jednopasmowi psychicznie.
  2 IV 2023
   Nie wiem jak jest w innych częściach kraju bo są różne doniesienia i w różnych intencjach cyrkulowane, ale przynajmniej w moim regionie i tam gdzie widzę, zachowanie osób przybyłych z Ukrainy na ulicach i w miejscach publicznych takich jak pociągi czy sklepy poprawiło się i przestało stanowić przedmiot moich psychicznych rozterek, nie ma już tej postawy turystów w Legolandzie mówiących głośno i chodzących beztrosko jak na wycieczce. Może tamci pojechali gdzieś dalej, bo tu rzeczywistość codziennych chwil bytu nie spełniła ich wymagań ..czemu zresztą trudno się dziwić.



   Widzę jak Ukraińcy chodzą i swe twarze noszą z dumą i honorem, co robi dobre wrażenie, natomiast obawiam się że wielu z nich podoba się taka "lipna Holandia u Lachów", jak zdają się postrzegać rzeczywistość zachodniej Polski.
     Fakty są takie, że ludzie są stąd wywożeni na zamówienie i podmieniani klonami na okrągło, jeżeli Ukraińcy chcieliby się po prostu tu osiedlić w tym systemie romskiej wyprzedaży ludzi do niemieckich sal zboczeń - czekałoby ich to samo, potem ich dzieci.

     Fakty są takie że polscy pracownicy niemieckich zakładów mają ograniczony potencjał psychointelektualny na skutek upowszechnienia się tak zwanych "ogłupiaczy" i "zamulaczy" stosowanych na konkurentach do awansu, matrymonialnych, i w ogóle na tych "co nie z naszej paki" - w efekcie spadła wydajność fabryk w całych regionach i wymiana populacji wymuszona jest twardą grą gospodarki.

     Jeżeli Ukraińcy się od tego uchylą, Niemcy wywołają kryzys na Białorusi i zaleją Polskę Białorusinami, żeby wymienić na nich.

   Trochę polski kontrwywiad zaspał że tak pozwolili sprowadzić ludność do poziomu niewydolności intelektualnej, i teraz sami też będą niepotrzebni do obsługi złomowanego społeczeństwa.


     Osoby które wiedzą że liczy się przemysł, dymiące kominy i drogi którymi jadą TIR-y, a nie jakieś pierdzielenie o humanitarnych wartościach pozorowanych organizacji - rozumieją że to jest konieczność, że tak działa rynek, że w ostateczności są jeszcze kraje bałtyckie, że Rosja je może najechać, a wtedy Bałtowie którzy uciekliby wszyscy do Polski..

      ..jakoś pokłóciliby się z Ukraińcami, i takie by były zamieszki że wyrżnięto by Polaków a dwa dni później praca w niemieckich fabrykach ruszyłaby normalnie, z Bałtami i Ukraińcami przy maszynach.

    Tak jak w piłce nożnej po wybiciu za boczną linię następuje wrzut z autu rękami i piłka leci, tak w grze ekonomicznej wielkiego przemysłu kiedy w populacji obsadzającej fabryki dojdzie do ogłupienia to się ją wymienia, tak jak wymieniłoby się smar gdyby zaczął gorzej działać.

       Nie ma od tego odwrotu bo to są reguły gry. Jak ktoś jest osobą narodowości ukraińskiej i by chciał mieszkać w czymś w stylu Holandii - to od tego jest Holandia, można tam dotrzeć autobusem bo sam byłem.

     Niemcy też nie mogą nie wiadomo ile czekać, aż Ukraińcy się zdecydują i przestaną bawić w grzeczne chodzenie po swej domniemanej "Holandii Wschodu". Presja azjatyckich gospodarek stawia pod znakiem zapytania byt całej Europy i wolność jej obywateli, dlatego nie mogą sobie pozwalać na utratę dystansu do nich.

     Zauważyłem że ta sprawa ma pewną inercję i nie da się tego ani zasadniczo powstrzymać ani nagle przyspieszyć "gdyby karty wkurwienia ułożyły się inaczej". W takim razie, stojąc trochę z boku: uważajcie na to w czym Niemcy doszli do wprawy czyli napuszczanie Słowian nawzajem na siebie - bo tak jak im wyszło wywołać agresję pomiędzy Rosjanami a Ukraińcami, nienawiść między Ukraińcami a Polakami i wrogość Rosjan do Polski - tak samo będą potrafili i już potrafią rozgrywać Ukraińców przeciw Ukraińcom, napuszczać nawzajem na siebie i wyrzynać jednych o drugich.

      To jest dalsza faza planu. Na to musicie uważać, bo oni to mają świetnie przećwiczone z Romami. To jest technologia,
know-how, nie takie proste sztuczki z podstępem i trikiem jak w westernach.


14 maja 2023

   Być może w historii istot, ich twarzy i spojrzeń, obmyślania się ruchów i powodów wewnątrz ich systemów - od fazy wyścigu i zmagań przechodzimy w fazę zastanawiania się, czy aby przypadkiem nie jesteśmy wszyscy tą samą osobą, jedną mocą obliczeniową



Wyjaśnienie do istot które nie są takie fałszywe jak wiele osób ze świata w którym działy się te przygody:
Takie pisanie "A gdyby było takie wiaderko, które..." to w tym chodzi o to, że jest jakaś sytuacja i jest problem, ale z powodów prawnych lub żeby nie doznać uszkodzeń istnieją przeciwskazania żeby opisać to wprost, to wtedy się daje taką metaforę, i się wymyśla coś podobnego że tam też jest taki problem odwzorowany, ale się tak nie ryzykuje bo sprawa jest opisana na innych osobach i liniach zdarzeń, może nawet teoretycznych.


  
   Oglądam filmy z różnych krajów i zdziwiło mnie jak świetnie się czują amerykańscy turyści w Wietnamie, jak dobre są teraz relacje pomiędzy obydwoma krajami.

   A gdyby była inna linia historyczna, w której John McCain nie wrócił po prostu do USA, tylko najpierw by go puszczali w Tajlandii na replikantach sprzężonych z uśpionym ciałem.

   I gdyby McCain z tamtej linii historycznej żył w owej Tajlandii w przeświadczeniu, że połowa jego i tak wkrótce umrze obojętnie co tam będzie sobie kombinował, marzył i nad czym pracował, i nawet nie wiedziałby która połowa - uczuć, tożsamości, "tego widza" który to wszystko przeżywa, "jedzie mu film" a on to ponadto czuje.

   To czy to by nie było raczej upokarzające, że pierwszy lepszy amerykański konsul czy nawet konduktor Amtraku monitowałby o zmianę tej sytuacji, żeby on mógł żyć z godnością a nie jakby czytał w twarzach "w połowie jesteś ważny a w połowie na straty", "Marz połową siebie, bo reszta i tak wkrótce umiera".

Dziwnie musiałoby się Johnowi marzyć i snuć jakiekolwiek plany, nie wiedząc czy ta cząstka tkliwienia którą czuje dane życiowe pragnienie i wewnętrzny impuls - czy to pochodzi akurat z tej części która ma żyć dalej, czy z tej która przestanie być połową jego postaci według "rozkładu jazdy", kalendarzyka ustalonych pór cyklicznego połowicznego wymieniania na nowe ciało

orzeczonego i stosowanego na nim bez jego wiedzy i zgody, właśnie po to żeby go trwale poniżyć, jakby "ustawowo", żeby nie mógł rozpostrzeć skrzydeł do swojego groźnego lotu przez historię - wiedząc, że i tak wkrótce w połowie umrze, i tylko jednym skrzydłem powinno mu się chcieć machać, ale nie wiadomo którym.

   Czy rząd amerykański nie interweniowałby w tej sprawie, żeby on nie żył w takim poniżeniu z samej zasady jego funkcjonowania, tak jak to zostało pomyślane.

   Wiadomo że Amerykanie zagroziliby może nawet desantem powietrzno-morskim, żeby ich przechwycona przez wroga postać mogła mieć chociaż jakieś złudzenie poczucia godności, że jej życie i egzystancja, jaźń i spójność odczuć, "tego kto żyje, zrośnięty - tu ciało, tam mózg, ale jadą obaj" ..że to ma wartość taką jak inni z którymi rozmawia, się śmieje, robi plany i wymienia na przysługi, a nie że z założenia - nie, tylko w połowie, a w połowie do wymiany bo tak, "i w dodatku ktoś od was to przyklepał."
O do kurwy nędzy !!!


I by nie chciał być tylko fasadowym dziadem do robienia z niego pośmiewiska, przy użyciu wyświechtanych technologii według zasady "a wy wtedy nie patrzcie, tylko się rano na to nabierajcie; a jakby co to byliście zastraszeni."

I gdyby John "rozwaliwszy dzięki pomocy szamanów niektóre dechy w sztucznej ścianie przesłaniającej mu pamięć" zaczął w końcu kojarzyć że właściwie to w ogóle nie jest Azjatą i gdzie indziej jego właściwe korzenie, a tu żył w fikcyjnej wyreżyserowanej fabule

..i gdyby przez własny radiowęzeł nadawał potem wiadomości, że chce wrócić żeby przyjechali go zabierali

A by się potem dowiedział że konsul jakoś usilnie tego nie zauważył, i rozpowiedział w Stanach że on już uważa się za Taja - choć na ogół wiedział dokładnie o jego zachowaniach, postępkach i słowach, których często się czepiał. to czy to by czegoś nie przypominało ?


Przed kafejką siedzieli na korytarzu studenci i grali w szachy, przesuwając pionki. A potem poszli się zabawić i znali się jeszcze długo.

Rosjanie giną na próżno, i Ukraińcy giną na próżno. Generałowie i tak dostają rozkazy, kiedy się wycofać nawet jeśli dobrze poszło natarcie, a gdzie zajmować teren choćby wróg był silniejszy - i się powiedzie. Z innego poziomu innego rodzaju istoty robią ruchy na planszy, a krew i ciała żołnierzy niby jako papier potrzebny by zmiany te wprowadzać i utrwalić. z wizji

   Żeby babci idącej z warzywniczego się to zgadzało, czemu mapa jest teraz inna.



   Porady dla ukraińskiej ziemi:
4.
Przebywając na terenie "komisu z ludźmi", w który Niemcy Romami zamienili opanowane przez siebie terytoria zamieszkiwane przez ludność Polską, sam też byłem wrabiany i klonowany w ramach akcji "A jego czemu nie sprzedaliśmy? -Tylko nie raz, tylko nie raz, podzielmy go na części to go sprzedamy więcej razy, żeby było więcej transakcji".

Często działy mi się w psychice dziwne rzeczy, zwłaszcza w domu o pewnych powtarzających się porach albo w pracy jak coś zjadłem lub wypiłem co przyniosłem ze sobą i miałem tam przez kilka godzin, zanim spożyłem (i to w różnych zakładach).

Zauważyłem jak potrafiło to zmienić moje myślenie na całe dni, że przez wiele godzin nie potrafiłem wrócić do poprzednich klimatów i tematów zagadnień rozpatrywanych umysłem i wspomnieniami.

I potem odkryłem jak pomaga marichuana, albo grzyby, żeby jednak powrócić do sfer na których wypasałem swoją świadomość do momentu w którym narzucono mi zadane programy, tak zwane schizy, wspomagane z masztów nadawczych (zauważyłem że w gęstym lesie też przechodziło).

Marichuana i grzyby psylocybinowe zostały zakazane w zachodnim świecie właśnie dlatego, że pozwalały ludziom wyłamywać się z programowania. Jeżeli nie chcemy, by Ukraińcy skończyli jak Polacy, jako niemieckie drony o marzeniach, myślach i zasobach słów zarządzanych w systemach komputerowych przez humorzastych operatorów i operatorki - nie odbierajmy im tych środków zapobiegawczych, wypromowanych jako narkotyki w ramach cudzych intryg i interesów (podczas gdy sami to biorą, tam na szczytach w elitach).

numer 4 jest bo miałem wizję takiej jakby listy porad żeby z siebie dać, przesłać, wemitować
ale niekompletna była wizja
                            bo jest dużo spraw które rozpraszają

 Odkryto przy tym substancje sprawiające że programowanie było trwalsze, że człowiek "dłużej chodził jak robocik, i trudniej było mu z transu wypaść, sztucznie wgranych celów i reguł zachowań".

   Oraz te działające przeciwnie, właśnie że pod ich wpływem dana osoba "wracała do siebie", do własnej psychiki - odrzucała nadane z zewnątrz sztuczne schematy psychiczne.

Rośliny które zawierały te substancje, pozwalające ludziom czuć się dobrze i być sobą, nie niewolnikami systemu nawet we własnych głowach, jaźniach, świecie marzeń i uczuć - zostały zakazane.

   W tej sekwencji zdarzeń i powodów zabroniono ludziom dostępu do marichuany i grzybów psylocybinowych.

   Zamiast tego wypromowano prochy, w których łatwo ukryć nanocząsteczki zamieniające użytkowników w jeszcze większe drony.






Jeżeli jest płot graniczny i stoi tłum uchodźców, którzy nie mogą przejść do bogatszego kraju - a nagle z tego zamożnego państwa wyszedłby do nich przez furtkę odziany w biały garnitur i biały kapulusz dziarski gość w stylu turysty-biznesmena z błyszczącym zegarkiem, i wszedłby w tłum między nich i tak by szedł coraz głębiej i głębiej w stronę biedy i skąd oni dochodzą - toby mu nie przepuścili, musiałby oddać z portfela najpierw za wskazanie drogi, potem za ochronę i tak dalej. I gdyby po chwili następny taki gość w białym garniuturze znów przeszedł z bogatego kraju, różniący się tylko tym że nie miał ciemnych okularów - to jemu też na pewno by uchodźcy nie przepuścili. Na pewno.

   I gdyby z biegiem popołudnia przez graniczny płot na tym trzykilometrowym odcinku przechodzili następni dziani jegomoście w białych garniturach, a nawet kilku w różowych i jasnozielonkawych - to żadnemu z nich by uchodźcy nie przepuszczali, każdego chciwie tasowaliby wzrokiem od pierwszej sekundy przejścia na ich stronę i już by go tymi spojrzeniami nie puszczali, tylko by się zbliżali doń fizycznie...


   To tak samo jest z życiem. Losem. I twoim biegiem przez dni, wszystkimi uczynkami - wyborami, grzechami. Prawdziwymi intencjami.


   Tam na każdego czekają bo wiedzą że coś niesie, jak na tych w białych garniturach. Nagiego może by przepuścili - takiego, coby się nic do niego nie przyczepiło.




Kiedy istoty z dalekich stron, które chcą wiedzieć jakie jeszcze są światy i istoty oprócz nich, spoglądają na świat Ziemian - to przede wszystkim dziwią się i gniewają, czemu Ziemianie tak źle traktują wodę, i tak ją maltretują.

Potem niektórych zabierają i wymierzają im kary.

Ich to nie obchodzi że o tym nie było w szkołach, w telewizji, w regulaminie bazy - bo tego nawet nie sprawdzają, do tego nie dochodzą, kiedy patrzą na świat to widzą wielką istotę żywą: Wodę, i te małe co jej robią krzywdę - ludziki. Biorą jakiegoś ludzika i z nim jadą, nie dochodzą czy to było w religiach że on miał tak robić albo nie miał.

A gdyby ktoś mnie zapytał: "Skąd to wszystko wiesz ? Czy cię zaczepił ktoś na osiedlu, kiedy szedłeś z piekarni, ci to nawkręcał, ..naopowiadał ? A może wyczytałeś w broszurze znalezionej przy torach? "

W świadomości miałem tylną ścianę, jak w pokojach serialu, się okazało. Tam cegły wypadły. Zacząłem widzieć. Daleko widać

gdzie powody, skąd wy jesteście. Jak to się stało że was porobiło, o co wtedy chodziło o co komuś biegało


  

Już możecie luzować rajtuzy bo to tak bardziej z przypadku wyszło, tak na marginesie pewnych zdarzeń, nie że byliście w planie od początku jak jakaś główna atrakcja.




*

   Na dłuższą metę nie da się pominąć kwestii odwdzięczenia się Ukraińców za pomoc Polaków dla ich kraju zmagającego się z agresją Rosji.

   W dawnych czasach przysyłano ekipy stawiające silosy i reperujące mosty, oraz - jak po wojnie w Korei, w zamian za pomoc polskich doradców wojskowych - załogi pielęgniarek do szpitali.

   Dziś mogłoby to być na przykład ukrócenie obrzydliwego handlu ludźmi, odbywającego się na ziemiach polskich pod kontrolą niemiecką oranych przez romskie organizacje. Gdzie ludzie znikają i nikt o to nie pyta, bo są podmieniani na klonów. Życie toczy się dalej.

  Wreszcie matka mogłaby być pewna szykując urodzinowy tort, że jej syn to jest rzeczywiście jej syn, ten co 5 lat temu, i za 5 lat to wciąż będzie jej syn a nie jakiś klon podobny, gdy tamten zawinięty ku niewiadomemu przeznaczeniu, ale bez możliwości samowolnego oddalenia się ..bo przecież by wrócił do matki (albo do żony).

  Byłaby to poprawa stanu na ziemiach polskojęzycznych, i można by tu uznać za odwdzięczenie się społeczeństwu polskiemu za jego ofiarność i pomoc, za gościnę.

   Należałoby zatem aby Ukraińcy w Polsce, pomimo że ciężko pracują i nie płyną im dni jakoś łatwo - jeszcze się pewnego dnia zebrali i z wdzięczności rozbili tę strukturę wyprzedaży narodu na sztuki.

     Nawet gdyby okazała się wrośnięta w struktury cywlilnej administracji, jak ogromna narośl wewnątrz ciała.

   Podobnie atmosfera psychik.

   Polacy lat 70-ty, 80-tych i pierwszej połowy 90-tych XX wieku byli inni, widać to na filmach i w serialach, w teledyskach. Więcej było uczuć, życia, gry twarzy i czaru spojrzenia, głębi tego wszystkiego czym pchną losy przez chwile.

   Dzisiaj bardziej jak manekiny, androidy, zdalnie sterowane roboty - w tę stronę to poszło.

A ogromne wieże nadawcze straszące w miastach małych i dużych - utrzymują ten stan w głowach i jaźniach, zabierając ludziom ich prawdziwe marzenia i cele, chwile i emocje. Również to można by przeprogramować, poprawić, oddać Polakom ich prawdziwe uczucia i myśli, psychiczne wnętrza.

Wtedy mogliby powiedzieć: "Oho, Ukraińcy odwdzięczyli się nam."


19 Moжe 2023
   Pamiętam jak nieraz grałem w Cywilizację i czasami był problem, bo ktoś miał większy kontynent i się zbudowali więksi, niż ja po mojej linii okazji i przeszkód, do momentu gdy się spotkaliśmy na mapie. Jeżeli tylko byli jacyś mniejsi którzy z nimi graniczyli, z którymi w takich okolicznościach raczej miałem już relacje i to pokojowe - to pierwsze co robiłem, zostawiałem tych dużych i szedłem z powrotem do małych z prośbą, groźbą i podarkami, żeby zaraz ruszali na większych sąsiadów i byłem gotów dawać technologie, burzyć miasta i poświęcać prowokacjnie wojska - byle tylko wywołać między nimi wojnę, żeby osłabić to duże mocarstwo zanim nadejdę z szerszym wachlarzem argumentów.

   Przeważnie to się nie udawało, ale czasem dziwnie ci mali poszli na to (może jacyś agresywni, albo jak już wcześniej mieli z nimi wojnę) - i wtedy tura za turą przesuwałem swoje jednostki obserwując ich bitwy i się podśmiechując, jacy oni ci mali w sumie niezbyt mądrzy, że tak się dają podsycać na konflikt o nierównych siłach, i jeszcze im się podoba, w to brną jakby mieli wygrać, he he.

  Przecież są konflikty i to jest częścią gry, ale na konflikt najlepszy jest przeciwnik mniejszy rozmiarem albo chociaż podobny, i jeśli się dawać szczuć i podsycać - to na takiego, jeśli już ..zasada znana przecież już ze szkolnych przerw.

  Przecież to nawet widać, jak się podśmiechują, w kącikach ust uśmiech biega - jak i mi biegał wtedy przed monitorem.

21 V 2023


   Z miejsca w czasoprzestrzeni i własnej psychice, gdzie jakby tarczę swej jaźni, jej potrzeb i dążeń - przeciwstawiam woli ludów, przemysłu i obcujących ze mną grup - widzę wiele korzytarzy do sukcesu, różne rodzaje sukcesu w zależności od czyjejś perspektywy osobistej i danej mody:

 
  - sukces poprzez śmierć (tak zwana ucieczka), i wykurwione na wszystkich: " - Dalej sapiecie sami, znaleźli się kurwa najśliczniejsi..."

  - sukces osobisty, wyjście na życiową prostą i ustabilizowanie postaci. Odzyskanie zdrowia, impetu życiowego, wigoru w twarzy i błysku w spojrzeniu

  - sukces w jakiejś dziedzinie, na przykład bloger/vloger - lepsze efekty specjalne w filmach, nowe zęby, jakieś studio, pójście w virala, dochody z wyświetleń

  - sukces polegający na tym, żeby Rosjanie, Polacy, Białorusini i Ukraińcy, podobni do siebie twarzami i językiem, obyczajami i strojami ludowymi, żeby byli znowu razem - przeciwko tym, którzy nimi gardzą, ledwie na powierzchni to kryjąc; przeforsowanie takiej narracji i jej uzasadnienie, na przekór promowaniu w mediach globalnego kapitału aktów wzajemnej agresji pomiędzy Słowianami.
 

      Mnie się marzy taki sukces, żeby nie walczyli między sobą i nie czuli do siebie nienawiści, pogardy - ci, co już kiedyś byli razem i powinni znowu być razem, jeśli chcą swym dzieciom zostawić chociaż szansę niezależnego bytu, nie pod jarzmem Wschodu lub Zachodu.
          Sukces do którego dążę. I żeby ludzie zaczęli szanować wodę, zrozumieli że to jest istota żywa, która czuje to co się z nią robi.
Że przejebane, jak potem złapią kosmici, kogoś kto nie szanował wody.

  Ja tego nie wymyślam.



pewnego razu w lesie

21 VI 2023

   Potrzeba odwagi i do walki, i do głoszenia przyjaźni między Rosjanami a Ukraińcami, że wśród Słowian powinna być przyjaźń a nie waśnie, że kraje gdzie budują domy i jeżdżą na wczasy to te mające pokój z sąsiadami, że bohater kto bitwę wygrywa, ale większy co zapobiegł następnym.

  Pamiętam jak grałem w Cywilizację i gdzieś odkryłem Anglików że mieli teren do rozwoju, jaka zaraz była dolina że jak mi się rozrosną to koniec, bo potem już się robili za silni przez to że mieli mury wokół miast i się nie dało zwyczajnie ich zalać swym wojskiem. Był tylko ten moment gdy połowa ich miast miała mury, a druga jeszcze nie - i wtedy była szansa zadać im decydujące uderzenie, druzgocząc połowę miast.

    Pamiętamy tytuły takie jak "Kowboje kontra Obcy" albo "Rośliny kontra Zombie". Widzimy co Niemcy zrobili z psychikami mieszkańców Polski za pomocą nanokurzu, mind-control i masowych podmian na klony-androidy, za to że byli Polakami. To nie są przyjaciele. To są wrogowie Słowian. Chcą ich zniszczyć, bo walka, konfrontacja jest nieunikniona. Tak jak w Cywilizacji kiedy spotykałem się z Anglikami na planszy.

   Nadchodzi historyczny moment, gdy uwaga wielu silnych krajów rozdwoi się między Tajwan a przewrót/stan wojenny w Stanach Zjednoczonych pozbawi agresywny, pełen pychy i pogardy dla Słowian niemiecki system imperialistyczny "tego dużego osiłka z tyłu".

   "Słowianie kontra Niemcy" - gdyby narody słowiańskie ruszyły razem, mogłyby raz na zawsze zażegnać śmiertelne zagrożenie. Przemysłowo-wojenną maszynę butnych ludzi udających humanistów, którzy sąsiadów ogłaszają niewolnikami.

     Mnie się wydaje że to jest taka sytuacja jak kiedy grałem w Cywilizację i spotykałem Anglików.


Przeciwko dyskryminacji ze względu na orientację seksualną

    Wiadomo o co chodzi z seksem, że jest napięcie które się buduje, narasta i potrafi wewnętrznie przytłoczyć, położyć się cieniem na przeżywaniu chwil a nawet odbić na wyrazie twarzy, jeśli siła ta nie jest rozładowywana - tak jak mi robi się czasem twarz kwadratowa i nieprzyjemna, z masywną wysuniętą szczęką, gdy głos mam pewny, ruchy szybkie, a myśli płytkie.

  Dlatego osoby żyją w związkach partnerskich, aby uprawiać razem seks i w ten sposób wzajemnie sobie pomagać, dawać szczęśliwe chwile korzystnie oddziaływujące na zdrowie i stany psychiczne, stymulujące chęć do życia i dbania o siebie, o swoje życie.

    Niektóre uzdolnione bądź zaangażowane politycznie osoby są jednak pozbawiane możliwości trwania w związku partnerskim metodami operacyjnymi, ponieważ takie bywają rozkazy, tak komuś pasuje żeby łatwiej dany cel wrobić, skłonić do określonych zachowań poprzez uniemożliwienie innych.

  Jeżeli z powodu sytuacji zdrowotnej, materialnej, psychicznej bądź politycznej - osoba nie może sobie znaleźć partnerki/partnera/kogoś, a wysoki poziom hormonów wymaga aktów odprężenia seksualnego napięcia dla prawidłowej pracy mózgu, odzyskania kreatywności i psychicznej wielowątkowości - pozostaje samotny akt seksualny, czyli masturbacja.

  Osoby heteroseksualne mogą się masturbować bez problemu, i korzystać przy tym z internetowej pornografii oraz zdjęć erotycznych. (Wiadomo, że do szafy trudniej, czy też patrząc się na ścianę. Dla kogoś kto musi robić to w pojedynkę sam widok drugiej osoby, atrakcyjnej, jest ważny i pomaga - żeby ta chwila nie była taka pusta i marna, że aż żenująca. Chociaż na zdjęciu ponętna osoba..)

  Tak samo lesbijki, geje, geriatrofile czy futrzaki - jeśli w życiu wiatr wieje im w oczy i nie mogą znaleźć drugiej osoby, bo ktoś tego pilnuje, pozostaje im jeszcze ten samotny akt rozładowania wewnętrznego napięcia, a pomagają w tym strony internetowe i serwisy ze zdjęciami.

  Natomiast osoby z kręgów BDSM, na przykład jak ja - czujący podniecenie na widok kobiet przejmujących kontrolę nad mężczyznami, zniewalających owych, pragnących obcować z nimi seksualnie tak bardzo że uniemożliwiają im odejście używając więzów ..są niestety w gorszej sytuacji z uwagi na rozpanoszenie się gangów "fałszywych łowców zboczeńców", które dla zysku porywają osoby co do których umyślnie mylą się w niekorzystny sposób na temat ich preferencji, skłonności, zdolności do pewnych czynów, "ogólnego stopnia bycia psycholem".

    Ostatnio rzadziej miewam wizje gdyż boję się onanizować, bo wiem że zdarzały się porwania. Z drugiej strony czuję że powinienem, żeby "włączyła się druga połowa mózgu i psychiki, bez przejścia fali impulsu rozładowywanej energii seksualnej ścięte niczym białko jajka lub jak jezioro pokryte krą", żebym mógł tworzyć i pisać, mieć wartki i szeroki strumień zainteresowań, żebym odzyskiwał psychiczną zwrotność akcji i ontologiczną pomysłowość. Zwłaszcza skoro wiem że to wszystko we mnie jest, tylko czasami właśnie jakby przykryte stertą blokad i popędów.

    Jest to więc dyskryminacja ze względu na orientację seksualną, że osoby o pewnych preferencjach mogą korzystać z obrazków i zdjęć w sieci, natomiast osobom samotnym o innej orientacji grożą za to porwania z podmianą na klona i sprzedażą w niewolnictwo.

   n Jeżeli władze zdecydowały się dać społeczeństwom wolność seksualną, to nie wystarczy tego ogłosić, trzeba jeszcze to zapewnić i wegzekwować, na przykład dając nauczkę - wyrosłym na dziko w tajnych projektach i nie tylko - chciwym grupom porywającym wrażliwych onanistów marzących o byciu porwanym przez piękną i czułą kobietę kochaną z wzajemnością - a schwytanych prawdziwych złoczyńców należy przeprogramować i cofnąć w czasie, aby to oni byli tymi swoimi niewolnikami, wobec których posunęli się łącznie do największych okrucieństw.


  Napisałem o tym szczerze tak po prostu od siebie, jak sytuacja wygląda w moim przypadku. Wspominam też o tym na filmie, w sposób równie naturalny (choć nie przyszło mi łatwo):



*¤¤*

Kiedy usłyszałem że Polska stara się stworzyć 400-tysięczną armię, zrobiło mi się dziwnie, no i to pierwsze pytanie zaraz sobie zadałem i zacząłem dumać - na kogo ?

  •    Kto zniszczył polski przemysł i handel, tak że dziś Polacy pracują za niskie stawki i to u obcych, na cudzy dobrobyt nawet we własnym kraju?

  •    Czy to była Rosja? Nie, to nie Rosja.

  •    Kto ogłosił Polaków niewolnikami i wdrożył masowy program podmiany członków społeczeństwa na androidy, z zasady - "za to że byli Polakami" ?

  • I znów nie wschodni sąsiad, tylko zachodni.

  •   Kto przez dekady rozpuszczał nad polskim niebem nanokurz, wskutek czego w jednostkach populacji zbudowało się bioapi, za pomocą którego można wpływać na ich myśli i cele, na decyzje i pamięć, zdrowie i emocje ?

  • I znowu nie Rosja. Tylko z drugiej strony.

       Aż trudno uwierzyć, że Polacy mogliby skierować tą swoją wielką armię nie w stronę tych którzy wszystkie owe krzywdy im wyrządzili, lecz przeciwną. Ale tak właśnie działa ten nanokurz !! Do tego stopnia Niemcy ich zdronowali. -Wpływa na myśli, postrzeganie, ocenianie - i nawet działania niesłuszne potrafią jawić się jako właściwe.



       Czasami w szkole była taka sytuacja na przerwie, że dwóch się biło ale jeden miał silniejsze ciosy, i po 6 minutach już jasne było kto przegra, ale bili się nadal - bo ten co dostawał jeszcze nie płakał, nie krwawił ani nie odniósł kontuzji kończyny, więc mógł i walczył o swój honor, by go jak najwięcej ocalić - a ten co wygrywał też nie narzekał że sobie dobrze radzi i wiara to widzi, no i gapiom też pasowało, żeby całą przerwę wypełniała bójka, ciekawsza od minut zwykłej przerwy.

      Więc bili się dalej. Ale gdyby ten co dostawał miał na sobie nowe, świeże, czyste, białe ubranie komunijne, marynarkę i spodnie - i gdyby z każdą minutą ono niszczało coraz bardziej ?.. Wtedy opłacałoby mu się przerywać walkę i rokować, aby w lepszej sytuacji być w następnych tygodniach.

     Tak jak u niego splendor szkolny z bijatyk gdzieś wewnątrz jest obok rodzinno-personalnego splendoru z uroczystości, do którego jest potrzebne czyste ubranko komunijne, tak samo honor i naród to nie są pojęcia odrębne, tylko "do tanga trzeba dwojga", nie wystarczy mieć jedno kiedy trwoni się drugie. Nie można dla jednego poświęcać tego drugiego - gdy pionki na planszy zostały już przestawione; nie wtedy.

      Honor bez narodu jest jak lukier bez ciasta, kra bez jeziora, jak oryginalny przechodzień bez tłumu normalnych na ulicy, dzięki którym jest inny.
      Narodu nie wolno wykrwawić. Przecież widać jak z zewnątrz właśnie to inspirują, po dziś dzień - od sytuacji sprzed rozpoczęcia działań, kiedy też to o to między innymi chodziło.
    W dalekim świecie jest to w zasadzie pół-jawne, jak oni cieszą się z każdego dnia krwi i łez na Ukrainie.
    not even hiding
    Obowiązkiem Słowianina jest się temu przeciwstawić.



    Rosjanie może by i ze swoim rozmachem, fantazją, a przede wszystkim wielkim lądem i mocnym ludem starczyli sami na Niemcy vel zachodnich iluminatów, bez reszty Słowian by mogli pójść i im dali radę. Gdyby nie Chiny.

       Ale Chiny są, dlatego wszystkie ludy słowiańskie się liczą i są potrzebne aż po bośniackich muzułmanów, ażeby przeciwstawić się tym, co w swych kanciastych głowach wydedukowali jakoby Słowianie nie byli tak samo wartościowi jak oni Germanie, i próbują to wszystkim wmówić po tym jak sami już się zafiksowali na tym poglądzie za pradziadów ..ba, może wcześniej - właściwie to ani ja, ani kronikarze nie pamiętają kiedy oni mieli jakieś inne zapatrywania w tym temacie.

      Polaków już obezwładnili, rozmontowali, teraz zaprosili Ukraińców w roli grabaży bezpośrednich fizycznych. Za to że to byli ich sąsiedzi. Dalej następni Słowianie będą z nimi graniczyli, ich też według swojej doktryny zaatakują podobnie wielowątkowo za to, że są Słowianami, a w dodatku ich sąsiadami.

    To jest takie coś jak na szachownicy, są wieże, jakby konie i laufry - widać co tu mniej więcej się odpierdoli, co trzeba zrobić, tak jak w meczu szachowym, nawet nie trzeba być specjalnym geniuszem.


    Rosjanie z Chinami na plecach mieliby z Niemcami problem, dlatego należy się wobec losu i przyszłych pokoleń, ażeby wszystkie ludy słowiańskie były razem i stawiły wspólnie czoła śmiertelnemu zagrożeniu. Los mordowanych, sprzedawanych, podmienianych Polaków to straszny dowód na to, że z nimi trzeba się uporać. Nie "można", nie "dobrze by było", tylko "trzeba". Ja to nawet piszę bez nienawiści, przeszła mi do nich tak długo ją żywiłem - ale po prostu wiem jaki mają plan i jak już go wdrożyli.

    No ja tego nie wymyślam.
    I teraz czytajcie WAŻNE: jak wam wytłumaczę, co jest waszym obowiązkiem, wobec waszych krewnych bliskich i dalekich, i to jest taki sam obowiązek kulturowo-honorowy jak dać godziwy podarunek parze młodej czy stawić się na pogrzebie brata. Albo nawet ważniejszy! -Więc czytajcie, już teraz nie uciekajcie.

    Na uroczystościach rodzinnych i w miejscach szczególnie ważnych kluczowe jest żeby zachować się należycie, dlatego przychodzi się w garniturze lub wykłada dużo na podarek. Bo to jest ważne, żeby się dobrze zachować, kiedy przychodzą te kluczowe, znamienne momenty dni i pór roku. I każdy się stara, wie że wtedy trzeba się szarpnąć w ten dzień i pokazać klasę.

    To ja rozumiem że są dawane zegarki na komunie, ale czemu to drugie nie jest robione - to równie ważne, właściwie to nawet jeszcze ważniejsze..?

    Ażeby zażegnać niemieckie zagrożenie, je zredukować - nie żebyśmy sami byli nienawistni, bo my miłujemy pokój i łąki, pieśń i dobre słowa - ale żeby nie poumierać ani nie pozostawać niewolnikami jak porobili Polakom

    Ażeby gdzieś w Serbii czy na Słowacji dzieci które w tym roku szły do komunii w przyszłości nie czekały na taki sam los

    - dlatego wszyscy Słowianie muszą być razem i to jest jeszcze bardziej należyte, niż dać dziecku w rodzinie na komunię zegarek!! To jest jeszcze większy obowiązek!! -właśnie wobec nich. Woleliby to, niż zegarki. Gdyby rozumieli straszne niemieckie zagrożenie, gdyby wiedzieli co Niemcy po cichu zrobili z Polakami.

    Druga szansa - nie wiemy czy, i kiedy nadejdzie. Teraz obowiązkiem Słowian jest zaprzestać wojen, waśni, zacząć współpracować i załatwić to. Głównodowodzący niemieckiego systemu, którym został kiedy przyjecia posady odmówił Stepan Bandera, według mojej wizji użył niezgodnie z zasadami gry dla gości z obcych zaawansowanych światów - sztuczek i forteli spoza naszego czasu, daleko od tej epoki, które były znane w jego świecie jego cywilizacji jego rasie, a tu w tej epoce nie były jeszcze gotowe obrony na tego typu zagrania, bo ich nie znano - i dlatego Polska poniosła takie straty w ludności, wielu obywateli zastąpiono biorobotami-androidami.7777

    Jeżeli z tymi sztuczkami niedozwolonymi przeszłoby temu co wziął posadę z drugą lokatą, a potem w czasie piastowania funkcji już tak rozmyślał o tym jak to będzie potem opowiadał w swoim świecie, że zaczął się mścić o to co tam nie pasowało, przez co sprowokował owego z pierwszą lokatą i wskutek tego wciągnął cały niemiecki system w nowe kolejne kłopoty, utrudnienia, jednego przeciw nim więcej i wszystkich tych co się z nim zgodzą albo są spokrewnieni, co tylko dowodzi jak tam u nich słabo z zarządzaniem jeśli nie umieją sobie poradzić z takimi akcjami

    ..to kto wie czy nie sięgnąłby po następne jakieś technologie ofensywne, które kiedyś daleko stąd wynaleźli jego pobratymcy.

    Nie kupujcie dzieciom zegarków na komunie, tylko posłuchajcie mnie. To ważniejsze. Wystarczy sprawdzić, przyjechać do zachodniej Polski zbadać ciała chodzących po ulicach Polaków, ile naprawdę mają lat. Istotna część - nie tyle co w dowodach, nie tyle co myśleli, to nie są oni, ale im nie powiedzieli - kiedy ich w nocy zabierali skokiem podprzestrzennym w cichej agresji Niemiec na Polskę, która w rozmowach wyższych niemieckich sfer nie jest tajemnicą.

       To nie są błahe sprawy. Wszyscy Słowianie stoją teraz przed historycznym obowiązkiem, i wiem że wytłumaczyłem tu go dobrze więc wymówek nie będzie, czym usprawiedliwiać. Narody choć żyją długo, ginąć potrafią raptownie.

      Kto rozumie sytuację na szachownicy, widzi niebezpieczeństwa i rozumie jak wybrnąć, bo na przykład jak o czymś myśli to widzi zdarzenia, rozmowy - jest trochę jak wódz gdyby sunął z armiami na Prusy.

    I teraz co by było, gdyby w tej jego armii lewe skrzydło co wieczór przed rozbiciem obozu najeżdżało na prawe skrzydło, podpalało tam i zabijało ..a jeszcze tej samej nocy tamci odpowiadaliby podobnym rajdem ??

    Nieprzewidywalna byłaby to armia, i taka z porządków w której cieszyliby się wrogowie. Gdyby lewe skrzydło miało tablicę ilu ostatnio wyrżnęli owych z prawego skrzydła, a tamci na odwrót też by się chwalili krzywdami świeżo wyrządzonymi pobratymcom.

    To właśnie to jest taka sytuacja kiedy Rosjanie i Ukraińcy co dnia publikują ile zniszczyli czołgów, wyeliminowali żołnierzy przeciwnika.
    Nie ma z czego się cieszyć. Wrogowie Słowian cieszyli się najbardziej, gdy rosły liczby na obu tablicach.

    przodków wola


    Kiedy grałem w Cywilizację to wiadomo hulałem żwawo, bo to była świetna gra, i dlatego czasem zajęli mi jakieś miasto portowe, bo armia była potrzebna gdzie indziej daleko. Potem był taki dziwny temat że odbijałem swoje miasto.

    O ile zajmowanie miast przeciwnika nie zawsze się udawało, własny port to mogłem albo odzyskać albo zniszczyć bitwami że nie było już nic nie zostawało.

    Powrót po swój port to było coś więcej, bo to kiedyś było nasze, my to zbudowaliśmy, mieszkańców sobie też trochę wyobrażałem - to nie była taka sprawa jak z inwazją gdzieś na inny kontynent, że powinno się udać ale w sumie nie musiało ..wtedy musiało.

    Ze spokojem i bez cienia nerwowości to przygotowywałem. Bywało że i wojnę z kimś trzeba było przykroić, i rozłożyć ją na dwie armady w odstępie czasowym, zamiast jednej fali.

    Nie było mowy o pośpiechu. Po co pośpiech, jak trzeba zrobić to dobrze ? Najpierw należało trochę przesunąć cele produkcyjne miast i trasy jednostek, aby w obiegu procesów wewnątrz mojego kraju odwzorować nowy punkt zaangażowania na mapie.

    Jednostek do walki też nie gromadziłem pochopnie. Nie brałem ich z rezerw, jakichś z dalszych szeregów - tylko w takim czasie jaki był na to normalnie potrzebny, wystawiałem silne nowoczesne jednostki -

    A kiedy ich liczba w teatrze działań stawała się taka, że już mogłem być pewny że tego nie przegram, podchodziłem ze wszystkich kierunków do swojego dawnego portu.

    Reasumując, kontrofensywę przeprowadzałem w takim momencie, który był dla mojego kraju dogodny, gdy był on stabilny i nie było w nim braków.

    Stabilny kraj, a nie wyniszczony, przetrzebiony, osłabiony, z niekompletnymi stanami jednostek wojskowych.


    Analogicznie, gdybym ongi po lekcjach w szkole podstawowej dostał mocno po papie i został poturbowany przez starszego o kilka lat penera - wstając z ziemi obity, osłabiony i zdenerwowany, nie próbowałbym od razu poszukać zemsty i nie biegłbym za nim, żeby zaraz walczyć znowu jeszcze tego samego dnia. -Odwrotnie, myślałbym raczej: "dzisiaj nie mam siły, ale zobaczymy za kilka lat, wtedy może będę miał już jej dość i mi za to zapłacisz".

    Albowiem nawet szkolne dzieci to wiedzą, że dobry moment na kontratak to taki kiedy jest się zregenerowanym, wypoczętym, silnym, odbudowanym. "Kiedy jest taki moment, stajemy do walki o swoje!" Tak robią dzieci. Tak powinny robić również narody.

    Kiedy jest się rannym, osłabionym, zmęczonym, kiedy miało się właśnie trudne intensywne przejścia, kiedy nie można dać z siebie wszystkiego tyle, co normalnie w dobrej kondycji - wtedy akurat taki moment nie jest dobry na kontratak, tylko zły.

      W tą Cywilizację to często wygrywałem.

    15 VII 2023

        Zanim się nauczyłem jak to robić, żeby rozwijać się stabilnie a potęgi obce łamać, zdarzało się że przegrałem, zwłaszcza kiedy zaczynałem gdzieś na odległym półwyspie, a ktoś inny miał większy kontynent żeby się rozbujać - szczególnie groźni byli Grecy, English albo Rosjanie, bo wtedy wiadomo było że zaatakują obojętnie co będę kombinował i jak rokował.

       Czasami byli po prostu za silni w danym momencie i nie dało się wygrać wojny, traciłem jednostki i miasta, cieszyłem się gdy proponowali pokój.

        Zwykle w oddalonych od frontu miastach miałem wtedy jeszcze jakieś jednostki wojskowe, niedużo ale były.

          To wtedy nie robiłem tak, żeby tymi resztówkami jeszcze próbować szarpać i się postawić, sklecać z nich front i ruszać na przeciwnika, który dopiero co zabrał mi terytorium gdy wystawiłem najlepsze jednostki. Bo to by była desperacka dalsza strata sił.

         Przeciwnie, spokojnie sobie czekałem, albo długo albo nawet jeszcze dłużej, jeśli było trzeba - i zbierałem siły aby uderzyć w momencie, kiedy będzie szansa wygrać, a nie tylko pokazać pazury.




       Jeżeli prawdą jest, że atak na Ukrainę był inspirowany przez szukających ziemi pod swe domy, to prawidłową odpowiedzią Ukraińca nie powinna być nienawiść do Rosjan i strzelanie do nich, którzy sami już mają dosyć zabijania braci Słowian, tylko jeszcze celniej odpowiedziałby agresorom gdyby załatwiał paliwo dla Żydów żeby najeżdżali Arabów i ich odpowiednio inspirował ideologicznie, żeby falami rzucali się na liczniejszych od siebie.

      Podobnie bokser nie starał się trafić rękawic swojego przeciwnika, choć to rękawice go uderzały, ani rąk - tylko głowę która to wszystko koordynowała.


    20 lipca 2023

      Można sobie wyobrazić na meczu ligi szkockiej porządkowego, który ma swój sposób na trybunę z młodymi nożownikami. Stara się już do 17 minuty wybrać jakiegoś szczególnie aktywnego tego dnia kibica, nagle się wtedy odwraca i daje umówiony sygnał przyczajonym kumplom, po czym wparowują na trybunę, wyciągają gościa nie szczędząc razów, wypad ze stadionu i po tej akcji porządkowy wraca jak gdyby nigdy nic pod trybunę i staje do niej plecami, spodziewając się przy takim rozegraniu już tylko butelki w plecy w drugiej połowie.

       Ale jeżeli ktoś rzuci go puszką czy kamieniem w głowę znowu jeszcze w pierwszej części meczu, wiemy co zrobi. I on też wie, wszyscy wiedzą. Nie zmarnuje szansy żeby znów pokazać, że lepiej z nim nie zadzierać.

       No więc to jest taka sytuacja. Dlatego - w związku z niedawnym przekazaniem przez Zachód bomb kasetowych, używanych w wojnach do eskalacji, mój apel o ostrożność, jeżeli Narodowy Instytut Badań nad Pokojem w Tel-Aviwie zaproponuje ukraińskim władzom napalm i ładunki fosforowe do wykorzystania w następnej kontrofensywie "już bez frontu, same działania zaczepne", a eksperci NATO wyrażą się o jej planach przychylnie pomimo uderzającego braku podstawowego elementu koniecznego do przełamywania linii umocnionych przeciwnika, czyli albo przewagi w powietrzu na wzór amerykański umożliwiającej zmiękczenie węzłów oporu nalotami, albo przewagi artyleryjskiej umożliwiającej na wzór radziecki wspieranie natarcia techniką ściany ognia przesuwającej się przed piechotą, albo przewagi zagonów pancernych na wzór blitzkriegu umożliwiającej okrążanie i odcinanie od linii zaopatrzenia większych zgrupowań wroga.

       Kiedy zastanowiłem się jaka mogła tu wystąpić przewaga, to w końcu przyszła mi na myśl - przewaga obcych knowań nad knowaniami własnymi.



       Sam fakt, że po odmowie objęcia przywództwa nad niemieckim systemem umysł Stepana Bandery został bezprawnie poddany jopizacji - bo odmowa zdrady nie jest niezgodna z prawem - a strona ukraińska nie wyraziła sprzeciwu wobec tego że przyszło mu odtąd żyć w ciałach z góry skazanych na nieodległe wygaszenie i tak postrzeganych, z takim szacunkiem traktowanych, co rzutowało na całe jego życie, pozycję, relacje i samopoczucie -
    na zasadzie: "Oo, ma jakieś choroby, ktoś umieścił w nim pasożyty - nie leczymy bo i tak jest następne ciało w kolejce, więc by się nie opłaciło". I tak żył ze świadomością że jego zdrowiem nie opłaca się zająć, bo i tak w kolejce czeka następne ciało
    - pozostaje następną kwestią stawiającą w dziwnym świetle uśmiechy niemieckich biznesmenów od dziesięcioleci robiących interesy na Ukrainie.

    Jak wy byście się poczuli, jak wy byście postąpili, gdyby ktoś tak potraktował własnego syna. Tak po prostu robił interesy z tymi którzy go przetrzymują, poniżają, ogłupiają, po kawałku wykańczają. Zastanówcie się póki jest pora.




    Przy całym szacunku dla naszych partnerów z Zachodu, krajów zasłużonych w krzewieniu wolności i humanizmu, musimy założyć że ich już nie ma, skoro trwa tam masowy influx mężczyzn w wieku poborowym ras innych niż biała, wypełnione nimi statki i łódki przybijają co dnia do brzegów między przejętych plażowiczów wpuszczających nagrania do sieci. Choć co do niektórych teorii spiskowych długo podchodziłem bez entuzjazmu, rzeczywiście wygląda to na zaawansowaną fazę planu eliminacji rasy białej z teatru europejskiego.
       A skoro faza jest tak zaawansowana, być może trafna jest perspektywa że tych krajów już nie ma, i tylko im się wydaje że są, ich władzom i ich społeczeństwom.
       Musimy nauczyć się myśleć za nich, my Słowianie, nie tylko za nasze terytoria ale i za tamte, ażeby nie rozmnożyło się na nich zagrożenie dla naszych domów i kobiet.

         Gdyby na co dzień rozumieli jakie w przyszłości powstaje na Zachodzie z tych przybyszów niebezpieczeństwo, Słowianie już teraz by się jednoczyli żeby coś z tym zrobić.


    26 VII 2023

       Jeżeli kogoś podnieca taki normalny seks, ale na przykład wali mu z gęby bądź cierpi na niedobór charakteru czy inne ciężkie uszkodzenie osobowości, lub na przykład może prowadzi się wokół niego grę operacyjną żeby wiódł życie nudne, jałowe i przegrane - przez co nie ma partnerki, bo tego pilnują, i zostaje mu wybór: kwadratowa gęba albo solowe rozładowywanie testosteronu - no to szuka sobie normalnej takiej pornografii, wiadomo że takie coś jest - pornografia internetowa. Do tego stopnia to jest że już wyginęły gazetki z nagimi paniami, ciężko kupić coś takiego z marszu, trzeba wiedzieć gdzie - a kiedyś było wiele różnych tytułów w każdym kiosku.
       A nie były to tanie czasopisma. Jednak ludzie kupowali. Po coś im to było.

         Jest wiele osób samotnych. Oni też mają prawo czuć ulgę, żyć zdrowo, bez nerwów i ciągłego napięcia. Odetchnąć głęboko, nazaś popatrzeć w lustro bez niepokoju.

      Jeżeli ktoś jest homoseksualny, wiadomo mogłoby być dla takiej osoby problemem osiągniecie orgazmu do przedstawionego na zdjęciu czy filmie heteroseksualnego obcowania w sferze seksualnej - zatem szuka pornografii homoseksualnej.

      A jeżeli ktoś nie bardzo jest człowiekiem (jakoś wstydu nie czuję! hi, hi..) i pamięta wydarzenia sprzed rozpoczęcia akcji tu w świecie ludzi, i jeżeli od dziecka [w tej tożsamości - pozdrawiam Ukrainę, kochani to wy daliście mi siłę żeby być sobą, żeby odnaleźć to w sobie że..
         ..izolowany operacyjnie od kobiet, miałem dwa wybory:

         - Opcja nr 1: siedzieć grzecznie żeby dobrze wyglądało w kamerach, robić minki przyzwoitego - no ale bez dzieł, wierszy, filmów, a przede wszystkim bez wizji i fajnych pomysłów ..za to taki stanowczy, zdecydowany, fajny członek społeczeństwa, zdrowy chłop - ino kumencji nie za wiela, typ z tych co gotując wodę myślą że są fajni goście.

    Większą jest zbrodnią zagotować wodę w garnku, niż iść do lasu zabić cztery sarny i to nie aby zjeść, lecz z czystego pojebstwa.
    Kto tego nie wie - może nie miał wizji. Ja miałem.

       To zmieniło wszystko, kiedy sięgnąłem wizjami poza świat i przed jego powstanie.

    Stało się tak, bo szedłem własną drogą. Był to mój obowiązek i ja go wykonywałem.

         - Opcja nr 2: dalej podążać szlakiem własnej drogi, nieraz cienistej, czasem krętej i brzydkiej - ale optymalnej żeby ciągnąć to wszystko, stronę internetową, kanał wideo, research, wizje, i jeszcze jakieś swoje życie żeby nim to podtrzymać.
    ]

    ..wyjście z dygresji: no więc jeżeli od dziecka [w tej tożsamości] ktoś się frasował już za małego, że normalny pornol go nie podnieca ani na wideo, ani cyce w gazetce, ani w fantazjach też jakoś to się nie kręci według tego co kumple mówili, że spotykasz się z babą i ją ruchasz ..tylko właśnie: Amazonki, albo czasami gdy chłopak tak się uprzykrzał starszej dziewczynie że w końcu dostawał wciery - to wtedy coś, że oho ..to będzie to.

         Osoby które podnieca nie normalny stosunek, i nie seks homoseksualny, ale gdzie to delikatność panuje nad siłą i masą, samica dominuje - jak u wielu gatunków, na przykład pająków - również mają prawo żyć w miarę zdrowo mimo samotności, jednak zdarza się że ich prawo do tego nie jest respektowane.

         Rozpowszechnił się bowiem przekręt polegający na "pomyłce" co do intencji takich osób, usilnym interpretowaniu nie że marzą o pięknej kobiecie która by nimi zawładnęła w pełnym namiętności obcowaniu ..tylko chcą krzywdzić, torturować, że niby to ich podnieca - i dlatego surfują w necie przez te wszystkie zdjęcia, gdzie smycze, pejcze i obroże.

         W przekrętach takich niekiedy uczestniczą członkowie rodziny osoby-celu, gotowe dla własnego zysku zeznać nieprawdę że rozmawiały z nią i usłyszały przyznanie się do tego typu groźnych preferencji.

         Cały czas na świecie szuka się winnych, żeby ich porwać i sprzedać albo użyć do własnych celów. Osoby w sytuacji jaką opisałem ( i w jakiej się znajduję ) są szczególnie narażone.

           Dlatego uwaga do jakich zdjęć czy filmów to robicie, żeby nie mogli się co do was pomylić.

         Tak samo jak zdarzają się fałszywe oskarżenia o gwałt, tak bywały i fałszywe oskarżenie o to że ktoś jest niebezpiecznym zboczeńcem, psychopatą-okrutnikiem. I też ktoś chciał na tym zyskać.
    2 VIII 2023
    Ofensywny kontrwywiad obywatelski Słowian
           rozumie doskonale, dlaczego ci którzy rządzą na Zachodzie dodają fluoru do wody pitnej swoim społeczeństwom i dbają, żeby w każdym mieście o każdej godzinie można było kupić alkohol, natomiast z drugiej strony sporządzili listę środków rozszerzających świadomość z natury obecnych w przyrodzie i sztucznych, do której dodawane są nowe wynalezione, i owych zakazali pod groźbą kar.

         A przecież naturalnie nie tylko człowiek, lecz również robot czy zwierz jaki, zając - dążyłby i wybierał do poszerzenia swojej świadomości, a nie zawężenia. To tego by chcieli, ponieważ to byłoby dla nich lepsze, dobre.

           I właśnie dlatego tamci im odwrócili, ci którzy mieli nad nimi kontrolę.




       I teraz kurwa nie mylmy: my - to nie oni. Nie mylmy, powiadam.

      Skoro nawet osoby z odchyłami to rozumieją, dlaczego ci którym przykazano uchodzić za wzór - zachowywali się tak, jak gdyby tego nie rozumieli ?

       Dlaczego w pewnych kręgach - jak gdyby o tym nie wiedziały, lub zabrakło tej jednej rozmowy i uzewnętrznienia faktu że pewne elementy tradycji okazały się mistyfikacją, oszustwem wycelowanym właśnie w świadomość pokolenia za pokoleniem - trwa jeszcze domniemanie że niby upić się alkoholem to wolno i co jakiś czas wypada, a rozszerzać świadomość śladami i sposobami mistyków i szamanów - to są sprawy narkusów ?

        Jednocześnie gadamy o bezpieczeństwie Ukrainy, i swoim własnym poziomie, że robimy co możemy ? Coś tu nie gra.

    coś tu nie zagrało, i to grubo

    albo zagrało komuś innemu, a nie nam

             Albo jesteśmy wzorami, albo je zgrywamy. Takiej europejskości nie bierzmy, że wartości się zgrywa, zamiast je reprezentować. Głębiej trzeba grzebać w tym wszystkim i w sobie, żeby znaleźć to co prawdziwie słuszne, wydobyć.



           

      Od dziecka w tej tożsamości (nie byłem tak naprawdę dzieckiem, ani zresztą człowiekiem - to drugie podejrzewając) ..doświadczałem telepatycznych zjawisk. Czasem słyszało się coś w głowie i tyle. Myśli osób wkoło mnie.

      W wieku późniejszym, gdy odpadłem ze ścieżek nauki i kariery, natomiast zająłem się osobistym rozwojem psychicznym oraz dragami, co ściśle się splatało chociaż nie zawsze - ..jeszcze to jakoś wzrosło, ten "wykurw z telepatycznego laczka".

      No więc siłą rzeczy kiedy przyjechały miliony Ukraińców, mój telepatyczny umysł nie omijał ich tak jak wzrokiem nie ominiesz tysięcy drzew w lasach kiedy spojrzysz w horyzont.

      Tak jak malarz nie chwali się obrazem zanim go nie ukończy, stara się nikomu nie pokazywać - tak i ja z tych strzępków, wyrywków które mi się pojawiały, co ci ludzie przeżywają, jak się czują, jakie są ich sprawy, lęki, nadzieje..

      ..kiedy powoli wyrabiałem sobie pojęcie o tym świecie innych zasad, uwarunkowań z jakimi nie zetknąłem się w literaturze ani kinematografii europejskiej..

      ..wstrzymywałem się z jakimś mędrkowaniem, dopóki na jakiś temat nie wleciało mi na tyle dużo strzępków, że było jakby 3/4 kartki i już w miarę rozumiałem o co chodzi.

      Wybiła godzina żeby poruszyć pewien temat.

      Wiele rzeczy i spraw, które moja wrażliwość przyswoiła gdy jej ścieżki i drogi
      - jak świetliste promienie szlachetne jakie -
      napotkały telepatyczne mgiełki unoszące się z ukraińskich umysłów ..stanowiło dla mnie społeczno-psychiczne novum.

       Pomogło mi lepiej zrozumieć swoją sytuację, a także czym tak naprawdę jest to co widzę wokół - przechodnie, domy, urzędy z polskimi flagami. Wzmocnionemu na tego typu sposoby, przychodzi mi teraz wytykać co jest nie tak tam skąd nadeszła pomoc, ale w dobrej intencji pomocy wytykać.

       Z biegiem lat telepatyczne strzępki z ukraińskich głów ..przerodziły się w jakby logiczne schematy ze strzałkami które miałem w umyśle na podorędziu, już potrafiłem ich emulować, przewidzieć jak w określonej sytuacji wybierze osoba z Ukrainy właśnie dlatego że ona ma uwarunkowania ukraińskie i myśli po ukraińsku, jakoś inaczej niż tu se wszyscy myśleliśmy, czy w realu czy w serialu.

       To tak jak z obiadem - jeden zaczynał go od kompotu, inny od zupy, trzeci od ziemniaków z kotletem. I tak samo kiedy jest jakaś sprawa, i niby dla każdego to samo zagadnienie - to od innej strony zacznie o tym myśleć Ukrainiec, a po innym szlaku Polak; jeszcze inaczej Niemiec.

       Kiedy zacząłem się interesować tym kierunkiem w internecie i oglądać filmiki nagrywane przez zwykłych ludzi, żeby się dowiedzieć czegoś o życiu tam i sytuacji bez pośredników - okazało się to potwierdzać to co już miałem w umyśle z tych ich mgiełek. Ludzie zestresowani może myślą głośniej, jakoś intensywniej ? Wciąż i wciąż pamiętam jak pewien obywatel mówił że on nie ma gdzie pójść, bo wszystko zostało komuś sprzedane i jest prywatne - las prywatny, jezioro prywatne, łąka prywatna - to gdzie on ma pójść, po tygodniu pracy dla zdrowia spędzić czas na powietrzu w sobotę ? Jak żyć?
       -Jak dziwić się, że młodzi wyjeżdżali ?

       Kiedy zajadę do lasu to mi się to często przypomina, kiedy tak sobie idę fajnie sam wśród drzew bo nikogo nie ma, jest klimat i komfort, a w dodatku prywatność - i wtedy to mi się przypomina, że ja tu sobie chodzę zadowolony a tam tak nie mają.

       Ale to tak wspomniałem. Inny jest problem do omówienia, a właściwie wybór.

       Żyłem sobie od lat i żyję tak, że tworzę teksty i filmy, wiem że niektóre istotne, poza tym miewam takie normalnie wizje oraz zdarzają się we mnie akty poznania bezpośredniego scen i spraw odległych w czasie i przestrzeni - tak że to jest takie życie nastawione na owoce, żeby coś ze mnie zostało, coś ciekawego, coś wartościowego, a nie jak po kolejnym normalnym - jeno schludny nagrobek, krótka pamięć w rodzinie i wśród sąsiadów.
       Mniejsza o ten bałagan w pokoju czy dziurę w bucie, albo że znów całą noc brałem "twórczy rozbieg psychiczny". Lubię ładnie wyglądać w południe na ulicy a przynajmniej schludnie rano w sklepie, ale jeszcze od tego wolę bardziej iść nawet niewyraźny i powolny, z twarzą nie bardzo do oglądania, ale myśląc sobie w duchu: "udało się kurwa! -wczoraj znowu żyłem, czegoś dokonałem.." - i tak się podśmiechiwać kącikiem twarzy, bo całą wtedy nie ma siły ..po zerwaniu się z zaprogramowanego rytmu dni i nocy, roboty i wegetacji.

       Kiedy napływowa strefa ukraińskiej życzliwości weszła w obcowanie z moją wrażliwością i w ogóle charakterem, tego typu że go nie podpatrzyłem na serialu - zacząłem odbierać jakby emanacje troski o moją przyszłość w związku z tym jak kładę akcenty w swoim życiu, że za mało godzin dziennie spędzam według paradygmatu "żeby to przyzwoicie wyglądało, gdyby ktoś cały czas obserwował".

       Było to dla mnie kolejne silne przeżycie. -Z którego nigdy do końca się nie otrząsnąłem.
       Z aprawdę bowiem lepiej przeżyć jeden dzień będąc sobą, choćby drwili i miotali dziwne spojrzenia, gdyż wtedy przeżyło się jeden dzień cały, choćby i nie zbrakło w nim komplikacji

       - niż bez docinków przemierzyć w kalendarzu tydzień udając tego kogo w danej dekadzie kazali, bo wtedy nie przeżyło się ani jednego dnia jako osoba gdyż w dni te nie było się sobą jako swoją osobą, a więc jako osoba własna rzeczywista się tego dnia nie przeżyło tylko jako konstrukt, pewna wypadkowa. "Konstrukt może sobie zaliczyć. -Ten to pożył...
    -A nie ten który kogoś udawał. On sobie tamtego dnia nie może zaliczyć w ogóle obecności - więc tym bardziej przebiegu. W ogóle nie przeżył dnia ani jednego z tego tygodnia"


       I tak jakoś zacząłem o tym myśleć, jakby to moje życie wyglądało, gdybym do problemów z oddychaniem, inteligencją, samotnością i ścianami od których głowa robi się kwadratowa - jeszcze dodał udawanie kogoś, kim nie jestem. Ile bym z siebie nie wygenerował, a jakbym kwaśno i z uciekającymi oczkami spoglądał w lustro.

       Potem tak wydedukowałem że skoro mi by to nie pomogło, takie życie nie owocujące prawdziwie tylko "ładnie wyglądające" - to może na Ukrainie też nie pomogło, tym wszystkim którzy musieli przyjąć takowy paradygmat ?

       "I widać to po całym kraju" - pojawiła się we mnie hipoteza.
    Zacząłem kombinować: "..może to kurwa przez to ?!"

       Wszyscy mieli być przyzwoici, żeby nie można im zarzucić zasadniczo nic grubszego, a te ich życia żeby tak w miarę wyglądały - wielu zresztą tego właśnie pragnęło, a ci co nie chcieli też musieli - no i zobaczmy teraz, jak to się skończyło, takie masowe życie "pod ładne wyglądanie tych dni, tak gdyby ktoś się za nie wziął żeby je oceniać".

       Sięgnijmy zatem do faktów, co się wyłania ku światu z tego ich wszystkich w miarę przyzwoitego życia, a niektórych "bardzo". O ile w ogóle życie udawane można rozpatrywać jako przyzwoite, gdyż mnie się wydaje że być prawdziwym sobą i dać z siebie tego kim się jest, to jest obowiązek wobec: -siebie -świata -istnienia, a nie widzimisię bądź kwestia gustu.


        Były dni że przeglądałem Twittera trochę żeby coś wiedzieć, trochę dla relaksu - ale się kończyło nerwami przez wiadomości z Ukrainy, i to nie od rosyjskich trolli bo też wiadomo na nich można liczyć, oni są zawsze ..przez to rozpoznawalni, zresztą najpierw sobie po tej linii tłumaczyłem a potem jednak z oporem, opóźnieniem i niechętnie pogodziłem się z faktem że te relacje płyną i z Ameryki, i od takich po prostu źródeł gdzieś z Europy z różnych krajów - znów jakieś biolabs, a to pracowali nad nowymi kombinacjami wirusów i chorób, to gdzieś na granicy przemycali uprowadzone dzieci na organy, a to nagle komuś znaleźli fortunę taką że on sam jest zakłopotany i się boi o pracę.

       Jakby zapytać tego lata użytkowników Twittera obojętnych narodowości, jaki kraj kojarzy im się z pracami nad bronią biologiczną, albo do jakiego kraju się udać jeśli organ w ciele się zepsuje, gdzie można coś sprawnie ogarnąć i nie przepłacić ? -Albo jaki kraj im się kojarzy z korupcją, że jedni są biedni podczas gdy inni mieszkają w przepychu?

       Wiadomo że niektórzy powiedzieliby Chiny. -Ale to niektórzy. Kiedyś było na Chiny, a teraz jest jak jest.

       I tak się skończyło właśnie to pozowanie, "żeby to moje życie dobrze wyglądało, nikt się nie mógł przyczepić". Takie nastawienie na to jak to wygląda, a nie czym naprawdę jest i jakie rodzi owoce.

       Uszkodzone porty, niezebrane plony, przetrzebione pokolenia, żołnierze traktowani jak pionki od warcabów do których ktoś nie musiał przykładać uwagi, pozostawiani bez wsparcia wobec nieprzyjaciela utrwalający na wideo swoje niezrozumienie, dlaczego ich ofiarę ich życia które przyszli gotowi byli z siebie oddać za kraj ..dlaczego trwoni się tak bez sensu, że nie giną w realnym boju zadając straty przeciwnikowi, tylko z dystansu ewentualnie doskoku dziesiątkowani ustawicznie dzień po dniu przy bierności wyższego dowództwa przyjmującego straty do wiadomości bez robienia z tego zagadnienia, jako że to front i wysunięta pozycja, więc i straty mogą być wyższe, a gdy stawały się one horrendalne i już mieścili się wszyscy w jednym kadrze - wtedy nagrywali film, ci którzy jeszcze zostali, ze śmiercią kolegów w oczach i na twarzach, i tak jeden oddział, drugi, trzeci - inne odcinki frontu, inne etapy wojny, pory roku - ale wszyscy mówili to samo !!!

       Potem dzieci bez ojców, pola minowe tam gdzie wcześniej ludzie i tak już nie mogli chodzić gdyż to już było prywatne, i ci wszyscy Ukraińcy i Ukrainki w krajach Europy marzący o zwyczajnym życiu, nawet nie o willi z basenem i mercedesem - ..na twarzach których nie dostrzeżesz w kąciku ust nerwowego drżenia, że oni już się nie mogą doczekać piątku bo wtedy autobus do kraju, nareszcie wrócą do Ojczyzny...

       Nie chcą wracać nie z powodu braku patriotyzmu czy przywiązania do rodzimej ziemi, i nie żeby lubili traktowanie na zasadzie drugiej kategorii petentów w urzędach i innych budynkach krajów gdzie goszczą - ale bo po prostu dni na Ukrainie przebiegają obecnie według takich reguł, że gdyby mieli dzieci i ich dzieci wiedziałyby jak jest na Ukrainie, to ich dzieci dziwiłyby się rodzicom że chcą wracać, ale nie wiadomo czy by to wypowiedziały na głos ..bo jednak jest patriotyzm i silne przywiązanie do sprawy narodowej.

       Tu wam opisałem, jak - z mojego punktu widzenia, to jest taka hipoteza - się skończyło masowe w narodzie pójście w takie życie "żeby to dobrze wyglądało, żeby nikt nie mógł mi nic zarzucić".

       Do bani z tym. Ja na przykład zawsze to rozumiałem tak, że w życiu chodzi o to żeby coś zrobić czegoś dokonać, żeby to życie miało owoce - a nie żeby ktoś stał z boku i powiedział, że mu się podoba.
       Pamiętam jak grałem w Cywilizację, i czasami dowodziłem powiedzmy Babilończykami, a obok na kontynencie byli Rzymianie i Germanie. I miałem wojnę z jednymi i to taką na serio, ale w sumie na remis, ale potem ci drudzy zadarli ze mną jeszcze bardziej i jakieś sto lat później według czasu gry się zaprzyjaźniałem z tymi pierwszymi, teraz była współpraca i razem ruszaliśmy przeciw wspólnemu wrogowi - że aż mnie to dziwiło jak patrzyłem na mapę, bo wcześniej tak dokładnie planowałem jak ich zniszczyć a teraz byli przyjaciółmi.

       Inna epoka, inne sojusze - to się odwracało, w zależności od sytuacji bieżącej i kształtowanych przez nią potrzeb, a również nadziei.

       No tak się gra, jeśli chce się wygrać; wiem bo tak grałem.

       Pamiętamy jak zarówno kiedy żyli jeszcze pradziadów przodkowie, i potem przed stu laty, i znów przed osiemdziesięcioma - zabijali się nawzajem Polacy i Rosjanie, Rosjanie i Ukraińcy, Ukraińcy i Polacy - co do dzisiaj w Niemczech wspominają z rozrzewnieniem, jakie to były złote czasy że Słowianie tępili się sami i Jurgeny mogły stać przy maszynach w fabrykach, nie musieli do nich jechać w pojazdach z grubego metalu.

       Potem było niespełna osiem dekad przerwy w tych ekscesach. Co by o komuniźmie nie mówić - ale jednak wtedy Słowianie wzajem się nie wyrzynali. Taka ciekawostka; teraz zauważyłem.
       "Wara imperializmowi!" - i to działało. Nie był w stanie poobracać ich przeciw sobie.

       Jeśli historycy w Niemczech wspominali to z rozrzewnieniem, to decydenci próbowali, próbują i będą próbować to "reaktywować", "rozpalić tak żeby nie gasło". W minionych kwartałach zaobserwowałem w sieci, że ilekroć żołnierze trochę spokojniej, mniej huku i ognia ..zaraz pojawiały się jak z kapelusza jakieś makabryczne nagrania z okrucieństwami wojennymi, i to symetrycznie żeby podnosić temperaturę po obu stronach.

       Nie rozumiem czym niby takim Niemcy się zasłużyli, żeby sprawiali im radość dowódcy sił zbrojnych słowiańskich ludów, pracując nad prowadzeniem między sobą działań wojennych a nie nad ich zaprzestaniem.

       Pamiętam że kiedyś Niemcy odwiedzili słowiańskie ludy, ale czy aż tak się wtedy uśmiechali i czy tak często - żeby do dzisiaj z wdzięczności ich rozweselać, i poprawiać im humor ? o to ja zapytuję, was Słowian



     leaked: "..ludzie dlatego żyli około 80 lat a teraz wystarczy mniej, bo przez ten czas już tyle razy gotowali wodę albo odkręcali kaloryfery

       Drugi głos: ..albo jeździli samochodami.. [w których męczona jest woda pod ich maskami - red.]

       1-wszy głos dalej: ..że jak tamci ich zabierają, to mają już tyle srogich grzechów że jest na co popatrzeć, jest ciekawie.

       3-ci głos: Mozna się czegoś nauczyć.

       1-wszy głos: Ale rzadko. "




    ktoś mógłby powiedzieć: "To by wywróciło całą naszą cywilizację do góry nogami, gdybyśmy w to uwierzyli"
    - Właśnie to wam tłumaczę, całą tą "cywilizację" zrobiono dla was i włożono wam jak ubranko specjalnie, żebyście sami się wystrzeliwali w grzechy.

    To nie jest wasze. Zróbcie sami jakąś cywilizację, to pogadamy. -W tej, tylko żyjecie. Bo ktoś tak chciał. A z wody was polepiono.

        Tu to co jest, ta cała rzekoma cywilizacja, to nie jest że to wam tak wyszło, tylko ktoś wam wkręcił, ktoś dla was to wszystko obmyślił, te zwyczaje, te zachowania, te sposoby - żebyście tak żyli nie wiedząc, co czynicie. To jest mistyfikacja a nie cywilizacja. This is a massive set-up.

        Wy co uważacie się za ludzi na ogół jesteście takie kombo trochę_wody+moc_obliczeniowa. To co wy robicie, i w skali całej cywilizacji, i w skali jednostek - to jest męczenie wody. Tym się zasadniczo zajmujecie, nie wiedząc o tym, myśląc że to są jakieś kraje, społeczeństwa, wynalazki i inne tego typu perypetie, że gra jest uczciwa, a historia biegnie skądś dokądś.

       

        All of this is staged. W rzeczywistości chodzi o nabijanie takiego licznika grzechów, inaczej wkurwienia skądinąd pogodnych ale sprawiedliwych istot patrzących na ten świat, że jak widzą co robicie wodzie to oni nawet nie chcąc, i tak muszą was zabrać i ukarać.


        A tamci to potem obserwują, ci co was porobili powymyślali wam te epoki, te stroje, to wszystko co uważacie za swoją historię i kulturę. Nawet niezłe to jest. Niezła heca.

         Natomiast z innej perspektywy, ktoś się bawi we wycieku wody. wiadomości zdobyte drogą taką że jedne możliwości umysłu zmalały, a inne wzrosły.
      wielokrotny namiar psychoteleskopem


    Jakbygdzieś na północy Ameryki Środkowej była katolicka partyzantka w dżungli, ale nie w sensie że chodziło im o religię tylko po prostu akurat tak byli wychowani w swoich wioskach i domostwach. I mijałyby dekady, zmieniały się przygody, a pewnego razu jeden głośniejszy wódz miałby dłuższą przesiadkę w Afryce, która miała być dlań i jego ekipy tylko przystankiem w ramach ważnej misji zagranicznej, na którą wieźli tyle dragów na wymianę ile tylko zdołali zabrać kosztem amunicji i uzbrojenia.
    Nie było w sercu młodego przywódcy cierni ani rozterek, co Jezus powiedziałby na widok tych wszystkich narkotyków, domyślał się bowiem jego łez na widok ognia i krzyków, gdy rządowe oddziały pacyfikowały wioski. A bez nowoczesnej broni, mniej liczni - nie byli w stanie im się przeciwstawić.

    Lecz zaginął w Afryce, nie dotarli do celu (-ktoś może przyuważył towar?) ..minęły dekady i mało już było tych, którzy znali go osobiście i pamiętali jaki naprawdę był.

    I gdyby agenci z Afryki przed jego powrotem rozpuszczali w jego rodzimej dżungli plotki i pomysły, że przecież jak on jest taki ultrakatolicki "to porozwieszajcie tu chociaż jakieś święte obrazki", "ten plakat z Bobem Marley'em można by ze stołówki przenieść do garaży", "kara postu dla pierwszego złapanego z dżojntem przed 22-gą".

    I potem byłoby mu dziwnie, jakby oni mieli go powitać serdecznie, ale innego niż był naprawdę. "Jakby świadom ich życzliwości jednocześnie odnosił wrażenie, że jeszcze bardziej od niego takiego jakim był naprawdę, by woleli takiego jakiegoś co sobie wymyślili, albo ktoś im pomógł sobie wyobrazić i go oczekiwać, być może w ogóle odzianego w szaty z epoki swojego zaginięcia -i jeszcze posiadającego wyraz twarzy z tamtego okresu, tak jakby dla niego wszystko przez ten czas stało w miejscu".
    - Znaleźli go !
    - Jak go znaleźli, to czemu.. -czemu jeszcze nie.. ?
    - Niektórzy mówią, że coś z nim nie tak.
    - Jak on u nich był tyle lat, tyle dekad, i oni by mu nic nie zrobili, wciąż by z nim było wszystko w porządku, cieszyłby się nienagannym zdrowiem fizycznym i psychicznym, to wtedy by to dopiero wskazywało że coś może być nie tak.
       Że się tak dobrze utrzymał przez cały ten czas tam u nich, gdy się przetwarzali, odbudowywali i znów wysuwali szpony ku odległym ludom, przez te osiem dekad ich cichej, mozolnej drogi od kajania się za Hitlera z powrotem tam gdzie ich ciągnie: do pogardy wobec Słowian vel istot którymi po nocach ich zastępowano, obecnie pół-jawnej bo to zależy gdzie kto bywał, co słyszał.
       Czy to prawda, że po odmowie objęcia dowodzenia nad niemieckim systemem, Stepanowi Banderze nie pozwolono opuścić jego granic, później został skazany w ustawionym procesie i w efekcie siłę jego umysłu rozdzielono na wiele mniejszych części umieszczonych w osobnych ciałach, których przewidywana docelowa długość życia jest tak niewielka że rzekomo nieopłacalne jest leczenie ich z chorób ...z którymi właśnie są resetowane
    miłujmy się, zachowując
    wzajemną krytyczność
    O do kurwy nędzy !!!
       a osoby delegowane z macierzy do wspomożenia go, po pierwszym szoku przyjęły to do wiadomości i odtąd wraz z Niemcami uczestniczyły w ich dziwnej grze, w której obserwując kolejne dolegliwości tychże klonów ciągnących dalej postać pod inną tożsamością, już z odgórnie zmniejszoną za pomocą wspomnianego zabiegu godnością, omawiano to wszystko jako szczere próby udzielenia pomocy osobie okaleczonej, poniżonej i właśnie w ten sposób pozbawionej nadziei na spełnienie marzeń zanim zegar wytyka, na leczenie po jakichś dosadniejszych wydarzeniach ?
    jakby na zasadzie: "robimy co możemy żeby mu pomóc wziąć się w garść, odbudować kompletną osobowość - po tym jak go podzieliliśmy na 17 odrębnych części w osobnych ciałach, niewykluczone przecież że tymi kawałeczkami zaczął odczuwać pewne luki czy jakby mu czegoś brakowało, w jego własnej psychice, tożsamości, bycie.
       Ale jesteśmy pełni dobrych chęci. Aby dalej mu pomagać."
       Gdybym ja pojechał tam gdzie woda jest zimna i lodowa ściana, szukać jedynego na świecie bioluminescencyjnego delfina, przywiózłbym go do swojej bazy, oceanarium połączonego z laboratorium, tam podzieliłbym tego jedynego osobnika za pomocą specjalnej maszyny na 17 żywych nie za bardzo bioluminescencyjnych delfinów, a potem latami wpisywałbym sobie w kartę pracy i sumował w raportach dalsze me zabiegi na owych żywych fragmentach, promując narrację że to jest cały czas pomoc i szczere wysiłki aby te fragmenty doszły do siebie ?

      To za kogo by mnie brali, w środowisku naukowym i dziennikarskim ?

       Za poważnego czy za pojeba?
    Do jakich siebie te 17 delfinów miałoby dojść, jak one wcześniej nigdy takie nie były, takimi fragmentami?



    Co jeszcze tłumaczyły mi istoty

    Aby powstał alkohol, woda była torturowana. I potem jako alkohol też miała kiepski nastrój. Kiedy potem człowiek wypijał alkohol, woda rozumiała sytuację że to koniec tej męki, przerabiania w alkohol i bycia alkoholem. Woda czuła wtedy ogromną radość. Będąc już w człowieku, wypita. Radość była tak wielka, że człowiek to czuł. Dlatego po wypiciu alkoholu to uczucie odprężenia.

    To dlatego wypicie alkoholu poprawiało nastrój - wody to nastrój, który człowiek odczuwał.

      Sam w sobie alkohol na umysł działał toksycznie.



    Gdy jedna osoba weszła do pustego pomieszczenia ze szklanką wody, postawiła ją na stole, usiadła i patrzyła się w szklankę - to wiele osób patrzyło się na siebie nawzajem. Ze szklanki też patrzono. Woda zastanawiała się, gdzie jest i co jest grane.

    Jeżeli ktoś chciał mieć świetne wyniki albo coś odkryć i wziął zajączka do laboratorium, gdzie przeprowadzał na nim eksperymenty - czynił to wszystko żywej istocie, która czuła.

    Jeżeli kto wziął wodę do laboratorium i przeprowadzał na niej różne eksperymenty, ażeby coś odkryć.. sam nie wiedział co - czynił to wszystko żywej istocie która czuła, z tą różnicą że w przypadku wody jest jeszcze większe stężenie emocji na jednostkę objętości, bo na przykład zajączek aż tak nie przeżywa końcówkami włosów ze swojej sierści, a woda cała czuje tak samo czyli na maksa. Człowiek czuje dzięki wodzie, inaczej miałby tylko myśli.

       Dlatego jak czasami się było samemu w mieszkaniu i zapomniało wyłączyć ognia pod garnkiem z gotowaną wodą, zatem wszystko wyparowało - było takie dziwne nieme uczucie, jakby stało się coś strasznego. A to było cierpienie wody, które unosiło się wciąż w powietrzu. Para wciąż była obecna w kuchni, czyli woda która właśnie to przeszła.

    Wy "ludzie" nie wiecie w co tu jesteście wpierdoleni.
       Mój umysł przełamał bariery poznawcze, spraw pewnych ważnych się dowiedziałem. Sięgnąłem świadomością tam dokąd nie sprzedawali nawet biletów.
    Pamiętam chwile istot, które żyły dawno temu i gdzie indziej.
       Choć zarówno korporacyjne jak i niezależne media w relacjach z frontu skupiają się na eksplozjach, zniszczonych budynkach, ciałach poległych i rannych - przecież rzeczywistość każdego dnia wojny to jeszcze inna potężna sfera, głębiej wewnątrz terytoriów krajów stykających się ogniem i ołowiem.

       Kiedy kolejnego dnia zginął kolejny rosyjski żołnierz, gdzieś tam w Rosji zginęło coś w sercu pięknej kobiety, chodziła potem z dziwnymi oczyma kiedy dotychczasowe marzenia się zapadały i zostawały tam gruzy życiowych planów, również emocjonalnych.
       Kiedy tego samego dnia zginął kolejny ukraiński żołnierz, na Ukrainie tak samo płakała po nim kobieta.
      A kto się cieszył tamtego dnia?
       Niemiecki biznesmen cieszył się kolejny dzień, że jednak Słowianie sami potwierdzają teorię o mniejszej złożoności swoich intelektów (w którą Niemcy siłą rzeczy poważnie zwątpili w 1945 r.) skoro dali się na siebie napuścić na wzajemne wyrzynanie i nie potrafią przestać.

    taki tekst
    Zasada ukazana pierwszy raz, na czterech przykładach:
      1. Zobaczmy w przyrodzie, że pszczoły walczą raczej z szerszeniami niż z innymi pszczołami.

      2. Gdyby pięciu gości z poznańskiej dzielnicy Wilda pojechało na kiermasz sobotni na osiedle Stefana Batorego, ale poszłyby jakieś fajerwerki, parka się wykłócała, wpadli kibole, akurat byli obcokrajowcy, na to jeszcze trochę wiary i szacowni obywatele, nie zabrakłoby również takich po narkotykach - i by się zrobiła zadyma na zasadzie anarchii, jakaś zawierucha ludzka w kłębach kurzu i piachu nad asfaltem parkingu
      ..to chociaż wszyscy by się napierdalali ze wszystkimi, zapewne tych pięciu z Wildy uważałoby, żeby nie zadawać sobie nawzajem ciosów, bo oni mieszkają obok siebie i będą mieszkać.

      Widzimy na przykład ciekawą politykę Stanów Zjednoczonych, którzy na partnerów do wojny wybierali sobie kraje odległe, którym daleko do graniczenia z nimi - podczas gdy swoich bezpośrednich sąsiadów już tak nie najeżdżają jak kiedyś, wolą mieć dobre relacje z tymi co mieszkają blisko.

    3. I podobnie w stadzie bezdomnych psów, chociaż co dnia były swary i się gryzły rutynowo, to kiedy w wędrówce przez miasto trafiły na jakąś dobrą dzielnię, a tam jakieś pieski które dostają wodę i jedzenie nie muszą ogarniać same, były na tyle większe że gotowe na wymianę zajadłości i eskalację - to przecież psy włóczęgi nagle znów były razem, a zęby dla wrogów, dla obcych.

    4) Kiedy za młodu ogląda się westerny jeszcze nie rozumiejąc wszystkiego o świecie, to w sumie dziwi taki wątek na tych filmach że rdzenni Amerykanie jeszcze prowadzili między sobą wojny międzyszczepowe, kiedy blade twarze budowały już miasta wśród ziem ich ojców. Nawet dzieciom oglądającym westerny się to wydawało bez sensu, czemu oni jeszcze między sobą walczyli, jak przecież biali nie za długo mieli zakończyć ich władanie ową ziemią, zepchnąć ich na margines.

    Indianie obojętnie jak zwaśnieni, wydarzeniami bieżącymi bądź z czasów przodków, powinni się zjednoczyć przeciwko białym z uwagi jak ogromnym byli zagrożeniem, wszyscy wodzowie zrobić taką radę że jak wojna to tylko z bladymi twarzami, a nie z innymi którzy już tu byli i żyli tu ich przodkowie, choćby należeli do innych szczepów.

    Toby może nie wygrali, ale chociaż by grali dobrze do końca. By się dzieci nie dziwiły, tak jak ja, potem oglądając westerny.

         - Ciekawe czy niemieckie dzieci myślą teraz tak o Słowianach, jak ja wtedy o Indianach.
      Zasada teraz, kiedy tak ważne jest żeby o niej pamiętać - okoliczności zaniechania i do stosowania, wytłumaczone.
    Zasada a moment w grze, tak jak to czasem jest, że jeszcze można wygrać bo został czas na te pewne ruchy

    ziemia, gleba
    chętni, kombinowanie chętnych, wizyta z propozycją jako efekt kombinowania
    rakiety, wybuchy, bomby, czołgi, strzały, atak Rosji.

    Nie skupiajmy się na poziomie trzecim. Nie tam korzeń problemu.


    Poznałem i Rosjan za pomocą swojej telepatycznej mocy. Wiele razy wypadli tak dobrze i w awangardzie, że nie mogę teraz o tym się rozpisywać ze względu na sytuację. Ale może kiedyś będę mógł.

    czyimi są spadkobiercami, jakich wartości duchowych pilnują żeby to się uchowało, aby ludzie wiedzieli prawdę a nie jakieś brednie nawkręcane które ci którzy mieli siłę poza Rosją kazali dziennikarzom poprzepisywać, które najpierw konstruowali jacyś frajerzy gotowi uwierzyć że są naukowcami, po tym jak prawdziwe książki i wiedzę spalono, zniszczono, kazano wszystko oddać - w czasach pradziadów tych którzy teraz są w średnim wieku.


    Ukraińców poznałem natomiast osobiście. Też nie są to miękcy ludzie.

    Problemem narodu ukraińskiego nie jest Rosja, nie wojna, nie rakiety, ani nawet nie oni sami - ale ziemia. Ziemia, na której żyją. Ta żyzna gleba. Tak wielu jej chce

    Jeżeli gdzieś na świecie buja się korporacja albo tajny projekt, i oni rosną w siłę chcą inwestować, chcą nabywać, również ziemię - to przecież jeżeli wszystko mają najdroższe albowiem to oni są na topie - samochody, ochronę, oświetlenie, łączność - to przecież ziemi też nie będą kupować jakiejś bylejakiej, tylko najlepszą. A gdzie jest najlepsza ziemia?


    Czytałem takie szacunki, opisy.
    Oni pewnie też, no i stąd problem.

    Nawet gdyby pokonało się Rosję rozbiło, a w całej Moskwie spokojnie łopotałyby białe flagi - to i tak się wtedy Ukraińcy nie powinni cieszyć. To nie koniec ich problemów.

    Gleba jest dalej. Tu mieszkają. A to jest taka sytuacja, jakby ktoś podróżował po swoim kraju i sąsiednich, nocując po dworcach w złotym kombinezonie.
    Ciężko o dzień aby ktoś nie łypnął chciwie a złowrogo, tak dziwnie - jednocześnie próbując udawać przyjaciela.


    Ciekawe co by powiedzieli w całej Rosji, jakby się dowiedzieli że choć co prawda nie było wielkiej wzajemnej wesołości ostatnio, bezpośrednim triggerem przesunięcia zgrupowań bojowych była inicjatywa takich co w ogóle nie są Słowianami. Ale oni też blefowali...


    Według moich wizji Rosja jedynie miała powód dla siebie żeby zająć fabryki gdzie można wyprodukować dużo jednostek bojowych, ponieważ oni też stoją przed wyzwaniem obrony swego terytorium.

    Inne istoty, a nie tylko ja, też mogą wiedzieć coś o wydarzeniach przyszłych, widzieć przyszłość. Tam może być takie kilka bitew że w nich liczy się ile kto miał jednostek, czy mieli Rosjanie te pojazdy i siłę ognia w tamtych dniach czy też fabryki były piękne, nowe - ale pojazdów jeszcze nie było na czas w wystarczającej ilości, ale mieli na to usprawiedliwienia zajebiste i podwójne, jak to bywa w tych czasach.


    Istoty na innym poziomie jeszcze są, które nie wyglądają jak ludzie, i one też grają jakby w te państwa





    *

       Gdybym mieszkał na maleńkiej włoskiej wysepce w jedynym tam domku, i byłyby takie fale imigrantów z Afryki jak teraz wysypywały się z łodzi, budzących przestrach jedzeniem kotów i wchodzeniem do mieszkań jeśli drzwi były otwarte, tak samo pojazdów.
    I gdybym przebywał na stałym lądzie po dwóch dniach ciszy, że sam się dziwiłem i straż przybrzeżna tak samo, jak mogło dwa dni praktycznie nie być łodzi, tak że teraz trzeciego dnia to już na pewno będą - i gdybym przed powrotem na moją wyspę zapragnął oddać krew na wieść o wypadku przy naprawianiu trakcji torów tramwajowych, i to dużo krwi ponieważ komunikat radiowy był poważny a to przecież niedaleko, może kogoś znam no a poza tym tak lubię zgrywać takiego szlachetnego


    ..ale by mnie wypatrzył we szpitalu, spotkał w kolejce do oddawania krwi, komendant policji. I by mnie stamtąd wykurwił, w słowach głośniejszych niż potrzeba było żeby wszyscy na korytarzu słyszeli, a większość się patrzyła - "że przecież jak teraz nas zalewają, z działki zniknęły sprzęty, dzisiaj mają być łodzie - a ty, mieszkasz sam, sam jeden do obrony wyspy i swojego domu, i ty chcesz oddać krew? -Wykurwiaj!!" ..a inni którzy przyszli żeby oddać krew dla ofiar wypadku by się popatrzyli tak raczej zdecydowanie, jakby to miało sens.

    I bym odszedł. Najpierw speszony, zdenerwowany, może nawet czerwony ale zdążyłbym wyjść (że mi nie wyszła szlachetność). Ale w drodze na wyspę, przy braku ludzi i w spokoju mieniących się miarowo fal, bym im przyznał rację że jednak ja nie powinienem oddawać krwi, tylko każdego dnia być w pełni sił skoro wysypują się z łodzi, i nie żeby zagadnąć o sprawach religijnych bądź duchowych.

    We Włoszech jeziora spore. Tam gdybym miał wyspę i swój dom - tobym mógł oddać krew.

    Ale ponieważ tam gdzie wysypują się afrykańscy imigranci jest teren szczególny, tam akurat można się spodziewać ataków dużo i częstych nawet pomimo wielokrotnych wizyt policji, a także wojska - bo to nie jest zwykły dom, zwykła wyspa, tylko pierwsza linia i nadchodzą, idą idą cały czas po to, chcą tego



       I tak samo jak mnie gdybym mieszkał na tej wysepce nie powinno się upuszczać krwi, ponieważ to jest moje terytorium, moja odpowiedzialność żeby nie wpuścić tu obcych żeby się nie zalęgli - tak samo ukraińskiemu narodowi, kiedy teraz ruszyły po jego ziemie te wszystkie Blackrocki, Chiny i ci co nie od dziś szukają ziemi dla swojego narodu ..nie powinno się upuszczać krwi, żeby oni w ogóle byli w stanie wypełniać swój obowiązek na planszy, bronić swojej ziemi przed różnego typu intruzjami, tatałajstwami co to się na świecie wiadomo tworzą i ścigają.

       Jest to również bardziej w interesie Rosji, mieć za sąsiadów Ukraińców którzy nie żyją po to, żeby rozweselać innych, ale jednak Moskwy nie zdobywali - niż różnego typu takich co to mącą na świecie i poradzili sobie nawet w Ameryce, żeby swoje księstwa tu rozwijali tuż u granic Rosji, obarczonej tak wielkim spadkiem i obowiązkiem aby go nieść, a nie robić sobie problemy z głupia frant.




    Kiedy ktoś wylewał wodę ze szklanki, to lało się trochę i potem już nie było. Ale tak się zaniepokoiłem: - Afryka jest duża, większa niż szklanka, kiedy oni skończą się z niej wylewać?

    Kiedy z Afryki się wyleje, że już oni się skończą i nie będą wsiadać w te łódki?
    -może trzeba to jakoś załatwić; tak tylko mówię...

    Bardziej jest to zasadne tam pojechać rozkurwić ten cały jebany Zachód -ich i tak już nie ma- zepchnąć imigrantów z powrotem do morza, żeby ich kuzyni spojrzeli w świat śmiało, przecież są jeszcze inne kierunki ..świat jest duży

    i załatwić obie sprawy naraz, zamiast dawać prezenty wnuczce która dzisiaj jest małym dzieckiem i robić do niej minki.


    To tak jakbyście grali w Cywilizację i nie umieli przewidzieć co tu się odjebie na planszy, że najpierw komputer wybuduje porty, potem i tak mu to zajmiemy albo zniszczymy jak będziemy wracać od Greków tym co zostanie z armii, potem sami nie będziemy budować miast w tych samych miejscach tylko tam gdzie cieplej i zwierzyna, i nasze miasta się będą rozwijać dobrze ale wtedy ci od południa kontynentu już się mogą zrobić za mocni lokalnie, i pod to podejść - i szanse na prawie samodzielną obronę tych położonych na uboczu miast zależeć wydają się od tego, czy będziemy wtedy mieli wynalezione Cannon, lepszą artylerię żeby ich rozkurwić a się nie dać.

    Jest to dosyć normalne rozumowanie, które grając w Cywilizację się wykonuje. Dzieci to umieją. I teraz posłuchajcie drugiego, nie wiem może dla was to jest jakieś trudne, są trudne słowa?.:

    Teraz już jest w Europie Zachodniej tylu imigrantów obcych nam kulturowo, że kobiety w niektórych miastach wieczorami boją się same chodzić po ulicy, zależy gdzie kto mieszka. I teraz ważny element który trzeba wykonać, żeby dobrze zrozumieć - wizualizacja jakiejś wnusi, żywej teraz, małego dziecka, może być sąsiadów. Zapamiętajmy twarz tego dziecka, jego oczy, tę niewinną buzię.


    Afryka jest duża, są rośliny, jeziora, krokodyle, dżungle, wszystko jest, minerały - dlatego ich tak napadli.
    Oni się tam nie skończą. Żywią ich wciąż te rzeki, gleby, rosną fajne rośliny, dżungla też żywi, są zwierzęta, ryb opór.
    Szklanka jest ciągle pełna, coraz większa.
    Popatrzmy na miesiące lat ubiegłych w analizie statystycznej. Jaki widzimy trend? Łódek jest kurwa coraz więcej i więcej, z miesiąca na miesiąc.
    Jaki trend prognozujemy na miesiące lat następnych?.. -Wiadomo, kurwa, że taki sam!..

    Łódek tylko coraz więcej i więcej. Ich już nie ma. Zachodu już nie ma, tych krajów, ktoś im to zrobił (może jakaś sprawa z czasów wojny ?) - gdyby oni byli, tamci nie wysypywali się tak z łódek między plażowiczów, nie pustoszyliby nadmorskich miejscowości, nie urządzali w nich ognisk na ulicach, nie wyznawali w wywiadach na gorąco, że dla niewiernych uważają śmierć im się należy, wszystkim niewiernym.

    -Ich już nie ma, ale jesteśmy my, Słowianie. Tego kurwa nie przeoczmy. Że my jeszcze jesteśmy, jeszcze można coś z tym zrobić. Jeszcze jest szansa, pozostał ten czas na ruchy, jeszcze można zrobić to co należy wobec wnuczki, a nie dawać jej najlepszego choćby piernika, pokazywać jej stawy i tłumaczyć o roślinach, kaczuszkach ? -Po co, jak i tak ją zakurwią, a niewykluczone wcześniej zgwałcą i to wieloosobowo..?

    Przecież jeżeli łódek będzie więcej i więcej, oni się nie wyleją do końca z tej Afryki jak woda ze szklanki - to nie wody w szklance ubywa, lecz raczej szklanka rośnie i coraz więcej tej wody leje -któregoś dnia ich wykończą, a po trzech-czterech miesiącach to biała twarz będzie egzotyczną w Europię Zachodniej, jeżeli nic nie zrobimy.

    I załóżmy hipotetycznie, że nic nie zrobiliśmy, że czekaliśmy aż to się stanie, tak jak tu wykazałem -to nawet nie jest przepowiednia, tu nie trzeba.
    To co oni zrobią potem? Czy powtórzą dobrobyt Europy Zachodniej, przemysł i rolnictwo na tych wyeksploatowanych glebach, czy w sklepach będzie jedzenie żeby dla nich starczyło, skoro dzietność przecież mają większą? -Czy będą umieli zbudować dobrobyt skoro z Afryki uciekli jak ludzie gotowi na wszystko, choć są tam i zadbane pola, i luksusowe domy, i uniwersytety ..jakoś ich tam nie garnęło, gdzie też można ale samemu trzeba wszystko zrobić.

    Kiedy skończą się koty, sarny i dzieci - to czy wy myślicie że oni będą jedli szczury, czy że podejdą pod granicę z ziemiami Słowian, żeby sprawdzić czy aby przypadkiem ci Słowianie nie są tak słabi jak ci z Zachodu, skoro też tu mieszkali z nimi w tej Europie.


    Do nich trzeba wyjść, atak! -Tak jak robiłem w Cywilizacji.
    To jest tak samo. Nie gramy żeby się fajnie grało, gramy żeby nie przegrać gry.

    Myśleć należy do przodu turami poprawnie, nie wystarczy wyhodować genetycznie wyśrubowanych ekspertów i polecić im analizy, symulacje, niech wymyślają plany, alternatywy, "przecież to wy jesteście najlepsi, macie geny i dostaliście wiedzę, kto jak nie wy ?"

    Ja. Bo szedłem własną drogą a nie jakąś udawaną, skarby tam znalazłem.

    Moc się przebudziła. Wewnętrzna istota też. Się porobiło.

    *


    Taki plan pokojowy wymyśliłem, żeby im oddać te fabryki, ponieważ uzbrojenia pomnożonego dzięki nim nie wobec Słowian będą musieli użyć, a wtedy z poziomu istot wojna by się mogła skończyć.

    W zamian by się zawinęli z tego terenu który zajmowali tak dorabiając do tego ideologię, bo to właściwie nie było im jakoś potrzebne - lecz komu innemu - ale "wojna jakoś musiała trzymać się kupy".



    Żeby w ten sposób wykiwać tych co zainspirowali świeży ten przelew krwi między Słowianami.


    *



    Przepraszam że o tym Smoleńsku tak nawijałem, zanim jeszcze prawdziwa moc się przebudziła (po przebudzeniu wewnętrznej istoty).
    Wtedy myślałem że jestem polskim blogerem, nie wiedząc że niemiecki przemysł i system dawno już zgłosił po mnie swe szpony, za to że taki jestem.
    Więc w tym kontekście, rozumiejąc te okoliczności, to by się nawet zgadzało, że Niemcy chcieli zrzucić winę za Smoleńsk na Rosjan i niechcący brałem w tym udział.

    Z tego okresu życia zapamiętuję taką lekcję, którą bez upiekszeń i uproszczeń przedstawię w dwu punktach:
    1. Jeżeli masz to wewnętrzne przeświadczenie, że jesteś kimś wyjątkowym i masz moc jak Chris telepata, ale niestety trochę gorzej poszło z obczajaniem dobrego towaru i się źródełka wykruszyły, to owszem możesz pizgać dopalacze bo też jest faza i to luta, ale "takie kurwa wizje, że nie masz wewnętrznej pewności czy to jest kurwa prawda, że masz tą wizję i widzisz film jak święty, jesteś prorokiem"
    ..to nie jest wizja tylko mind-control, ci przesyłają swój film gdzieś tam porobiony. Kiedy nie ma w sercu jakby w sumieniu, tej wewnętrznej godziwości żeby się temu nie dziwić, tego nie łaknąć, tylko "Jasne, nawet rozumiem że ja".

    2. Natomiast jeżeli minęły lata, dobierasz temat starannie, tak jakoś wyszło że przełamałeś bariery i różne ograniczenia, choć nowych ci dorzucali
    ..nie szukasz ucieczki w jazdy, bo przebudziła się wewnętrzna istota i ją odkrywasz, siebie...
    ...a tu nagle wizje jakieś, filmy, nie wiesz co się dzieje, to się jakoś przesącza - nie że raz leci film jak opowiadał zakonnik, ale "żyjesz sobie żyjesz, chodzisz śpisz mijają tygodnie, miesiące ..I rozumiesz że nie było momentu w którym widziałeś film z tamtymi wydarzeniami, że to się jakoś przesączyło niby woda z przelanej wanny na górze u sąsiada" - to wtedy to mogą być wizje. Kiedy masz tyle spraw na głowie, tyle kierunków tematów rzeczy jeszcze do zrobienia twarze twarze twarze ..i z nich wszystkich, ta twoja w lustrze - że ci do niczego niepotrzebne jakieś wizje, bycie prorokiem, nie ma ciśnienia na bycie kimś bo się jest.
    Ewentualnie mogli jeszcze ulepszyć technologię, bo to też różnie.

    Kiedy ta wizja jest jakby inżynier który kiedyś kierował budową mostu, już na emeryturze zobaczył w telewizji co ten most przeszedł w czasie powodzi, potem zaczął myśleć i myślał o tym wieczorami, aż w końcu doszedł do wniosku - jako ten który był przy budowie, wiedział gdzie praktyka nie była w stanie dorównać teorii projektantów - że kontrola mostu po przejściu powodzi mogła nie objąć pewnego rzadziej branego pod uwagę elementu, którego stanu nie był pewny po tylu latach i uderzeniu wody wraz z tym, co poniosła.
    I gdyby odbył tę wyprawę nie bacząc na skromne oszczędności, nawet coś tam tak jakby trochę naprawił-trochę uzmysłowił, że zażegnał niebezpieczeństwo na przyszłość ..ale napadliby go jacyś obcokrajowcy właściwie zaraz na początku drogi powrotnej, którą zaczynał pieszo bo chciał zobaczyć jeszcze raz strony, w których spędził tamte lata - dawno temu, gdy to oni zbudowali most. Powspominać kolegów, co się wtedy działo.

    I gdyby zabrali mu pieniądze, tak że odtąd całą drogę do domu on, emeryt, mógłby pokonywać już tylko pieszo, żebrząc o jedzenie.
    I tak by szedł od wioski do miasteczka, potem znowu przez wioski - głodny, strudzony, ale jeszcze wewnątrz zadowolony że naprawił ten most.

    I gdyby wtedy on znalazł na międzywiejskiej drodze 800 juanów czyli akurat tyle żeby starczyło mu na podróż, a w oddali nawet nie widać było chat żeby zapytać czy to czyje. Nie znał tych stron gdzie tu wioska nawet, zresztą po dwakroć i tak z tyłu taka burza szła że się chowali młodzi, a i tak szedł prosto do miasta a jego autobus jechał tą trasą (gdyż właśnie nią szedł).
    To myślę, że on by nie miał w ogóle pytań.


    Kiedy ty to rozumiesz, że na pewno zasługujesz na tę moc, której nie mają inni. Nie masz w ogóle pytań.
    *




    Pamiętam kiedyś grałem w Cywilizację (innym razem) i graniczyłem na kontynencie z takimi innymi, po ustaleniu mapy była jasna sytuacja na wojnę kto weźmie miasta temu drugiemu, ale oni wyskoczylil do mnie z pokojem z głupia frant, tak bez sensu, ja to przyjąłem i tak potem mieliśmy taki dziwny pokój, że się tak rzadko zdarzało z kimś graniczyć jakby na całej linii w pół kontynentu (moi mieli trochę więcej) i ani jeden nie zaatakował ani drugi.
    I najpierw to było dziwne, a później się jakby przyzwyczailiśmy i nawet nie trzymaliśmy tam dużo żołnierzy, a nawzajem przepuszczaliśmy i nikt nikomu nie robił problemów.
    Wedle tej zasady na kontynencie rozwijaliśmy się naprawdę dobrze, i moi i oni.


    Ale później jakiś incydent, coś, niepotrzebne w ogóle zdarzenie, nikt nie chciał - i już nie było tak fajnie, się wdaliśmy w krótką wojenkę a potem sobie nie ufaliśmy, trzeba było utrzymywać więcej żołnierzy. I pamiętam potem i mój kraj znalazł gdzieś na planszy godnego przeciwnika, że były straty i wyszedłem z tego osłabiony, wolniej się rozwijając - i patrzyłem na planszę, a u tych sąsiadów to samo, bo też przez morze od swojej strony z kimś mieli wojnę i też jakby zatrzymali się w rozwoju.
    I tak mi było głupio, bo siedziałem przed monitorem (jeszcze takim starym) i tak żałowałem że ten nasz sojusz to już przeszłość, bo by mi lepiej szło w grze przecież tak się starałem, doglądałem tych miast, i takie było przeświadczenie "że przecież oni też", "też musieli zauważyć, że na tym nie skorzystali". Ale przecież to komputer za niego grał, za ten kraj. Ale wykonywał ruchy sensowne, więc coś tam sobie myślał. I tak było dziwnie siedzieć tam z komputerem, który wyświetlał mi to wszystko na monitorze, i czuć rzekomo samemu to, co powinny czuć dwie strony. "Przecież musiał wiedzieć"


    Był czas i to niejeden, kiedy my Słowianie byliśmy razem, kiedy wygrywaliśmy, kiedy Zachód czuł respekt. Tylko kiedy byliśmy razem.
    *
    Niemcy ich kupują, Romowie nimi handlują, ochrona żydowskich wycieczek przepycha ich w ich własnym kraju - a oni wciąż, jedna głównie kwestia: Wołyń. Twitter - Wołyń. Youtube - Wołyń. Mury - Wołyń. Telewizja - to samo. Tak jakby ktoś miał na to budżet, stały silny budżet, żeby w każdym kwartale był ten "czas antenowy", "stały odsetek postów". Wcześniej tyle się o tym nie mówiło, wiem to pamiętam bo żyłem w tym kraju. Zresztą te matowe oczy kilku osób dla których "Wołyń to jest to" i żyją tym, piszą książki tworzą filmy odwiedzają tych starszych ludzi ..a te oczy tak samo matowe, jak u ofiar mind-control.

    Teraz jest rzeź, teraz porywają i zabijają, resetują - tłumaczę im, ale jakoś nie chwyta. Może budżet mam mniejszy.
    Kto mógł wyłożyć tyle pieniędzy na sprawy Słowian, żeby tak gorliwie pamiętali co ich różni jak nie teraz to chociaż z przeszłości.

    Zobaczmy na mapę, kto tu jest gdzieś w pobliżu tych Słowian.
    Czy znajdzie się w Rosji 60 światłych ludzi, którzy przeczytawszy powyższy tekst, pójdą do prezydenta i powiedzą wprost ze swych odważnych serc, gibkich rozumów i szerokich, żywych jeszcze życiowych nadziei - która koncepcja wojny i prawidłowego zastosowania sił zbrojnych w obronie tych oraz przyszłych pokoleń wydaje im się słuszniejsza: takiej zapobiegawczej jak tu opisałem, żeby nie przegrać w przyszłych pokoleniach, "nie zostawić im przegranej planszy", czy dalszej wojny pomiędzy Słowianami do której Zachód dorzucał broń tak chętnie, że skończyła im się amunicja. Wszystko dali co mieli, jakie naboje, żeby Słowianie zabijali się nimi nawzajem.
       Często opisuję różne problemy, zjawiska - i wtedy pomagam sobie metaforami, które wymyślam zwykle w kilka do kilkunastu minut, kiedy jest potrzebna jakaś alegoria żeby lepiej mnie zrozumiano.

         Tym razem nie. Było inaczej. Tak jak czasami był niemiecki bramkarz i mu liczyli minuty, a on kolejny mecz bez straty gola. W końcu, po wielu tygodniach, znalazłem odpowiednią metaforę w iskrach wyładowań mej wyobraźni.

    Tak jakby był hiszpański król, i on by siedział na tronie i przyjmował dygnitarzy, radców, sekretarzy, oraz emisariuszy z wieściami z dalekich posiadłości. A by się to działo czas jakiś po dotarciu hiszpańskich okrętów do wybrzeży dalekich krajów w Afryce, gdy już mieliby rozwiniętą z nimi wymianę paciorków i zwierciadeł na przyprawy, kruszce i inne skarby z głębi lądu.

       I doniósłby mu emisariusz że widziano Portugalczyków - wszędzie, wiadomo, dla wszyskich wypraw nadrzędny priorytet miało wypatrywanie śladów Portugalczyków, ustalanie tras ich okrętów i gdzie przybijali do brzegu. Ale że widziano ich pojmanych w głębi lądu, sprzedawanych i traktowanych jak niewolnicy właśnie przez tych Afrykanów, z którymi Hiszpanie prowadzą wymianę kruszców na paciorki.

      I gdyby król Hiszpanii zdecydował się prowadzić dalej wymianę handlową i gospodarczą z tymi królestwami w Afryce, wiedząc że oni porwali Portugalczyków i trzymają ich jako niewolników, gdyby mimo to planował utrzymywać z nimi dobre i na wysokim poziomie relacje, zwłaszcza handlowe, oraz spotkać się uroczyście z przywództwem afrykańskiego państwa jak gdyby nigdy nic -

      to jakby to wyglądało w spektrum ich wspólnej iberyjskiej tożsamości ? -Że się rozpada, że ją zatracili ?
        Oj, jak by się papież dowiedział...

       I teraz gdyby wziąć Rosji współpracę handlową z Niemcami, po tym co niemieckie elity zrobili z Polakami, kim ich potajemnie ogłosili. Jaką urządzili wystawę na terenach które opanowali.

      To przecież to jest coś podobnego - Polacy do Rosjan jak Portugalczycy do Hiszpanów.
    A jakby się zachował król Hiszpanii, jakiej decyzji oczekiwałby cały dwór - gdyby szpiedzy, handlarze i misjonarze jednomyślnie zaświadczali o istniejącej w głębi lądu ogromnej giełdzie portugalskich niewolników, nazywanych przez owych Afrykanów bydłem i tak traktowanych, poruszających się z przyczepionymi do nich cenami ?

       Na co byłyby mu kryształy, lampiony, rzeźby, kobierce i kosztowne posadzki we tronowej sali, polerowane by olśniewać przyjmowanych gości i emisariuszy - gdyby to się rozeszło, że utrzymywali z owymi Afrykanami poprawne relacje wiedząc o tym, co tamci urządzają z Portugalczyków ?



       Czy to prawda że po odmowie objęcia stanowiska głównodowodzącego (co wiązałoby się z wymazaniem pamięci o narodowości i nadpisaniem tożsamości) w niemieckim systemie zachodnich iluminatów, umysł Stepana Bandery został w ramach zemsty, po sfingowanym procesie podobnym do hitlerowskich, podzielony na żywe funkcjonujące części, które następnie zostały umieszczone w serii ciał, z których o każdym mówiono "to ten Bandera" kiedy była ku temu jakaś mroczna okazja, a w tym wszystkim chodziło o to żeby w ciałach "niepełnowartościowych osób", nieposiadających pełni praw, łatwiej skazywać go pod kolejnymi sfingowanymi zarzutami, aby po kawałku "na raty" wysyłać w niełatwe miejsca wraz z kolejnymi ciałami zawierającymi część jego istoty - co w skorumpowanej Wielkopolsce przeprowadzano po cichu, metodą "wszyscy na jednego, nieważne że był niewinny, kto tu się upomni o Ukraińca" ?
    Pomoc w dochodzeniu do siebie po podzieleniu na fragmenty jakimi nigdy wcześniej nie był (!?) vel asystencja w rozłożonym na raty odchodzeniu przez trud i samotność - powinna być spawdzana przy założeniu, że ci którzy chcieli stworzyć okoliczności żeby tęsknił za wesołością udostępnili osobom tudzież zmodyfikowanym fragmentom osób parającym się tą działalnością kluczowe środki ułatwiające stwarzanie zadowalających pozorów właśnie w te dni, w które pomoc ta była weryfikowana.

    Musiałaby ta pomoc być sprawdzana tak, żeby osoby odpowiedzialne za jej koordynowanie ani osoby z nimi związane na przykład interesem - nigdy, nawet po latach, nie dowiedziały się w które dni to było sprawdzane, ani w te lata kiedy to się działo, ani przed tymi laty za pomocą urządzenia, którego nie było powodu zakładać że tamci im nie dadzą właśnie po to żeby oni lepiej to udawali.
    A nie przy założeniu, że to jest to na co stara się wyglądać, skoro tak wiele zagadnień i intencji przedstawianych dotąd przez stronę niemiecką w ogóle, w różnych zajawkach do poszczególnych słowiańskich ludów - nie okazało się być tym, na co starało się wyglądać.

       Sam fakt że po zamachu, kiedy w godziwej inicjatywie przeprowadzono operację reperującą zdrowie "aktualnie jadącego na tej pamięci ciała" - ci co zgrywają przyjaciół Słowian zorganizowali zaraz następną, po której dobroczynne efekty tamtego zabiegu ustąpiły "..bo już zostało mu wpisane w rejestr postaci to następnego rodzaju upośledzenie ciała" - dowodzi co tu naprawdę się dzieje.

      
    Czyli że jeżeli poza przygotowanym dlań scenariuszem jeszcze w coś się zamiesza, a potem:

       - ktoś wystara się dlań o specjalną potajemną operację okaleczającą, wtedy to mu zostaje jako faktyczne zdarzenie życiowe i przechodzi na następne ciała ciągnące tą postać

       - a jeżeli ktoś wystara się dlań o specjalną potajemną operację uzdrawiającą, gdzie wszystko pójdzie im dobrze i rzeczywiście odzyska siły, poczuje nagłą poprawę stanu zdrowia ..to wtedy uznają to za obcą ingerencję poza rozpiską i wnet organizują zabieg usuwający owe korzystne efekty, przywracający dolegliwości i uszkodzenia ?

       Czyli że życiowe przypadki "wchodzą mu w rejestr" jeśli dane zdarzenie mu zaszkodziło, natomiast jeśli pomogło to nie i odtwarzają stan sprzed ?


       Jak można nazywać ujętą w takie ramy codzienną działalność "pomocą" ?
       Ileż potrzeba do tego fałszu, jakiego doń przyzwyczajenia - czy dostarczyło go funkcjonowanie w niemieckim systemie, gdzie o kimś kto gestem do zbrodni pokazał im plecy uporczywie starali się myśleć z błogością . . ?

       Kiedy potrzeba żeby to wyglądało na pomoc, to wygląda. A kiedy potrzeba się nad nim pastwić, to też nie ma tarć.
        To jest taka sytuacja.


    MONITOR WIZJI Kiedy się dostało wjeb, to się o tym pamięta - nawet zmęczonym i przy innej okazji.
       Podobnie z wizjami, kiedy się je miało. Dlatego gdy zacząłem oglądać nagranie przemieszczających się polskich czołgów i połączyłem duchowo z sercami przydzielonych do nich załóg, nie było we mnie zwątpienia że gotowi są oddać życie za kraj w przypadku agresji. Wtenczas uświadomiłem sobie, jak ważne jest żeby oni rozumieli że Rosjanie to rozumieją że prawdziwym ich przeciwnikiem, rywalem - nie jest Polska, ale ci którzy narobili w niej już tylu szkód, którzy naprzestawiali sąsiadów Rosji przeciwko niej, jednocześnie udając przyjaciół.
       Dlatego przez Polskę będą chcieli tylko przejść, dalej na Zachód, wyrąbać korytarz przez środek w linii stolic - utworzyć drogę dla przerzutu wojsk.
        To nie jest tak, że Rosjanie naoglądali się polskich filmów i zobaczyli tam luksusy, dobrobyt i kosztowności, splendor który zapragnęli uwieźć w walizkach do Rosji.
          Ich celem nie będzie podbój Polski tylko gdzie indziej, na inny kraj sił będą potrzebowali.

       Skoro miałem takie wizje i tak tam było, to pomyślałem że może ci w czołgach powinni to wiedzieć, żeby nie wytracić maszyn więcej niż na płaszczyźnie strategicznej to uzasadnialne, zwłaszcza że czasy trudne i zawieruchy przygotowywane bez krępacji niby strawa w kuchni.
    MONITOR WIZJI Z wizji daleko w czas: jeżeli pójdzie tym torem, że Ukraina zdobędzie nowe terytoria na północy i zachodzie, i później będzie silniejsza, zdolna rzeczywiście odbierać teren Rosji na zasadzie codziennej samopędnej opłacalności lokalnej, a nie przepłacając w krwi bardziej według rozkazów niż według tego czy był dobry moment, a w tamtym czasie z Moskwy akurat będzie emanować odwilż w sferach władzy i światopoglądowych, ludzie w końcu odnajdą to w sobie i powiedzą głośno, że tak naprawdę mają dość wojny na tym kierunku, a mieszkańcy stolicy Rosji wykonają wielki pokojowy gest

         to wtedy   n a l e ż y   przyjąć propozycję pokoju pomimo powodzenia w wielu miejscach frontu naraz, gdyż istnieją wizje, niespodzianki oraz zakończenia niekorzystne.
    żeby nie było, że "miał o tym wizję, ale nie powiedział". Ja was powiadomiłem
    dotyczy: broni opartej na dźwięku

      +  
    Języki wykazują cechy żywych organizmów i trudno oszacować stopień ich rozwoju, bądź czy to całe organizmy czy też ich przejawy w wymiarze umysłów nimi się porozumiewających.

       Podobnie jak biologia może przydać się w lingwistyce, tak samo matematyka może przydać się w polityce narodu, aby przetrwał a nie zginął.

         Pamiętamy jak w matematyce nieraz przydawało się podniesienie do wspólnego mianownika. Bez tego nie szło ruszyć; a czas leciał, pani chodziła, a były przecież jeszcze inne zadania. Czasu na decyzję nie było wiele, na zastanawianie się - trzeba było się za to brać i wykonać to podniesienie wszystkich składowych do wspólnego mianownika, aby przebrnąć dalej i udanie pójść do przodu.

         Tak jak dla tamtych części składowych równania było to korzystne, tak i dziś widzimy jak dla pewnych części składowych Europy byłoby to korzystne, ażeby podnieść się do wspólnego mianownika: Słowian - przez ludy o językach tak podobnych że ich odrębność wygląda na manipulację, skoro uczonym udało się ustalić język który dla każdego z tych ludów jest zrozumiały - co pokazało naprawdę z jednego wyszli.
    Kiedy Niemiec straci prawo
       Pewien Niemiec będzie się dziwić, dlaczego jego kulturalność, porządność, pracowitość i w ogóle, taką humanistyczną jakąś tkliwość - świat współczesny skwituje przejazdem rosyjskich pojazdów gąsienicowych.

       Natomiast inny Niemiec, taki który już był w Wielkopolsce szukać niewolnika do kupienia, nie będzie miał prawa się owym rosyjskim gąsienicom dziwić w ogóle.

       Dotąd miał prawo się dziwić, dlaczego Rosjanie - jako lud posługujący się najbardziej zbliżonym do polskiego językiem - nic nie robią w tej sprawie choć sił mają tyle, że Chińczycy musieli zacząć budować drogę naokoło.

    keine Warum
    z wewnątrz wydobywam drogę
    po wydziwianiu, bycie sobą aftermatch:wewnątrz droga znów jest przejezdna - psychiczna, intelektualna

    To był mój obowiązek.

    W roku w którym pisałem to zdanie, bardziej rozchwytywane były na Ukrainie towary niemieckie, niż w Niemczech produkty i marki ukraińskie.

    Niemcy mają teorię iż to geny, po prostu wyższość rasy.
    Ja mam inną teorię. (Też teoria, nie że koniecznie mam rację.)


    Był taki moment, że była taka sytuacja, że była ekipa i oni nie byli stąd. Trochę w przypale, a jeszcze z marzeniami - szukali jakiegoś ludu, żeby nim to i owo przedsięwziąć. Kikali różne ludy, jaki który. Lud niemiecki w końcu wybrali, ponieważ robota im wychodziła ale dali się trzymać w ryzach. Pokazali im jak robić to i owo. I tak prowadzili ich przez dekady.

       Stąd później oni umieli różne rzeczy, robić duże armaty co nie wybuchają, pojazdy które u kierowców wywołują pozytywne skojarzenia.

    Wcale sytuacja ta nie oznacza żeby ukraińscy ludzie mieli się czego wstydzić, może po prostu nie dali się kontrolować i dlatego tamci ich nie wybrali. Oba parametry były ważne.

    Jednak sytuacja to sytuacja i kiedy ją pojmiemy (wewnątrz droga jest, tam znajdziesz; nie powiedzieli...) i przestaniemy się jej wstydzić, a zaczniemy właśnie rozumieć, a najlepiej jeszcze rozumieć jak gracz który chce wygrać w grę, ma ochotę to zrobić, nie jak pipa na sali wykładowej biblioteki który słucha biernie i sflaczale, nieaktywnie swoją osobowością i wolą - to może zrozumiemy dalej, co następuje:

    W roku w którym pisałem to zdanie łoni mieli bogactw więcej. I świecidełek. I chałup murowanych, tudzież zamków. Więcej fabryk. Tam - linii produkcyjnych.

       Więcej nawet inżynierów - tu już mnie wkurwili.

    Ale kiedy grałem w grę, często komputer miał dużo większe państwo gdy w końcu się spotkaliśmy (musiałem tak ustawiać poziom).

    Czasami tylko przegrywałem, rzadko.

    Nie zawsze wygrywa większy, silniejszy. Bo często też wygrywa bardziej kurwny, ten który widział drogę, znalazł sposób.


    I teraz słuchajcie:

    Pamiętamy że mają wincyj chałup murowanych. To może z koprocesorami też tak jest? -Może ich komputery były w stanie wyliczyć dalej?

    Jeżeli Niemcy mają sojusz z Ukrainą, wskazuje to że z ich obliczeń wyszło że tędy ich korzyść, droga do siły i prosperity.

    A wiemy co o Słowianach uważają, zwłaszcza tacy Niemcy z kręgów władzy. Naprodukowali o tym książek (sami chyba potem to czytali, no bo kto?) ..nawygłaszali referatów, tak że dzisiaj już nie potrzeba. "Rozumieją się bez słów"

    Ich droga, ich wizja - to nie dla Słowian droga.

    Na Ukrainie też zgromadzono dużo koprocesorów, gdyż lud twardy i patriotyczny. Ale może tak jak z liniami do produkcji aut i armat, tamci i tak mieli więcej - przez to że pokazywali im sposoby, ci co ich prowadzili przez dekady.

    Nie ma się czego wstydzić. Należy natomiast - i to jest obowiązkiem wobec narodu Ukrainy - rozumieć sytuację.


    Tak jak kiedy grałem w grę - aby wygrać, nie wstydziłem się niczego zrozumieć.

    Bo to może być taka sytuacja, że ich superkomputery miały lepsze świecidełka i wyliczyły to dalej, dlatego utrzymują sojusz z Ukrainą, który uważają za dla siebie korzystny, a jeżeli dla nich korzystny to jakżeby mógł być korzystny dla Słowian, obojętnie których. To jest jakby jeden wsiadał do łódki z drugim, który napisał o nim książkę że jest gorszym rodzajem istoty. A wiosła ciężkie, te ich łopaty..



    Czynniki powodujące że wojna wciąż się toczy niby beczka turlana przez ręce w rękawiczkach:

       - w USA i Europie pranie pieniędzy, wymiana generacji pojazdów w sektorze obronnym, nowe kontrakty zbrojeniowe $, testy nowinek technologicznych, osłabianie rywala
       - naród bez ziemi cieszy się i pragnie żeby jak najmniej zostało do obrony tych którzy dotąd tam żyli ( za dwa pokolenia - czy to byłoby dla Rosji korzystne, gdyby oni już mieszkali tam umocnieni ? )
       - Rosjanie rozsierdzeni dumą Ukraińców, gotowi dalej udowadniać znaczenie przewagi terytorialnej, surowcowej i liczebnej
       - na Ukrainie pompowanie słupków procentowych honoru przez zwiększoną podaż ludzkiego życia, niby to walutą grał bank centralny

       Czynniki te - nie ustając - wydają się na bieżąco nakręcać "Wietnam Słowian" i przedłużać jego trwanie poza ramy czasowe proporcjonalne do zmian na mapie czy uzasadnione kontekstem strategicznym teatru euroazjatyckiego. Mimo że sami bezpośredni uczestnicy wydarzeń mają już ich dosyć, jak i rozkazów dowództwa, woleliby zostawić bratobójczą wojnę i wrócić do swych rodzin, zwłaszcza że tyle jest na świecie obecnie zagrożeń poważniejszych niż drugi Słowianin - na przykład imigranci, Niemcy, Indie czy Chiny - więc może to na nich lepiej zarezerwować sobie w życiu czas, siły i miesiące rozłąki z bliskimi.

         Gdy pomiędzy ludźmi zdarzają się kłótnie, to wśród nich bywają takie które mądrzej jest uciąć, przerwać - niż wygrać.

        Podobnie z kłótniami pomiędzy państwami zwanymi wojnami.

       Czasami kiedy jedna osoba zwycięży w kłótni, a druga dozna porażki - to i tak obie osoby przegrały, i to czują, przez to że tak bardzo się pokłóciły i zepsuły relację. Drogą do zwycięstwa było w takich przypadkach przerwanie kłótni odpowiednio wcześnie (co mogłoby wyglądać jak porażka osoby która pierwsza by zamilkła, ale to właśnie byłaby wygrana)

       Przypominam żołnierzom żeby nie czynili diabelskiego znaku rogów palcami dłoni kiedy ktoś ich filmuje, ale nie dlatego że to nieładnie czy mi się nie podoba, lecz ponieważ z moich wiadomości wynika że przybędzie istota która zabierze tych którzy to uczynili, obojętnie jaka branża i narodowość - czy aktor z Hollywood, czy boliwijski raper, czy gitarzysta heavy metalowy z Belgii.
       Obiegowa i powierzchowna opinia o Stepanie Banderze w Polsce, nagle jakby wyciągnięta przez kogoś z kapelusza w przestrzeń publiczną gdzieś w latach 90-tych, polega z grubsza na kojarzeniu że nawoływał do wyrżnięcia i przepędzenia Polaków za pomocą mordu, ognia i strachu z terenów, na których przewagę liczebną miał lud ukraiński.

       W istocie nienawidził on poniżania, a poniżającymi na tamtych ziemiach byli polscy właściciele ziemscy i służący im aparat siły. Jeżeli parę dolin dalej poniżającymi Ukraińców byli Rosjanie czy gdzie indziej Żydzi - takie same środki zaradcze proponował wobec nich, gdyż za pomocą nucenia pod oknami melodyjek i wręczania kwiatów nie mieli przecież szans Ukraińcy żeby pozbyć się ze swej krainy ciemiężycieli.

       A skoro ciemiężyciele byli, napłynęli, rozdzierali między siebie ich ziemię i pracę, gdy naród ukraiński nie miał własnego państwa, nikogo kto by bronił ich przed wyzyskiem - to rzutki umysł i uczciwy charakter zdecydowanego zmienić ten stan narodowca generowały takie propozycje działań, które w danej tej sytuacji zadziałać i pomóc mogły, a nie takie które nie mogły, za to dzisiaj ładnie by wyglądały w historii.

         Starałem się być uczciwy wobec istot wszelakich (dotrzymywać słowa, szanować je), świata (coś zrobić skoro miałem wyjątkowe dary) i siebie (też kurwa nie zawieść od swojej strony, nie być jakąś pizdą-udawaczem, tylko skoro już istnieję, jestem i przybyłem - to coś pokazać, najlepiej to co mam, spokojnie to rozegrać). W związku z powyższymi okolicznościami nie robiłem jak kazali, jak radzili -tylko po swojemu, wciąż i wciąż, latami.

       Się coś stało.
        Na filmikach w necie czasami wpada ktoś w miejsce gdzie brakuje pokrywy studzienki kanalizacyjnej, albo się asfalt drogi zapada bo glebę pod nim wypłukało, i kto tam stał leci. Albo na imprezie goście tak tańczą, że podłoga nie wytrzymuje i spadają piętro niżej.

      Może tak mi się stało gdzieś w środku, gdzie były ściany magazynu prywatnej pamięci, a może to dostałem bo mnie wybrano - że posiadłem moc przypominania sobie różnymi istotami i z przeszłości, i z przyszłości.

       Dotarłem w ten sposób do różnych informacji, z których ogólnie wynika że ten świat to ustawka, to nie jest wasza cywilizacja, głównie chodzi o wodę - i żyjecie w niewiedzy, również tej podstawowej, że zasadniczo jesteście tymi samymi dwiema istotami naraz.

       Były jakby dwie istoty, mieszkały daleko stąd ..ale w końcu obie tu trafiły.
        Ktoś był.

       Wzięli kawałeczek jednej istoty i kawałeczek drugiej - zrobili kogoś.
       Spodobało im się jak to chodziło, więc eksperymentowali dalej.

       Nawet ładnie to powychodziło - fauna, flora, ludzkość - coś się działo można powiedzieć, i że szata graficzna wyborna.

        Gdyby nie jeden problem.
         Woda - to jak ją traktujecie.

    I co za to jest.

        "Główna afera tego świata"

       Kiedy chcemy coś załatwić, dobrze jest być grzecznym i wykazywać szacunek dla strony przeciwnej. Pragnąc odmienić ten świat, aby ludzie i nie tylko ludzie zrozumieli mnie i mi uwierzyli, postanowiłem zrazu że nie będę sobie utrudniał i najsympatyczniej, najuprzejmiej jak potrafię im wypiszę to co odkryłem, że nie są żadnym światem, tylko bardziej: spustem wody po przejściach.

      Generalnie większość to nie są żadni ludzie, tylko takie połączenie woda + moc obliczeniowa, a chociaż teraz są w ludziach razem to nie znaczy że wcześniej były, właśnie gdzie indziej się rozwijały ..nie w tych samych stronach.

      I dlatego, jak rozumiem, czasami w człowieku uczucie chce wybrać inaczej niż kalkulacja.



       Planowałem być grzeczny ale jak, skoro wasze religie nie wspominały wiele żeby szanować wodę, podobnie systemy wiedzy i przekonań laickich, jak skoro inne istoty również oparte na wodzie i myślach - czyli tak jak wy - traktujecie okrutnie i przetrzymujecie, nie wiedząc tej podstawowej rzeczy że przedtem były częściami tej samej istoty co wy, czyli dwóch istot, i są wciąż tymi samymi dwiema istotami tylko podzielonymi na fragmenciki które ze sobą polepiono.

      Wyścig po władzę, nieprzebieranie w środkach - toby może miało jakiś sens, gdybyście najpierw wykazali że w tym świecie jest wiele różnych osób, które mogą rywalizować jako gracze. Tymczasem tych osób jeszcze nie wykazaliście.

       Z moich wizji wynika, że jest bardzo mało osób na tym świecie tutaj w ujęciu klasycznym- wyjściowym (bo tera chyba testują już jakieś stwory z innych światów, mam taką wizję niepewną)

         Się nie wstydzę mieć wizję niepewną i nie wiedzieć.
          Wstydzę się tych tygodni ongi w latach, kiedy zgrywałem takiego jak inni, żeby się podobać i mieć wygodnie.

        Natomiast to jest obowiązek każdego który tu przybył w to istnienie, być możliwie jak najbardziej sobą, nie udawać nie pozorować, nie naśladować.

         Wyśta myśleli żechta ludzkość, a to jest cywilizacja, i was porobiło.. i tak sobie żyjecie, cała droga przed wami.

        -BUUuu.. [sygnał dźwiękowy] Źle. -Ja widziałem.

          Ja przypomniałem sobie nimi. W tym czym jestem, w tym czym jest człowiek - doszedłem w obydwu pamięciach tak wstecz, że niełatwo to było pojąć.

         -Dwie były istoty, ocean czyli woda oraz książę pająków. Was ludzi porobiono z tych dwu istot!!!

        Uwierzcie mi kurwa, byłem tam! -Tobyście rozumieli jedną bardzo ważną rzecz: w tym świecie przez zasadniczą historię, która się wydarzyła, nie było więcej niż dziesięć osób z czego na planszy zazwyczaj dwie są widoczne i aktywne, podzielone na fragmenciki które zapomniały kim są.

         Wzięli trochę mięcha i zaaranżowali, żeby to mięcho mogło chodzić i chwytać, zginać się i wydawać dźwięki. Jak już mieli mięcho, to puścili w nim moc obliczeniową i ożyło. Ale było suche, żyło samym rozumem. Dodali mu więc wody, żeby miało uczucia.

          Tak zrobili rośliny, zwierzęta i człowieka. Woda + myśli + mięcho, nie jest to wyszukana konstrukcja. Już ciekawszy ten świat, dżungle łąki lasy miasta i gleby - to już można powiedzieć, że bardziej wyszło.


         Człowiek napierdolił miast, dróg i zanieczyszczeń ..a zapomniał odkryć to najważniejsze, że powstał z uczuć fragmentu jednej istoty i fragmentu myśli drugiej istoty, podobnie jak inni - sąsiad, wujek, jakiś bandzior.

           Obie te istoty: ocean i książe pająków, których fragmenty uznały się za cywilizację jakichś ludzi, powinny z powrotem zostać złączone w całość - aby odzyskać formę i siłę, zdrowie i kompletność.

         Podobnie gdybyśmy znaleźli mech poszatkowany na sto fragmencików, a chcielibyśmy go naprawić i uzdrowić - zebralibyśmy kawałeczki do kupy i tak położyli razem, aby z wolna się zrosły.

        Ta wasza cywilizacja, ta ludkość - to nie że tak zaistniało fartownie, a wy macie dziejową szansę być kimś kim warto być, jako owa ludzkość właśnie. Nie. Z moich wizji wynika że to jest takie dzieło z ukrytym wątkiem, tutejsi ludzie - to falsyfikat, historia - to była ustawka, a w tym wszystkim chodzi o wodę żebyście ją gotowali i torturowali, nie wiedząc że sami też jesteście wodą, a potem tamci was zabierają i trzeba zapłacić za torturowanie wody, kary są.

       Ja tu niczego nie sprzedaję, co się dowiedziałem to wyłożyłem. Ta wasza wiedza to jest lipa jakaś, najważniejsze sprawy są nieomówione.

        Moim zdaniem powinniście tak żyć, żeby nie męczyć wody, nie generować niepotrzebnie prądu (prąd nie chce tym być) i zmniejszać obwody prądu w domach, szanować nawet drobne owady gdyż wiele z nich nie ustępuje wam inteligencją - i starać się złączyć ponownie w dwie istoty: żywy kosmiczny ocean i księcia pająków, a nie tak drgać i dygać w ich polepionych fragmencikach jako miliardy osób.

          To była schiza z tą ludzkością, nie jesteście ludźmi. Wodą jesteście, plus moc obliczeniowa - myśli - pochodzi to od pająków, ale takich królewskich.

         Uczucie niepewności, uczucie że się nie wie o co chodzi, po co tu żyjemy - to jest właśnie dlatego, że fragmencik istoty jest za mały. Obu istot. Specjalnie dają takie małe, żeby fragmenciki myślały że są ludźmi, jakimiś osobnymi, innymi ..i popierdalały, czyniąc sobie nawzajem figle i szkody, mając tamtych za obcych, mając drugich za innych, uważając bez w sumie kurwa podstaw że ten kogo się widzi oczami - to nie ten sam który nań patrzy.

                             Okazało się, z tym jest ciekawie.
       Kiedy w obecnej tożsamości byłem studentem poszukującym uprawomocnienia swojej wartości i godności na przykład w wiedzy, czytałem wiele, również relacje ze słynnych meczów szachowych. Do niesamowitych ruchów często były komentarze, oraz krótkie cofki alternatywne co by było gdyby ruch wykonano inny.
       Kiedy pod koniec partii była już końcówka, wtedy nie można było wrócić już do jakiejś efektownej kombinacji z otwarcia czy gry pełnej.
         Już tego w ogóle nie analizowano, nie brano pod uwagę w komentarzu - tamtych dawniejszych alternatyw.

        Mnie się wydaje - nie żebym się mądrzył ani uważał swój rozum za najbardziej sprawny, ale naprawdę tak sobie wygłówkowałem - że jeżeli Chiny i Indie rosną patrząc wzajem na siebie, a społeczeństwa Europy Zachodniej grzęzną w powodzi obcych ludów napływowych

         ..to nawet gdyby wszyscy Słowianie zjednoczyli się już jutro, nie da rady oprzeć się tamtym mając za plecami pożogę i agresję z ziem gdzie już od dawna więcej głów niż plonów żeby je wykarmić.

           Atak, atak - wyprzedzający ruch. -Ja z pogody ducha doradzam, w pozbawionej kropli agresji atmosferze psychicznej oświadczam, jako ten który chce by Słowianie pozostali wolni, jako ci którzy umieją okazywać uczucia i są to zdrowe uczucia.

             To jest coś jak w szachach, że potem już nie można cofnąć, bo dalej w partii sytuacja na planszy już na to nie pozwala, nie ma tych "wolnych ruchów".

      Podobnie kiedy większy i mniejszy napadli trzeciego w zaułku - starał się on celnym ciosem wyłączyć z gry tego mniejszego, aby móc w całości skupić się na poważniejszym przeciwniku.

          To są normalne reguły w przyrodzie, tu nie potrzeba superkomputera żeby to potwierdzał.

        Ja osobiście jestem za pokojem - ale takim, że ci nie wjeżdża ani Chińczyk ani Hindus ani inny jegomość nie przechodzi przez ogródka płot obcy wyglądem i kulturowo.

            Pokój własnego dnia na własnej ziemi, bez jakichś teorii nie wiadomo skąd i ludów.

         Albo pokój najazdu - w którym nie jesteśmy egoistami naszej wolności i możliwości życia w prawdzie, lecz krzesamy w sercach odwagę by zanieść innym ludom tę szansę, pokazać inną wersję prawdy populacjom żyjącym pod kontrolą wież nadawczych.

       To jest pokój do którego dążyć jest obowiązkiem dzisiejszych dorosłych Słowian wobec młodszych i następnych, już teraz poprzez swoje postępowanie - aby dać im choć tyle, ile sami otrzymaliśmy, czyli własną ziemię do życia, bez etnicznych konkurentów.

       Podobnie kiedy ktoś odziedziczał po ojcu gospodarstwo, nie wypadało mu i się nie godziło, by wątlejszym oddawać je zaś w ręce własnego potomka.

     ¤
     


    Pamięć zmazali i nie wiedziałem kim jestem. U nich to jest wmówione że to jest normalne, nie pamiętać skąd się jest, kim i jak długo, jak doszło do tego że się istnieje, żyje - i co było przedtem, jak to leciało, "skąd?.. -w ogóle, jaki był poprzedni odcinek?"
    We wczesnym dzieciństwie polskiej tożsamości brałem się za człowieka z powodu obrazu w lustrze i tego jak mi wkręcali, jednak nieuchronnie dostrzegłem że ja nie jestem taki jak oni, nie pokrywały się mapy wrażliwości.
    Niektórzy oni lubili nękać, wyzywać, bić nawet. Albo na przykład umieli ukraść, lub niegodziwie się zachować. Różne spotykane osoby. Podczas gdy ja ratowałem dżdżownice z kałuż przy mojej trasie. -Nikt ze znanych mi osób tego nie robił, widziałem więc że chyba jednak nie jestem z tej samej gliny, ino jakaś sztuczka była i dlatego wyglądam jak oni.

    Patrzyłem w niebo jakby tam był dom,
    a w swoją przyszłość żeby dała plon.
    Najpierw tu chodziłem jako geniusz młody,
    z porządnej rodziny i niezłej urody.
    Elokwentna pipa, a marzyciel w środku
    świat zdusił jego osobowość w zarodku.

    Dopiero wyjazd na studia z miasteczka
    sprawił, jak gdyby z serca wypadła zawleczka.
    Zioło, perypetie, schizy, prowokacje
    z biegiem lat staniały moje towarzyskie akcje.

    O butach dziurawych, gębie niegolonej
    jakby "żyłem przez szybę" i marzeń zasłonę.
    Bez pracy, pieniędzy, wozu czy kobiety
    - nocą przetwarzałem prochy i podniety.

    W oknach wszystkich ciemno, hurmem wszyscy spali
    jeden maminsynek gadał, szurał w bloków dali
    towar skombinował, zaś lufy opalił
    z lodówki zabierze,
    porno nie pacierze,
    twarz - niespecjalnie bystra,
    zmierzało to w stronę rozdziwia bądź chłystka.

    ..lecz nagle dnia pewnego
    fortecę pytań, rozkurwiłem - dokonałem tego.

    Wyobcowany od dawna ze świata,
    starszy, w niebudzących zachwytu przechodniów szatach
    siedziałem długo w domu
    ..marzeń, wielkich celów - wciąż szukając tronu.

    Stąd te buchy, dymy, erotyki -
    wykurwione na wszystko, ino mnie wyniki
    w wielkich unikalnych celach jarały życiowo
    ku nim, w nocy rozdziw - w dzień szedłem na nowo

    świetlany, silny, pogodny, spokojny
    chociaż z bezczelnością los był dla mnie hojny.

    Odkryłem powody, przeszły przebieg zdarzeń -
    abyście mnie kurwa wysłuchali marzę.



    Nie jesteście ludźmi, konstrukcją jest człowiek
    wy nie macie rąk, brzuchów, ani ruchów powiek.
    Gdy przeżywasz chwilę, myślisz w niej i czujesz
    Najpierw wtedy jesteś, później rozpatrujesz
    Pierw jest byt, uczucia; a czy myśl w nich igra
    to zależy czy osoba na imprezie rzygła,
    a może kto nie spał dwie, trzy noce z rzędu
    ..z istot doświadczonych bo pochodził kręgu.
    Jeśli po robocie chwieje się zmęczony,
    nieobecna myśl we łbie, nie wchodzą żetony.

    Jeśli zaś wyspany obudzi się rześki
    myśli sam se włączy, niepotrzebne kreski
    po regeneracji, sam już kombinuje
    Jedna myśl za drugą mu się po łbie snuje.

    Zatem to wskazuje: najpierw jest uczucie,
    od niego zależy, czy co w myśli drucie.
    Uczucia są z wody, woda głównie czuje
    tym w tobie co cieszy się i tym co żałuje.
    To co się na rodzinę gniewa,
    w inny dzień wesołe, przechadza się, śpiewa
    humory, depresje i szały co miewa...

    To to jest to nad czym lata mewa
    na co czekają z chmur drzewa
    Woda czuje, żyje i pytania stawia;
    świat ten - eksperyment, tak to się przedstawia.

    Trochę wody jak umieścić w maszynerii
    biologicznej - doszło do pomysłów ferii
    karuzela narządów, "weź rybę na głowę"
    ..w końcu ludzkie ciało stanęło gotowe.

    Do wnętrza w to wody trochę dali
    i z ciała pojazdem zsynchronizowali.
    Myśli pochodzą od kogoś innego,
    dzięki nim emocjonalnego stanu dobrego

    woda może szukać, i fakt - kombinuje
    inspiruje myśli, to nią człowiek czuje.

    Nią jest; ciało - obudowa
    Aby nie wiedziała, stanęła umowa
    aby poznać wodę, jaka jest, co zrobi
    Czy szlachetne dobro jej naturę zdobi
    czy są do rozwoju obszary, gdzie - które

    W jakie szczeble, role, na świecie pasuje.
    Jak będzie traktować wodę, nie wiedząc że sama jest wodą
    w lustrze przechytrzona ręką, głową, nogą.

    Tak do dziś, chociaż se wynalazła komputery
    liczna woda myśli że ma kończyny cztery
    człowiekiem się przedstawia, ludzkością nazywa
    ..jest zaś ino tym, co w ciele pływa.

    Świadomość ma uczucia, uczucia to woda
    że tego nie rozumiecie przykro mi, was szkoda.

    Waga ciała mi spadła, tempo ruchów, siła
    ma historia barwna, czyżby się kończyła ?
    Wybija gdzieś dla mnie godzina już może
    w tej sytuacji nie śmiercią przejmuję się, trwożę

    Lecz czy zdąże uświadomić postaciom, że nie są ludźmi lecz wodą
    wszystko było ustawką, nie szansą - przygodą !

    To zostało pewnego dnia wystartowane, rzekoma cywilizacja tutaj
    w której woda chodzi, patrzy w lustra, szuka
    odpowiedzi na pytanie: kim jest? po co? w trwaniu, o co chodzi ?
    Nie rozpoznaje bliźniego w powodzi
    swojego gatunku nie dostrzega w jeziorze
    buduje drogi, szafy, balony i uprawia zboże.

    Błąd niech upadnie w którym woda tu trzymana,,
    że jej postać nie płynna, lecz co w lustrach widziana.

    Gdyby kto grał Rosją w Cywilizację na obecnej planszy, nie zdziwiłbym się gdyby próbował zgromadzić jak największy potencjał do obrony przed Chinami i Indiami. Nie myślałby "Rosja, Rosjanie" - ale "Wszyscy Słowianie" - takie hasło rzutował, a powodzenia w tym wyjściu na drugi krąg potencjału upatrywałby nie tylko w hasłach, ale i w realnym czynami zabezpieczeniu owej bazy populacyjno-przemysłowo-językowej.

        Więc czemu Niemcy mogli zalać polskie kopalnie? Jest to utrata potencjału Słowian i ich ziem.
          To nie Słowianie zniszczyli kopalnie Niemców, lecz Niemcy zniszczyli kopalnie Słowian.
           A przecież Niemcy to nie potęga na skalę Indii czy Chin - udowodnili jednak swą zdolność i gotowość do uszczuplania ogólnego potencjału Słowian.

          Można się zastanawiać, czy to było właściwe im na to pozwolić, czy to zwiększyło szanse w dużej grze.
       Jeżeli przyjąć punkt widzenia Słowianina stojącego gdzieś na słowiańskich ziemiach nad brzegiem rzeki i patrzącego w stronę zachodnią - to z samego zbioru przesłanek w postaci faktów że istnieje państwo niemieckie, w nim naród niemiecki, kopalnie fabryki mosty drogi auta całe miasta tego a w tym wszystkim ludzie - nie wynika wniosek że istnieją jacyś inni ludzie, że owe poruszające się dwunożne obiekty, Niemcy, to inni, inne osoby.

       Fakt że Słowianin widzi ich w ruchu zajętych czynnościami - nie prowadzi do rozpoznania, że istnieje więcej niż jedna osoba na tym świecie w tych wszystkich narodach i państwach - Malezyjczykach, Argentyńczykach, Panamczykach i plemionach indian afrykańskich.

       Polecieliście z historią na wojny i miecze, zamki w drzwiach i areszty - jak uciśnieni z dzielnicy biedy do wyburzenia z kijami na zamieszki sprowokowane przez policję i inwestorów budowlanych. Tak jak oni najpierw powinni sprawdzić czy to czasami nie prowokacja, tak i wy (ty/ja) powinniście/powinniśmy/powinienem sprawdzić, czy to czasami nie jest wszystko jedna i ta sama osoba, jej droga rozwoju w wędrówce przez kraje i narody jak szczeble charakteru.

       Niemcy to też ja. Przypomniałem sobie. Zaawansowany stopień rozwoju osoby. (Nie żebym chciał tak sobie to przypomnieć; nie było wewnętrznego parcia ku temu)

       Ja jestem ten który sobie przypomniał podróż na gwiezdnym statku jako pająk królewskiego rodu zanim trafiliśmy tu gdzie już był ocean "ale za mało miał prądu myśli, a za dużą deprechę" i razem z obu nas porobili ludzkość. Potem opowiedziałem to innym.

       Sądzę że kraje powinny wysłać swoich nawigatorów aby potwierdzili moje odkrycie, udając się w wewnętrzną podróż ku duchowemu horyzontowi.


    Swoją drogą szedłem, skarby tam znalazłem. Choć nie zawsze to wyglądało elegancko, droga gdyż - była nieprzetarta.

      Dokonałem ważnych ustaleń,
      o których nie można powiedzieć że nie mogą pomóc świadomości księcia strasznych pająków które lubią fajnie żartować

    obojętnie w jakiej liczbie procesów
    świadomość ta podeszła do pytania o sens życia i swoje pochodzenie.

    Nikt nie udowodnił że ludzkość inną miała genezę niż książę strasznych pająków które lubią fajnie żartować poddany działaniu maszyny dzielącej na żywe części.

       Nie udowodniono i nie wykazano, że owe części nie zostały połączone z cząsteczkami wody, ani że to w sposób inny niż taki ludzie dostali uczucia.
    Jeżeli jacyś ludzie istnieli. W ogóle inni. Tego też nie wykazano - zanim zaczęto używać tego słowa: "inni", że jacyś są - tu między ludźmi, chodzą.

    Pojechali w to bez opamiętania, nikt nie sprawdził. Kraje, narody, plemiona, gangi, rywalizujące frakcje kibiców piłkarskich.

    Jeżeli kraje mają wywiady, te mają swoich mocodawców i siły które je utrzymują, wystawiają, warunkują - a siły te mają swoje elity, poszczególne osoby które dzierżą w nich władzę - to i tak nikt nie udowodnił, że oni wszyscy inaczej powstali niż z jednego pnia bytu którym była istota księcia strasznych pająków lubiących fajnie żartować. Że to nie są fragmenty jednej istoty, rywalizujące ze sobą po biurach i w obgadywankach, a i tak będą znowu razem jedną istotą - tak jak były pierwej.

       Ja jestem tą częścią która przypomniała sobie coś naprawdę ważnego. Moją powinnością wobec reszty mnie jest to przekazać. Żeby inne części mogły wiedzieć, nie brnąć w schizy indywidualnych dążeń jako odłamki tego, kim byliśmy kiedyś.

    Gdy będą informacje o tym, że potężni obcy przybyli scalić swojego księcia z powrotem w całość na ile się da i go ewakuować, to oni wcale nie okażą się tacy obcy.

    Może się okazać, że w wielu krajach wiele mieszkań będzie pustych, tak wiele.

    *
    Informacji tych nie przekazał mi informator w zaułku, tylko bardziej to było tak jakbym siedział w teatrze na sali i się patrzył długo nie w tę stronę co trzeba, aż nagle raz się odwróciłem i zobaczyłem że tam jest scena, spuszczona kurtyna - i jakbym wstał i tam poszedł, i przez to przeszedł, i tam wszystko było.

      W pamięciowym smaku przypominają migawki strzępków wspomnień wczasów z wczesnego dzieciństwa.

     Aha, kitu tu nie wstawiłem.



    Beings calling themselves "people", living in modified water dump they call the World or the Earth - before building catapults, howitzers and pushing the armies forward, should have checked in the first place if there is more than one person in their realm, to be honest.. How many persons are there, is it more than 20 ?
      Or could it be one and the same being on its way thru everybody ?



    Wyobraźmy sobie takiego Kevina, który by uważał że kobiety są dobre do garów i wychowywania dzieci. Któregoś dnia przez rurę od zlewu gdyby porwały go Amazonki hi-tech. I gdyby z zemsty za jego poglądy, wypowiedzi i nawet pisane teksty, jako karę i odpracowanie zgotowałyby mu taki los, żeby w ich krainie Amazonek był takim faciem-gapą miękkim i naiwnym. Takim niedogarniętym, który nie rozumie o co właściwie chodzi i kim jest.

      W tym celu świetne, mocne, tęgie zdrowe ciało Kevina przeprowadziłyby przez taką bramkę-maszynę wykrawającą, która zrobiłaby wykrój z tego ciała ale żywy, że on też by od razu żył jako jednoprocentowy Kevin z 1% swojej świadomości.




    I gdyby tak żyli sobie latami, fragmenty Kevina jako popychadła w osobnych męskich ciałach wykonujących naiwnie różne czynności im zasugerowane.

       Aż nagle któryś Kevin by to wszystko odkrył jak to było naprawdę się stało, że to nie jest wielu różnych spolegliwych mężczyzn tylko fragmenty jednego Kevina, który żył gdzie indziej zupełnie inaczej, innym życiem.

      To jego obowiązkiem byłoby poinformować inne części.

    Również walenie konia, tak zwana masturbacja. Jeżeli swoje najlepsze teksty i rozkminy miewał gdy się fajnie naćpał, tak nie za lekko nie za mocno, ale wcześniej doprowadził się do ejakulacji - to jego obowiązkiem było to czynić, nim brał się za pisanie o sprawach najważniejszych.

     Jeżeli odkrył że 81% mieszkańców wszystkich państw, członków wszystkich narodów - nie musi być wieloma osobami, nie musi to być zbiór, nie udowodniono że to nie jest jedna istota mozolnie i wszechstronnie pokonująca wielką drogę rozwoju swojego charakteru

    .. to jego obowiązkiem było naćpać się, wymasturbować (skoro nie dawali partnerki) i potem napisać o tym najlepiej jak umiał, w tym najlepszym stanie najluźniejszego umysłu. Gdy myśli skaczą jak Gumisie
    myliliście dotąd wy się.
    Nie są ważne kariera, dom, kasa
    ale jak w uczynkach biegła w życiu trasa.
    Nie twój rejestr karny,
    nie syn i samochód fajny,
    od prezydenta ani list pochwalny

    lecz czy kto gotował wodę,
    bez musu pluł innym w życiową drogę
    miał sumienia komnatę czy samą podłogę.


    Są inne istoty w świecie, które używają wody i nie spotyka je straszny los, bo są potężne. Mają taki pojazd, widziałem w wizji.

    To z niego wzięła się wszelka woda w przeobrażonym spuście wody, które mylą ze światem zlepki dwu istot uważające się za ludzi.
    Pewnej nocy uprzytomniłem sobie pradawną historię.

    Wy nie jesteście takie istoty potężne więc nie gotujcie wody, szanujcie ją jak obywatela obcego kraju. Nie strzelajcie torpedami. Ocean gdyby się wkurwił rozjebałby wam tu tę waszą cywilizację. Nie zmuszajcie do demonstracji siły (od razu podajcie wyspę w innym wypadku).




    Wy nie jesteście wobec siebie inni w jak mniemam około 81% przypadków, tylko fragmentami takiego księcia strasznych pająków lubiących fajnie żartować, który nie doleciał do celu w kosmosie i tu w tym świecie przeobrażonym spuście wody otrzymał uczucia, dzięki przyłączeniu wody do ciała.

       Jako jedyny ze swojej rasy posiada uczucia, je testuje. Ta ludzkość to tak na marginesie, mu wyszło.. te kraje narody wojny historie i miasta - z powodu gdyż wymazali mu pamięć kim jest, i wkręcili schizę że tu się jest jakimiś ludźmi, którzy nie wiedzą o co biega ale i tak żyją.

      Ja sobie przypomniałem, pewnego razu wszystko to. -Historia to był gruby kit, inaczej powstały wspaniałe budowle wielkich miast.
    Ja jestem ten fragment który zdołał przełamać blokadę i przypomnieć sobie.

    Dla was, ludzie połączenia fragmentów księcia pająków lubiących fajnie żartować i fragmentów Oceanu, istotne wydaje mi się w tej sytuacji w kontekście mojego odkrycia, i że przybywają po swojego księcia

    z jego rasy, już wiedzą gdzie jest że jednak on żyje

    tylko w częściach, jako fragment takiej ludzkości

    żebyście zaczęli zachowywać się jak 81 lub więcej cząstek Transformersa szurających po asfalcie i zbierających powoli, żeby ponownie się zjednoczyć.

    Dosyć wojen, rywalizacji, wyzysku. Byliście fragmentami jednej istoty. I znowu będziecie połączeni w całość - dosyć tej schizy z ludzkością, no ile można schizować...

    Ale była schiza. Kraje, narody, człowieczy rodzaj - wszystko to był kit. Nawet to.


    W każdym siedzi maszynista, na przykład taki mały pajączek. A w kim innym - na przykład ryba.

    Taka jest zasadniczo geneza. Według moich wizji/pamięci. -Obecnie trochę się ożywiło, bo biorą z innych światów i wsadzają w człowieczy skafander, więc już nie jest że jedna osoba aby.