taki tekst
Zasada ukazana pierwszy raz, na czterech przykładach:
1. Zobaczmy w przyrodzie, że pszczoły walczą raczej z szerszeniami niż z innymi pszczołami.
2. Gdyby pięciu gości z poznańskiej dzielnicy Wilda pojechało na kiermasz sobotni na osiedle Stefana Batorego, ale poszłyby jakieś fajerwerki, parka się wykłócała, wpadli kibole, akurat byli obcokrajowcy, na to jeszcze trochę wiary i szacowni obywatele, nie zabrakłoby również takich po narkotykach - i by się zrobiła zadyma na zasadzie anarchii, jakaś zawierucha ludzka w kłębach kurzu i piachu nad asfaltem parkingu
..to chociaż wszyscy by się napierdalali ze wszystkimi, zapewne tych pięciu z Wildy uważałoby, żeby nie zadawać sobie nawzajem ciosów, bo oni mieszkają obok siebie i będą mieszkać.
Widzimy na przykład ciekawą politykę Stanów Zjednoczonych, którzy na partnerów do wojny wybierali sobie kraje odległe, którym daleko do graniczenia z nimi - podczas gdy swoich bezpośrednich sąsiadów już tak nie najeżdżają jak kiedyś, wolą mieć dobre relacje z tymi co mieszkają blisko.
3. I podobnie w stadzie bezdomnych psów, chociaż co dnia były swary i się gryzły rutynowo, to kiedy w wędrówce przez miasto trafiły na jakąś dobrą dzielnię, a tam jakieś pieski które dostają wodę i jedzenie nie muszą ogarniać same, były na tyle większe że gotowe na wymianę zajadłości i eskalację - to przecież psy włóczęgi nagle znów były razem, a zęby dla wrogów, dla obcych.
4) Kiedy za młodu ogląda się westerny jeszcze nie rozumiejąc wszystkiego o świecie, to w sumie dziwi taki wątek na tych filmach że rdzenni Amerykanie jeszcze prowadzili między sobą wojny międzyszczepowe, kiedy blade twarze budowały już miasta wśród ziem ich ojców. Nawet dzieciom oglądającym westerny się to wydawało bez sensu, czemu oni jeszcze między sobą walczyli, jak przecież biali nie za długo mieli zakończyć ich władanie ową ziemią, zepchnąć ich na margines.
Indianie obojętnie jak zwaśnieni, wydarzeniami bieżącymi bądź z czasów przodków, powinni się zjednoczyć przeciwko białym z uwagi jak ogromnym byli zagrożeniem, wszyscy wodzowie zrobić taką radę że jak wojna to tylko z bladymi twarzami, a nie z innymi którzy już tu byli i żyli tu ich przodkowie, choćby należeli do innych szczepów.
Toby może nie wygrali, ale chociaż by grali dobrze do końca. By się dzieci nie dziwiły, tak jak ja, potem oglądając westerny.
- Ciekawe czy niemieckie dzieci myślą teraz tak o Słowianach, jak ja wtedy o Indianach.
Zasada teraz, kiedy tak ważne jest żeby o niej pamiętać - okoliczności zaniechania i do stosowania, wytłumaczone.
Zasada a moment w grze, tak jak to czasem jest, że jeszcze można wygrać bo został czas na te pewne ruchy
ziemia, gleba
chętni, kombinowanie chętnych, wizyta z propozycją jako efekt kombinowania
rakiety, wybuchy, bomby, czołgi, strzały, atak Rosji.
Nie skupiajmy się na poziomie trzecim. Nie tam korzeń problemu.
Poznałem i Rosjan za pomocą swojej telepatycznej mocy. Wiele razy wypadli tak dobrze i w awangardzie, że nie mogę teraz o tym się rozpisywać ze względu na sytuację. Ale może kiedyś będę mógł.
czyimi są spadkobiercami, jakich wartości duchowych pilnują żeby to się uchowało, aby ludzie wiedzieli prawdę a nie jakieś brednie nawkręcane które ci którzy mieli siłę poza Rosją kazali dziennikarzom poprzepisywać, które najpierw konstruowali jacyś frajerzy gotowi uwierzyć że są naukowcami, po tym jak prawdziwe książki i wiedzę spalono, zniszczono, kazano wszystko oddać - w czasach pradziadów tych którzy teraz są w średnim wieku.
Ukraińców poznałem natomiast osobiście. Też nie są to miękcy ludzie.
Problemem narodu ukraińskiego nie jest Rosja, nie wojna, nie rakiety, ani nawet nie oni sami - ale ziemia. Ziemia, na której żyją. Ta żyzna gleba. Tak wielu jej chce
Jeżeli gdzieś na świecie buja się korporacja albo tajny projekt, i oni rosną w siłę chcą inwestować, chcą nabywać, również ziemię - to przecież jeżeli wszystko mają najdroższe albowiem to oni są na topie - samochody, ochronę, oświetlenie, łączność - to przecież ziemi też nie będą kupować jakiejś bylejakiej, tylko najlepszą. A gdzie jest najlepsza ziemia?
Czytałem takie szacunki, opisy.
Oni pewnie też, no i stąd problem.
Nawet gdyby pokonało się Rosję rozbiło, a w całej Moskwie spokojnie łopotałyby białe flagi - to i tak się wtedy Ukraińcy nie powinni cieszyć. To nie koniec ich problemów.
Gleba jest dalej. Tu mieszkają. A to jest taka sytuacja, jakby ktoś podróżował po swoim kraju i sąsiednich, nocując po dworcach w złotym kombinezonie.
Ciężko o dzień aby ktoś nie łypnął chciwie a złowrogo, tak dziwnie - jednocześnie próbując udawać przyjaciela.
Ciekawe co by powiedzieli w całej Rosji, jakby się dowiedzieli że choć co prawda nie było wielkiej wzajemnej wesołości ostatnio, bezpośrednim triggerem przesunięcia zgrupowań bojowych była inicjatywa takich co w ogóle nie są Słowianami. Ale oni też blefowali...
Według moich wizji Rosja jedynie miała powód dla siebie żeby zająć fabryki gdzie można wyprodukować dużo jednostek bojowych, ponieważ oni też stoją przed wyzwaniem obrony swego terytorium.
Inne istoty, a nie tylko ja, też mogą wiedzieć coś o wydarzeniach przyszłych, widzieć przyszłość. Tam może być takie kilka bitew że w nich liczy się ile kto miał jednostek, czy mieli Rosjanie te pojazdy i siłę ognia w tamtych dniach czy też fabryki były piękne, nowe - ale pojazdów jeszcze nie było na czas w wystarczającej ilości, ale mieli na to usprawiedliwienia zajebiste i podwójne, jak to bywa w tych czasach.
Istoty na innym poziomie jeszcze są, które nie wyglądają jak ludzie, i one też grają jakby w te państwa
*
Gdybym mieszkał na maleńkiej włoskiej wysepce w jedynym tam domku, i byłyby takie fale imigrantów z Afryki jak teraz wysypywały się z łodzi, budzących przestrach jedzeniem kotów i wchodzeniem do mieszkań jeśli drzwi były otwarte, tak samo pojazdów.
I gdybym przebywał na stałym lądzie po dwóch dniach ciszy, że sam się dziwiłem i straż przybrzeżna tak samo, jak mogło dwa dni praktycznie nie być łodzi, tak że teraz trzeciego dnia to już na pewno będą - i gdybym przed powrotem na moją wyspę zapragnął oddać krew na wieść o wypadku przy naprawianiu trakcji torów tramwajowych, i to dużo krwi ponieważ komunikat radiowy był poważny a to przecież niedaleko, może kogoś znam no a poza tym tak lubię zgrywać takiego szlachetnego
..ale by mnie wypatrzył we szpitalu, spotkał w kolejce do oddawania krwi, komendant policji. I by mnie stamtąd wykurwił, w słowach głośniejszych niż potrzeba było żeby wszyscy na korytarzu słyszeli, a większość się patrzyła - "że przecież jak teraz nas zalewają, z działki zniknęły sprzęty, dzisiaj mają być łodzie - a ty, mieszkasz sam, sam jeden do obrony wyspy i swojego domu, i ty chcesz oddać krew? -Wykurwiaj!!" ..a inni którzy przyszli żeby oddać krew dla ofiar wypadku by się popatrzyli tak raczej zdecydowanie, jakby to miało sens.
I bym odszedł. Najpierw speszony, zdenerwowany, może nawet czerwony ale zdążyłbym wyjść (że mi nie wyszła szlachetność). Ale w drodze na wyspę, przy braku ludzi i w spokoju mieniących się miarowo fal, bym im przyznał rację że jednak ja nie powinienem oddawać krwi, tylko każdego dnia być w pełni sił skoro wysypują się z łodzi, i nie żeby zagadnąć o sprawach religijnych bądź duchowych.
We Włoszech jeziora spore. Tam gdybym miał wyspę i swój dom - tobym mógł oddać krew.
Ale ponieważ tam gdzie wysypują się afrykańscy imigranci jest teren szczególny, tam akurat można się spodziewać ataków dużo i częstych nawet pomimo wielokrotnych wizyt policji, a także wojska - bo to nie jest zwykły dom, zwykła wyspa, tylko pierwsza linia i nadchodzą, idą idą cały czas po to, chcą tego
I tak samo jak mnie gdybym mieszkał na tej wysepce nie powinno się upuszczać krwi, ponieważ to jest moje terytorium, moja odpowiedzialność żeby nie wpuścić tu obcych żeby się nie zalęgli - tak samo ukraińskiemu narodowi, kiedy teraz ruszyły po jego ziemie te wszystkie Blackrocki, Chiny i ci co nie od dziś szukają ziemi dla swojego narodu ..nie powinno się upuszczać krwi, żeby oni w ogóle byli w stanie wypełniać swój obowiązek na planszy, bronić swojej ziemi przed różnego typu intruzjami, tatałajstwami co to się na świecie wiadomo tworzą i ścigają.
Jest to również bardziej w interesie Rosji, mieć za sąsiadów Ukraińców którzy nie żyją po to, żeby rozweselać innych, ale jednak Moskwy nie zdobywali - niż różnego typu takich co to mącą na świecie i poradzili sobie nawet w Ameryce, żeby swoje księstwa tu rozwijali tuż u granic Rosji, obarczonej tak wielkim spadkiem i obowiązkiem aby go nieść, a nie robić sobie problemy z głupia frant.
Kiedy ktoś wylewał wodę ze szklanki, to lało się trochę i potem już nie było. Ale tak się zaniepokoiłem: - Afryka jest duża, większa niż szklanka, kiedy oni skończą się z niej wylewać?
Kiedy z Afryki się wyleje, że już oni się skończą i nie będą wsiadać w te łódki?
-może trzeba to jakoś załatwić; tak tylko mówię...
Bardziej jest to zasadne tam pojechać rozkurwić ten cały jebany Zachód -ich i tak już nie ma- zepchnąć imigrantów z powrotem do morza, żeby ich kuzyni spojrzeli w świat śmiało, przecież są jeszcze inne kierunki ..świat jest duży
i załatwić obie sprawy naraz, zamiast dawać prezenty wnuczce która dzisiaj jest małym dzieckiem i robić do niej minki.
To tak jakbyście grali w Cywilizację i nie umieli przewidzieć co tu się odjebie na planszy, że najpierw komputer wybuduje porty, potem i tak mu to zajmiemy albo zniszczymy jak będziemy wracać od Greków tym co zostanie z armii, potem sami nie będziemy budować miast w tych samych miejscach tylko tam gdzie cieplej i zwierzyna, i nasze miasta się będą rozwijać dobrze ale wtedy ci od południa kontynentu już się mogą zrobić za mocni lokalnie, i pod to podejść - i szanse na prawie samodzielną obronę tych położonych na uboczu miast zależeć wydają się od tego, czy będziemy wtedy mieli wynalezione Cannon, lepszą artylerię żeby ich rozkurwić a się nie dać.
Jest to dosyć normalne rozumowanie, które grając w Cywilizację się wykonuje. Dzieci to umieją. I teraz posłuchajcie drugiego, nie wiem może dla was to jest jakieś trudne, są trudne słowa?.:
Teraz już jest w Europie Zachodniej tylu imigrantów obcych nam kulturowo, że kobiety w niektórych miastach wieczorami boją się same chodzić po ulicy, zależy gdzie kto mieszka. I teraz ważny element który trzeba wykonać, żeby dobrze zrozumieć - wizualizacja jakiejś wnusi, żywej teraz, małego dziecka, może być sąsiadów. Zapamiętajmy twarz tego dziecka, jego oczy, tę niewinną buzię.
Afryka jest duża, są rośliny, jeziora, krokodyle, dżungle, wszystko jest, minerały - dlatego ich tak napadli.
Oni się tam nie skończą. Żywią ich wciąż te rzeki, gleby, rosną fajne rośliny, dżungla też żywi, są zwierzęta, ryb opór.
Szklanka jest ciągle pełna, coraz większa.
Popatrzmy na miesiące lat ubiegłych w analizie statystycznej. Jaki widzimy trend? Łódek jest kurwa coraz więcej i więcej, z miesiąca na miesiąc.
Jaki trend prognozujemy na miesiące lat następnych?.. -Wiadomo, kurwa, że taki sam!..
Łódek tylko coraz więcej i więcej. Ich już nie ma. Zachodu już nie ma, tych krajów, ktoś im to zrobił (może jakaś sprawa z czasów wojny ?) - gdyby oni byli, tamci nie wysypywali się tak z łódek między plażowiczów, nie pustoszyliby nadmorskich miejscowości, nie urządzali w nich ognisk na ulicach, nie wyznawali w wywiadach na gorąco, że dla niewiernych uważają śmierć im się należy, wszystkim niewiernym.
-Ich już nie ma, ale jesteśmy my, Słowianie. Tego kurwa nie przeoczmy. Że my jeszcze jesteśmy, jeszcze można coś z tym zrobić. Jeszcze jest szansa, pozostał ten czas na ruchy, jeszcze można zrobić to co należy wobec wnuczki, a nie dawać jej najlepszego choćby piernika, pokazywać jej stawy i tłumaczyć o roślinach, kaczuszkach ? -Po co, jak i tak ją zakurwią, a niewykluczone wcześniej zgwałcą i to wieloosobowo..?
Przecież jeżeli łódek będzie więcej i więcej, oni się nie wyleją do końca z tej Afryki jak woda ze szklanki - to nie wody w szklance ubywa, lecz raczej szklanka rośnie i coraz więcej tej wody leje -któregoś dnia ich wykończą, a po trzech-czterech miesiącach to biała twarz będzie egzotyczną w Europię Zachodniej, jeżeli nic nie zrobimy.
I załóżmy hipotetycznie, że nic nie zrobiliśmy, że czekaliśmy aż to się stanie, tak jak tu wykazałem -to nawet nie jest przepowiednia, tu nie trzeba.
To co oni zrobią potem? Czy powtórzą dobrobyt Europy Zachodniej, przemysł i rolnictwo na tych wyeksploatowanych glebach, czy w sklepach będzie jedzenie żeby dla nich starczyło, skoro dzietność przecież mają większą? -Czy będą umieli zbudować dobrobyt skoro z Afryki uciekli jak ludzie gotowi na wszystko, choć są tam i zadbane pola, i luksusowe domy, i uniwersytety ..jakoś ich tam nie garnęło, gdzie też można ale samemu trzeba wszystko zrobić.
Kiedy skończą się koty, sarny i dzieci - to czy wy myślicie że oni będą jedli szczury, czy że podejdą pod granicę z ziemiami Słowian, żeby sprawdzić czy aby przypadkiem ci Słowianie nie są tak słabi jak ci z Zachodu, skoro też tu mieszkali z nimi w tej Europie.
Do nich trzeba wyjść, atak! -Tak jak robiłem w Cywilizacji.
To jest tak samo. Nie gramy żeby się fajnie grało, gramy żeby nie przegrać gry.
Myśleć należy do przodu turami poprawnie, nie wystarczy wyhodować genetycznie wyśrubowanych ekspertów i polecić im analizy, symulacje, niech wymyślają plany, alternatywy, "przecież to wy jesteście najlepsi, macie geny i dostaliście wiedzę, kto jak nie wy ?"
Ja. Bo szedłem własną drogą a nie jakąś udawaną, skarby tam znalazłem.
Moc się przebudziła. Wewnętrzna istota też. Się porobiło.
*
Taki plan pokojowy wymyśliłem, żeby im oddać te fabryki, ponieważ uzbrojenia pomnożonego dzięki nim nie wobec Słowian będą musieli użyć, a wtedy z poziomu istot wojna by się mogła skończyć.
W zamian by się zawinęli z tego terenu który zajmowali tak dorabiając do tego ideologię, bo to właściwie nie było im jakoś potrzebne - lecz komu innemu - ale "wojna jakoś musiała trzymać się kupy".
Żeby w ten sposób wykiwać tych co zainspirowali świeży ten przelew krwi między Słowianami.
*
Przepraszam że o tym Smoleńsku tak nawijałem, zanim jeszcze prawdziwa moc się przebudziła (po przebudzeniu wewnętrznej istoty).
Wtedy myślałem że jestem polskim blogerem, nie wiedząc że niemiecki przemysł i system dawno już zgłosił po mnie swe szpony, za to że taki jestem.
Więc w tym kontekście, rozumiejąc te okoliczności, to by się nawet zgadzało, że Niemcy chcieli zrzucić winę za Smoleńsk na Rosjan i niechcący brałem w tym udział.
Z tego okresu życia zapamiętuję taką lekcję, którą bez upiekszeń i uproszczeń przedstawię w dwu punktach:
1. Jeżeli masz to wewnętrzne przeświadczenie, że jesteś kimś wyjątkowym i masz moc jak Chris telepata, ale niestety trochę gorzej poszło z obczajaniem dobrego towaru i się źródełka wykruszyły, to owszem możesz pizgać dopalacze bo też jest faza i to luta, ale "takie kurwa wizje, że nie masz wewnętrznej pewności czy to jest kurwa prawda, że masz tą wizję i widzisz film jak święty, jesteś prorokiem"
..to nie jest wizja tylko mind-control, ci przesyłają swój film gdzieś tam porobiony. Kiedy nie ma w sercu jakby w sumieniu, tej wewnętrznej godziwości żeby się temu nie dziwić, tego nie łaknąć, tylko "Jasne, nawet rozumiem że ja".
2. Natomiast jeżeli minęły lata, dobierasz temat starannie, tak jakoś wyszło że przełamałeś bariery i różne ograniczenia, choć nowych ci dorzucali
..nie szukasz ucieczki w jazdy, bo przebudziła się wewnętrzna istota i ją odkrywasz, siebie...
...a tu nagle wizje jakieś, filmy, nie wiesz co się dzieje, to się jakoś przesącza - nie że raz leci film jak opowiadał zakonnik, ale "żyjesz sobie żyjesz, chodzisz śpisz mijają tygodnie, miesiące ..I rozumiesz że nie było momentu w którym widziałeś film z tamtymi wydarzeniami, że to się jakoś przesączyło niby woda z przelanej wanny na górze u sąsiada" - to wtedy to mogą być wizje. Kiedy masz tyle spraw na głowie, tyle kierunków tematów rzeczy jeszcze do zrobienia twarze twarze twarze ..i z nich wszystkich, ta twoja w lustrze - że ci do niczego niepotrzebne jakieś wizje, bycie prorokiem, nie ma ciśnienia na bycie kimś bo się jest.
Ewentualnie mogli jeszcze ulepszyć technologię, bo to też różnie.
Kiedy ta wizja jest jakby inżynier który kiedyś kierował budową mostu, już na emeryturze zobaczył w telewizji co ten most przeszedł w czasie powodzi, potem zaczął myśleć i myślał o tym wieczorami, aż w końcu doszedł do wniosku - jako ten który był przy budowie, wiedział gdzie praktyka nie była w stanie dorównać teorii projektantów - że kontrola mostu po przejściu powodzi mogła nie objąć pewnego rzadziej branego pod uwagę elementu, którego stanu nie był pewny po tylu latach i uderzeniu wody wraz z tym, co poniosła.
I gdyby odbył tę wyprawę nie bacząc na skromne oszczędności, nawet coś tam tak jakby trochę naprawił-trochę uzmysłowił, że zażegnał niebezpieczeństwo na przyszłość ..ale napadliby go jacyś obcokrajowcy właściwie zaraz na początku drogi powrotnej, którą zaczynał pieszo bo chciał zobaczyć jeszcze raz strony, w których spędził tamte lata - dawno temu, gdy to oni zbudowali most. Powspominać kolegów, co się wtedy działo.
I gdyby zabrali mu pieniądze, tak że odtąd całą drogę do domu on, emeryt, mógłby pokonywać już tylko pieszo, żebrząc o jedzenie.
I tak by szedł od wioski do miasteczka, potem znowu przez wioski - głodny, strudzony, ale jeszcze wewnątrz zadowolony że naprawił ten most.
I gdyby wtedy on znalazł na międzywiejskiej drodze 800 juanów czyli akurat tyle żeby starczyło mu na podróż, a w oddali nawet nie widać było chat żeby zapytać czy to czyje. Nie znał tych stron gdzie tu wioska nawet, zresztą po dwakroć i tak z tyłu taka burza szła że się chowali młodzi, a i tak szedł prosto do miasta a jego autobus jechał tą trasą (gdyż właśnie nią szedł).
To myślę, że on by nie miał w ogóle pytań.
Kiedy ty to rozumiesz, że na pewno zasługujesz na tę moc, której nie mają inni. Nie masz w ogóle pytań.
*
Pamiętam kiedyś grałem w Cywilizację (innym razem) i graniczyłem na kontynencie z takimi innymi, po ustaleniu mapy była jasna sytuacja na wojnę kto weźmie miasta temu drugiemu, ale oni wyskoczylil do mnie z pokojem z głupia frant, tak bez sensu, ja to przyjąłem i tak potem mieliśmy taki dziwny pokój, że się tak rzadko zdarzało z kimś graniczyć jakby na całej linii w pół kontynentu (moi mieli trochę więcej) i ani jeden nie zaatakował ani drugi.
I najpierw to było dziwne, a później się jakby przyzwyczailiśmy i nawet nie trzymaliśmy tam dużo żołnierzy, a nawzajem przepuszczaliśmy i nikt nikomu nie robił problemów.
Wedle tej zasady na kontynencie rozwijaliśmy się naprawdę dobrze, i moi i oni.
Ale później jakiś incydent, coś, niepotrzebne w ogóle zdarzenie, nikt nie chciał - i już nie było tak fajnie, się wdaliśmy w krótką wojenkę a potem sobie nie ufaliśmy, trzeba było utrzymywać więcej żołnierzy. I pamiętam potem i mój kraj znalazł gdzieś na planszy godnego przeciwnika, że były straty i wyszedłem z tego osłabiony, wolniej się rozwijając - i patrzyłem na planszę, a u tych sąsiadów to samo, bo też przez morze od swojej strony z kimś mieli wojnę i też jakby zatrzymali się w rozwoju.
I tak mi było głupio, bo siedziałem przed monitorem (jeszcze takim starym) i tak żałowałem że ten nasz sojusz to już przeszłość, bo by mi lepiej szło w grze przecież tak się starałem, doglądałem tych miast, i takie było przeświadczenie "że przecież oni też", "też musieli zauważyć, że na tym nie skorzystali". Ale przecież to komputer za niego grał, za ten kraj. Ale wykonywał ruchy sensowne, więc coś tam sobie myślał. I tak było dziwnie siedzieć tam z komputerem, który wyświetlał mi to wszystko na monitorze, i czuć rzekomo samemu to, co powinny czuć dwie strony. "Przecież musiał wiedzieć"
Był czas i to niejeden, kiedy my Słowianie byliśmy razem, kiedy wygrywaliśmy, kiedy Zachód czuł respekt. Tylko kiedy byliśmy razem.
*
Niemcy ich kupują, Romowie nimi handlują, ochrona żydowskich wycieczek przepycha ich w ich własnym kraju - a oni wciąż, jedna głównie kwestia: Wołyń.
Twitter - Wołyń. Youtube - Wołyń. Mury - Wołyń. Telewizja - to samo. Tak jakby ktoś miał na to budżet, stały silny budżet, żeby w każdym kwartale był ten "czas antenowy", "stały odsetek postów". Wcześniej tyle się o tym nie mówiło, wiem to pamiętam bo żyłem w tym kraju. Zresztą te matowe oczy kilku osób dla których "Wołyń to jest to" i żyją tym, piszą książki tworzą filmy odwiedzają tych starszych ludzi ..a te oczy tak samo matowe, jak u ofiar mind-control.
Teraz jest rzeź, teraz porywają i zabijają, resetują - tłumaczę im, ale jakoś nie chwyta. Może budżet mam mniejszy.
Kto mógł wyłożyć tyle pieniędzy na sprawy Słowian, żeby tak gorliwie pamiętali co ich różni jak nie teraz to chociaż z przeszłości.
Zobaczmy na mapę, kto tu jest gdzieś w pobliżu tych Słowian.