13 I 2023
  Wiele osób myśli, że znalazło łatwy sposób na życie - uruchomieni w dorosłych ciałach przez podwładnych niemieckich agentów, podają się za banderowców w życiu towarzyskim, rodzinnym i zawodowym, na co dzień z uśmiechem realizując niemiecki plan rozprawienia się z Polskąjak to są autentyczni banderowcy,
to ja jestem dentysta
i przejęcia jej terytoriów rękami Ukraińców, zachęcanych by sami przywozili dla siebie urządzenia.

   Dziwią się Ukraińcy, że "Lachy tak się dały zrobić, już są w pułapce". Czy dalszy element rozumowania to: "Łoo jakie pany Niemce dobre serca mają, z nami Lachom pułapkę urządzili straszną - a dla nas los dobry przewidzieli, bo widocznie jednymi Słowianami gardzą a innych cenią. -Dobrze że to Lachy są w pułapce, a nie my."

   Niemcy nie chcą przy maszynach Polaków, tylko Ukraińców ..którzy na swojej ziemi byli terroryzowani, ale nie upośledzani jak na przykład Wielkopolanie przez własnych iluminatów. Ukraińcy są w stanie pracować troszkę wydajniej i Niemcom ta okoliczność nie umknęła.

   Pół biedy gdyby to wszystko było jakieś misterne, gdybym pół strony tu jeszcze poniżej musiał się produkować, żeby w ogóle ktoś mądry miał szanse to zrozumieć i wytłumaczyć innym. Ale to jest proste - pijaczkowi za wiatą przystanku autobusowego dałoby się to wytłumaczyć, zanim skończyłby palić papierosa - o co w tym chodzi.

   I jak potem taki jeden z drugim może twierdzić, przy obiedzie lub chociaż niemo przed lustrem, sobie samemu próbując spojrzeć szczerze w oczy - że jest banderowcem, a nie niemieckim agentem wkręcającym sobie i ludziom różne pierdoły ?


   To jest coś takiego jak z filmem sensacyjnym o samochodach i strzelaninach. Jeżeli film jest przekonujący, to nie ma powodu narzekać. Ale jeżeli film jest nieprzekonujący, jeżeli to się nie trzyma kupy w ogóle...   

Jeżeli oni na co dzień gardzą pojedynczymi osobami z własnego ludu, natomiast Niemcy są z nich zadowoleni i nie było tak, żeby się jakoś gniewali między sobą...

   To tu by się papież zaczął pienić
- a co dopiero ja.
Spytać tych Ukraińców - ale w hipnozie - co wracają na Ukrainę z Wielkopolski
kto bardziej ich poniżał: Polacy, czy ich własna mafia ??


W razie wyniku niepomyślnego -
poprosić Niemców o jakieś kurwa nowe bajki.

I pozwólcie - że już prywatnie - zapytam raz jeszcze (i nie mogę obiecać, że ostatni raz) :
co mają terror, dyscyplina i posłuszeństwo -
do bezmyślnego i niepotrzebnego, dokonanego w sytuacji nieobecności presji (poza presją własnej pychy - "nie wytrzymał presji", "jednak nie był taki twardy")
ujebania trupim smrodem ciuchów, ciuszków oraz innych prezentów, które spracowani ludzie wieźli swoim najbliższym ?

   Jeżeli to nie jest poniżanie własnego ludu - bez sytuacyjnej potrzeby, ze zwykłej próżności i bezkarności - to co to jest ?
Rozumiem że system weryfikacji figur wysyłanych na tereny szczególnej uwagi działa tak jak w Polsce -

osoba weryfikowana "sprawdzaniem filmu od środka" dostaje cynk w które dni ma być świętym pracusiem,

ci co ją sprawdzali są czyści bo przecież oni o niczym nie wiedzieli - o do kurwy, skąd ja to wszystko znam... -

i w ten sposób można było zajmować znaczące stanowisko, reprezentując sobą nie cechy godne naśladowania, lecz po prostu gotowość do popełniania czynów kryminalnych ?
jego szef jak rozumiem nagle się wszystkiego dowiedział ?
z witryny internetowej u Lachów się dowiaduje, co ma za ludzi ?
Tak to macie tam zorganizowane ?

    Nie boicie się o mnie, że ja tu kopnę w kalendarz z czystego wkurwienia ?

ile jeszcze tego kurwa zobaczę - tej "jakości"  ?

w przypadku otrzymania przez tego osobnika niemieckiego odznaczenia średniego szczebla, za całokształt przysporzenia się do kreowania negatywnego wizerunku Ukraińca tym, jak bezproblemowo dawał się wpasowywać we wszelakie pisane tu przez niemieckie operatorki scenariusze ("nie dawał charakterem odporu") -
uważam że związane z tym ewentualne gratyfikacje dewizowe należałoby przekazać poszkodowanym życiorysowo z tamtej sprawy, które bez potrzeby umieszał w kolejne brudy i na losie bruzdy, w zamian nie przywożąc wtedy na Ukrainę żadnego szczególnego bonusu oprócz wybitnego smrodu w autobusie i własnej pychy, przy czym tylko jednym z tych problemów od razu się tam zajęto.

Czemu ?

Dwa moim zdaniem powiązane pytania:

Czemu takie zjawiska jak pycha, buta i pogarda dla własnego ludu uchodzą wśród rzekomej awangardy ukraińskiego odrodzenia za normalne, za coś co można tolerować, tego jakoś długotrwale nie wykrywać ?

I przede wszystkim: czemu tak dużo wiem o Ukraińcach, a tak jakoś nie kojarzę żebym kiedyś słyszał, widział, dowiedział się czy podsłuchał, jak ktokolwiek z nich chciał do swojej ojczyzny wracać (o ile nie było akurat napaści, bo wtedy owszem) ?


  
napisawszy to wszystko, podszedłem do okna i tak się tępo patrzyłem, chociaż było jeszcze ciemno, wszak nie było planu żeby porozmyślać -

i tak mnie nagle naszło: jakby wziąć to wszystko pod uwagę, co tu napisałem, wyjaśniłem i zdemaskowałem te plany, w sumie na bazie wizji a nie żebym był taki mądry, ale też się liczy - to jakby to wszystko uwzględnić to kto bardziej służy Niemcom:

Polacy czy Ukraińcy ??



  Wiemy dobrze, że Niemcami rządzi ta sama siła, która już raz mniej subtelnie próbowała podbić kraje okoliczne i te trochę dalsze. Co te istoty sądzą o prawie Ukraińców do samostanowienia, okazało się już raz w 1941 roku - gdy Stepan Bandera i jego towarzysze od razu zostali uwięzieni i wywiezieni, gdy tylko próbowali urzeczywistnić niepodległość.

    Czy fakt że 20 milionów nieświadomych ostatnich ruchów i napięć na globalnej scenie polityczno-ekonomiczno-populacyjnej "Lachów" czeka na wyrezanie, oglądając seriale i ciesząc się z kolejnych sukcesów siatkarzy, sprawił aby na pewno - że Niemcy zaczęli Ukraińców bardziej miłować, że zdarzają się spontaniczne wystąpienia na cześć ukraińskiego ludu pod piekarniami w małych miejscowościach na południu Niemiec ?

    Czy tylko obiecanki stały się bardziej słodkie.



obiecane:

wyśniony kraj, wolności i godności
gdzie nareszcie Ukraińcy mogą być u siebie panami i nie muszą na nikogo brać poprawki
a ich kobiety nie są molestowane

prawdziwe szykowane zakończenie:

- Niemiec pan na nowych ziemiach, a przed światem bohater
- Ukrainiec zapierdalający we własnym wynalazku, status więźnia-podczłowieka
- Lachy "gdzieś poginęły"
swoją drogą zastanawia mnie, czy jeśli zwykli oraz średniego szczebla Ukraińcy uwierzyli, że Niemcy chcą im dać Mazury, Bramę Brandenburską, Pomorze, rękopisy dzieł Goethego, Śląsk, 51% procent akcji portu w Rostocku i dwóch dowolnych zawodników Bayernu Monachium, Wielkopolskę i Disneyland - to co mają obiecane ukraińskie elity, kręgi władzy i arystokracji ? Zapewne perełki z posiadłości na zboczach dolin Bawarii, zamki nad brzegami Renu, urokliwe leśniczówki w malowniczych zakątkach Schwarzwaldu ?
Czy ludy poszłyby na wymiankę i się pogodziły ? W ten sposób Polacy uniknęliby wyrezania, a Ukraińcy światowego ostracyzmu i gromadzenia wzdłuż "nowych zachodnich granic Unii Europejskiej" powietrznych pojazdów desantowych Bundeswehry.
POLACY

  • z gumy balonowej karta piłkarza FIFA'98 Christophe Dugarry

  • poniżanie i wykorzystywanie przed II wojną

  • 2 batoniki Milky Way

  • poniżanie i wykorzystywanie 2015-23

  • UKRAIŃCY

  • z gumy balonowej karta piłkarza FIFA'98 Emmanuel Petit

  • rezanie 1943-44

  • baton Snickers i cukierek eukaliptusowy

  • pomoc wobec inwazji Rosji i samopostawienie się w sytuacji: wejdźcie, zabierzcie nam pracę i przyzwoite płace, miejsca w pociągach i kolejkach do lekarzy
  • ..a może akurat poszczęści i jakoś nie dostaniecie rozkazu nas wyrezać
    tobyśmy żyli w zgodzie i się zmiksowali drogą mieszanych małżeństw - a Niemcy musieliby wymyślać cały kurwa misterny plan od zera.

      Zresztą mogliby mnie wynająć, to może bym coś odjebał, bo na was już jestem wkurwiony ...ile można tłumaczyć !! - a zresztą, o ja pierdolę, chcecie to wpadajcie w tą ich pułapkę, o do kurwy nędzy !!!


       To tak jak kiedyś był taki maleńki owad, już nie pamiętam gdzie on chodził - w domu przy oknie czy gdzieś na dworze po jakiejś roślinie, ale akurat zauważyłem że spadł i nie może się podnieść. To mu pomogłem, i chwilę się cieszyłem widokiem jak sobie idzie. Wtedy spadł znowu.

       Historia powtórzyła się kilka razy. Co chwilę się wyjebywał. Stwierdziłem, że to jakiś debil albo ślepy offshot ewolucyjnych korytarzy, więc pomogłem mu ostatni raz i odszedłem.

       Jeżeli Niemcy są na tyle od was sprytniejsi, czy raczej te istoty które ich trzymają od wieków, bo to też jest bardziej skomplikowana historia - to może nie powinienem wam pomagać swoimi tłumaczeniami, opisywaniem wizji.

       Może to jest tak jakby komunistyczny prominent na siłę torował w życiu drogę swojemu upośledzonemu synowi, załatwił mu dyrektorowanie w fabryce gumy i ładną żonę, z którą ów by zrobił czwórkę dzieci.

       A nie powinno tak być, jakiś sprytny godziwy z rodziny robotniczej, co go matka wychowywała - on powinien mieć tę czwórkę dzieci.
    kącik szczerości - reaktywacja


    Zadanie domowe ostrzeżenie dla niemieckich agentów oraz osób zwerbowanych przez takich do struktur:
    w czasie wykonywania zadania może przejść dreszczyk


    Oceń, czy prawdziwe jest twierdzenie:

    Lachy są takie słabe, że ich można "ugotować" - stopniowo przejmować kontrolę nad polityką, przemysłem, samorządami, lokalnym biznesem, a w końcu nawet światem parków i dworców. Oczywiście są jeszcze Francuzi, Romowie, Niemcy, nawet Czesi wjechali ze swoimi kolejami. Prognozy wzrostu znaczenia ukraińskich struktur i mas w Polsce na nadchodzące lata mają jednak podstawy silne, widoczne i trudne do zakwestionowania.

       Natomiast straszna noc, kiedy ulice znów spłynąć miały polską krwią - jest potrzebna nie tyle Ukraińcom, którzy mają w Polsce często lepiej jak u siebie, ale jest koniecznie potrzebna Niemcom, ażeby mogli rozpocząć formalne postępowanie w prawie międzynarodowym prowadzące do wkroczenia ich wojsk na tereny wschodnie utracone przez Rzeszę po II wojnie światowej.
    rozumowania z dnia 14 stycznia 2023 3. Każdy system piętnuje zradę. Zdrada we własnych szeregach jest nie do pomyślenia - taki przykład robi się ze zdrajców systemów i ludów podbijanych, przejmowanych.

    1. W krajach Unii Europejskiej obywatele wszystkich państw członkowskich są sobie równi pod względem prawa i dlatego od najgorszej roboty są imigranci - wiadomo, jakieś tam zmywanie naczyń, sprzątanie w hotelach, przewalanie gruzu za szopą.

    2. No a czy podbijanie jakiegoś kraju, wysiedlanie wsi, wypędzanie mieszkańców osiedli - wprost: pozbywanie się jakiegoś ludu z jego łożyska geograficznego, upatrzonego przez zleceniodawców wykonania robót - można nazwać pracami wdzięcznymi ?  No nie.

    Nic dziwnego zatem, że jak wynika z podpunktu 1 obowiązujących na terenie Unii Europejskiej nie tyle "norm", co rzeczywistych prawideł dnia codziennego i jak to wszystko popierdala poza konferencjami prasowymi - do prac podbijania innych ludów i zdobywania nowych terytoriów, również nie został skierowany Wehrmacht ani Bundeswehra, lecz pracownicy spoza Unii Europejskiej - jak wiemy, kierowani do robót najmniej wdzięcznych.

    To się wszystko zgadza z porządkami Unii Europejskiej.
     Patrz punkt   3.   i jakie urządzenia ze sobą przywieźliście.

    Zacznijcie dodawać, bo w moich wizjach nic nie trzeba

    Ale czy Ukraińcy nie obawiają się, że Niemcy ich wezmą trochę za takich zdrajców Słowian, że się dali do tego nająć ?
    Primo się powinni obawiać, a secundo powinni jeść najpierw grzyby halucynogenne, u siebie na Ukrainie, żeby umieć to przewidzieć - i dlatego nie pokazywać Niemcom, że potrafią lepiej od Polaków zapierdalać przy tych wszystkich maszynach i taśmach !! - nawet jeśli tak kazali niemieccy agenci przysłani na Ukrainę, podający się za banderowców i przechodzący nawet czasami test na wykrywaczu kłamstw, tak wierzący że są tymi banderowcami - aż tak porobieni przez Niemców

    trzeba myśleć, to się potem nie jest tułającym się po Europie biednym Ukraińcem chwytającym się najgorszych robót
    w tym celu więcej rezerwy wypadało utrzymać chociaż na własny wewnętrzny użytek psychiczny wobec tych, co podając się za kontynuatorów dzieła Bandery, kazali wam robić to co pasuje Niemcom.



    Mnie się trochę łatwiej było na tym poznać, niż wam - bo słyszałem tu różne bajki po okolicy, co podobnie wkręcają miejscowym, obojętnie czy owi uważają się za Polaków, Romów, Europejczyków, Francuzów, iluminatów, reptilian, pająki - że o ile osobiście pokażą fajny zapierdol u Niemca w jakimś zakładzie, to mogą liczyć że coś z tego będzie, że to gdzieś będą wiedzieli, "nie bój się, jeżeli pokażesz że potrafisz sumiennie pracować - to to im nie zginie, gdzieś to będzie odnotowane. Mają taki system"

    "to nie zginie" ..ale ty zginiesz
    Tak im mogliby mówić, byłoby uczciwiej moim zdaniem.




    Fakt, było trochę krzyczenia o Banderze, narracja że zemsta za pradziadów, u Lachów generowano psychotronicznie poniżanie, pracowali nad tym w niejednym budynku w Republice Federalnej Niemiec, "żeby ci Ukraińcy mogli jakoś w to sobie wierzyć, że to są ich narodowcy a nie wymyśleni pod Berlinem, że tu to wielkie rezanie Lachów ma pomóc Ukrainie, a nie Niemcom ..że w tym jest jakaś przyszłość, a nie tylko terror i jeszcze więcej pogardy, gdy już się zrobi to co kazały niemieckie marionetki w Polsce podające się za banderowców."

    No ale k.. nie było to takie przekonujące, też, samo w sobie - chłodnym okiem recenzenta, bobym przyznał jakby było dobrze zrobione - bo skoro oni na co dzień demonstrowali wobec zwykłych ukraińskich ludzi butę i pogardę, to jak mogli jednocześnie udawać ukraińskich narodowców i obrońców ukraińskiego ludu - a tamci jeszcze udawać zwrotnie, że im w to wierzą ?

    Ktoś w Niemczech źle pomyślał, albo za dużo pił kawy w jeden dzień w godzinach pracy.

    Mnie to nie przekonało. I jakby tu byli jacyś Obserwatorzy z ramienia ONZ, to sądzę oni też by tego "nie kupili" - że ci jedni uwierzyli że są ukraińskimi narodowcami a nie jakimiś niemieckimi agentami, a ci drudzy czyli ukraiński lud rzekomo uwierzyli tamtym, co ich na co dzień poniżali, gnoili i wykorzystywali, nie tylko kiedy była potrzeba siania terroru ale również kiedy był wolny dzień i brak pomysłu co by tu porobić - że to są właśnie obrońcy ukraińskiego ludu i ich sprawy ?

         A tamci też w to wierzyli, że nimi są - kiedy owych gnoili ?

    Czy kurwa wszyscy podejrzewali w duchu, gdzieś tam w głębi w zakamarkach, że pod Niemcem tu robią i przeciwko Słowianom - ale myśleli, że nikt jakoś tam nie sięgnie do nich do ich wnętrz, zakłamanych i wystraszonych, nie wyszarpnie tego i nie wyciągnie, nie rozłoży na stole i nie pokaże myśl po myśli, kalkulacja po kalkulacji ...jak to jebie zdradą.

    Skoro mnie to jebie, to Niemcom też to jebie. I tak was potem cenią

    No ale może wróćmy do niemieckich obiecanek dla was. To już może wy, bo ja się w to tak nie potrafię wczuć - "nie ma wizji", "wizja się nie pojawia..." może jakieś zakłócenia - - a może to tylko stek bzdur był,
    na chwilę coś było sklecone
    tak jak na chwilę są tu Ukraińcy Niemcom potrzebni


    I jeszcze jedno: jak sobie przyjeżdżacie w miliony coś robić dla Niemców - to bez imienia Bandery. Bandery w to nie mieszajcie, bo on dziesiątki lat cierpiał właśnie za to, że się przed Niemcami nie ugiął.

    Nie dziwcie się, że sami na to nie wpadliście - bo tak zostaliście wyselekcjonowani. Nie skierowaliby do tego takich, co by umieli sami na to wpaść - albo chcieli.
    Bo to chęci są najważniejsze.
    "ale - gdyby oni w ogóle tu nie przyjechali, to byłbym dalej rzężącym, upypłanym, wrabianym dziadem..."
    Przez czyste powietrze, po ładnym skosie i od góry widząc ulicę i drzewa w sobotnim przedpołudniowym słońcu, odetchnąłem pogodnie i mnie aż to urzekło: "Jaki piękny świat."
    Przecież przed chwilą tamtędy szedłem, zdenerwowany - po chwili do mnie dotarło; nie podobało mi się, drażniło mnie otoczenie, ten ruch i hałas.

    To kiedy sobie wkręcałem - przy oknie czy jak tamtędy szedłem ?
       Wszystko zależy ode mnie, jak do tego podchodzę od wewnątrz ?
    A gdyby nad światem unosił się taki napis - po prostu widniałby na niebie literami większymi niż księżyc:

    "Kiedy wy się zorientujecie, że jesteście wszyscy tą samą osobą ?" audyt by kazał to zdjąć

    Albo gdyby nie było takiego napisu, ale oni i tak by za 200 lat zaczęli to podejrzewać, tak w oczach by już to mieli, mijając się by patrzyli na się i z troską, i z taką drżącą niepewnością rodzącego się w oczach pytania - nie tylko z obcością i powierzchowną grzecznością, jak to się dzisiaj oczami świeci po ulicach i wnętrzach do zachodzenia.

    w innym wymiarze istnieje taka jakby kula-obłok barw pobłyskujących, i to jest jakby żywy komputer - moc obliczeniowa

      z tego co ja się zdołałem zorientować i dowiedzieć, to wy wszyscy jesteście tą jedną kulą-istotą-mocą obliczeniową, którą takie inne istoty uruchamiają w poszczególnych programach tutaj waszego świata, znanych jako John Parker, Kim Woo i tak dalej - z ograniczoną pamięcią

       trochę to głupie, jak wy się nawzajem torturujecie i sobie wynosicie z domów magnetofony, skoro wy naprawdę jesteście tą kulą która tego nie wie, bo tak jest podzielona na części i rozdzielona na poszczególne procesy myślowo-świadomościowe, niby ktoś wziął portową linę i na nitki ją porozdzielał cienkie
    Często apelujemy między sobą - noo, między sobą to aż może nie, tak po urodzinach czy parkach - ale dużo się słyszy takiego pierdolenia z mównic czy zza blatów w telewizyjnych studiach, że powinniśmy być dla siebie dobrotliwi i uczynni, ufać sobie i pomagać, otwierać nasze serca i życzliwość ku innym, wprowadzać własne dobre chęci i instynkt niesienia pomocy w świat zdarzeń urzeczywistnionych, nie wstydzić się tego.

       To gdzie masz takich ludzi? Gdzie takie coś przeżyło? -Wyobraź sobie tłum ludzi obojętnie jakiej narodowości: mogą być Urugwajczycy, Norwegowie, Birmańczycy, Libańczycy, jacyś Litwini idący grupą wzdłuż torów, których pociąg zepsuł się gdzieś w lesie - i co ?? W którym tłumie są tacy ludzie, tacy dobrotliwi ? Czy możesz wejść w którychś z tych wyobrażonych tłumów i tam przestać uważać, zaufać że nikt nie weźmie ci portfela ani nie wykorzysta, podchodząc najpierw z uśmiechem zdziwaczałego trupojada ? Czy gdzieś się wytworzył taki naród, że to wysublimowało - owe humanistyczne wartości, o których mówią profesorowie, szukający o życiu prawd nad książką w czytelni, nie gdzie rzeka ptak i łąka ?

    Nie, bo takie coś nie przeżywa. - I dlatego tłum to tłum, obojętnie jaki naród, wiadomo że trzeba być ostrożnym.
    z uwagi na kolejne eszelony pseudobanderowców kreowanych w ramach jednego z ukraińskich ośrodków siły, nad którym kontrolę sprawują Niemcy - zamieszczam tabelkę dla osób, które nie miały czasu tego wszystkiego tu czytać, jak odróżnić pseudobanderowca od banderowca :

    Pseudobanderowiec

    - okazuje zwykłym ukraińskim ludziom butę i pogardę, poniża ich bez potrzeby

    - pozorując kult Bandery, prowadzi takie działania na szczeblu codziennym, taktycznym i strategicznym, które przybliżają zdobycie przez Niemców nowych terytoriów i wydajnej siły roboczej, a dla Słowian wiążą się ze spadkiem liczebności i poważania w oczach świata

    - nawija dużo o poniżaniu, porywaniu i w ogóle wyrezaniu Lachów, tak jakby to było coś przyjemnego i wesołego, że jedni Słowianie mają wyrżnąć drugich, a następnego dnia podbić za nich karty pracy w niemieckich fabrykach

    Banderowiec

    - terroryzuje członków własnego ludu kiedy wymaga tego sytuacja, nie w ramach wypełniania własnych luk emocjonalnych

    - nie jest może aniołkiem, ale pamięta jak trudne pozostają dziejowe okoliczności, ile wokół mocarstw, srogich sił i rozsiewanych przez nie fałszywych narracji - dlatego stara się cały czas być przytomnym w sumieniu i również przed nim odpowiadać za swoje czyny, przykrawając je dla dobra bytu i samopoczucia nie tylko swojego i kumpli, ale całości ukraińskiego ludu, i w ogóle Słowian - na przykład wymijając bokiem podsuwane przez Niemców rozwiązania, choćby w drugiej ręce trzymali Geld

        z ostatniej chwili - porada dla ukraińskiego systemu ekspansji:

    1. spróbujcie swoimi "asami" zajmować jakieś ośrodki poza strefą, nad którą Niemcy rozpylali agresywny nanokurz zmieniający ludzi którzy to wdychają w drony o sztucznych endoszkieletach psychicznych

    2. jeżeli to się nie uda, sprawdzić "asów" ponownie - co to jest w nich za magia ukryta, że ich skuteczność zależy od tego, czy daną lokację Niemcy mają pod psychotroniczną kontrolą, i rozgrywają Polaków, Romów i Ukraińców tak, jakbym ja sam ze sobą grał w trójstronne szachy - i chciał żeby na końcu pola centralne były pod kontrolą laufrów bez podkładek filcowych

    ..i tak by mi wszędzie wychodziło, że te laufry bez podkładek filcowych by wygrywały i nawet zbijały wieże, konie to tam po dwa...



    Jeżeli wzburzony tłum pracowników stoczni i ich rodzin szedł ulicą, domagając się odwołania podwyżek cen chleba i mięsa - to pewnikiem szli w tłumie tym również konfidenci, agenci tajnej policji oraz prowokatorzy, którzy mieli wzniecać incydenty karalne oraz rzucać hasła znacznie wykraczające poza to, o co miało chodzić i co leżało w interesie tłumu, żeby wykrzykiwać wobec ludności, prasy i czujnego ucha partii.

    Nie inaczej z obecnym tłumem banderowców na Ukrainie. Też w tym tłumie znalazły się indywidua bardzo różne, reprezentujące interesy niekoniecznie ukraińskie. Po czynach ich poznacie, i po hasłach - po tym, do czego nawołują. Na element czyjego planu, korzystnego dla kogo scenariusza to wygląda. Albo po tym poznacie jak wam się zmieni życie, jeśli ich posłuchacie - czy to miało pomóc Ukraińcom, czy tylko miał być większy zapierdol dla Ukraińców i dla Polaków, i brak szansy wyjechania dokądkolwiek - czyli co to w ogóle byli za ludzie i od kogo.

    Nie powinno tak być, że Niemcom to wszystko idzie tak łatwo, jak pionkami w warcabach. Bądźcie chociaż jak bierki.

      Kiedy ludzie widzą drgania mięśni sarny pod skórą i ruchy jej nóg, rozumieją że to jest żywe stworzenie. Potem oni dociekli jak z oczu idzie obraz, się fotony podobno odbijają, że to trafia do jej mózgu i sarna wyprowadza sobie wniosek, czy to jest zielony liść i go jeść, czy szarobury myśliwy i uciekać.

      Ale gdy widzieli jak przez ocean pędzą ogromne fale, to nie rozumieli że to drży coś w żywym cielsku. Kiedy wstawały gigantyczne chmury i kłębiły się wokół oka cyklonu, też postanowili opisać to w swoich książkach jako różnych wytłumaczeń zjawiska materii nieożywionej. A gdy jeszcze z tych chmur poszły błyski...

       To patrzeli ludzie... zdumieni, zatrwożeni, osłupiali, zachwyceni - i wciąż zero zajawki, znowu nie opisali tego jak należy.
        Wiersze, owszem, coś. Ale "nie chwycili", co to jest. Opisy były nieprawidłowe.

         Może gdyby obok mieli sarnę. I patrzeli: to na zbierające się fale cyklonu, to na sarnę ??

        Może oni powinni pływać z wiewiórką to oglądać, toby zrozumieli że kiedy patrzą na ocean, to to nie jest "na co" oni patrzą, tylko na kogo.

       Istoty opowiedziały mi, że one nie rozumieją czemu u nas naukowiec to jest że niby dobrze, coś jak profesor - że to się ceni. One to widzą że to jest często coś jakby kryminalista, złodziej albo podpalacz. Że on szkodzi, i jeszcze powiedział innym jak to robić, czyli jeszcze bardziej zaszkodził - na przykład taki co wynalazł mechaniczną piłę do ścinania drzew, on zaszkodził niesamowicie wielu drzewom oraz tym wszystkim istotom, które na nich żyły. Co z tego że jakaś babcia miała czym napalić w kominku - niech spierdala. Tamtemu to nie pomoże

        Zwyczajny kryminalista, który nawet tam kogoś napadł i postrzelił parę osób, zrabował worki z pieniędzmi - on mniej naszkodził, niż taki naukowiec. Wielu takich było, co głupie rzeczy wynaleźli

           Nie ma się czym chwalić że się jest naukowcem, tylko trzeba bardzo uważać na to co się wynajduje

       Jak są migawki telewizyjne albo prasowe i czasami z powodu regulacji prawnych o ochronie wizerunku, się robiło takie czarne paski na zdjęciach oskarżonych tam gdzie są oczy, albo dzisiaj to rozmazywanie twarzy dużymi pikselami - to może jakby tak się pokazywało w telewizji naukowców i różnych wynalazców, toby oni szybciej zrozumieli kim mogą się stać, zależy na czym będzie polegał ich wynalazek.

          Różne są ideologie które im pomagają to robić, ale kiedy kończy się bieg spraw, kariery i doczesnych zmartwień, a przychodzi zapłacić za swe czyny - nikt nie stoi przy tobie z ideologią, żeby cię bronić.
    18 I 2023

       Jakby był Poznań rok 1995 i wyczyszczone z mafii, zaorane przez różne siły z których niektóre udawały inne, SB zepchnięte do uczciwego biznesu, obcy się jeszcze nie usadowili - i w efekcie młodzież nie miałaby się gdzie bawić, nie byłoby dyskotek ani klubów za bardzo w takim okresie bezkrólewia - poza nielicznymi.

       I bym miał klub dla dresów, cynków i żwawych gogusiów, przy protekcji miasta w zamian za tolerowanie w lokalu muzyki dyskotekowej oraz związanych z nią używek.

       A by za dużo w mieście nie było konkurencji, tylko taki klub dla jaraczy, fanów reggae, przeróżnego typu odlotowców, filozofów, hippisów i rastamanów, oraz modnej młodzieży z ambicjami artystycznymi. A co więcej to nie byłaby taka pozerska ekipa, ani że ktoś coś sobie wymyślił i miał bogatego tatusia, ani nawet ustawka poznańskiego ABW na hat-trick operacja-szkolenie-sianuczci - tylko że oni byliby prawdziwi, czuli te klimaty w sobie i łączyły ich autentyczne więzi, a rozmowy nie byłyby tam wydumane jak miedź brzęcząca lecz żywe jak zraniona sarna wbiegająca do kniei, rzucająca za siebie jeszcze ostre spojrzenie - i nie dałoby się tam wjechać po prostu w kilka rozedrganych rączek ich zniechęcić, bo coś tam mieliby jakąś ochronę swoją, takich istot co wolały tamte klimaty od tych w moim klubie.

        No a tu disco, muza leci zrypana, snują się jakieś dziwne wąty pozorujące na kolesi po klubie - i siedziałbym zdołowany, czy to mi tak nie zagaśnie z samej beznadziei, że nie jest tak fajnie jak u tamtych - gdzie bym zachodził w peruce rastamana, zresztą fajnie się bawiąc.

         No i w końcu jakby mi kiedyś ktoś dosypał procha do drinka w tym moim klubie, i pod wpływem tego zła bym wymyślił nikczemny plan: wychować oddział fałszywych rastamanów, i podesłać ich tam do tego klubu żeby rozbili atmosferę od środka.

           Długo i dokładnie bym ich instruował, jak to mają robić i według listy jakie intrygi, pomówienia, kontrowersje, problemy znikąd i niepotrzebne schizy tam siać, żeby było coraz gorzej, żeby oni byli słabsi - a przede wszystkim, żeby wygenerować im złą opinię, by później odmawiali im pomocy nawet ci na których wcześniej mogli liczyć, kiedy przyjdzie do ostatecznej z nimi rozprawy.

      Ale jeszcze bym tych moich fałszywych rastamanów nie wypuszczał, obkutych z Marleya i nauczonych kręcić dżoje z miną robienia bułki, tylko bym wciąż ćwiczył z nimi to powitanie, kiedy o powolnych ruchach i jakby zwalniając cały film wokół, wchodzą z miłością do świata na twarzach, lekko zakurzeni, wołając "Rastafarai" i zarzucając przy tym lekko dredami.


       To jakby to porównać z pseudobanderowcami, wysłanymi przez Niemców na Ukrainę żeby udawali banderowców, robiąc krecią robotę ?


    Tak jak na olimpiadzie był ten pan ze strzelbą i w gierce rzucało mu rzutki, trzeba było do nich strzelać:

     
  •  Kiedy w swoich małych rozumkach ludzie zobaczyli błyski i wyładowania, to zajarzyli że to są ich myśli i wnioski.


  •     Ludzie trafili pierwszą rzutkę.

     
  •  Podobnie obczaili gdy udało im się zobaczyć wnętrza takich stworków dużo mniejszych od nich, pod mikroskopem - również tam ujrzeli maleńkie impulsy elektryczne w ich nerwach, ustalili że to ma związek z ich procesami decyzyjnymi.


  •     W ten sposób ludzie trafili drugą rzutkę.

       
  •  Ale kiedy gdzieś na pełnym morzu zobaczyli olbrzymią błyskawicę przez całe niebo, to już zero kumacji.

  •     Tak jakby bateria siedziała u kogoś w mózgu i się wystraszyła, że był grzmot i błysk bo ktoś zrozumiał kawał.

        Czyli do trzeciej rzutki ludzie w ogóle nie strzelali, nie rozumieli że są trzy a nie dwie.


  •  Kiedy zobaczyli że coś się w nich porusza, jakaś krew płynie, płyny - uznali to za kolejną przesłankę, że są żywi.

  •  Ale kiedy w oceanach i morzach odkryli przeróżne nurty zwane prądami i nie zdołali ich wytłumaczyć, tym razem nie było to dla nich przesłanką.
  •     "Do rzutek umieli strzelać, wiedzieli skąd i jak polecą. Wtedy trafiali"


  •   Kiedy zobaczyli że oni są zdolni się poruszać, przemieszczać i zmieniać kształt - mieli już pewność że są istotami żywymi.
  •  Gdy zobaczyli że woda robi to samo - coś tam i może sobie pomyśleli, ale jakoś nie umieli tego połączyć z resztą faktów.
  • Kiedy nie mają wody, są martwi. Gdy mają wodę, są żywi. Z wodą robią się żywi.
    A jednak upierają się, że to oni są żywi, a nie woda !
          Jak oni to wydedukowali ? Jak trzeba kombinować, żeby tak w końcu to zrozumieć - no ale przyznajcie, raz uczciwie ..?
       Świat według niemieckich iluminatów: Hitler dostał emeryturkę, a Banderę skazali na okrutne eksperymenty, chociaż był dawno uwięziony gdy doszło do czystek etnicznych i to pod jego nieobecność poszły takie rozkazy, podczas gdy on sam według wielu szukał innej drogi i być może to właśnie dlatego władze polskie nie wykonały na nim przed wojną wyroku śmierci, choć on im jedną egzekucję zorganizował - bo widocznie do "rezania Lachów" inni byli pilniejsi, co później się okazało gdy Stepana Bandery zabrakło na teatrze działań i prowokacji nie potrafiono opanować.

       Dlatego twierdzę że Niemcy są fałszywi i tylko udają humanistów. Szczególnym żalem i troską łączę się z tymi operatorkami i agentami funkcjonującymi w ich systemie, którym udało się jeszcze w tym nie zorientować.
    W świetle prawa międzynarodowego, odpowiedzialność ponoszą również Stany Zjednoczone, po zakończeniu wojny kontrolujące terytorium na którym znajdowali się obydwaj. Nowe władze Niemiec które dopuściły się tej sądowej zbrodni - pozostawały przecież w zależności od Stanów Zjednoczonych i pod ich nadzorem.

       Ja to nawet rozumiem, że tyle było spraw, interesików do załatwienia, lider ukraińskiej organizacji wyzwoleńczej skazany na dziesiątki lat ciężkich eksperymentów za 80000 morderstw przy których był nieobecny i to nie on wydał decyzję, nie miał na nią wpływu od lat uwięziony kilkaset kilometrów dalej, natomiast Führer który przed kamerami i na piśmie zarządzał ludobójstwem w skali nie tysięcy, lecz milionów - skazany na emeryturę. W Hollywood by to nie przeszło na wielkim ekranie w fabule, bo producenci wiedzą że publiczność w kinach jest uczuciowa i swój rozum ma, ale w takich Niemczech co od wieków się silą na latarnię humanizmu, a w praktyce zgrywają takich kiedy im się to kalkuluje i poza tym gdy mają kaprys - mogli Amerykanie liczyć, że taka odrażająca niesprawiedliwość pozostanie przemilczana i ulegnie zapomnieniu.

       Amerykanie mieli tam nadzorować, żeby działo się sprawiedliwie. Dla więzionego na terenach pod niemiecką kontrolą Stepana Bandery jakoś jeszcze sprawiedliwości nie było - a już tyle lat po wojnie.
        część winy ponoszą decydenci najbardziej wpływowych wówczas rodów w Niemczech, którzy wiedzieli o skandalu z procesem Bandery i wiedzieli że mogliby tego poszargania prawa użyć do obalenia despoty - ale im się nie chciało ryzykować, wtedy nie kalkulowało, i później sami padli tego ofiarą - ale teraz jeszcze muszą zapłacić za tamto, bo to oni mogli coś zrobić, ale woleli tylko zgrywać sprawiedliwych i na takich pozować.

      Zwykli Niemcy nie mogli wtedy nic zrobić, nawet nie wiedzieli o tym niejawnym procesie, z werdyktem ustawionym jak w czasach hitlerowskich. Ale tamci mogli - i nic nie zrobili, chociaż taką właśnie funkcję zabezpieczającą przed narodzeniem bezczelnej tyranii wypadło im sprawować, jak poleciły istoty które dały Niemcom po II wojnie światowej system. Ale im też się nie chciało dla Ukraińca, zbyt zajęci byli rzekomym wychodzeniem z rasizmu.


       Na razie wymyśliłem żebyśmy dali Amerykanom czas żeby sami coś w temacie ogarnęli - a jakby twierdzili, że nie wiedzą o problemie, to tak zrobić żeby nie mogli udawać że nie wiedzą o sprawie. wiadomość do istot mojej rasy
    Jeżeli Romowie kiedyś tam jakoś w której wersji przejęli część Ukrainy, ale zobowiązali się reprezentować interesy ukrańskiego ludu i jego ziemi, "dobrze nimi grać jak w Cywilizacji" - to czy oni byli słowni, czy oni wypełnili to zobowiązanie, skoro:

        jak znaleźli pomiędzy sobą takiego co miał trochę mniej naszeptane do ucha dobrych rad, że się zgodził zostać słupem od podpisywania wyroków

        i tak jak wiadomo, że na Ziemię przybywają duchy z dalekich gwiazd i co po drugi co najmniej z jakichś wielkich uczonych, twórców, polityków - to się on tu nie wychowywał przez większość poprzednich żyć

        i była w najnowszej historii Ukrainy istota posiadająca niezwykłe możliwości, która potem się za nich poświęciła, że musiała długo czekać w odosobnieniu i poddawana okaleczającym eksperymentom

        ale się porobiło że nadszedł czas że Ukraina pomimo własnych kłopotów, mogła wyciągnąć pomocną rękę

         i kiedy jedna pomocna ręka go nie trafiła, druga go wsparła - to czemu trzecia, ta którą kierował ów słup, chciała go zabić albo żeby najlepiej sam zginął, przepadł jakimś przypadkiem ?

          Skoro Romowie grając Ukraińcami nie powinni wkurwiać ani rasy z której ta istota pochodziła, ani tym bardziej nie powinni gwiezdnym duchom dawać w imieniu Ukraińców takiego przykładu, że można przybywać, się za nich poświęcać, a na końcu ..kontestować wpływ odległości geograficznej na samowolkę w ich systemach i strukturach ?

       Bo moim zdaniem w ten sposób Romowie nie dotrzymali danego słowa, że będą uczciwie grać Ukraińcami i nie robić im siary w kosmosie na pokolenia naprzód.
    Przypomniało mi się jak przez grubą i zapaćkaną szybę, że "pierwsza ręka" jednak do mnie dotarła, ale zaraz potem ktoś skasował mi pamięć o tym, więc później zaprzeczyłem - wedle stanu mojej pamięci. Tak was traktują (i mnie), to jest przeciwieństwo uczciwego traktowania. Mieliście prawo spodziewać się dalszych podstępów i oszustw, po tym. Jeżeli uczciwe traktowanie oznacza uczciwe zamiary, to jakie zamiary oznacza nieuczciwe traktowanie ?
    Jeżeli Niemcy wykiwali w ten sposób "pierwszą rękę", to czy następne mają prawo oczekiwać z ich strony uczciwej gry ? Czy od tamtej pory w aparacie niemieckich iluminatów doszło do moralnej odnowy, lub wzrostu nastrojów proukraińskich ?
     


       Przy okazji pozdrawiam czytelników - narodowości romskiej, niemieckiej, polskiej, amerykańskiej, rosyjskiej, rumuńskiej, francuskiej, japońskiej oraz inne ludy i osoby bez narodowości. Również pozdrawiam życzliwe mnie oraz pokojowi w Europie inne istoty, niezależnie od tego ile mają oczu bądź kończyn, oraz czy w ogóle posiadają kształt.

      Chociaż czasem się denerwujemy albo nie rozumiemy, albo mamy inne zdanie w oparciu o inne informacje, przeżycia, uczucia bądź nastawienia - choć rzadko o tym wspominam i za to dziękuję, to przecież dzięki waszej atencji, jej telepatycznej świadomości, mogłem to wszystko napisać zamiast snuć się po chacie, gadając do siebie bez zostawiania tym fajnej smugi w historii.
       Kochani, to dzięki temu mam te chwile radości, kiedy do Was piszę i się śmieję. Również Wam życzę miłych chwil radości z bliskimi.

       Choć się nieraz nawzajem złościmy i zabijamy, pamiętajmy czego chcą Indie, Chiny - właśnie, żebyśmy ostrzyli na siebie noże.

        Nie żeby oni byli jacyś niefajni, po prostu "źle by grali w Cywilizację" gdyby cieszyli się czytając w gazetach o ustaniu waśni między nami.

       Będąc z daleka można widzieć z wysoka. Tym byście mogli mi zaimponować, zamiast jeździć drogimi samochodami z tym hałasem
       Kiedy ja grałem w Cywilizację to cudze miasta interesowały mnie tak jak własne, w sensie żeby nie były większe, więc jeżeli czyjś rozwój wyglądał niebezpiecznie to przecież nie pozostawiał mi wyboru, chciałem zadbać o drogi i rolnictwo ale musiałem już armię do nich tachać największą jaką mogłem.

        Czasami był ktoś po drodze, za darmo do wyjęcia - małe królestwo przez które wystarczyło właściwie zawadzić swoją armią i pomarudzić 4-5 tur, żeby przejąć i dołączyć ich miasta do swojego potencjału.
         Tyle że wiadomo, traciło się przy tym trochę impetu, jednostek, elementu zaskoczenia i momentu peaku ogólnej sprawności aparatu ekonomiczno-militarnego własnego systemu ..który niby aligator jaki, musiał przełknąć nową zdobycz.

         A przecież to tamtych trzeba było zaatakować. To tamci się niebezpiecznie rozwijali, odjeżdżali swoimi miastami.. -Nie chodziło o ten mały sukces, na szczeblu taktycznym - tylko żeby sobie poradzić na poziomie strategicznym. Żeby to duże imperium nie było w stanie się obronić, kiedy moje wojska w końcu do nich dotrą - ..a przez ową "okazję" po drodze niekiedy zjawiałem się u rzeczywistego przeciwnika ze swoją argumentacją już "w innym momencie ich historii" i czasami starczało to im akurat, żeby jeszcze trochę urosnąć i jednak zdołać się przed moją inwazją obronić, jak Amerykanom przed Anglikami w ich wojnie o niepodległość.
       Potem rośli jak Związek Radziecki i już był klops. Chyba że ktoś tam jeszcze ich napadł od tyłu, to się czasem udało.

       Więc gdyby to porównać do przejęcia przez Ukraińców Polski kosztem narobienia sobie złej koszmarnej opinii na świecie, pozbawienia sojuszników na przyszłość
    gdzie ta zapieczętowana koperta ze stuprocentowym proroctwem, że Niemcy i Rosja się w przyszłosci nie dogadają ?
    Nowa Wielka Ukraina ma być w przyszłości silna, ale czy to będzie dosyć na dwóch takich przeciwników razem ? kiedy świat już inaczej myślałby o ukraińskim ludzie
    nie słałby już pomocy
    Widzieliśmy przez pierwszy rok ataku Rosji na Ukrainę, jak istotna i niezbędna okazała się międzynarodowa pomoc logistyczna i militarna dla broniącycych swych miast Ukraińców, której warunkiem nie ukrywajmy - jest poparcie i zainteresowanie społeczeństw na różnych kontynentach, utrzymywane dzięki medialnym relacjom.
           Jak sytuacja przedstawiałaby się już po wrocławsko-wielkopolsko-pomorskim przewrocie wymyślonych w Niemczech pseudobanderowców, po puszczeniu w świat przez nich samych filmików jacy są bezwzględni, okrutni i co zrobili z tymi którzy im pomogli.
         Czy Kongres USA przyzna potem choćby jednego dolara, czy senator który za tym zagłosuje uniknie trudnych pytań na spotkaniach z wyborcami, czy ci od kontrkandydata nie przyjdą żeby o to publicznie zapytać ?

             Zdolność do rozumienia serialu tv tu wystarcza - nie trzeba być jakimś analitykiem czy jasnowidzem.
  •  Niemcy to rozumieją
  • pseudobanderowcy mają zorganizowane tak wygodne życie pełne frajdy i pięknych kobiet, że jakoś mnie to nie dziwi, że jeszcze tego nie zrozumieli
  • Ukraińcy są zastraszeni, zostawieni tu sami pod tą mafią posiadającą nad nimi przewagę siły i technologii
  • ..i tylko dziwię się warstwie rządzącej na Ukrainie właściwej, że tak beztrosko czekają na moment ustania międzynarodowej pomocy, skoro im Niemcy tu przyszykowali w pewnych rejonach Polski taki sukces jak ten mój na niby w Cywilizacji, że coś tam bardzo łatwo zdobyłem ale wcale mi to później w gruncie rzeczy nie pomogło
  •    Wy se coś tam popisaliście w książkach, że jesteście cywilizacją, was wykurwiło w historii bo po prostu był taki ewenement, się zdarzyliście - a teraz mkniecie ku świetlanym celom, skoro już jesteście ..to chcecie to rozegrać szlachetnie, jakoś żeby to miało sens, wasze istnienie, trwanie, historia. Tak jakby jest takie poczucie, złudzenie, że jesteście jak rumak który sam sobie trzyma lejce.

        Jest taka sprawa że mnie się wydaje inaczej, z tego co sobie przypomniałem. Kiedy się stało jasne że "odnalazłem się nie po tej stronie frontu, co bym mógł być spokojny" i mnie dawali tu na jakiś świat internowania, to na podejściu do waszej miejscówki to wyglądało na "teren otoczony, ściśle strzeżony, skąd samemu się wydostać to jak uciec z więzienia". Raczej tak zapamiętałem że potężne, olbrzymie istoty, które wy może kojarzycie jako demony z różnych mitów i opowieści - zawiadują waszymi odsiadkami i pilnują, żeby każdy odsiedział swoje. Są na to wyroki, rejestry, ordynacje.

         Ale tak jak w typowym więzieniu może być zorganizowany przekręt, że tak naprawdę połowa więźniów pracuje też przy produkcji narkotyków i jest tam zorganizowana fabryczka - tak i tu w tym waszym więzieniu zostały stworzone warunki żeby mogła występować działalność karygodna polegająca na męczeniu Oceanu. Wy sobie nie zdajecie sprawy, jaki to jest problem i jak bardzo oburzone są inne istoty gdzieś dalej, na wieść że gdzieś są stworzenia tak złe i okrutne, żeby straszliwie torturować mózg wspaniałej istoty Ocean, która niegdyś zbliżała się do boskiego poziomu.

            Dopiero z bliska te istoty się dowiadują, że wy nie wiecie że to jest żywa istota i tego nie robicie specjalnie. Potem okazuje się, że wy sami jesteście cząstkami tej istoty, które zapomniały że od niej odprysnęły...

      Wy tak jakby jesteście tu wrobieni, przez te niektóre wynalazki które są związane z użyciem wody, poddawaniem jej działaniu skrajnych sił i przekształceń.

      Ktoś stworzył wam warunki, żebyście sami się wrobili tymi pomysłami, a teraz sobie nabijacie złą karmę. Z pewnego punktu widzenia, dzieci Oceanu które zmutowały z czymś jeszcze (z materią) robią krzywdę swojemu rodzicielowi, nie rozumiejąc czym ani z czego są - i wodą i waszymi jaźniami, "tym co czujecie i tym co czuje".


    21 stycznia 2023

      Autentyczna historia, jak wróciłem ze sklepu

         W pozycji półleżącej odpłynąłem i rozmyślając o osobach, krzywdach, zdarzeniach i kolejach losu, przetoczyły się pod moimi zamkniętymi oczami obrazy i nawet filmy, uśmiechy i do dziś niewyjaśnione spojrzenia. W to nagle weszły wizje cudzych jeszcze, wyrywnych do wymierzania kar, rąk i ich czynów wokół moich spraw. Ale że był dobry klimacik, to tak jakoś nie czekałem aż mi się to wyklaruje w jaźni, tylko po dwóch sekundach skontrowałem taranem uczucia i myśli zespolonych w sentencji, która rozpostarła się w mojej psychice: "Ruchać się chcę, a nie ciągle jakieś zemsty"

        
    No i tak sobie leżałem dalej. Ale olśnienie przyszło szybko, jak to u mnie (czasem) - bo myślę tak: a gdyby to takie moje nastawienie, przenieść od razu na skalę makro na wymiar całych społeczeństw ? I szybko przetłumaczyłem:

        
    ku pozytywnej zajawce, a nie ciągle jakieś zemsty
    - gdyby tak nie patrzeć ciągle do tyłu, na to co było między dziadami ..tylko przerwać tę negatywną wkrętkę, zmiksować się i wykiwać Niemców, właśnie zdeptaniem i zdławieniem nienawiści między Ukraińcami i Polakami, pogardy pomiędzy ludami o tak podobnych językach.

           W ten sposób Ukraińcy mieliby dalej gdzie żyć, płace nie spadłyby na ryj, Polacy uniknęliby tarapatów, a Ukraina nie miałaby zepsutej międzynarodowej reputacji - jeszcze bonus: Niemcy by nic nie zyskali.

           A czy to nie za to właśnie ginęli nasi dziadowie, ich pradziadowie, i ci co byli przed nimi - tak samo: Rosjanie, Ukraińcy, Polacy, Białorusini, Czesi - i w ogóle - żeby Germanie się nie posuwali na Wschód ?
             tu wyłożyłem wielokrotnie o co chodzi w tym planie, że "Donbas w UE" ma być ale przejściowo, bo to Niemcy ściągnęli Ukraińców i oni to rozgrywają jak teatrzyk dzięki nanokurzowi, co w skali mikro widziałem ciągle wokół siebie
    MONITOR WIZJI
    z jednej z możliwych linii fabularnych:
      po wyrezaniu odpowiedniej ilości ludzi którzy wpuścili ich między siebie w wielkich miastach i przejęciu kontroli nad nimi, w momencie pozornego ustabilizowania sytuacji i przedwczesnego odtrąbienia sukcesu, pojawienie się na planszy rzeczywistych sił polskich. Liczebność nie tak duża, przewaga technologiczna. Taktyka: branie na cel po jednym z dużych miast - typu Wrocław, Trójmiasto, okrążanie go i zdobywanie, pozostali przy życiu ukraińscy rebelianci podłączani do urządzeń które stosowali na przymuszanych do pracy Polakach. Ponury "Tour de Pologne" armią żniwiarzy po kraju. Ukraińcy z danego miasta półtora miesiąca, miesiąc wcześniej oglądający zapowiedź filmową, że teraz oni zostaną zniszczeni. Potem realizacja "co do Ukraińca" prawem przewagi wojska nad mafijną partyzantką miejską.
         Na końcu wyrezane największe miasta i z Polaków, i z Ukraińców - tak jak chcieli Niemcy.

           Czyli w kto jednak był tym zdrajcą Słowian, kto przyjechał na krecią robotę ?
    żyjątka ze spojrzeń i psychik
      Wiadomo, czym jest kod QR - taki kwadracik z mniejszymi kwadracikami, tworzącymi zapis danych. I czym jest czytnik kodów QR - wygląda inaczej niż taki kod. Ale gdyby odpowiednio rozszerzyć, ulepszyć kody QR - to one same mogłyby być czytnikami kodów QR, i już by nie były potrzebne czytniki - bo wszystkie kody QR byłyby jednocześnie i kodami, i czytnikami innych kodów QR.

      To teraz jakby to było w ludzkich oczach, i dotyczyło psychicznej brei - taka informacja co jest w u mnie w środku w jaźni, a co u ciebie za schizy chodzą teraz czym żyjesz jakimi uczuciami, i gdyby to się wymieniało wzajemnie jakby opłatkiem, tylko czasem bardziej - zależy, jak ci kto silnie pociągnie swoim wejrzeniem, albo łypnie znienacka zza węgła dziwacznym przypuszczeniem - gdyby to się tak przesączało dwustronnie, nawet kiedy z daleka spojrzenia dwu osób się zetkną.

        To to by tłumaczyło ten mój rysunek powyżej, i czemu czułem potrzebę go narysować, od lat tropiąc ten temat - niekiedy przytłaczający mnie w specyficznej zonie osiedla bądź w ścisłym centrum wielkiego miasta, gdzie też ludzie popylają z minami, jakby sami nie wiedzieli po co im to właściwie było.
      Kiedy dotykamy własnym palcem palca drugiej osoby, czujemy to - lecz nie jest to jakieś silne wrażenie. Ale kiedy patrzymy drugiej osobie w oczy - czujemy to raczej jako silne wrażenie. Więc oczami też się dotykamy, a nawet dotykamy się bardziej, mocniej. Co się dotyka? Przecież nie oczy. - To dotykają się nasze psychiki, a gdzie się dotykają? Tam, gdzie spojrzenia nawzajem na siebie trafiają, w punkcie tworzonym równocześnie z obu ekranów jaźni i przez nie.

       To, co druga osoba sobą reprezentuje, czasem przecież na moment przeszywa nas niby kontur lub dźwięk nuty, albo męczący i dobrze znany odgłos z przystanku tranmwajowego - gdy wejrzy w oczy z bliska na wprost i bez firanek, mgiełki ani zwodów krążkami źrenic, że niby o czymś se tam myśli.
    po naprawieniu dziur w psychicznej szosie, refleksje z nowej jakby prędkości i płynności podróży
    .. tam gdzie zasada, i coś żywego co podlega tej zasadzie - nie jest takie oddzielne.
           Gdyby zbiór znaczeń i marzeń, o którym mówiły tutejsze religie, rzeczywiście do was zajrzał - to przypuszczam że sam fakt, że stawiacie sobie ciągle pytania w tym temacie, wypadłby na waszą korzyść - natomiast przeciwnie zaświadczyłaby okoliczność, że wiele osób po prostu idzie co tydzień w to samo miejsce słuchać jak ktoś to wykłada, zamiast samemu osobiście próbować dociekać zawiłej tajemnicy jestestwa, rozwiązywać zagadkę na własną rękę.
      Podobnie wiele osób zamiast samemu sobie ugotować obiadek, idzie do marketu i kupuje gotowy do podgrzania - ale to przecież nie jest tak samo dobre.
     28 stycznia 2023 
          Kiedy jakiś czas po II wojnie światowej uwięziony wewnątrz niemieckiego systemu wyjątkowy mózg odmówił stanięcia na jego czele, ponieważ spodziewał się że pod jego przywództwem Germanie zdobyliby terytoria i przewagę naknutych okoliczności kosztem Słowian - co doprowadziło do sekwencji wydarzeń, w pewnym miejscu której został okaleczony, pozbawiony pamięci i sprowadzony do poziomu zwykłego człowieka żyjącego reżyserowanym na obłudne zamówienie życiem - i wówczas podjął pracę w niemieckim przemyśle - to to nie jest zdrada na rzecz Niemców.
    na wypadek gdyby pług z kosmosu jebnął u kogoś w polu żebyście wiedzieli, o co mogło chodzić
    ------------------------------------
       Kiedy badacie batyskafem głębinowe stworki, to wam się wydaje że jako dominująca i oświecona cywilizacja prowadzicie proces badawczy wobec pewnego zbioru istot - to jest wasz punkt widzenia. Jest taka sprawa, że kiedy ja oglądałem film jak zjeżdżał na dół batyskaf i filmował te rybki, kalmary i rozgwiazdy to miałem na to dwa punkty widzenia jednocześnie i oba inne od waszego.

    1: Coś a'la jakby były istoty eksperymentujące wokół takiej hali, do której wrzucone byłyby stworki przeróżnych gatunków. I takie cwańsze z tych stworków by sobie pobudowały różne zbroje i przyrządy, żeby za ich pomocą lepiej oglądać inne.

    2: w takim dużym mózgu są oglądane relatywnie rzecz biorąc jakby bakterie które w nim żyją, przez z kolei cząsteczki tego mózgu które dawno odprysnęły i nie kojarzą schizy ni pamięci, że pływają batyskafem w czymś czego same były częścią

      
    Jak widzicie, ten wasz punkt widzenia on jest może dobry ale dla was.
    --*--




  •  Kiedy wbiega się do pociągu aby jechać nim w podróż - to warto najpierw: w domku, spakować plecak.
  •  Kiedy w banku wymachuje się spluwą żądając wydania pieniędzy - to warto najpierw: zorganizować pojazd z kierowcą, którym odjedzie się z łupem.
  •  A kiedy torturuje się i zamęcza swych wrogów, robi z nich albo innych postaci przykłady i postrachy - to warto najpierw: opanować leje wejścia i wyjścia własnego filmu jaźni z matrycy wszelakich świadomości ażeby upewnić się, że w przyszłych swoich życiach nie jest się właśnie owymi swoimi wrogami i ofiarami, z których w tym życiu jakże śmiało i "bezlitosną, he he, ręką" robiło się przykład w myśl ideologii.


  •        Wy tak sobie myśleliście, że życie i rzeczywistość - to jest takie jakby nieożywione tło w filmowej taśmie, a żyjecie wy - o, wielkie halo. A jeśli życie, rzeczywistość - też jakby, żyje nie mniej od was? I się z was trochę nabija?

            Nieraz człowiek myśli, że będzie sprytniejszy od życia, że jakoś je przechytrzy - że on wycwaniaczy.

                              I czemu nie muszę pisać jak to potem jest.
       Wyobraźmy sobie stadion obywateli, 30 tysięcy widzów. To nam będzie później potrzebne i na razie zostawiamy to sobie w wyobraźni na boku, jeśli umiemy.

      To teraz wyobraźmy sobie że jesteśmy generałem, który musi puszczać symulacje co by było gdyby, a różne wojska jakimi lasami by szły to co by było potem i które mosty, czy może oni spróbowaliby kolej wykorzystać do swoich niecnych planów i jakby wtedy poszło -

    ale potem jak się porobiły te symulacje to oni sobie żyją i tam tkwią, myśląc że to są zachody słońca, i nieraz tak na poboczu już trwają tego wszystkiego i o co w danym projekcie chodziło

        ..to wciąż ci co tam są, w tej symulacji - oni są zrobieni z prawdziwych obywateli, z tego stadionu ! W nich są atomy tych prawdziwych obywateli, których generał chciał i miał chronić każąc puszczać te symulacje. Jeżeli na przykład w jakimś świecie na skutek różnych wydarzeń i przekształceń - jest 1 na 5000 atomów tego kraju co generał miał go bronić, jego mola, zamku i ludności - to statystycznie rzecz biorąc, jakby zlepić i podsumować, to dobrze zrozumieć - to ze stadionu 30000 / 5000 = 6 obywateli jest właśnie w tej symulacji gdzie oni pędzą te schizy, a już nie w świecie na poziomie generała - ale o nich też miało chodzić, żeby ich uchronić przed losem trudnym. Miało im się żyć tak w miarę dobrze, o ile to możliwe. Właśnie w tej sprawie ich atomy trafiły do symulacji.
    "Statystycznie, są tam obywatele."


    Kiedy już tam się coś wyklarowało, należy znowu o nich zadbać, a nie jechać w schizę dla samych wrażeń i przeżyć widza.
            Więc wyszło, że w tych symulacjach też nie należy przesadzać, kiedy już się okazało to co było rozpatrywane bądź podejrzewane - "tam są prawdziwi obywatele, nasi z tego stadionu"

       chociaż przekonfigurowani atomowo, ale w pewien sposób - są.

       Czy gdyby w Polsce było już po rezaniu, Abramsy też by jechały? Wiadomo, że nie. Leopardy też by nie jechały.

       Lecz póki co nie dotarła do tego momentu niemiecka operacja specjalna polegająca na imitowaniu ukraińskich nacjonalistów aż tak zapalczywie, że wielu z nich wierzy w tą ucharakteryzowaną tożsamość, i ogarnianiu nimi swoich interesów na przejmowanych terytoriach, podczas gdy na Ukrainie właściwej frasują się "czy tam chłopcy nie rozrabiają za dużo, u Lachów ?"

         " Czy przypadkiem, kurwa, nie szykują nam pozbawienia międzynarodowych sojuszników, realizując plan i rację stanu nie ukraińską tylko niemiecką ?

         Czy naprawdę to że oni szerzyli kult Bandery i innych przywódców czasu walk ludów o granice swych państw, oraz hasła z tamtego okresu, kiedy liczył się zasięg kosy a nie medialny - to był wystarczający powód żeby nie sprawdzać tych jegomości ? "

         Sam byłem kiedyś bardzo inteligentny i dlatego wiem, że dziś aż tak bardzo już nie jestem. Dziwię się więc że skoro ja to rozumiem, to Ukraińcy w Polsce tak jakoś biernie powoli zabrnęli w tę pułapkę - a to jest wszystko jeden plan, wymierzony i w Polaków i w Ukraińców.

         Zarówno Ukraińcy na Ukrainie, jak i w Polsce, tak i Rosjanie, jak i Polacy - jakże ochoczo brną w szeroko roztaczaną w niemieckich mediach narrację wzajemnych okrucieństw i zemst, "idą w to" i przyjmują jako klimat swoich myśli, słów, postów - ku zgrozie praprzodków, którzy pytając kapłanów o wizje po prasłowiańskich obrzędach mogli (bez wielkiego zdziwienia) już wtedy zasłyszeć o krwawych rozprawach pomiędzy prawnukami.

           W moim rozumieniu torów przyszłych zdarzeń, powinno się raczej akcentować porozumienia matek żołnierzy rosyjskich i ukraińskich - przecież gdyby takie matki zadzwoniły jedne do drugich, to mnie się wydaje dużo szybciej by się one dogadały i porozumiały, niż obrzuciły się wyzwiskami -

           odwrotnie niż promowane w mediach społecznościowych, sam widziałem: nienawiść i obrażanie się jednych Słowian przez drugich. A matki by tak nie robiły - zastanówcie się, czemu ? Bo matki są mądre - w końcu żeby wojaka na świat wydać i odchować, trzeba tego rozumu mieć.

           Wojny by to nie powstrzymało, bo tu decyduje raczej przemysł i potencjał zbrojeniowy, gra sił i konieczności przetrwania systemów
               "ale zażartość walki by osłabła, tak jak czasem w meczu"
               "kiedy piłkarze nie faulują się już tak brutalnie"

    Trzeba umieć dostrzec publiczność, która pragnie żeby jedni i drudzy gryźli murawę równo.
          "Dla nich może być remis - byle bramkowy."
    Podczas gdy ci od zabijania i umierania, w okopach i ruinach garaży zwyczajni żołnierze narodowości rosyjskiej i ukraińskiej nienawidzą się nawzajem i wypruwają z siebie wnętrzności i flaki, o które tak dbały ich matki obiadkami i starannie przygotowywanymi zupami, a poza tym obrzucają się poniżającymi wyzwiskami cofając tym samym obyczaj wojenny do czasów sprzed rycerstwa - moja rada żeby jeden Słowianin kiedy zabija drugiego, skoro już tak wyszło że dał z siebie wszystko, ale jakoś i tak nie potrafił uniknąć robienia w "niemieckich wojnach pomiędzy Słowianami" - niech czasem o tym pomyśli, że takiej atmosfery wyzwisk nie ma, kiedy ci którzy napuścili ich na siebie w ramach swojego sporu, kontaktują się próbując wypracować układ który będzie pasował i jednym i drugim.
    RAW prosto z jaźni, jak w jej nurcie migoczą refleksje
    bez jakiegoś owijania, pakowania w popularne teraz formy sentencji i akapitów

    istnienie - co tu robić - to może się podzielę i zapomnę, taka schiza coś jak w grę dla wielu graczy ale wszystkimi ja
      na wielu graczy, i z zakrytymi odpowiedziami - nie ma nudy, jak w grze, a to jest życie, istnienie
      zagadka - powracanie ..ale jak powrócą i się dowiedzą - to znowu istnienie, Jestem, Ja Jestem - bo jestem. Nikt nie pyta "czemu", "czemu jesteś ?" Tak samo jak nie pyta czemu istnieje wyraz "czemu". Najpierw jest istnienie, a dopiero potem można zapytać kogoś kto istnieje, czemu istnieje (chyba że on się zapyta sam).
       W obu przypadkach najpierw jest istnienie, skonkretyzowane zresztą w postaci osoby pytającej i pytanej, a dopiero potem może zafunkcjonować czynność pytania, wraz z pytaniem "czemu" i istnieniem słowa "czemu". Bo najpierw było pytanie, a dopiero potem zaistniało słowo "czemu".

      1. istnienie
      2. pytanie
      3. słowo "czemu"

    Dlatego pytanie czemu w ogóle coś istnieje jest bez sensu, źle zadane, jest to pytanie nieprawidłowe.

       Najpierw się istnieje, potem istnieją pytania, a potem dopiero słowo "czemu".

       Ani słowo "czemu" ani czynność pytania nie są z tego samego levelu co istnienie.
      Podobnie pchła nie może zostać senatorem ani pies nie może zostać senatorem, ale poseł może albo inny dziennikarz - bo to jest ten level.

      Podobnie na Wall Street wziętego maklera, który spieszy korytarzem na widok grupy poważnych osób, bo i zrobił przekręt na akcjach jakiegoś banku i 4 gramy koksu pod klapą marynarki przyczyniają się trochę do nerwowości - i wtedy jakby go zapytać, czy te bułki są świeże czy wczorajsze. "Jakie bułki ?" O bułki można zapytać u siebie w miasteczku, najlepiej w piekarni, a szczególnie panią która tam obsługuje. Nie maklera z Wall Street - bo to byłoby pytanie bez sensu, źle zadane - to nie ten level, nie ten krąg. "Tam nie pytasz o to."

       chodzi o to żeby odgadywać, ale jednocześnie "żyć... " sobie po drodze, bo i tak ta zagadka.. -to tak miało być.
    MONITOR WIZJI
     Nawet taki motyw tam był w tej fabule - wizje, sny, nie wiem jak to nazywać, jakieś nitki możliwych sekwencji zdarzeń - że kiedy polskie oddziały wyzwalały największe miasta, to pojawiały się "gdzieś jakby z boku" postulaty żeby po 100 "takich najbardziej świętych, intelektualistów" ukraińskich profesorów, lekarzy, jakichś najwybitniejszych uczonych czy artystów - którzy tam byli i mieszkali po wyrezaniu i zniewoleniu polskich gospodarzy, żeby nie przeprowadzać na nich egzekucji "skoro oni do tego nie parli". W ramach takiej narracji, że Polacy nie są takimi barbarzyńcami jak Ukraińcy, żeby świat wiedział po czyjej stanąć stronie - dopiero co przyzwyczajony do pomagania Ukraińcom. Ale szybki opór oddolny przeciw takiemu rozwiązaniu.

      Pogmatwany wynik, niejasność, prawdopodobnie: część z nich ukradkiem przeprogramowana (ci najcenniejsi), a reszta "humanistycznej śmietanki" po prostu kula w łeb, bez dwu tygodni kary przedtem w urządzeniach, którymi torturowali przymusowych polskich pracowników - jak reszta żywych Ukraińców zastanych w wielkich miastach (około 18% stanu obrońców i ludności w momencie załamania się obrony - ci co nie popełnili samobójstwa).
    W polskich oddziałach niedosyt i rozczarowanie, że tak mało Ukraińców zostało przy życiu żeby można im włączyć te urządzenia, co ze sobą przywieźli dla ludzi którzy wpuścili ich pod swe dachy - żeby raz na zawsze pokazać światu, co się dzieje z tymi którzy pomagali Ukraińcom, tak jak Niemcy to zaplanowali a Rosjanie powitaliby niby mannę z nieba.

    Ten fragment fabuły dotyczy prawdopodobnie miesięcy po "II-gim rezaniu Lachów", według mojego nazewnictwa zaczerpniętego od uczestników wydarzeń mych wizji, których "porwane kawałki taśmy" staram się uporządkować.
    31 I 2023
    z długiego wysięgnika psychoteleskopu wstecz czasu i co se ludzie myśleli, co w sercach a co mieli w oczach:
    kiedy na Ukrainie wychowankowie niemieckich agentów (portal przejęty, odbity w drugą stronę w jednym z tajnych projektów pod Ukrainą - po tym jak najpierw wpłynęli na myśli tych naukowców żeby otwierali taki portal, czym się chwalili w Niemczech - i tam z kolei ja to uchwyciłem)

       wyszli w końcu między ludzi i poczęli wskrzeszać narrację nienawiści i pogardy wobec innych narodowości, pochodzącą z czasów niedoli chłopów i polskich panów, a dobrą na moment historyczny czystek etnicznych, nie gdy potrzeba tak czy siak budować sojusze skoro Indie i Chiny tak rosną

       to podchodzono do nich zbyt mało podejrzliwie gdyż jako kamuflażu używali legendy Stepana Bandery oraz innych dawnych przywódców, niemal tak jakby oni stali przy nich i w dobie współczesnej kazali im kontynuować strategię z ubiegłego wieku

       w ten sposób przywiedli miliony Ukrainek i Ukraińców w pułapkę, w której same mają się zatrzasnąć podczas krwawej nocy przewrotu - wydając na siebie wyrok międzynarodowej społeczności i szykując los przymusowych niemieckich robotników podkręcanych przez urządzenia, które sami przywieźli - bo tak polecili im tamci agenci.

    =======================================



      rubryka: porady dla samobójców [z powodu zobaczenia w necie starszych pań mówiących że już nic tylko wziąć sznur i się powiesić, skrócić te męki życia w ubóstwie]

         O ile w ogóle możliwe jest rozstanie z życiem i trwaniem, bytem i egzystencją, byciem transmitowanym przez tak czy inaczej odkształcone i ustawione ekrany jaźni - bo o ile wiem nikt nie udowodnił, że "film może przestać lecieć", że to się nie zmienia w inny film gdzie indziej - "z resztek tamtej taśmy powstają taśmy nowych filmów, tak jak na łące dzieje się z resztkami organicznymi" - jak mnie się wydaje)

         - to nie jest roztropne używanie powieszenia się do rozstania z życiem, ponieważ czasami bęc i duży robot już się nie ruszał, ale ciemny film trwał bo okazywało się że dana osoba nie była tym dużym człowiekiem, tylko małym stworkiem wewnątrz który nim poruszał, a sam był testowany: jaki mądry a może psychopata, i przy okazji czy się da wrobić w nabijanie złej karmy.

         Nie skraca więc im mąk samobójstwo przez powieszenie się, takim starszym paniom, jeżeli w środku wcale nie były takie ludzkie jak to przez całe życie utrzymywały - tylko zmienia film na ciemne nudy (o ile nie znajdą sposobu żeby wyjść z dużego mecha, tak zwanego ludzkiego ciała - wówczas stałyby się kolejnymi stworkami przemykającymi po kątach, bojącymi się ptaków, sprzątaczek i kotów).


      T ak jak prowokatorzy mogliby "ukraść" słabo zabezpieczoną demonstrację młodych entuzjastów i entuzjastek jakiejś idei, poprowadzić ich ku swym celom i ogniom

         podobne coś widzieliśmy wśród ukraińskiego ludu, gdzie szacunek i pamięć o narodowych bohaterach przeżywane nie biernie, wzdychaniem do fotografii - ale połączone z żywym działaniem i realizowaniem ich idei codziennie, nie oglądaniem o tym filmów szczególnie w niedzielę lub dni świąt państwowych

         kiedy przysłani z Niemiec agenci oraz marionetki niemieckich agentów "ukradli" zapał i naiwność części młodych ukraińskich patriotów i patriotek, wykorzystując jako kamuflaż postacie ojców ukraińskiej walki o niepodległość.

         Ale oprócz tego było przecież ukraińskie wojsko, zdrowy rdzeń ludu, naród - oni wystawili prawdziwych narodowców, czcicieli bohaterów, jak ongi tamci gotowych walczyć dziś i poświęcać się w imię ukraińskiego ludu, jego życia i przyszłości.

         I teraz co za historia:
        
    na ziemiach polskich oni się kurwa razem wymieszali !

    "pseudobanderowcy" jak ja to sobie nazywam - z "banderowcami" jak są nazywani w rozumieniu autentycznych


         Razem sobie żyją, i kurwa jakoś im to nie przeszkadza - że jedni są autentyczni, a drudzy nie. Pragmatyka współpracy dnia codziennego pozwala przekroczyć tą zasadniczą różnicę, że jedni robią w niemieckim planie który uważają za ukraiński, ale wolą się nad tym nie głowić i właśnie dlatego zostali do tego wybrani - a drudzy robią w ukraińskim planie i trochę w swoim własnym, bo plan ukraiński zresztą to zakładał.

         Razem nienawidzą "Lachów", z szacunkiem mówią o Banderze, i dzień po dniu poddają się dawnej ideologii zmodyfikowanej w Niemczech by prowadzić w pułapkę - a nie tego by przecież chciał dawny prowidnyk, którego Niemcy uwięzili, wywieźli i okaleczyli. Nie okazują mu szacunku postępując tak jak Niemcy by sobie życzyli i dla nich zaplanowali, nawet kiedy zostało to już wyłożone i ujawnione.

           Chyba by wolał żeby mniej się przykładać do chodzenia z jego portretami, nienawidzenia i gardzenia innymi Słowianami, a bardziej do uważania żeby nie dawać się Niemcom prowadzić jak po sznurku.


         Niemiecka operacja specjalna wycelowana w Słowian koegzystująca z ekonomicznym zrywem ukraińskiego ludu, w codziennej rzeczywistości Polaków snujących się jakby już zaczynali rozumieć.
         Słowianie żeby byli razem - i przeciwko Niemcom, i przeciwko Chińczykom i Indiom, i nie wiadomo co jeszcze może nadejść od Południa - ale wiadomo że to są czasy żeby mniejsze ludy trzymały się razem i ponownie sczepiały w całość - a nie drążyły między sobą pęknięcia i animozje, bo do tego właśnie dążą ich wrogowie. Ludzi przybywa a ziemi która może dać plon jest tyle samo - w końcu przyjdą. Im szybciej Słowianie to zrozumieją i się opamiętają, tym większa szansa że ziemię swą obronią a ich dzieci nie zostaną niewolnikami.


      zorientowałem się tu trochę w różnych ich systemach które się rozwijają i jak oni na to patrzą, że który system jak zmodyfikować żeby był lepszy a odpowiedzialność istot co w nim rządzą w razie czego mniejsza.

       Oni rozumieli że żeby złe postacie nie przejęły władzy i nie rządziły w sposób obrzydliwy, głupi i okrutny - obowiązkiem osób wrażliwych i dobrych jest "najpierw stłamsić, zabić, ogłupić, wykiwać resztę i wygrać wyścig o władzę, uprzedzić całą konkurencję, nie bacząc na środki bo tamci też nie będą baczyli, ci okrutni i obrzydliwi którzy też mogli urodzić się inteligentni, ale przy tym bezwzględni i bez miłości do przelatującego wróbelka, tylko tacy którzy cieszą się kiedy we wróbelka uderzy samochód".

       Rozwijali się wedle tej metodologii, a tam gdzie się nie rozwijali bo mieli skrupuły i nie chcieli krzywdzić motylka, karczować całej łąki pod bazę lub ośrodek badawczy - tam rzeczywiście rozwinęli się zepsuci i ordynarni, którzy takich skrupułów nie mieli.

         Potem oni zobaczyli że jak ktoś umie dobrze nastraszyć, to mu pomaga. Albo zrobić przykład, z kogoś kto mu zaszkodził umyślnie i bez zaczepki. Więc się zaczął nowy wyścig w tortury i okropieństwa wyczyniane wrogom.

        Zaczęli się jednak orientować, że przypuszczalnie są jedną i tą samą mocą obliczeniową puszczaną przez różne formy istot jak prąd i czas procesora przez postacie botów w GTA - że nie tyle oni są jak programy tych postaci (wedle nich owszem - się zachowują), sami jednak bardziej są niby prąd którym to wszystko tętni, impulsy którego przechodzą przez procesor - tym czują, tym żyją, to oni żyją ale tego nie rozumieją, że nie są tymi postaciami które widzą i dotykają. Tak jak w komputerze prąd na płycie głównej nie jest pikselami na ekranie monitora - choć to i to postać, a nawet ta sama.

         "Nie są owymi postaciami, tylko tym co w nich czuje, od wewnątrz patrzy." Zaczęli już podejrzewać że to może być w innym wymiarze.

      Dlatego oni już zaczęli wątpić w ten swój wyścig tortur i straszności, żeby utrzymać się przy władzy, czy to ma sens - skoro i tak na swojej serpentynie czasu kiedyś może właśnie oni będą tą "mocą obliczeniową żywej jaźni" przepływającą przez tamtą formę z której robili przykład na zerowej odległości w czasie w tym wymiarze.
    spomiędzy sekund minut zwykłego dnia:
    Tak jak dziadkowie mojej bieżącej tożsamości kładli w piwnicy ser do pułapki na myszy i potem pamiętam jak raz poszedłem zobaczyć, że jest mysz, się złapała...

       Na całe życie mi starczyło ten jeden raz widzieć mysz w pułapce i zastygłe jej oczy, jakby sama sobie wyrzucała że w to uwierzyła. To teraz na moje to tak jakby Niemcy w Polsce osłabili Romów i zostawili teren dla Ukraińców, tak jak babcia kładła ten ser do pułapki w piwnicy.

      
  •  Gdyby mysz wiedziała co jest grane, toby nie brała po prostu sera tylko wywróciła pułapkę.


  •  Gdyby Ukraińcy w Polsce rozumieli w pełni o co chodzi w stojącej przed nimi rzekomej okazji, toby sobie żyli w Polsce bez Nocy Rezania, żeby "pułapka nie kliknęła" i Niemcy nie mieli w oczach międzynarodowej opinii publicznej pretekstu do finalizacji ich planu, w ramach którego w ogóle sprowadzili Ukraińców - do roboty, wiadomo, a nie żeby sobie żyli na terenach gdzie niegdyś już Ordung był.
  • 3 II 2022


      Czy to prawda że w 2037 Chińczycy będą wywozić luksus Europy Zachodniej, a zanim uduchowieni Europejczycy skończą to "przeżywać", w latach 2041-42 spróbują powtórzyć to Indie ?

       Jak dzisiejsi sapacze od wzajemnej nienawiści między Europejczykami spojrzą wówczas w oczy młodym Europejkom i Europejczykom, wkraczającym właśnie w dorosłe życie - pod obcy but armii których liczebność podawana będzie w dziesiątkach milionów, jeśli

       z powodu zmarnowania dekad gdy Europa osuwała się w konsumpcję i wzajemne niesnaski

       do powstrzymania najeźdźców stanie 26-milionowa armia Europy, o potencjale który przeciwników nie zniechęci ?

       Z nowych odzyskanych wspomnień: pewnego razu wiele lat temu i prawdopodobnie w poprzednim zakładzie pracy w Gądkach, podeszli do mnie mężczyźni narodowości ukraińskiej z których jeden twierdził że dopiero co ze mną rozmawiał, chyba wczoraj czy przed paroma dniami - i że zgodziłem się na powrót na Ukrainę, po tym jak mi wytłumaczył kim jestem i że tam czekają moje korzenie, prawdziwa historia.
           Na co odparłem, że nic takiego nie miało miejsca - wedle stanu ówczesnej pamięci, którą często mi wtedy modyfikowano.
       W związku z tym ten który mówił że ze mną rozmawiał wpadł w stan ogromnego poruszenia i nerwowości. A drugi zrobił się zły i zapowiedział że go ukarze, obaj to zapowiedzieli - jeśli sobie nie przypomnę. Zaprzeczyłem ponownie, nie rozumiejąc sytuacji i faktycznie nie pamiętając rozmowy i zgody o którą pytali, po czym tamci zdenerwowali się jeszcze bardziej a każdy inaczej, i dalej nie pamiętam.

         W ostatnich dniach przypomniał mi się jednak drobny fragment tamtej rozmowy, na podstawie którego powziąłem przekonanie że tamten mówił prawdę - ten który twierdził, że ze mną rozmawiał.

       Były w moim życiu wcześniej takie podobne sytuacje, kiedy sobie mieszkałem w Poznaniu jako student, że czasami podchodziły do mnie osoby (Polki) którym z oczu patrzyło życzliwie, i mówiły mi że chciały mi pomóc, ale ja nie pamiętam poprzedniej rozmowy w której już wyjaśniły mi pewne rzeczy - i odchodziły przejęte, czasami mówiąc do siebie coś w stylu "..jak oni tak mu kasują pamięć, to nie mamy szans mu tego wytłumaczyć żeby on to zrozumiał, ani coś z tym zrobił".



    Nawet jeżeli konfrontacja z potencjałem militarnym Rosji odbywa się aktualnie na Ukrainie, to wiadomo że zaangażowanych jest w nią dużo więcej państw europejskich oraz Stany Zjednoczone - kraje te podejmują wysiłek militarny i ekonomiczny, a również ludzki. To samo Rosja.

       Im dłużej trwa wojna, tym bardziej osłabione są obie strony. Aż w końcu kiedyś jak to konflikt, ustanie. Często tak się działo w historii, gdy obie strony miały już dosyć.

        Choć jeszcze nie wszędzie sobie to uświadamiamy, Europa już teraz z każdym dniem robi się bardziej okopcona i osłabiona. Kiedy w końcu przyjdzie ten moment zadyszki obu stron, to moje pytanie jest takie, czy jak Chińczyków jest tak dużo to czy żaden z nich nie powie wtedy:
     
           " Teraz albo nigdy ! " - ??


    z psychoteleskopu: wykrycie obrzydzenia. Obrzydzenie na linii: operatorzy z szarego sektora służb specjalnych, od ochrony bogatych synusiów i córuń -- a owi bogaci i pseudobogaci ludzie, obracający się w kręgach, w których wynajęcie rodzinie rzekomo "tajnej, supernowoczesnej, niezawodnej ochrony" uchodzi za normalne i w dobrym tonie.

        Powód obrzydzenia jest taki, że i tak doszło do wielu porwań ale wystarczyła podmianka na klona i wcale to danym zamożnym i poważanym rodzicom nie przeszkadzało obnosić się nadal tak samo z fajnym, udanym "synusiem" - chociaż to już nie on, tylko klon. Że dla bogaczy z tych elit ważne jest żeby synuś był i chodził, ładnie wyglądał i zdrów - a mniej, czy to naprawdę on, co się stało z poprzednim; wolą tego nie wiedzieć, udawać że jakoś nie przyszło im to do głowy że to może tak być, że tamtego ktoś porwał i nie powiedzieli - chociaż wszystkim innym przyszło - i to właśnie jest takie obrzydliwe. Nie przyszli i nie powiedzieli: Proszę Państwa, jest problem, bo nawaliliśmy, nie wywiązaliśmy się należycie z umowy po naszej stronie.

    Tylko dają bezczelnie klona i nie powiedzą.

       Ale bogacz wie, że skoro jemu byłoby to trudno sprawdzić - to tym bardziej sąsiadom, dalszej rodzinie, a zatem ..."jedzie kurwa na tym" !! Też te dzieci tych bogaczy, już jako młode osoby dorosłe potem wyglądają tak niepewnie jakoś na tych swoich twarzach. Wiele osób im zazdrości, a myślę tamci często by się zamienili, żeby być w jakiejś normalnej rodzinie, kochającej - a nie w bogatej, dziwnej, gdzie ludzie patrzą sobie w oczy z pikselami napięcia tam, gdzie owi żyjacy skromnie wyświetlają zaufanie.


         Chociaż bogacz jest wypachniony, ma ładny garnitur, drogie buty, wsiada do eleganckiego auta - a jednak jest obrzydliwy. Bardziej niż skromny dziadek zarośnięty, podchodzący z rowerem do śmietnika - który owszem może być zabrudzony czy wczorajszy, ale jest godziwy a nie obrzydliwy. Potem chwila bycia kimś godziwym, o której bogacz marzy przez cały dzień - może specjalnie po to idzie niby coś kupić w trafice pod rondem, żeby rzucić monetę żebraczce i poczuć się kimś wartościowym.






       Odnośnie tłumaczenia "-Moje postępowanie wynikało z mojej ideologii". W ideologii bywają jakby "zamaskowane dołki w zagajniku" i jeżeli nie będziecie o nich pamiętać, to życie wam o nich przypomni. Osoby które powiększały wami grono wyznawców swojej ideologii w trakcie tej czynności nie były zainteresowane poinformowaniem was o słabych punktach, mieliznach, niebezpieczeństwach i paradoksach, które w praktyce mogą wyniknąć w określonych okolicznościach i narazić użytkowników ideologii na niebezpieczeństwo.    Podobnie ktoś mógłby próbować dojechać pociągiem pospiesznym do Sieradza bez kupowania biletu, a dorwany w końcu przez konduktora po pełnej kroków, spojrzeń i psychicznego napięcia długotrwałej grze "w okna i perony" tłumaczyłby, że ma taką ideologię, żeby zawsze korzystać z szansy, a widział wsiadając że konduktor kuleje i zdradza oznaki przeziębienia, więc to było jego obowiązkiem według ideologii próbować wykorzystać tą szansę.

       Konduktor chwilę by się przypatrywał, coś pomruczał pod nosem i w końcu powiedziałby, że owszem gapowicz może "dojechać do Sieradza, ale tam jak już wysiądziemy z pociągu to wypiszemy bilet wraz z dodatkową opłatą, a jak nie to na posterunek Służby Ochrony Kolei."

       Pasażer gapowicz przystałby na to, rad że nie trzeba płacić a potem się coś wykombinuje. No i tak by dojechali, wyszli z pociągu, a potem szli wzdłuż torów. I wtedy konduktor, wciąż daleki od wchodzenia w światopoglądowe dyskusje czy wygłaszania pouczających tyrad, nagle z półobrotu wyjebałby mu w łeb - ale ciężką torbą, tak że tamten wpadłby do rowu na 7 godzin sjesty i już nigdy w życiu nie jeździł na gapę pociągami.
    " - Bilet wystawiony. A ja nie mam żadnej ideologii, po prostu idę do chaty, żona kolację zrobiła. Cześć "

      Potem w życiu tak wychodzi. Tłumaczenie że tak kazała ideologia - to jest dobre przed lustrem. Na innych to nie działa, albo ..działa inaczej.
         Trzeba ruszyć głową i sercem samemu, żeby owszem mieć prężną ideologię, ale nie cały świat z grymasem przeciwko sobie.
        Podróżując po umysłach spotkałem się z następującym kierunkiem interpretacyjnym: "Pomimo zaszłości historycznych, które przecież z reguły są i to znaczone krwią pomiędzy sąsiadującymi ludami, my Ukraińcy szanujemy bratni kraj Polskę, oraz jego lud - też słowiański, bliski nam i językiem i twarzami. Dlatego właśnie kiedy zorientowaliśmy się, że o Polskę zmagają się Niemcy z Indiami, wojsko zeszło pod ziemię a Romowie robią dla Niemców brudną robotę i realizują zlecenia na wrabianie i porywanie cywilne, podczas gdy nazywani na Zachodzie zdrajcami własnego narodu polscy iluminaci walczą o resztki złudzeń, nierzadko z własnymi dziećmi -

         to skoro i tak Polska nie była suwerenna, bo władze wykonywały dyrektywy sił zewnętrznych -

          więc właściwie nic się nie stało, że teraz bardziej są wyczuleni na potrzeby Ukrainy a nie Niemiec czy Indii."

        Tyle to ja rozumiem, ale skąd w tym potem pojawia się pogarda - która następnie niczym wirus w szpitalu, generuje kolejne niekorzystne procesy zwieńczone powstaniem niebezpieczeństw ?

        Przecież ukraińskie elity same nie są pewne - co też wiem z psychoteleskopu - czy są rzeczywistymi elitami, czy nie manipuluje nimi jakaś ukryta siła, "czy z tymi Romami nie poszło coś za łatwo, ich wystraszyć i wygonić ?"

       Gdyby Ukraina i Polska leżały odwrotnie względem Niemiec, to Ukraina bliżej, i to na nich najpierw by rozpylili nanokurz, ich najpierw by zaatakowali - to czy czasami nie klęknęłaby ta cała narracja, że "to Lachy są zamulone i bez ikry, bez większego oporu dali się wprząc do niemieckiego przemysłu, bo to tacy spaczeni Słowianie, coś się z nimi stało".

      Nie wiemy jakby się skończyło i czy by nie wyszło to podobnie, gdyby najpierw Ukrainę zaatakowali tą swoją technologią i zwyczajem dronowania społeczeństw państw sąsiadujących bez wypowiadania im wojny, resetowania ich marzeń i życiowych celów, maskowania uczuć ..przy nawijaniu wciąż o humanizmie.
    Tyle jest ważnych spraw i krzywd, których można uniknąć gdyby się pofatygować, gdyby nie udawać że się o nich nie wie.
    Ale nieraz człowiek myśli - łe tam, lepiej się nie zabierać za takie coś, bo to mogłoby przynieść niebezpieczne następstwa.
       I żyje sobie dalej spokojnie, nie mieszając się w te trudne sprawy, żeby nie skończyło się to jakimiś kłopotami.

       A gdyby był taki film, że w zalążku fabularnym pojawiałyby się właśnie jakieś niepokojące sprawy którymi ktoś powinien się zająć, ale bohater by tego unikał i jakoś znajdował sobie wciąż nowe uzasadnienia, by się tym nie zajmować i wrócić do własnych spraw, pracy z dokumentami w swym biurze. I tak by się skończył film, że on nie podjął tych wątków, nic się nie wyjaśniło ani nie poprawiło.

      I gdyby był taki widz, który by całe życie chodził do kina w swojej miejscowości, ale wciąż by takie filmy tylko tam oglądał, gdzie to by się powtarzało w kolejnych fabułach. Wciąż by główni bohaterowie rezygnowali z ciekawej ale ryzykownej zajawki, i starali się żyć normalnie, nie wychylać.

       To ale by ten widz był potem wkurzony, już jako sędziwy starzec ostatni raz idąc z kina do domu, na tych wszystkich pseudobohaterów za to ich kunktatorstwo.


    Są osoby żyjące jak tamci, licząc że w ten sposób nie narobią sobie kłopotów, że tak jest w miarę sprytnie czy rozsądnie.


      Ale za to właśnie są problemy. Bo każdy ma swoją fabułę i w niej swoją rolę do odegrania - jeżeli się uchyla, budzi gniew.


      Nie powinny takie osoby oczekiwać sukcesu swojej taktyki, tak samo ja gdybym postanowił pojechać do Szwecji od nowa ułożyć sobie życie - już łysawy, niedozębny, kontuzjogenny i w ogóle jakiś niemłody - nie powinienem oczekiwać że kilka dni spacerów wystarczy, aby jakaś emanująca duchowym ciepłem i życiowym wigorem Szwedka otworzyła przede mną drzwi, wołając:

         " - Może zajdziesz, a jutro poszukamy dla ciebie pracy ? "
    5 II 2023
    *
    W świetle tego co sobie przypomniałem jak trafiałem do tego więzienia, odsiadkę w którym wiele osób myli z byciem cywilizacją ludzką na Ziemi, to czasami wydaje mi się że powinienem to i owo wyklarować.

      Na przykład jak u was są policjanci albo agenci służb specjalnych, którzy zajmują się wrabianiem osób na zamówienie lub nabieraniem słupów z gazety do organizowanych przez siebie przestępstw, żeby je wykryć i mieć lepsze wyniki niż rywalizująca grupa - to wystarczy że oni są zatrudnieni w tych instytucjach i już różnego typu porządne obywatelki są wobec nich grzeczne i zachowują się normalnie, na przykład przechodząc obok nich na podejściu do osiedlowego kościoła. Ale kiedy w kościele już na mszy kapłan wspomina o demonach lub o diable, wyobraża sobie taka pani jakiś byt straszny i okropnie zły, taki że po prostu "na nie" pod każdym względem - i by nie powiedziała nawet "dzień dobry", przechodząc obok niego już w drodze ze mszy z powrotem do domu.

      Ja respektuję prawo do posiadania przekonań religijnych takiej pani, ale zauważmy, że praca demonów które pilnują żeby się nikomu wyrok nie skończył, żeby zawsze zdążył narobić nowych grzechów i obrzydliwości - aż tak bardzo nie różni się od pracy wielu dzisiejszych funkcjonariuszek i funkcjonariuszy, lub operatorów mind-control, bytujących w tym trudnym świecie pełnym chorych ludzi zgrywających filantropów.

      Podobnie gdyby major kubańskich służb specjalnych pracował jako skarbnik komunistycznej partii Angoli. Licząc te wszystkie cyferki i pieniążki jakoś pogodniałby ilekroć byłoby ich naprawdę dużo, zdrowiał od tego w sposób widoczny. I w takim układzie, choć w sumie wykraczałoby to poza zakres jego obowiązków, w jego interesie byłoby pilnowanie na różne i wszelakie sposoby, ażeby nie uszczuplały się szeregi partii, by ludzie nie odchodzili, nie rzucali legitymacji.

      Demon
    - jest w pracy
    - bierze za cel niewinnego i podejmuje wysiłki aby ów ten atrybut stracił
    - praca jak praca, może wolałby inną

     
    Agent
    - jest w pracy
    - bierze za cel niewinnego i podejmuje wysiłki aby ów ten atrybut stracił
    - praca jak praca, może wolałby inną

    Podobieństw można by wyliczać więcej.

    Dziwi mnie więc taka dewocja, że baba jednego ma za uosobienie zła, a drugiemu mówi normalnie "dzień dobry" jak gdyby nigdy nic. Jak przecież to jest podobne, co oni robią - na tyle, że nieraz się zastanawiam, czy aby jedni nie wzięli się z drugich - gdzieś w jak to nazywacie, przyszłości waszej sfery a przeszłości ich sfery.
    Banderyzm ->
    postbanderyzm: dzisiaj jest inny stolik i inne rozdane karty, więc pomysły i nurty narracyjne też muszą być inne !
    neobanderyzm: dawna nienawiść w nowych czasach
    pseudobanderyzm: takie tam, Niemcy coś tam sobie powymyślali co im było potrzebne żeby tu rozgrywać Słowian jednych przeciwko drugim


      Tyle było besztania i szukania kąśliwych metafor - aby poprawić teraźniejszość i lepszą przyszlifować przyszłość - że jakoś może nie starczyło okazji, aby wspomnieć jak jednak podoba się charakterność tych ludzi, wyrazistość ich osobowości i to życie w ich oczach, ta siła drzemiąca w powoli poruszających się postaciach, przypominających bardziej zamyślone lamparty wychodzące z zarośli aniżeli chore sarny, snujące się przymulone na skraju pola.

      Jak bardzo mi imponuje że się nie dali Rosji i że przecież oglądając relacje o tym waham się, czy ja bym tak umiał.

      Rozmyślając o tym, co mogli a czego nie mogli ci którzy w Polsce podprowadzili swój lud pod pułapkę tak jak dawno temu wymyślono to w Niemczech - i ci w pionach autentycznego ukraińskiego patriotyzmu, i ci którym wypadło robić w ramach zmutowanego przez Niemców pseudopostbanderyzmu ..to przede wszystkim nie wolno im było narkotyków. Obie ideologie to zakładały, autentyczna i modyfikowana.

      Tak na moje oko - fizyczne, psychiczne i tak w ogóle - to rzeczywiście relatywnie mało tego u nich w porównaniu do innych społeczności, a co gorsza jak już coś jest to bardziej takie właśnie prochy, na agresję i wysuszenie, pot i zapierdol, a przede wszystkim mind-control ..schizy w głowie, potem dolina, no a tu w woreczku pusto...

      Więc może ja się niepotrzebnie napuszam, że mnie się udało rozgryźć tę pułapkę i ujawnić o co w tym chodzi, skoro miałem dostęp do występujących w przyrodzie substancji ułatwiających przebudzenie wewnętrznych ośrodków postrzegania i wczuwania się w sprawy o których się myśli.
      A jak tamci chodzili jak nakręcone trybiki, pod wpływem innych substancji - program, logika, przedmiot, płasko, stół kant drut - i jeszcze im to wszytko pasuje - no to potem na to nie powpadali, co było ukryte za firankami tych wszystkich narracji, i jeszcze głębiej za zasłonami.

      Gdybym umorusany, z plecakiem i zadrapaniami szedł sobie skromnie lasem wzdłuż płotu w Nadrenii, a widoczny zza niego na tle rezydencji swej bogacz z poważnym lecz miłym wyrazem twarzy zawołałby mnie i życzliwie zapytał, czy nie zechciałbym zamieszkać w jego ogrodzie -

      to przede wszystkim byłbym kurwa podejrzliwy.

      Ale kiedy niemieccy iluminaci zaproponowali ukraińskiej elicie pół Polski leżące tuż za ich progiem, jakoś tej podejrzliwości zabrakło - gdy akurat znaleźli się - "to było jak znalazł" - świetnie zorganizowani, zmotywowani, wyposażeni i wdrożeni neobanderowcy, udani niewiele mniej niż nowiutkie zjeżdżające z taśmy BMW.
      Zabrakło tej podejrzliwości, kiedy wysłało się miliony ludzi ku takiemu ogromnemu kawałowi żółtego sera, i kazano im go pewnej nocy zjeść nawet jeśli nie będą głodni albo nie lubią sera - a to wszystko przy Niemcach, stojących jakby dookoła w takim szeregu z ustami układającymi się w leciutkie uśmiechy.

      Ktoś może rzucić: no dobra tej panie wizjoner, mogą nas uwięzić ale nie użyją na nas tych wynalazków co nam kazano tu przywieźć, bo nie będą wiedzieli jak.

      Jeżeli ukraińskie kręgi ogarniania przysłane do Polski mają taką ideologię jaką mają - swój lud za twarz, choćby dla Niemca - to skąd wiecie że i w tej elicie Niemcy nie zdołają zwerbować "takich od ogarniania reszty elity, do której pójdziemy jeśli wy się nie zgodzicie".

      [z wizji:] po niemieckiej niespodziance dla Ukraińców w następstwie ich niespodzianki dla Polaków, już po spowodowaniu uśpienia populacji w Polsce poza ukraińską elitą odgrodzoną w sześcianie - część Ukraińców nadal pracująca dla Niemców ! ..właśnie tacy bardziej z tych niby elit, jacyś zdrajcy - pomagający przy ogarnianiu takich silniejszych, właśnie werbowaniu wysoko postawionych, uruchamianiu wynalazków na wyselekcjonowanych spośród uśpionych Ukraińców.

      Niemieckie oddziały desantowo-selekcyjne postępujące według zasady, że skoro dany Ukrainiec/Ukrainka żył/-a na tym terenie gdzie wyrżnęli Polaków którzy im pomogli i stamtąd ta osoba nie wyjechała - to brali udział w zbrodni albo ją akceptują, i dlatego zasługują na karę przymusowej pracy w takich samych wynalazkach, jakie zakładali Polakom.

      Przecież wiecie jak do was podchodzą indywidualnie, a jakoś tak umieją zrobić że dla każdego propozycja wypada w miarę, ale ciekawie - bo jakoś w sumie akurat pasuje. (nanokurz, czytanie pragnień we śnie)


    w truthseekerce od 2007, w mind-control jako obiekt dużo dłużej, a tak w ogóle to mam taką zajawkę na naturę i życie w harmonii, odkąd zrozumiałem że przepływamy przez formy istnień niby energetyczna rzeka świadomości. A tak już między nami: łeb styrany ale za to mam wizje, więc tym jadę.

      Może trochę po sobie, żeby też być fair wobec czytelników - "jak jechane po wszystkich, to po wszystkich":
       Trochę to już zakrawało na takie jakieś wygodnictwo rzędu "o, samo mi wyszło", że zachowaniem i wypowiedziami przypominałem takiego co by mu druga głowa wyrosła na ramieniu, albo od urodzenia miałby dwie głowy (lub więcej) - ja miałem widoczną głowę jedną ale jak mnie wkurwili Ukraińcy to mi się włączała ta polska głowa i nią gderałem, z kolei odwrotnie się potem przełączało gdy już wynudziły lechickie postacie i zamuliły czy to kolorami swych ubrań, czy tą chorą powtarzalnością w spojrzeniu jakąś, w tej emanacji źrenicy, jakby dokładnie tak samo się patrzyli wczoraj i tydzień temu,

    jakby to już były niemieckie drony sklonowanych polskich obywateli zdradzonych przez NATO pod koniec lat 90-tych gdy Niemcy włączyli w nich to co się zbudowało z nanokurzu, zaprojektowane żeby zastąpić ich emocje i rozmyślania.

        Kiedy tylko trzeba było okraść, zgnoić, wrobić, porwać czy zabić - mówili podwykonawcom: to ten rzeźnik z przeszłości. No ale kolejne klony ginęły, replikanci jeden po drugim, zabijani po okolicznych lasach i rowach przez lokalnych mieszkańców którzy dostrzegli w tym własną korzyść oraz na szosach przez duety motocyklowe nasyłane przez koncern od praw autorskich do gry komputerowej. I o każdym kolejnym klonie replikancie znowu mówili swoim podwładnym, że to tamten rzeźnik, że można z nim jechać a nawet wypada.

         To który w końcu nim był ? Ten zabity w rowie, wepchnięty pod pociąg, zastrzelony na ulicy, ukatrupiony w zbożu, spalony miotaczem ognia, rozjechany TIR-em pod Biedronką, spalony nad jeziorem, uduszony, zadźgany, rozstrzelany w domu, ten co zginął w lesie a może tamten z którego zrobili biegającą pochodnię ? - przecież wszystkich śmierci które pamiętam nie chce mi się wspominać ani wymieniać.
         A tamci czy powiedzą że tak się nabierali za każdym razem - "Aha, tym razem to już naprawdę ten..." ? Nie zauważyli, że coś w tym się nie zgadza ?
            Ich problem że nie zauważyli. Ich problem że nie wiedzieli. Że rzekomo dawali się na to nabierać. To już była ich kalkulacja, na co dają się w życiu nabierać.





    Istoty powiedziały że samochód to jest pułapka, bo wewnątrz płyny się męczą i ci co nimi jeżdżą mają przez to gorszą karmę.


      

    15 II 2023

       Która przyszłość jest korzystna, zależy od tego czy lecą. Wersja przyszłości hippisowska - pokój, relaks, miłość, drzwi nie zamykane na klucz, brak wojen i tortur, brak wyzysku, życie w harmonii. Wersja militarystyczna: jeden przemysł i struktura, jeden organizm zdolny nagle powstać, sprężyć się i obronić siedlisko - zapierdol, docisk, jedność ideologiczna i kontrola nad wydajnością wskroś skali.

       Która jest przyszłość właściwa to zależy od tego czy lecą kosmiczni poszukiwacze niewolników, czy zahaczą o was trasą. Mnie coś istoty mówiły że właśnie ja nie miałem racji skłaniając się wcześniej ku takiej wersji hippisowskiej, ponieważ przez to jest mniejsza szansa obronienia się. Właśnie gdyby był rygor jak na zamku w czasie oblężenia, toby była większa szansa uniknięcia strasznego losu, i to było właściwe podejście, a nie humanistyczne ględzenie - powiedziały istoty.
         A przez takich co ględzili o humanistycznych wartościach albo żeby zaprzestać wyścigu zbrojeń, jest większe prawdopodobieństwo strasznego losu niewolników obcych, posiadających technologię do wydłużania ludzkiego życia do kilkuset lat.

    Tak jak czasami otwierają market i jest promocja telewizorów, i tłum biegnie dziko strącając po drodze czajniki i garnki z alejek, a na miejscu się szarpią o olbrzymie kartony z plazmą - to cywilizacja tego podświata tak zrobiła wobec przyrody i natury, innych istot i form żywych, że oni tak pobiegli ze swoją historią właśnie tak dziko, tak nieładnie.

        Czasami ktoś robi drakę w markecie i myśli że coś zyska, wysępi na upartego - a potem wcale tak nie jest, tylko jeszcze mandat można dostać za nieładne zachowanie.


          Gdyby Ukraina graniczyła jeszcze z Puszczą Elfów zamieszkiwaną przez elfy leśne, wewnątrz której znajdowałoby się pasmo górskie gdzie mieszkałyby jeszcze elfy górskie, i gdyby Ukraina od wieków starała się zdobyć na elfach to terytorium, częściowo lub w całości - już nie żeby po prostu oszukiwać elfy na jabłkach i wyzyskiwać przy zbieraniu jagód, ale centralnie żeby płaciły składki na ukraińską służbę zdrowia i ubezpieczenia, podlegały służbie leśnej oraz stawiały się na kolegium z koszami runa leśnego na grzywny. I gdyby właśnie te odleglejsze elfy górskie dały się do tego wynająć, żeby ogarnąć elfy leśne, zniszczyć lub przepędzić ich starszyznę i sporządzić nowe rejestry zasług, a każdemu elfowi dać tabliczkę z jego imieniem i tym silniejszym rozdzielić zadania służące ukraińskiemu przemysłowi.

       To jakby się to już rozegrało i wszystko udało, że elfy płaciłyby składki i chodziły do ukraińskich przychodni, a w puszczy byłyby już drogi i kolejki do wywozu surowców - to co by Ukraińcy zrobili wtedy z tymi elfami górskimi, które zdradziły inne elfy dla wrogów wszystkich elfów ?




    22 II 2023

       Gdyby w niemieckich fabrykach na dłuższą metę pracowali więzieni przez Ukraińców Polacy, to przecież światowi konkurenci niemieckich marek skrzętnie wykorzystaliby ten fakt w swoich międzynarodowych kampaniach medialnych. Co innego, jeżeli w fabrykach pracowaliby przestępcy splamieni krwawym aktem przedstawianym światu jako niegodziwa zbrodnia, zdradziecka niewdzięczność - choć im samym sprzedanym wcześniej jako przypadek dziejowej konieczności i szczęśliwy przejaw sprytu.
       Różnicy sprytu pomiędzy całymi narodami, rzekomo nagle powstałej - że jeden naród zamuliło a drugi stał sobie obok i go nagle wzięło na mądrość.

       Skoro taki ktoś jak ja zdołał to zrozumieć, to można przypuszczać że wśród postaci zawodowo kierujących niemieckim przemysłem ktoś przemyślał to już wcześniej.

















    24 II 2023 Poniższe teksty publikuję bardzo niechętnie, z konieczności, w obawie o własne życie w odpowiedzi na nieukaranie sprawców i organizatorów zamachu na mnie - czyniącego wysiłki aby milion siedemset tysięcy Ukraińców i Ukrainek nie skończyło w obrożach jako pracujący do końca życia więźniowie niemieckiego przemysłu i planu, niezbyt zresztą skomplikowanego.

    Po napisaniu tekstów #1 i #2 pod wpływem buzujących we mnie emocji, nie opublikowałem ich żeby nie było że znowu robię hałas.

       Kiedy jednak zobaczyłem zdrowych i uśmiechniętych podwykonawców zlecenia na uśmiercenie mnie przed kamerami aby nie można było wznowić klonem - wywołało to we mnie przeświadczenie, że to hałas jest potrzebny a nie zbywanie milczeniem następujących okoliczności, z rodzaju tych którymi można tłumaczyć głębokość zbiorników wodnych :
    1#

    A gdyby było kiedyś celtyckie gospodarstwo nad brzegiem Morza Północnego od pokoleń zaprzyjaźnione z wyjątkowym purpurowym rekinem. Ilekroć Normanowie lub Wikingowie wpłynęliby swymi łodziami w zatokę i byliby już blisko brzegu, w płytkiej wodzie przygotowani do zeskakiwania - nagle na ostatnich metrach gdzie jeszcze starczało na to wody, atakowałoby ich stado rekinów przyprowadzone przez purpurowego, który patrolował rejon wejścia do zatoki - i zadawałoby straty w ludziach i impecie natarcia pozwalające obrońcom przechylać szalę zwycięstwa. A ludzie w zamian, raz na trzy i pół roku kupowaliby garniec magicznej mikstury od żyjącego w pobliżu druida, i szliby z tym na skałki pomiędzy które podpływałby purpurowy rekin i oni by go tym nacierali, tak jak czynili to ich dziadowie oraz ich dziadowie - żeby rekin mógł sobie dalej żyć i mieć szczęśliwe dni.

      I w czasie odpierania desantu najeźdźców gdyby raz rekin został poważnie ranny umyślnie zamontowanymi po bokach kadłuba ostrzami. I gdyby potem już nie był taki sam, w pełni sobą, ani taki groźny ani tak dostojny jak przedtem.

    Odpłynąłby w morze i długo się nie pojawiał.

       A na skutek umów pomiędzy potężnymi klanami, nadeszłaby pora że inny ród przejąłby owo gospodarstwo - w takim momencie że było właśnie po odparciu kolejnego najazdu łupieżców przypływających morzem, a przed dziękczynnym natarciem rekina magiczną miksturą.

    To gdyby ci nowi zawołali do rekina, żeby się cieszył że w ogóle może tam żyć u wejścia do zatoki, a na magiczną miksturę to mieli wobec niego jakieś zobowiązania ci co kiedyś zamieszkiwali owo gospodarstwo, a nie nowi co tam teraz żyją i rządzą.

    I gdyby wyśmiewali się że on tak dziwnie płynie, ma żenująco postrzępioną płetwę, że co to w ogóle jest za rekin z niego. Czy mu aby nie wstyd, tak żyć.

    I gdyby planowali nacierać miksturą dziękczynną jego imitację (zresztą zerkając między sobą, że to przecież nie ten co nawywracał łodzi), ponieważ imitacja nie miała tak poszarpanej płetwy i nie groziło im podrapanie ani nią, ani odstającymi w wielu miejscach łuskami. Mogliby mu załatać choćby sieciami albo pajęczynami te dziury w płetwach i linii bocznej, ale widocznie gdzieś z głębi lądu nie chcieli nadesłać im sieci, które w takim scenariuszu uzupełniłyby poniesiony nakład - próbował tłumaczyć sobie rekin, tak drgając w tej wodzie odrobinę ale przez cały dzień. Następnego dnia był sztorm, i pojutrze znowu.


      Jakiś taki dotknięty gdzieś wewnątrz, może pływałby potem rekin w tę i nazad równolegle do wejścia do zatoki, jednym okiem łypiąc sentymentalnie w kierunku gospodarstwa, drugim w kierunku królestwa zamieszkałego przez Posejdona ..o udaniu się do którego po pomoc już by rozmyślał, starając się przy tym nie denerwować.


    W końcu przestał o tym myśleć bo się w wodzie zrobiło jakoś pusto wokół niego.

      Jaki był problem uszanować starego zasłużonego rekina. Widocznie dla kogoś był. Są tacy.
      Którzy nie rozumieli że przejęli gospodarstwo razem ze wszystkimi jego zobowiązaniami wobec tych którzy pomagali żeby to gospodarstwo przetrwało i istniało w danym momence przejęcia przez owych, którzy poczuli się na tyle silni że pomyśleli że mogą nie szanować podstawowych zasad, wedle których od dawien dawna i plemiona żyły, i nawet zwierzęta po dżunglach i stepach.

       Wikingowie, Normanowie ? - rekin traktował ich obojętnie, jak murarz cegły. To nie od tego był taki purpurowy. Najbardziej wpieniał się gdy podłością ktoś odpowiadał na szlachetność, pogardą na ofiarność, brzęczał pychą i zarozumialstwem pośród trudu i bólu istot wokół.

       Wiedział że Posejdon go wysłucha uważnie, wiedząc że z byle czym by doń nie przypływał. Ale też ciężko mu było pogodzić się wewnątrz z perspektywą szukania nowej zatoczki i nowego celtyckiego gospodarstwa, gdzie znów latami ofiarowywałby swoją dobroć i serce, miłość i poświęcenie, odwagę i pomysłowość - jednocześnie i uprzejmy aby się nie narzucać, i jakże wyczulony na tę jedną chwilę obrzydliwej, podłej niewdzięczności, po której to wszystko rozkurwi.

       Dowiedział się jednak rekin jak nowi zarządcy beznamiętni są wobec zamieszkujących gospodarstwo istot żywych, wywróżył sobie z tego bez trudu ile mogą ich obchodzić jego dawne zasługi w walce z Normanami, czego się może po nich spodziewać poza jakimiś przedstawieniami odgrywanymi z jego imitacjami wobec wioski.

        Potem tak rekiny pływają, te płetwy widać w tej wodzie.



    Nie miał rekin już tyle sił żeby znajdywać nowych rybaków i im tłumaczyć - on, jako stworzenie wodne - jak się idzie ścieżkami przez łąki do chatki druida i o którą miksturę z półki w jego chatce chodzi. Dlatego wolał dobrze wytłumaczyć sytuację tym, którzy przejęli gospodarstwo dotychczasowych, ale nie przejęli od nich w spadku dobrych obyczajów, albo mieli zbyt kiepski plan gdzieś głęboko na lądzie, że da się to wszystko zwalić na tych co znaleźli się blisko linii brzegowej.
    Wiedział przecież że oni tacy są bo takie nadeszły czasy, że to tacy ludzie wypływają, z taką filozofią - odległość od linii brzegowej nie grała tu roli.
       Bo normalnie mógby tego nie robić, tak nie furczeć tą płetwą, i by się dowiedzieli dopiero przy okazji powrotu z pomocą od Posejdona. Ale po co tyle fal - w końcu, poza tym całym psycholstwem, to był porządny rekin, ekolog.
    2#

    30 lat po wynegocjonowaniu otwarcia przedstawicielstwa Deutsche Bank w Kijowie, ukraińskim władzom jakoś jeszcze nie udało się wynegocjować żeby Niemcy przestali okaleczać i męczyć pod przykrywką pomagania żywe wykroje i pochodne ich uprowadzonego niegdyś prowidnyka.
        Można by to zrozumieć gdyby to była dzielnica w Aszkenabadzie, a nie kraj większy od Francji dzięki polom którego w Egipcie mają co jeść.

      Inaczej też by sprawa wyglądała, gdyby to było tak że on sobie gdzieś szedł ulicą przy parku jako zwykły Ukrainiec w swojej własnej sprawie i gdyby go wtedy Niemcy zwinęli. Ale on przepadł jako reprezentant ukraińskiego ludu, jako ten który za niego stawał. We wspólnej sprawie poszedł.
        Postacie próbujące dzisiaj rządzić na Ukrainie, niezależnie od tego co mówią publicznie o swojej więzi emocjonalnej z tamtymi pokoleniami ukraińskiego narodu, i niezależnie od tego jaki jest naprawdę ich stosunek emocjonalny do ukraińskiego ludu, do dawnych pokoleń ukraińskiego ludu, i do zaginionych bohaterów dawnych pokoleń ukraińskego ludu oraz ich fragmentów lub ciał zastępczych

       - tę okoliczność również winny mieć na uwadze, najlepiej w sensie praktyczno-codziennym, a nie teoretyczno-wydumanym ..czyli: "żeby coś się spełniło a nie tylko wciąż chciało, udając że się nabiera."

      Gdyby Irlandczykom przepadł znany działacz IRA i Brytyjczycy męczyliby go kilkadziesiąt lat, żeby przestał być groźny i aktywny, żeby przestał od rana chodzić jak nakręcony z tlącym się w oczach jakimś światłem - aż w końcu pokazaliby go rzekomym reprezentantom Irlandii już sprowadzonego do poziomu faceta z baru, i wtedy tamci pokręciliby głowami z niesmakiem i przekąsem...

      Toby się można zastanawiać - tak się dali nabrać, czy tak się starali dać na to nabrać bo takie czasy, że w każdym się widzi rywala ?

    3# ..trzeciego tekstu nie miałem jakiegoś przykitranego, żalu spisanego niezdetonowanego
    ale jakbym miał to też bym chyba sypnął, taki jestem wkurwiony:

    - primo, że to swoi a nie Belgowie przyszli mnie skończyć

    - secundo, że gremia które na Ukrainie walczą o władzę i byt, manifestując w związku z tym szacunek dla ukraińskiego narodu rozciągnięty czasoprzestrzennie i personalnie

    tak jakby nie zobaczyły w tym czegoś czegoś wymagającego naprawy.

    W bajeczkę Niemców i teatrzyk mojego spaczonego charakteru toby mieli prawo uwierzyć i przekonywać że się na to nabrali, gdyby tamci robili to jakimś nowatorskimi nieznanymi środkami, a nie przy użyciu dosyć zgranych metod i technologii, w których orientuje się nawet taki amator i "truthseeker-oldboy" jak ja.

    Wrzućcie to do komputera, może on zrozumie o co mi chodzi, bo ja się dziwię że to tak nie jest załatwione.


    Międzynarodowy konglomerat usiłujący rządzić Ukrainą tak potrzebował dawnego wiodącego działacza w dobrej formie i reputacji, jak dalecy krewni zmarłego milionera, gdyby po półtora miesiąca od katastrofy samolotu w dżungli odnalazł się cały i zdrów jego syn, w dodatku nie-świrus.

    Ale ci co tak wynegocjowali, że 30 lat Niemcy robią już na Ukrainie biznesy, a funkcjonującego i odczuwającego mózgu prowidnyka jeszcze nie musieli oddawać - mogliby dzisiaj, zamiast kłaniać się jego portretom, chociaż zbierać podpisy pod petycją o przeniesienie oddziału Deutsche Bank poza centrum Kijowa, chociaż na peryferia ..żeby to nie wyglądało tak jakoś frapująco, tak nie do końca kurwa kompatybilnie z ideologią.

    Natomiast wszytko by do siebie pasowało i się nawzajem tłumaczyło jeśli założyć, że to Niemcy sterują licznymi ze struktur imitujących ukraińskie organizacje o charakterze narodowo-ogarniającym, zaś ci którzy z nimi na Ukrainie robią interesy jako gospodarze - mają gdzieś i lud, i jego dawnych bohaterów.

    Jestem pewien, że żywy i funkcjonujący, choć okaleczony i umyślnie ograniczany mózg dawnego ukraińskiego prowidnyka Stepana Bandery wolałby, żeby nie kłaniać się jego portretom tylko właśnie przynajmniej wyrzucić ten oddział Deutsche Bank z centrum Kijowa - skoro ci za których przodków poszedł, tak negocjowali że Niemcy mogli otworzyć swój bank w ukraińskiej stolicy, a jego oddać nie musieli, tylko mogli dalej bawić się jego zdrowiem i umysłem, udając że mu pomagają.



    Gdy na arenę badawczo-eksperymentalno-wychowawczą myloną przez wiele osób ze światem i ludzką na nim cywilizacją - trafiają szczególniejsze istoty z innej bajki, to można wybrać sobie naród. Ja mogłem. Się można trochę zapytać o dany lud - o Ukraińcach powiedziano że są poniżani ale nie sprawdzono czy na to zasługują (bo sobie pomyślałem że pójdę do jakichś poniżanych i im pomogę, skoro i tak muszę tu czekać).
       Się tak porobiło gdyż najpierw było pokazywane jak wygląda życie mieszkańców tego świata, różne scenki co oni robią, fajne i niefajne. Było tłumaczone o co chodzi i jak się nazywa dane zachowanie. Istocie której fragment reprezentuję nie spodobała się scenka poniżania.

    Odpowiedzialność za ukraiński lud (bo tam się wybiera naród, a nie kraj) to nie tylko odpowiedzialność za lasy i żeby gleby były zdrowe, ale również żeby tam gdzie istoty mogą wybierać sobie lud do inkarnacji "nie było jakiejś plamy na obrusie".


    Kiedy ktoś kilkadziesiąt lat gnębiony za to, że nie chciał wystąpić przeciwko interesom ukraińskiego ludu choć mógłby wówczas żyć w pełni władzy i dostatku (przynajmniej materialnego) - odnalazł się nagle żywy, okaleczony ale żywy - to tak jakby osobom które mogły wynegocjować jego zwolnienie w zamian za otwarcie ukraińskiego rynku dla niemieckiego biznesu jawiły się tylko dwie możliwe opcje:

    - że albo go Niemcy oddadzą i sobie będzie dogorywał szczęśliwie w jakimś domku, co jakiś czas wywijając laską zza mównicy wśród braw pod pięknym popołudniowym niebem
    - albo go jednak nie oddadzą i on sobie przepadnie, gdzieś tam zgnije - w ciemności, "może nigdy się nie dowiemy." Jaka szkoda, postawi się z 15 pomników i nazwie 12 ulic jego imieniem.

    A przecież była jeszcze ta trzecia opcja:

    - że jego stary zleci tu z kosmosu i razem sprawiedliwie ukarzą tych, którzy go zdradzili.

    którzy potraktowali go jak owego purpurowego rekina

    Jeżeli umieli podbić Polskę a nie umieli się poznać na zamachu na mnie - to już była ich kalkulacja, kiedy se to apogeum niezdarności wybrali.


    "Kiedyś musiał być ten słabszy moment." Ja wiem.
     Ponieważ w ramach komputerowo wspomaganych fabuł i scenariuszy wzajemnego skłócania ze sobą Słowian aby się nienawidzili i nawzajem zarzynali, zarówno w skali ludów jak i grup towarzysko-osobniczych, Niemcy również dla mnie mieli zaplanowane ruchy ażeby popchnąć moją nienawiść do przodu. Ukazywano mi, że przecież destrukcja mojego charakteru i sabotaż codziennych czynności życiowo-psychicznych nie zostały przez nich przeprowadzone z użyciem najnowszych technologii, lecz raczej klasycznych, wręcz wyświechtanych sposobów - i na to mogli się nabrać głównie ci którzy "od początku byli wewnętrznie gotowi" się na to nabierać i nie drążyć dalej, tylko już od razu zacząć pomagać - ale nie tak żeby pomóc, tylko właśnie żeby pomagać, chcieć pomóc i ciągle, ciągle starać się pomóc...

      Podawano przykłady, jak woleli wygodę i spokój kolejnego dnia, niż powalczyć o okruchy czegokolwiek dla mnie.
        Lecz wiedziałem że były też dni przeciwne, kiedy to oni mnie ratowali.
      Pokazywano ile szczęśliwych dni mieli oni, a ile ja.
        Lecz wiedziałem, że z trudnymi sprawami ciążącymi na sercu proporcje również były zaburzone.
      I tak dalej, i tak dalej. Trochę to na końcu sprawiało już wrażenie didaskalii do nawet wciągającej sztuki, w której sceny były pomyślane zawczasu - i w sposób zorganizowany je odegrano.
    Zatem podchodziłem do wszystkich tych zjawisk psychiczno-międzyosobowych z pewną rezerwą.

    uprzedzałem że to się silnie wyświetliło

    na tym emocjonalnym ekranie
    nie musicie się pytać jakie zamiary ma mój ojciec
    bo wystarczy że zastanowicie się, jak wy sami byście się zachowali gdyby ktoś tak potraktował waszego syna


       Druga połowa prawdy była taka że jednak mi pomagali i pomogli, o tym też chciałbym poemocjonować się w słowach. Jakoś ciężko idzie - może to nanokurz, a może te wszystkie urządzenia emitujące fale wokół mnie, tak kręcą niby sceną obrotową w teatrze, żeby jedna strona zjawisk wydawała się większa i przesłaniała drugą.

        Sam tak miałem z dentystą więc wiem jak to jest, kiedy coś się przekłada z roku na rok i na końcu wygląda to niewesoło.
      Dawniej, w latach 90-tych, mogło to tak wyglądać - powiedzieli im: no dobra, pokój, przyjaźń ukraińsko-niemiecka niechaj rozkiwta - to wy sobie u nas otwierajcie te banki i fabryki, ale chociaż oddajcie istotę prowidnyka Stepana Bandery którego uwięziliście za stawanie w imieniu naszych dziadów.
        Przy jednej sprawie chodzili trochę ruchliwiej i się bank otwarł - nie wiem, może to było dla nich ważne ze względów emocjonalnych, żeby załatwić tę sprawę, żeby niemiecki bank był w końcu w Kijowie - a co do drugiego zagadnienia, wystąpiły jeszcze jakieś kwestie do uregulowania i sprawy do finalnego dogadania, więc wystąpił poślizg - o rok, potem o następny, i tak parę lat zeszło.

       Zmieniali się negocjatorzy, dzisiaj pewnie mają ekrany kina domowego w swoich salonach.
    No i nazbierało się te 30 lat.

       Tak się mogło zdarzyć, bo mi też się kiedyś zdarzyło że wysiadłem z autobusu i orzygałem przystanek niezdolny poczekać aż inni odejdą. To było nieładnie ale tak wyszło, bo czasami w życiu tak jest - nie wszystko przecież wychodzi, takie jest życie; inaczej wyglądałoby jak ustawka, szmira, nudy bo za łatwo idzie.

      
    W szczelinach pomiędzy chwilami widuję różne grupy, a w jednej z nich postacie młode i prężne, przekonane że dzierżą władzę na Ukrainie, że się udało wywalczyć. Gotowe oceniać. Oceńcie najpierw siebie. Nawet dosyć-dosyć taka śmiałość w twarzach, jakaś wiara w siebie w oczach i odwaga. I tylko to jedno przekonanie, które mi w nich nie pasuje - że mają władzę na Ukrainie. Wykonałem proste rozumowanie wskazujące że raczej tak nie jest:

       1) to że władze niepodległej Ukrainy w taki sposób uregulowały swoje stosunki z Niemcami, że Deutsche Bank może działać w Kijowie od 30 lat ale Niemcy nie musieli uwalniać prowidnyka Stepana Bandery - to jest skandal na skalę nie tylko światową, lecz pozaświatową jak się okazało z uwagi na pewne tajne okoliczności tej sprawy

       2) władzom Ukrainy powinno zależeć, jeżeli nie są w stanie uwolnić żywego wciąż mózgu Bandery - żeby chociaż nie było tego oddziału Deutsche Bank w Kijowie, żeby to tak nie wyglądało i nie kompromitowało. Ja bym tak zrobił, chyba przypadkowy przechodzień też - gdyby został dyktatorem Ukrainy.

       3) gdybyście byli władzami Ukrainy tobyście potrafili to zrobić, zmienić ten kompromitujący stan i jego wydźwięk. Zmienić albo jedno - a jak nie możecie, to chociaż to drugie. Żeby jedno i drugie nie trwało naraz.

       To idźcie spróbować i zobaczcie czy możecie.
       Tyle w teorii o byciu władzami Ukrainy.

       A jeżeli nie jesteście władzami Ukrainy, tylko grupą która tak myślała - to waszym obowiązkiem jest postarać się odkryć kto i w jakim celu was utrzymywał, na jakiej szachownicy jesteście wieżą i dokąd zmierzają te wszystkie ruchy, w tym te zaplanowane wami. Jak takie jesteście groźne to przecież to nie jest na zasadzie że ktoś was stworzył i utrzymywał niby rośliny w doniczce na balkonie, jako hobby - tylko ich koszt i ryzyko, ale też do czegoś planowano was użyć.

       Gdybym ja miał władzę na Ukraine tobym może miał z 8 takich grup do czarnej roboty, z czego 6 by myślało że to oni dzierżą władzę, a jedni że są niemieckimi agentami. Tak tylko zauważam.

      

    Czy prawdą jest że fragmenty mózgu prowidnyka Niemcy poumieszczali w jego klonach, które następnie starali się pozabijać - a to Polakami, a to Ukraińcami, a jak nie było nikogo na podorędziu to różnego typu istotami, żeby chociaż był z tego ciekawy film ?



      I dlaczego to jest takie niewypowiedziane, niedopowiedziane do końca, czemu mu nie powiedzą wprost. Czemu nie nadesłano z Ukrainy chociaż teleksu o treści:

        " Wiemy że Niemcy wyjęli twój mózg żywy i go utrzymali przy życiu. Robimy co możemy, żeby w końcu cię oddali, przestali eksploatować i przeprowadzać na tobie eksperymenty nazywane leczeniem. Oddział Deutsche Bank działa u nas od 30 lat ponieważ negocjacje na tym odcinku posunęły się sprawniej, ale nie trać wiary. A teraz posłuchaj naszego gadania o szlachetności, jaki masz być... Posłuchaj nas bo my się na tym znamy. Ci powiemy jak żyć godziwe, żebyś się nie musiał wstydzić.

       Aha, dobra wiadomość - jakby co to masz te pomniki, salki z ładnymi portretami, skwerki i tego typu sprawy. No to trzymaj się, tam u Niemców !

       Cały czas negocjujemy twoje uwolnienie. Również rozważane jest przeniesienie Deutsche Bank poza centrum Kijowa. Nara !
      Władze Ukrainy   "
      
       Słyszałem że tu mieliście takiego jednego, co wołał w niebo: "Ojcze, wybacz im".

       Ale może w tamtych czasach ludzie mieli jeszcze w twarzach na tyle jakiejś bojaźni i prostoty, że nawet jako oprawcy nie wzbudzali nienawiści tępicielskiej.

       A się teraz doczekaliście takiego, co myślał w gwiazdy: "Ojcze przybywaj, i szybciej ich zaorajmy, za to jak mnie potraktowali i co mi zrobili - pyszałków, niegodziwców, niewdzięczników, zakłamańców."


       Jeżeli mój ojciec powie ukraińskim władzom "Miłego korzystania z usług Deutsche Bank w Kijowie" to to będzie GAME OVER. Wyciągnijcie z moich tekstów wnioski żeby nie było za późno. Czy wy myślicie że ojciec zapyta mnie, czy już ma coś robić czy może poczekamy jeszcze 20 lat ?

       Tunel pod kanałem La Manche zaczął się od pierwszego ruchu łopatą.
       Piramida od pierwszego kamiennego bloku.
       Wy mieliście taką koncepcję Sądu Ostatecznego że to miało jakoś nadejść od góry, spłynąć gdy dopełni się czas.
    A co jeśli lont zaczął palić się u was, jeśli to wy coś przeskrobaliście ?


       Dla was może to są ważne sprawy - kraje, niziny, morza, koryta rzek i ludy. Bywa, bywa.
          Według wspomnień które posiadam jak się leci przez przestrzeń to tak jakby to jest taka kula w systemie na uboczu, ale nie że Ziemia jak w atlasie tylko taka kula energetyczna koloru spotykanego w pisakach, potem się schodzi w dół i to widać jak kałuże, jakby błoto i mech - a się okazuje jeziora, morza, lądy ludy te sprawy i to takie co wygląda jak korozja, a to nazywacie miasta.
           Tak jak się przybywa z daleka, to spotka i zobaczy, to nie wygląda to imponująco, na dzieło sztuki ani pomnik przyrody. Raczej że się krząta cwaniactwo.

       znalezione we własnym umyśle:

    Obcy: - Nas nie obchodzi wasza ideologia. Powinniście uważać, żeby wśród istot które torturowaliście nie było atomów naszego króla. Widocznie tego elementu w waszej ideologii zabrakło. Ci którzy torturowali atomy naszego króla zostaną z tego rozliczeni obojętnie jaką mają wymówkę, ideologię czy mocowanie. Usprawiedliwienia mogą być jeżeli działali też na jego korzyść - bilans.

       Ukraińcy z przyszłości, ci sami którzy teraz są silni:

    "U Lachów pod ziemią jest wojsko. Powiedz nam, to nie zrobimy"
    zdolne poradzić sobie z naszymi mutantami, nawet z tym co dostali
    zdjęcie zewnętrznej rany na moim boku bo pęknięciu dwóch żeber do wewnątrz Jacy banderowcy taki zamach. Upozorowany na wypadek. Ingerencja w tak zwany trzeci astral, po której runąłem w dół i to wprost na metalową rurę o którą próbowano mnie złamać. Dwa żebra pęknięte do wewnątrz, od tego czasu bledszy na twarzy i życie przerywane odpoczynkami jak film reklamami.

    7 III 2023
         Ludzie to sobie tak wymyślili, żeby "jechać ze zwierzętami. I z roślinami..." Że jak są jakieś konflikty interesów i wojny, tarcia lub gwałtowniejsze ruchy bądź migracje, czy w ogóle jakieś sprawy dotyczące życia i bytu - to owszem prowadzi się rokowania, owszem traktuje się poważnie i szanuje drugą stronę, uczciwie wypełnia zobowiązania przynajmniej początkowo - ale jeżeli to są ludzie. A jak zwierzęta i rośliny - to już nie.
       Z roślinami i zwierzętami się nie negocjuje. Z nimi się "jedzie". Z jakimiś obcymi, kosmitami, przybywającymi z dalekich światów, co pierwszy raz na oczy ich widzą - to by negocjowali. Ale ze znajdowanymi w lasach i na łąkach potomkami organizmów, które samym swoim istnieniem dodawały otuchy i krzepy ich dziadom - to już nie negocjują, bo ze zwierzętami nie, płoszą je albo zabijają, czasem w zimie dokarmią.

       A jeśli wszechświat wygrały zwierzęta. No akurat tak się zdarzyło. Nikt na nie stawiał, nawet znani bukmacherzy, ani one same też na siebie nie stawiały. Ale jednak wygrana nadeszła, ups - i jest! I to zwierzęta zdobyły władzę.

       To wtenczas ta zasada ludzi, że ze zwierzętami się żadnych rokowań nie prowadzi, może w nich trafić jak bumerang.

       Się przygotowali wielce na rozmowy z obcymi, miłe pogaduchy i dary, oraz ciepłe słowa.
        Mają swoje powody, mają swoje usprawiedliwienia, na wszystko mają wytłumaczenia z tego o co najbardziej przybysze chcieliby ich zapytać, a jeżeli te wytłumaczenia zostaną odrzucone to mają już przygotowane następne, z innej beczki, cały nowy layer wytłumaczeń i usprawiedliwień według innej perspektywy.

        I to wszystko przy założeniu że będą jakieś rokowania. Że im się należy.

       A co jeśli to zwierzęta. Zdobyły jakoś władzę. Przecież teraz ta zasada dalej obowiązuje ludzi: ze zwierzętami się żadnych rokowań nie prowadzi !

      Właściwie to jest obowiązek wobec wszystkich zwierząt. Wszystkich innych gatunków. Tych do których ludzie stosowali tę zasadę, że ludzie ze zwierzętami rozmów dyplomatycznych ani negocjacji nie prowadzą. "Nie ma żadnych rokowań, tylko jest jechane". Teraz nie można zdradzić innych zwierząt. Jak nie prowadzą zwierzęta z ludźmi negocjacji, no to nie prowadzą. Taka jest zasada. Sami ludzie wynaleźli tę zasadę. Gdzie tam prostym zwierzętom, żeby ją poprawiać.

       Poddawać w wątpliwość. Czynić tak skromnym zwierzętom przecież nie wypada.

       Lecz do tego poziomu, na którym będąc umysłowo, psychicznie i świadomościowo - mogłem dostrzec co poszło nie tak, a co grubo nie tak, wypunktować to i się zacząć nabijać - dotarłem dzięki pomocy tych, którzy rzeczywiście chcieli mi pomóc a nie żeby to tak wyglądało, że zrobili co mogli ..ale to ze mną było coś nie tak.
    ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ ¤¤ Za kurtyną pretensji
       Niewątpliwie jednak część pomocy - wiadomo czyjej, ale nie określam bo usiłuję być trochę tajemniczy chociaż czasem, tak nie pisać wszystkiego wprost - do mnie dotarła, i to dzięki temu moja strona internetowa, moje filmy i rozmyślania wyglądają obecnie dużo lepiej, niż powiedzmy w roku 2017.

         To nie jest tak że stał sobie robotnik pod domem i nagle znalazł się na dachu, bo czas upłynął. Musiała być albo drabina, albo klatka schodowa i ktoś kto otwarł drzwi, dał klucze na dach. Ktoś kto zawołał: " -Ej Juras, tu coś mamy..! "

        Sam to się mógł zrobić bałagan w pokoju (mogło tak być) - ale nie taka poprawa.

       Trochę w związku z tym czasami moje narzekania wydawały mi się podobne do postępowania początkującego osiłka, który parę pór roku wcześniej jako pochylony chudzielec zacząłby uczęszczać na pofabryczną siłownię i kiedy już przypakowałby na tyle żeby podchodzić do swojej kamienicy z podniesioną głową, począłby psioczyć na ów ośrodek działań kulturystycznych że wciąż tam gadają obleśne dowcipy, urządzenia są niebezpieczne a substancje odżywkopodobne to już jest loteria, że co to w ogóle jest za poziom i on apeluje o poprawę. I by przybierał dumną pozę pakera wygłaszając te sądy z miną poważną i głosem już obniżonym dzięki skuteczności ćwiczeń i zajęć, w jakich pomagali mu właśnie owi przeklinający instruktorzy, w których tak wiele według niego było nie tak.
    Zastanowić się można i należy, czy prawdą jest że zaginiony ukraiński działacz wysłałby do swoich sms następującej treści:

    - Nie mówcie o mnie wciąż wielki Bandera bo nie byłem taki znów wielki, tylko oddany sprawie. Niemcy mnie trochę przereklamowali do swoich celów. Popełniałem też błędy:
       1) pozwolenie na schwytanie się niemieckiemu systemowi
       2) w obozie mówienie swoim z kim j e s z c z e rozmawiałem, a Niemcy z odbitką
       3) kontrowersyjne po dziś dzień niezgodzenie się na objęcie kierownictwa w niemieckim systemie ( toby na przykład Polacy żyjący na powierzchni nie mieli może dziś uczuć zastąpionych niemieckim oprogramowaniem )

        Wiele żarliwych i szczerych, dobrych w sercach i oczach młodych ukraińskich patriotek i patriotów zostało zmanipulowanych przez świetnie wyszkolonych niemieckich agentów nazywanych niemieckimi w dużym uproszczeniu, z uwagi na okoliczność posiadania przez nich wiedzy i metod na przykład plejarańskich odszczepieńców.

         Po przejęciu władzy na Ukrainie i w pewnych regionach poza nią, mieli oni triumfalnie przywieźć ciało wskazane im przez Niemców jako podłączone do mózgu Stepana Bandery, uczynić go tytularnym liderem a następnie po jakimś czasie upaść pod naciskiem międzynarodowej koalicji. Wszystko według scenariusza napisanego w Niemczech.

      Niemiecki plan zakładał następnie powieszenie Bandery przez samych "wyzwolonych spod terroru i rozgoryczonych" Ukraińców w demokratycznej atmosferze, coś jak zrobili z Polakami po wejściu do UE a nawet wcześniej.
    I wypróbowanie w fabrykach na terenach polskich pojmanych - ale nie ludzi i nie przytępionych Polaków.
        Nie był to jednak plan Niemców samych w sobie jako narodu że się tak zmówili nieładnie, tylko pewnej grupy z kręgów władzy działającej na czyjeś zamówienie. Istnieje też w Niemczech opozycja przeciw temu scenariuszowi.
    powrót na stronę główną